{Printed in Color #1} Your Eyes Only ~Yun Kouga
Tytuł JP: YOUR EYES ONLY
Tytuł PL: YOUR EYES ONLY
Autor: Yun Kouga
Wydawca JP: Ichijinsha
Wydawca PL: Studio JG
Data wydania JP: 2005
Data wydania PL: 2014 (lipiec)
Ilość stron: 96
Format: 28,5cm x 21cm
Wydanie: Twarda oprawa + obwoluta
Cena: 55.00 zł
Pora
rozpocząć przygodę z artbookami. Moja zaczęła się właśnie od kupienia Your
Eyes Only Yun Kougi – drugiego japońskiego artbooka, który został
przełożony na język polski. Oczywiście polowałam na allegro na artbook od
Clampa również o tym samym tytule, ale niestety nie mogłam natrafić na aktualną
ofertę... Lecz kryzys zażegnany, ponieważ nie tak dawno (po prawie dwóch latach) udało mi się trafić na aktualną i dość
korzystną ofertę. Wróćmy zatem do Yun Kougi.
Może
zacznę od samego wydania. Mamy do czynienia z dość ciężką książką o formacie
zbliżonym do A4. Tak jak większość mang, również i ta pozycja od Studia JG jest
wyposażona w obwolutę – co więcej, jest ona matowa z wybranym lakierem. Lakieru
nie ma za wiele, ale jest on ozdobiony wtopionym w niego brokatem, co w
rzeczywistości bardzo ładnie wygląda. Pod obwolutą znajdziemy prostą białą
okładkę, na której z przodu widnieje tytuł artbooka z nazwiskiem artystki, z
kolei na tyle w prawym dolnym rogu widnieje uroczy, fioletowy motylek.
Artbook
rozpoczyna się od słów: „Pragnę, żebyś tylko ty na mnie patrzył...”. Towarzyszy
temu wycięta postać Ritsuki z okładki. Nie jestem jakoś wgłębna za bardzo w
Lovelessa, bo moje czytanie na razie skończyło się na tomie trzecim, jednak mam
nadzieję, iż są to słowa Ritsuki. No chyba, że nie czytam mangi ze
zrozumieniem... Kolejno mamy serię prac poświęconych właśnie Lovelossowi. Przeglądając
je uwiadomiłam sobie, że mam słabość do Sobiego. Nie mogłam też nie rozkoszować
się słodkim Ritsuką. Wśród ilustracji z wydawanego w Polsce Lovelessa, znajdują
się też wcześniejsze prace Yun Kougi. Między innymi są to Earthian, Gundam Ace
czy Hapi Puri. Prócz Ritsuki i Sobiego moją uwagę przykuły obrazki z Earthian.
Nie wiem nawet kim są postaci, ponieważ zobaczyłam je po raz pierwszy dopiero w
czasie oglądania artbooka. Ale spodobały mi się. Zupełnie tak jakby mangaka zamknęła
na nich samo uczucie miłości – dwoje ludzi tworzących jedną, harmonijną
kompozycję.
To,
co podoba mi się w tym artbooku to w miarę utrzymana kolorystyka obrazków.
Większość z nich zawiera odcienie różu, fioletu, czerwieni, i nie zapomnijmy o „wściekłej
fuksji”, o której wspomina sama autorka. Ogółem kolorystyka ilustracji jest
dość krzykliwa. Jakby to powiedziała moja przyjaciółka – toż to kolor ceny! Musze
przyznać, że nie spodziewałam się tego, że większość obrazków będzie wyglądać w
ten sposób. Obwoluta ma mocniejsze kolory, ale nie aż tak, jak co niektóre
obrazki ze środka. Osobiście preferuję bardziej pastelowe odcienie, jednak
Ritsuka niesamowicie mnie oczarował – szczególnie na ilustracji ze
szczeniaczkami.
Myślę,
że jak na pierwszy raz to należy już kończyć. Osobiście jestem bardzo
zadowolona z tego artbooka, może dlatego, że był on moim pierwszym egzemplarzem
tego typu. Za artyzmem Yun Kougi nie przepadam na tyle, aby doznawać różnych
dziwnych stanów jak przy oglądaniu Maneta czy Moneta w albumach pani M. Jednak
uznaję, że jest to dobry artbook. Dla mnie każdy artysta jest równy, a dzięki
takim książeczkom mangacy dają poznać się z zupełnie innej strony.
Mam
nadzieję, że będziecie czytać moje kolejne recenzje z serii Printed
in Color. Myślę, że nie było tak źle, jak na pierwszy raz. Z artbookami
dopiero zaczynam i tak, jak kiedyś ktoś mi powiedział: „Kupisz chociaż jedno,
to już popłyniesz”. No i popłynęłam. A wydaje mi się, ze nadal płynę...
>w<
Jeżeli
ktoś chciałby się podzielić swoimi odczuciami co do artbooka, Lovelessa czy
samej recenzji, to zapraszam do komentowania. Muszę wiedzieć, jak mogę się
poprawić i na co kolejnym razem zwrócić większą uwagę. :D
Poza
tym zaktualizowałam swoją „Półęczkę”. Sama jestem zdziwiona rezultatem,
ponieważ zupełnie się nie spodziewałam, że wyjdzie aż tyle sztuk w mojej
kolekcji! Zapraszam w zakładkę „Półeczka” :D
Jeee! Czekałam na tą serię :D
OdpowiedzUsuń*pytanie szeptem* co ile będzie wychodzić? :D
co 3 tygodnie. :D
UsuńOkej. Zaczynam odliczać dni :p
UsuńOgólnie artbook mi się podobał, ale użyte komputerowe techniki są już nieco staroświeckie. :p
OdpowiedzUsuńSam artbook pochodzi z 2005 roku, a Loveless był wydawany kilka lat wcześniej. Więc jest to zrozumiałe, ale i tak robi to wrażenie. :3
Usuń*chlip, chlip* A wiesz ile kosztuje artbook Pandory w języku angielskim ( lub bodajże japońskim ) ? Tak 176 złoty :'> Sprawdzałam sobie na Manganime. Jeśli to wydadzą w Polsce to kupię choćbym miała zrezygnować z jednej z serii ;_; Ogólnie do Loveless nic nie mam, artbook prezentuje się fajnie i może kiedyś sprawdzę co to jest. Ale na razie szykuje się wyjazd do Warszawy i będę chodzić po Złotych Tarasach, aż znajdę SnK, lub jakąś inną genialną mangę. Aww... *=*
OdpowiedzUsuńMasz na myśli odds and ends czy ten najnowszy? Wiem, co czujesz. Ja teraz zbieram pieniążki na kolejne artbooki, a jednym z nich będzie z tych niedawno wydanych. No kilka będzie z tych niedawno wydanych. XD
UsuńTag... To jest takie piękne, a nie mogę tego posiąść... Jak wygram w totka to wykupię sobie taki egzemplarz i dokupię szklaną gablotkę. No i wybuduję ołtarzyk dla tych 176 złotych, chyba że wydadzą to w Polsce w co wątpię.
UsuńPolecam japońskie sklepy i aukcje internetowe (Rakuten, suruga-ya, amazon etc.). Tam używane przedmioty są bardzo tanie.
UsuńBardzo ładnie wydany artbook, szkoda, że tematyka absolutnie mnie nie obchodzi. Czekam, aż wydadzą może coś innego, JG na asku obiecywało, że będą trzaskać jednego artbooka co roku.
OdpowiedzUsuńOczywiście do takich rzeczy jak The Eyes of Bayonetta się nie umywa, no ale za tę cenę jest naprawdę lepiej niż dobrze. JG znalazło sobie jakąś naprawdę świetną drukarnię i ludzi od składu tego wszystkiego.
Chciałam kiedyś trzasnąć recenzję temu artbookowi, ale tak się z tym ociągałam, że chyba już od pół roku artbook leży nieruszany. ^^" haha Twoja recenzja wyszła bardzo przyjemnie, ładne zdjęcia i dobrze napisany, konkretny tekst. ^^
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że kiedyś będą serie, które lubię, bo 55 zł to całkiem przystępna cena na takie rzeczy :D
OdpowiedzUsuń