187. KOLEDZY Z KLASY ~ Asumiko Nakamura



 
Tytuł PL: Koledzy z klasy
Tytuł JP: 同級生 [Doukyuusei]
Autor: Asumiko Nakamura
Wydawca JP: Akaneshinsha
Wydawca PL: Waneko
Ilość stron: 186
Data wydania JP: 2008
Data wydania PL: 2016 (luty)

Chyba nigdy nie znudzą mnie urocze historyjki z lat szkolnych. Szczególnie te delikatne, gdzie zawarto słodko-gorzki smak nastoletniego życia. W dobrze rozegranych historiach przy odpowiednich warunkach i odpowiednio poprowadzonej fabule można wczuć się w atmosferę komiksu. Koledzy z klasy są właśnie taką mangą – lekką, jednak po drodze spotykamy się z burzą uczuć, ujętych niesamowitą ilustracją.

Hikaru Kusakabe i Rihito Sajou chodzą do tej samej klasy. Pewnego dnia podczas lekcji muzyki Kusakabe zauważa, że jego kolega nie śpiewa razem z innymi. Wszystko może obeszłoby się bez echa, gdyby Hikaru przez przypadek nie znalazł w pustej klasie Sajou, który ćwiczył piosenkę z lekcji. Od tego momentu chłopcy zaczynają spędzać ze sobą coraz więcej czasu, a łączące ich więzi stają się coraz mocniejsze…

Po przeczytaniu tomiku zastanawiałam się, jak mam ocenić tomik, którego historia mnie kupiła (pokusa wstawienia jej bardzo wysokich not jest barwie nie do poskromienia), a która tak naprawdę nie jest niczym niezwykłym i nie wnosi za bardzo powiewu świeżości. No bo za co? Główni bohaterowie są z dwóch granic szkolnego światka – kujon oraz cool-koleś. Przypadek sprawia, że zaczynają się kolegować, a później ze sobą chodzić. W miedzy czasie pojawia się wątek tego trzeciego, a w tym wypadku jest to młody nauczyciel - pan Hara, który na początku swojego rozdziału deklaruje, że woli mężczyzn. I znów tutaj do gry wkracza przypadek, bowiem młody psor dostaje zadanie od starszego nauczyciela, że ma przyprowadzić do szkoły ucznia, który się źle poczuł na dworcu. Tym uczniem jest Sajou, w którym nauczyciel się zadurza… Można by podejrzewać, że Haracz – bo tak przezywają pana Harę uczniowie – będzie się jakoś starał przeszkodzić Kusakabie, ale nie ma zbyt wielkich dramatów. Większa burza pojawia się miedzy samymi chłopakami i ich problemami.

Także, jak widać nie ma nic takiego za co mogłabym dać maksymalną liczbę punktów. Jednak cały czas coś mnie ku temu skłania. Po dłuższym zastanowieniu stwierdzam, że jest to zasługą kreski oraz ogólnego artyzmu tomiku. Jeśli jesteście ze mną już jakiś czas to wiecie, że jeżeli chodzi o stylistykę mangi to lubię bogato zdobione ilustracje, ale też mam swoje odchyły. Coś, co niekoniecznie pasuje do tego pierwszego upodobania może stać się obiektem, który będę chwaliła przez kilka najbliższych tygodni. I chyba taka sytuacja najlepiej oddaje, jaki mam stosunek do Kolegów z klasy. Giętka linia jaką posługuje się Asumiko Nakamura wpadła mi w oko i bardzo mi się spodobała. Jest ona jedyna w swoim rodzaju, a jej piękno zostaje jeszcze wydobyte poprzez dobre kadrowanie, cięcie stroniczek na okienka i dymki. A skoro już o dymkach wspominałam to jest jedna rzecz, która może zdenerwować. Mianowicie często gubiłam się miedzy nimi! Rzadko mi się zdarza by kiedykolwiek zmienić kolejność dymków, jednak tutaj na potęgę gubiłam się między tymi obłoczkami. Zastawiam się tylko czy nie był to specjalny zabieg wykonany przez autorkę, ponieważ mimo lekkiej irytacji czytelnika, takie zamieszanie pasuje do stylistyki komiksu.

Na koniec pasuje powiedzieć kilka słów o postaciach. Po pierwsze, nie są one zbytnio wyeksponowane. Na każdym kroku widać, że autorka wszystko centralizuje do jednego pomysłu, a bohaterowie są tylko gumowymi kukiełkami. Niestety nie odczułam z bohaterami jakiejkolwiek więzi. Jak dla mnie za mało było o nich samych powiedziane. Wszystko kręciło się między ich wzajemnymi relacjami, co paradoksalnie pomijało ich samych. Nie uważam też, że jest to do końca złe. Również taki zabieg ma swój urok. Do tego należy podpiąć fakt, że manga jest swojego rodzaju jednotomówką. Dlatego też nie ma za wiele miejsca na zaprzyjaźnienie się z bohaterami.
Dwa słowa pozwolę sobie powiedzieć o wydaniu. Jest ono bardzo dobre - matowa obwoluta, duży format i dobrze się otwiera. Jednak jest malutka pomyłka, która rzuciła mi się w oczy. Mianowicie w spisie treści znajduje się rozdział zatytułowany Spring. Jest to pierwszy rozdział całego komiksu, jednak po przewróceniu strony tytuł rozdziału jest inny. Widnieje tam słowo Summer. Na jego końcu również jest napisane Summer – End. Z tego wynika, że do spisu treści wkradł się błąd. Poza tym jednym niedopatrzeniem nie mam nic więcej do powiedzenia.

Podsumowując, manga bardzo mi się spodobała i z dużą chęcią sięgnęłabym po kolejną z tego uniwersum – Sotsugyosei. Klimat bardzo przypominał mi ten ze Ścieżek młodości, czyli delikatnie płynący nurt, który momentami stawał się niespokojny. Takie historie mnie kupują, a czasem wśród nich można spotkać perełki. Myślę, że taką lekko kanciastą perłą są właśnie Koledzy z klasy, których zapamiętam, jako małe, aczkolwiek niesamowite dzieło sztuki.

Ocena fabuły: 8/10 (rewelacyjna)
Ocena postaci: 7/10 (bardzo dobre)
Ocena „kreski”: 10/10 (arcydzieło)
OCENA OGÓLNA: 25/30 (83% - świetne)

Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu Waneko!


Komentarze

  1. Tak się cieszę, że Ci się podobała (chociaż ja nie oparłam się pokusie i wystawiłam mandze prawie najwyższą notę)! :D I że tak wysoko oceniłaś kreskę, którą też uwielbiam. ^^ Co do rozwinięcia charakterów, nie potrafię w tej chwili być choć trochę obiektywna. Mam wrażenie, że znam ich bardzo dobrze i nie umiem stwierdzić, czy zaczęło się to już w "Kolegach z klasy", czy dopiero w kolejnych częściach. Ehh, mam nadzieję, że Waneko jak najszybciej zdecyduje się na Sotsugyousei. ;)
    Jak ja mogłam nie zauważyć tego błędu w spisie treści? o.O

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. <3 Też bardzo liczę na to, że Waneko wyda drugą część. Nie wspominając o innych tytułach od Nakamury <3 Jestem strasznie ciekawa jej twórczości, ponieważ patrząc na Bakę to jej dorobek nie jest malutki :P

      Usuń
    2. Oj, nie jest. :P Stworzyła nawet sportówkę o sumo (jestem bardzo ciekawa, jak jej to wyszło), niestety nigdzie nie ma jej skanów. >,<

      Usuń
  2. Po przeczytaniu takiej recki to aż chce się sięgnąć po tę mangę. Acz muszę mieć na to odpowiedni nastrój XD
    Wygoglowałam sobie ten tytuł, żeby w ogóle zobaczyć, jak to w środku wygląda i kreska wygląda trochę pokracznie, ale rzeczywiście przyciąga wzrok i ma to coś w sobie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo :D Kreska jest niesamowita. Aż mam ochotę im fanarta walnąć w szkicowniczku. :D

      Usuń
  3. Jednak chcę dorwać ten tytuł, bo ma taką straszną specyficzną kreskę! Sama nie wiem, czy mi się podoba, czy mnie przeraża. XDD
    A nauczyciela dalej się boję... :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nauczyciel jest specyficzny. Trochę go żal, ale też strach przed tą postacią jest uzasadniony. XD

      Usuń
  4. Ja uwielbiam kreskę Nakamury, wydaje mi się, że to w jaki sposób ujmuje ruchy postaci tworzy naprawdę niezły klimat. A w druku ta kreska wygląda jeszcze lepiej <3 I wersja anime tutaj muszę przyznać całkiem nieźle oddała klimat, co mnie zaskoczyło!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Artystka jest niesamowita! Postaci i to jak kadruje to po prostu skradło mi serce <3 Anime nie oglądałam, ale może zobaczę. Chyba kompletnie przerzuciłam się na mangi xPP

      Usuń
  5. Czekam na wydanie kontynuacji. Lektura tej mangi upłynęła mi naprawdę miło, a styl pani Nakamury mnie urzekł.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba każdy, kto przeczytał Kolegów chce kontynuację. Szczególnie, kiedy ma świadomość tego, że jest ciąg dalszy <3

      Usuń
  6. Ile razy ja już tak miałam, że recenzując jakiś nienajlepszy tytuł, mam ochotę mimo wszystko wychwalać go pod niebiosa i bronić... Tak czy inaczej za "Kolegów z Klasy" na pewno się nie zabiorę, ale klimat "Ścieżek Miłości" również i mnie przypadł do gustu, więc gdyby nie yaoi, byłabym bliska zapoznaniu się z tym tomikiem :) Pozdrawiam
    Kusonoki Akane

    OdpowiedzUsuń
  7. W ogóle nie wiem, jak ta manga do mnie trafiła XD Historia była taka sobie, mnie nie kupiła niestety. Mnie w tej mandze urzekło co innego – ona była wprost narysowana dla mnie. Znałam cytowaną książkę Davida Almonda, znałam na pamięć wiersz cesarza Tenji :D Przypadek? Nie sondzem.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz