179. [mini recenzja] ATAK TYTANÓW #5 ~ Hajime Isayama
Tytuł PL: Atak Tytanów
Tytuł JP: 進撃の巨人 [Shingeki no Kyojin]
Autor: Hajime Isayama
Wydawca JP: Kodansha
Wydawca PL: J.P.Fantastica
Ilość stron: 192
Data wydania JP: 2011
Data wydania PL: 2015 (kwiecień)
Eren
zostaje postawiony przed sądem. Jego ostatnie dokonania są teraz mniej ważne,
bowiem chłopak może stanowić poważne zagrożenie dla ludzkości. Za swoimi
plecami ma dwie najważniejsze osobistości w korpusie zwiadowczym. Jednak czy
jest to dla niego korzystne? Dla pozostałych kadetów nadchodzi też czas wyboru
swojego oddziału. Jakie będą ich wybory? Ilu z ich odważy się wstąpić w szeregi
Zwiadowców?
Jakby
nie patrzeć znów dostajemy ciekawy tomik. I to jeszcze jak! Na samym początku
mamy niewielką odskocznię od głównego wątku. Mianowicie Isayama postanowił
dorysować dodatkowy rozdział, gdzie możemy poznać panią Zwiadowcę, która
nawiązała głębszy kontakt z tytanem – i nie chodzi tu o szurniętą Henge.
Niestety nie kończy się to dla niej dobrze, ale do ostatniej chwili stara się
wszystko wynotowywać w swoim dzienniku. Po roku dziennik zostaje odnaleziony
przez Levia oraz Henge.
Ten
dodatkowy rodział staje się dla mnie potwierdzeniem mojej teorii – zwykli
tytanie to też ludzie. Jednak jak to się dzieje? I czy to jest właściwy trop?
Pewna jestem jednego – wkrótce powinniśmy się nieco więcej dowiedzieć na ten
temat.
Zostawiają
na chwilę dodatkowy rozdział przejdźmy do fabuły głównego wątku. Eren po udanej
misji niestety zostaje zamknięty za kratami. Ludzie obawiają się go i myślą, że
może być szaleńcem, który tylko czeka, aż zniszczyć resztę niedobitków. W
sądzie ludzie wyrzucają swoje obawy, chcąc przy tym wciągnąć do tego Mikase i
Armina. Oskarżenia, wielkie słowa oraz czyny jakie zachodzą na rozprawie
sprawiają, że czytelnik co raz bardziej wbija się w swój fotel.
Prócz
Erena, gdzie nad jego losem ma zadecydować sąd, są jeszcze jego przyjaciele ze
szkolenia. Przed nimi ceremonia, gdzie mają wybrać swoje przynależności. Po
ostatnich wydarzeniach i ujrzeniu piekła na własne oczy, wybór nie staje się
już taki oczywisty. Lecz pomimo tego, znajduje się kilku śmiałków, którzy
decydują się na dołączenie do owianych sławą Zwiadowców.
To,
co opisałam wydaje mi się bardzo... formalne. Tutaj sąd, tutaj ceremonie,
jeszcze więcej gadania, a czasem ktoś kogoś kopnie (he he). Jednak mimo tego dziwacznego odczucia, wszystko jak zwykle
jest bardzo ciekawe. Poznajemy jak myślą ludzie żyjący za murami. Możemy też
przyglądnąć się od kulis jak żyją zwiadowcy – chociaż i tak zostajemy przyjęci
na salony oddziały specjalnego, gdzie Levi ma najwięcej do powiedzenia (a jak już o Leviu wspomniałam to wielki
plus, że jest go więcej). Dowiadujemy się o eksperymentach na kilku
pochwyconych tytanach. Działania te mają na celu przynieść odpowiedzi na
nurtujące „naukowców” pytania. Krócej mówiąc, dostajemy kolejną dawkę
informacji.
Po
sielskiej scenerii zamku, gdzie właśnie oddział specjalny się zatrzymał,
następuje wyruszenie na ekspedycję. A tam piekło zaczyna się na nowo. Co
więcej, na ringu pojawia się nowy zawodnik – Kobieta Tytan.
Oddech
jaki pojawił się poprzednio między tomami, tym razem został zduszony. Po
szóstke chce się sięgnąć od razu, dlatego ja tak uczynię. Ale zanim zostawię
Wam tą recenzję i oddam się dalszej lekturze, musze powiedzieć dwa słowa o
kresce. Jest ona jaka jest, jednak wydaje mi się, że się przyzwyczaiłam do
stylu Isayamy. Już tak bardzo nie kłuje w oczy. Ba! Mogę powiedzieć, że są
rzeczy, które bardzo mi się podobają. Jedną z nich są sceny walki, które w
tomie piątym prezentują się wspaniale. A mówiąc „sceny walki” mam na myśli
wszelakiego rodzaju ruch spowodowany przez uderzenie, czy ucieczkę. Brawo
Hajime! W końcu mogę dodać kolejny punkt do oceny. :D
Ocena fabuły: 10/10 (arcydzieło)
Ocena postaci: 10/10 (arcydzieło)
Ocena „kreski”: 8/10 (rewelacyjna)
OCENA OGÓLNA: 28/30 (93% - najlepsze z
najlepszych)
,,Szurnięta Hange" brzmi słodko <3
OdpowiedzUsuńTak, więcej Levia i tej szurniętej pani to zawsze plus - przynajmniej dla mnie. Kreska Hajime poprawia się im dalej brnie się w historię, chociaż to wciąż jego niepowtarzalny styl. Kurczę, chyba powinnam przyłożyć większą wagę do zbierania AT, bo tomiki kupuję, gdy nadarzy się okazja w empiku. Ale co zrobić, gdy tylko dobrych mang ma się do zbierania...
Nieważne ile razy chyba będę siebie do tego przekonywać, po obejrzeniu anime, po mangę raczej już nie sięgnę. Nie będę ukrywać, że seria mnie do siebie przekonała, ale póki co czekam na drugi sezon na ekranie ;) Leviego uwielbiam <3 Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKusonoki Akane