189. [mini recenzja] ATAK TYTANÓW #9 ~ Hajime Isayama



 
Tytuł PL: Atak Tytanów
Tytuł JP: 進撃の巨人 [Shingeki no Kyojin]
Autor: Hajime Isayama
Wydawca JP: Kodansha
Wydawca PL: J.P.Fantastica
Ilość stron: 192
Data wydania JP: 2012
Data wydania PL: 2016 (marzec)
Link do poprzednich recenzji: 1/2/3/4/5/6/7/8

Tożsamość Tytanki zostaje ujawniona. Jednak nie tylko to wychodzi na jaw. Podczas walki Erena z Tytanem Kobiecym, część muru zostaje uszkodzona. Okazuje się, że w murach ukryte są ciała tytanów dorównujących wzrostem Tytanowi Kolosalnemu. Wygląda na to, że jedyną osobą, mogącą wiedzieć coś więcej jest Wielebny Nick – kapłan Kultu Murów. Kolejne problemy pojawiają się, jak grzyby po deszczu. Wewnątrz muru Rose pojawiają się tytani. Czyżby kolejny został przerwany?

Następny dobrze napisany tomik, który przeżywa się z duszą na ramieniu. Problem tytana w murze zostaje odrobinę zepchnięty na dalszy plan. Priorytetem staje się znalezienie wyrwy w murze, którą prawdopodobnie dostali się tytani. Przy owych poszukiwaniach dowiadujemy się nowych informacji na temat kilku postaci. Pierwszą z nich jest Sasha, która wraca do swojego domu, aby ostrzec ludzi przed tytanami. W podobnej sytuacji jest Conny, z tym, że w wiosce, z której pochodzi chłopak stało się coś bardzo dziwnego. Mianowicie nikogo w niej nie zastali, jedynie tylko zniszczone domostwa i ani kropli krwi. Czyżby jej mieszkańcom jednak udało się uciec?

Moja ciekawość została całkowicie skierowana na Christę i Ymir, które to mają mieć coś wspólnego z tytanem znajdującym się w murze. Wątek z tytanem w murze, bardzo mnie intryguje. Może to dlatego, że jest to dla mnie całkowita nowość, bowiem prócz anime i tomików jakie posiadam nie miałam do czynienia z Atakiem Tytanów. Broniłam się przed wszelakimi spojlerami, tak by mieć takie niespodzianki przy czytaniu tomikowej wersji. Ale skupmy się na tym co najważniejsze, czyli na biegu wydarzeń. Wydaje mi się, że jak do tej pory nie pojawiło się nic, co byłoby niepotrzebne. Wszystko – nawet beztroskie wspomnienia Sashy podczas ucieczki przez tytanem – ma swoją rolę w tym by przybić czytelnika.

Najsmutniejsze w tym wszystkim jest to, że każdy tomik jaki teraz wpadał w moje ręce był kolejnym sukcesem Isayamy. Nie wiem jak mangaka to robi, że czytelnik tak się wczuwa w sytuację każdego z bohaterów – bo gdzie tam wcześniej obchodził mnie Conny! – ale robi to cholernie dobrze i mam nadzieję, że tak będzie aż do ostatniego tomiku. Z wyglądem ilustracji jest nadal mały bałagan, ale to jest nieład artystyczny, który kupuję. Być może się po prostu już przyzwyczaiłam, ale ten tytuł to głównie wspaniała fabuła i niesamowite postaci. Stylistyka kreski staje się naprawdę drugorzędną sprawą podczas czytania. Jednakże, w obliczu tego, iż ostatnio mam do czynienia z naprawdę pięknymi kreskami to muszę tutaj tę ocenę troszkę obniżyć, ponieważ czułabym się nie fair wobec prawdziwych arcydzieł.

Recenzja być może wyszła trochę chaotyczna, ale uwierzcie mi, ciężko zebrać mi myśli po tym tomiku. Był on bardzo dobry i nie mam czego tak naprawdę tutaj krytykować. Może troszkę podumałam nad kreską, ale tak jak wspomniałam, danie maksymalnego wyniku byłoby nie w porządku wobec artystów, który zasługują na to. Tyle o dziewiątym tomiku. Lecę do kolejnego, gdyż nie zasnę dopóki go nie przeczytam. :D

Ocena fabuły: 10/10 (arcydzieło)
Ocena postaci: 10/10 (arcydzieło)
Ocena „kreski”: 8/10 (rewelacyjna)
OCENA OGÓLNA: 28/30 (93% - najlepsze z najlepszych)

Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu JPF! <3


Komentarze

  1. Obawiałam się przeczytać recenzję, ale uff, na szczęście tyle jeszcze było w anime, więc to nie był jakiś super spoiler. No uff... W sumie mangę też kiedyś czytałam, ale jakoś w końcu stanęłam i czekam na anime.
    PS. CUDOWNY JEST TEN SZABLON. Uwielbiam mangi Io Sakisaki

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak to się stało, że przegapiłam tyle notek! Biczuję się rzepą i cebula dymką.
    Tak się raduję, że jest ktoś z ludzi poważnych i obeznanych, kto zachwyca się mangowymi Tytanami :D Jak dla mnie fabularnie manga stoi na wysokim poziomie, też kocham ten tomik. Własnie, kogo wcześniej obchodził Conny, kogo obchodziła Sasha, która była tylko elementem komicznym, lub Jean? Autorze, cwaniaku. W ogóle Jean taki wow, myślałam, że to tylko moje wrażenie, że w tej postaci jest to coś, ale potem okazało się, że to ulubiona postać Isayamy i celowo prowadzi tak jej rozwój.
    Ja tam nawet lubie kreskę w tej mandze, poprawia się znacznie. Może i anatomia wariuje i warsztat też cienki, ale sama kreska, czyli styl rysowania postaci i teł, jest dla mnie świetna, ten mrok w twarzach bohaterów! Jeszcze trochę i Isayama będzie rysował rzeczy piękne.

    OdpowiedzUsuń
  3. Muszę w końcu zabrać się za mangę... Bo drugi sezon anime już na wiosnę 2017 roku!!! Pozdrawiam
    Kusonoki Akane

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz