Anime Corner #1



Bardzo długo nosiłam się z zamiarem napisania posta o anime. Głównym pytaniem było "Czy aby na pewno jest sens takie coś robić?". Mimo wszystko chciałam dodać w tym temacie od siebie dwa słowa. W końcu jak już zaczęłam na nowo oglądać anime to czemu, by nie spróbować? Trochę czasu spędziłam na myśleniu, jak to wszystko ogarnąć tak, by miało ręce i nogi, a też nie zabierało mi zbyt wiele czasu wciągu roku akademickiego (bo na studiach z czasem wolnym różnie bywa). Doszłam do takich wniosków, że skoro nie oglądam zbyt wiele, to mogę sobie pozwolić na jeden post, co jakiś czas. W tym poście-podsumowaniu nie znajdziecie jakiś szczegółowych informacji na temat danej serii, a tylko moją skromną i krótka opinię o tych anime jakie udało mi się obejrzeć przez 3 miesiące. A zatem przejdźmy do sedna...


Boku no Hero Academia. Przez to, że moja koleżanka bardzo zakręciła się na ten tytuł, nie miałam wyjścia i musiałam obejrzeć, chociaż kilka odcinków. Jestem jej wdzięczna, że mnie tak naciskała, ponieważ, koniec końców, seria mi się spodobała. Może nie tak bardzo jak jej, jednak na pewno kiedyś sięgnę po drugi sezon. Przede wszystkim spodobał mi się świat przedstawiony oraz kolorowi bohaterowie, od których czasem ciężko było oderwać oczy... Aż taki szokeł. Jest to przykład dobrego shounena, który hardo trzyma się swoich ram. Mimo to była jedna rzecz, która mnie dość mocno drażniła - przedłużanie momentu kulminacyjnego. Ja rozumiem budowanie napięcia, ale tutaj pod koniec już zaczęło mi zajeżdżać syndromem One Piece'a. Jedna taka seria mi wystarczy.
OCENA: 3,5/5


Skoro już o One Piece mowa, to niech i on będzie. Przez te trzy miesiące (kiwecień-czerwiec) udało mi się troszkę nadgonić z tą serią. Przez to właśnie, że odcinki są bardzo krótkie (bo przez pierwsze 5-8 minut to opening + przedstawienie bohaterów + powtórka poprzednich wydarzeń) nie daję rady oglądać co tydzień tylko jednego odcinka. Ja po prostu lubię wczuć się w akcję. To też w sytuacji, kiedy cała aż drżę od emocji, nagłe pojawienie przed oczami słynnego "To Be Continued" mnie po prostu rozsadza. Dlatego, aby uniknąć zszarganych nerwów, poszłam na sposób, gdzie "robię sobie zapas" i oglądam kilka odcinków na raz. Zazwyczaj jest to przedział jednego miesiąca, czyli jakieś 4 odcineczki. Ale przez to, że nie miałam weny do oglądania animców (nawet OP) to nazbierało mi się więcej niż te zwyczajowe 4. I tak przez te 3 miesiące obejrzałam od 735 do 768 odcinka. 
A co się tam działo? Sporo. Przede wszystkim mamy zakończenie arca o Dressrosie i ogółem problemu jakim był Doflamingo. (Hurra! 🎉🎆) Oczywiście wszystko wskazuje na to, że to co działo się na tej wyspie będzie miało swoje konsekwencje. Poznajemy też historię Sabo, gdzie był i co robił, podczas wojaży Gumiaka. Kolejnie mamy przemieszczenie się Słomkowych na nową wyspę - Zou. Kiedy przybywają na miejsce zastają zrujnowane miasto. Jak się wkrótce okazuje nie tak dawno w tym kraju miała miejsce straszliwa rzeź. Co więcej jej mieszkańcy są dość... oryginalni. Poza tym ujawniony zostaje rąbek tajemnicy, jakim jest przeszłość Sanjiego oraz wychodzi prawda o Samurajach z kraju Wano. 
Niby tylko 33 odcinki, a czuję się trochę głupio, bo AŻ TYLE się działo. Poprzedni arc, czyli ten o Dressrosie ciągnął się dwa lata. Jeżeli wliczyć do niego jeszcze ecie pecie z Cesarem i Zawarciem Przymierza z Lawem, to cała intryga trwała jakieś 3,5 roku. Ciśnie mi się tylko jedno słowo na usta. Masakra. Ja naprawdę kocham OP, całym swoim serduszkiem, jednak to powolne brnięcie do przodu bardzo mnie drażni. Tak jak powiedziałam wcześniej. OP nie da się oglądać bez "robienia zapasu" odcinków.  Szczególnie, że każdy najmniejszy element jaki się w tej serii pojawia jest po coś. Mimo wszystko w moim przypadku nie da się nie kochać tej serii.
OCENA: 5/5


Kolejnym tasiemcowatym anime, jakie zaczęłam oglądać jest Boruto. Ogółem bardzo lubię takie dłuższe serie, ale OP i Naruto są tymi dwiema najukochańszymi. Dlatego też, kiedy zaczął wychodzić Boruto nie mogłam przejść obojętnie. Ogółem bardzo jara mnie to, że mamy kolejną generację. Na samym początku tej serii prawie na każdej minucie wzdychałam i "awwwwciałam". Jest to dla mnie takie słodkie i kochane, i urocze, i niesamowite, i... po prostu wymiękam, kiedy widzę moje kochane pyszczki z poprzedniej generacji jako dorosłych shinobi. Aż mi się łezka w oku kręci. 
Jednak samo Boruto nie jest już takie wspaniałe, jak feelsy jakie odczuwam w stosunku do całego pomysłu. Pierwsze odcinki są takim wstępem do tego, czym jest świat przedstawiony oraz jakich mamy bohaterów. I wszystko byłoby ładnie, gdyby nie to, że początkowe misje wyglądają kropka w kropkę identycznie. Mamy tajemniczy cień, który opętuje ludzi i zabiera ich czakrę. Boturo z ferajną się na niego natykają. A że chłopak jest jedynym, który ten cień dostrzega, bo ma takie super-oko, to zawsze ładuje się w tarapaty. No i tak przez pierwsze 10 odcinków wygląda cała akcja. Oczywiście w każdym z nich jest zbierana jakaś nowa informacja, ale w całości są one na tyle nie jasne, że dosłownie odcinek przed konfrontacją cała intryga nagle wychodzi na jaw i równie szybko się kończy. Zdaję sobie sprawę z tego, że jest to dopiero początek całej przygody z Boruto Uzumakim, jednak moje uwielbienie dla tej serii bierze się głównie z odczuć, jakie zdobyłam dzięki jego ojcu. A poza tym warto wspomnieć o animacji, która momentami wygląda jak rysunek z Painta. Serio spróbujcie w momencie kiedy się okładają zrobić stop-klatkę. Gwarantuję dobrą zabawę. 😝
OCENA: 3,5/5


Do Shokugeki no Souma podchodziłam dwa razy. Za pierwszym razem już po pierwszym epizodzie zrezygnowałam uznając, że poziom ecchi jest dla mnie za wysoki. Na całe szczęście z pomocą przyszła manga*, która mnie zainteresowała na tyle samym tytułem, że uznałam, iż warto zobaczyć jak w dalszej części wypada anime. Prócz pierwszego odcinka, który mnie zraził, muszę przyznać, że ecchi nie było aż tak męczące, jak się spodziewałam. Moja uwaga została odrobinę odwrócona przez fabułę, w którą bardzo się wczułam oraz ciekawe postaci. Nie wciągnęłam się w to anime aż tak by nie móc zrobić sobie przerwy miedzy odcinkami czy po prostu nie napadło mnie Souma-szaleństwo. Ot przyjemna seria, która zapada w pamięci. Najbardziej chyba zainteresowała mnie część gdzie pojawił się ojciec Soumy i została ujawniona część rodzinnej tajemnicy. Chyba to interesuje mnie w Shokugeki najbardziej. Ojciec Soumy. No można jeszcze dodać oczywiście wspinanie się Soumy na kucharski Mount Everest i jego relację z Eriną. Z bardziej technicznych spraw to, zwrócę uwagę na animację, która jest naprawdę bardzo ładna. Cieszy oko i warto chociażby dla niej prześledzić kilka odcinków. Do tego dodać mogę tylko, że mangowe kadry są wiernie oddane w poszczególnych klatkach, a soundtrack wpada mimowolnie w ucho. 
OCENA: 3,5/5


Ao no Exorcist: Kyoto Fujouou-hen łyknęłam na raz. Jestem wielką wielbicielką tego tytułu już od 2011 roku, dlatego kiedy pojawił się drugi sezon anime byłam przeszczęśliwa. Po prawdzie z mangą jestem już dużo dalej, ale miło było odświeżyć sobie wydarzenia z Kyoto i dojrzeć wcześniej nie zauważone w mandze smaczki, jak np. nawiązanie do przyszłych wydarzeń z Shurą w roli głównej. Kilka rzeczy pamiętałam odrobinę inaczej, m.in. zakończenie, jednak to nie znaczy, że było złe. Ba! Podobało mi się. Jedynym minusem jest to, że w stosunku do rozwijanej w mandze akcji tutaj zdawała się ona być wolniejsza. Jakby znów lekki syndrom OP. Jednak poza tym jednym szkopułem, muszę przyznać, że świetna robota. Również pod względem technicznym. A opening to cudo UVERworld, więc mnie kupili tym totalnie. 💗
OCENA: 4/5


Przy drugim sezonie Shingeki no Kyojin pozwólcie, że nie będę się zbyt wiele rozwodzić. Drugi raz zafundowałam sobie złamane serce. Drugi raz zafundowałam sobie tyle emocji, że mój mózg ponownie stał się wodą. Ja się naprawdę dziwię, że w takim stanie potrafiłam napisać tę sesję na tyle dobrze by zdać ją w pierwszych terminach. Dlatego przekieruję Was do recenzji tomów ujętych w tym sezonie --> t. 8., t. 9., t. 10., t. 11., t. 12.
A jeżeli chodzi o poruszenie postaciami i ogółem całym światem, to jest to chyba ex aequo najładniejsze anime z tego podsumowania. Opening, jak i ending, wpada w ucho, a cała ścieżka dźwiękowa jest bardzo emocjonująca. Cóż tu więcej mówić? Kocham i nienawidzę. 💗💔
OCENA: 5/5


Małymi kroczkami zbliżamy się już do końca. Ma mojej liście zostało jeszcze 4 pozycje, a jedną z nich jest Ghost in the Shell z 1995 roku. Możecie łatwo się domyślić, dlaczego sięgnęłam po ten klasyk akurat teraz. Tak, byłam w kinie. Tak, FILM MI SIĘ SPODOBAŁ. Z tego też względu chciałam zobaczyć, jak wypada słynna animacja. I muszę przyznać, że gdyby nie film to musiałabym ją obejrzeć dobre kilka razy by dokładnie zrozumieć o co chodzi. Może byłam zbyt zmęczona, a może po prostu nie potrafię odczytać niektórych scen w prawidłowy sposób, ale momentami byłam naprawdę zagubiona. Chociaż oprawa graficzna zrobiła swoje i jestem oczarowana stylistyką i poziomem, jaki GitS prezentuje. Jeżeli jest ktoś, kto oglądał film, to polecam sięgnąć po właśnie tę animację, a jeżeli jest ktoś kto jeszcze nie oglądał filmu, a ma jakieś zastrzeżenia, to niech spróbuje, bo to właśnie on sprawił, że nabrałam ochoty na poznanie cuda z '95. 
OCENA: 4,5/5


Innym filmem, który obejrzałam było Doukyuusei*. Do jego obejrzenia skłoniła mnie manga, która znalazła miejsce w moim serduszku na pewno na długie lata. Byłam ciekawa, czy klimat jaki autorka zawarła w mandze utrzymał się również w filmie i muszę przyznać, że kiedy Kusakabe czy Sajou zaczęli się ruszać, to się popłakałam. Wszystko było pięknie pokazane - delikatnie, w odpowiednim tempie i bez zbędnych elementów. Jest to najładniejsze (razem z Shingeki) animo jakie w tym okresie obejrzałam. Naprawdę dobra robota. Kto czytał mangę, niech zobaczy również film. Warto poświęcić tę godzinkę. 💙💙💙
OCENA: 5/5


Kuzu no Honkai to dla mnie jedno z objawień tego kwartału. Bardzo mocno wczułam się w przedstawione wydarzenia. Być może sama historia nie jest zbyt realna, a przypadków i zawirowań jest tutaj dwa razy więcej niż w Bleachu, czy może nawet w OP... no nie przesadzajmy... Ale mimo to, KnH to anime, które mnie wciągnęło. I muszę przyznać, że nie ma tutaj postaci, jakiej bym ewidentnie nie lubiła, nie nawiedziła czy nie współczuła. Każdą po trochę darzę każdym z tych uczuć. Naprawdę wczułam się w tą historię i z zapartym tchem czekałam na ostatnie odcinki. Animacja tez mi się spodobała, chociaż nie jest ona tak piękna jak w Shingeki czy Doukyuusei. Mimo wszystko jest bardzo ładnie, delikatnie i schludnie. Innym plusem jest tez to, że kocham ending i samą Sayuri. Gdyby nie to anime, to nigdy bym nie pomyślała by posłuchać tej wokalistki. 😜
OCENA: 5/5


Czas na ostatni tytuł, czyli Fukumenki Noise. Fabuła bardzo mnie porwała. Nawet do tego stopnia, że nie mogłam czasem wytrzymać do kolejnego odcinka. Chociaż cały dramatyzm, momentami był zbyt przerysowany i mógł drażnić. Mimo to, ta historia wydała mi się bardziej realna niż ta przedstawiona w KnH. Jeżeli chodzi o kreacje postaci, to są one też dobrze utrzymane. A mówiąc utrzymane mam na myśli to, że nie zmieniają się z odcinka na odcinek, tylko jeżeli już to jest to zmiana stopniowa. Inaczej mówiąc - dojrzewają. Miło byłoby gdyby ta manga pojawiła się kiedyś na mojej półce, ponieważ bardzo interesuje mnie ciąg dalszy tej historii. O ile takowy jest. 😇
Poważnym minusem, według mnie, jest użycie trójwymiarowych modeli postaci w trakcie występów, gdzie całość animacji jest przedstawiana w 2D. Czegoś takiego nie lubię, i w każdej "muzycznej" serii jaką oglądałam takie coś występowało. Wiem, że może inaczej by się tego nie dało zrobić (koszy, czas, etc), ale mimo wszystko, kłuje to w oczy... A co do samej muzyki to jest ok. Aż tak mnie nie porwało, ale to wszystko przez to, że byłam zbyt zafascynowana Sayuri. 😝
OCENA: 4/5

Koniec. Amen. Finito. Meta. Owari. Fin. 
Trochę zeszło mi z pisaniem tego posta. Jednak myślę, że dużo mniej niż miałabym pisać do każdego z tych animców osobne "bardzo-mini-recenzje". Mam nadzieję, że udało mi się kogoś z Was zainteresować chociaż jednym z tych tytułów. Obecnie, prócz tasiemców, oglądam jeszcze trzy inne serie, jednak nie wiem czy dwie z nich dociągnę do końca. 😝 Zapowiadało się fajnie, ale cóż... wyszło jak wyszło. 
A jak u was z animcami? Macie jakieś swoje własne odkrycia roku? 💕

Komentarze

  1. Oglądaj koniecznie drugi sezon Boku no hero academia! Ja pierwszy obejrzałam z takim meh, później zabrałam się za drugi i po paru odcinkach razem z przyjaciółką przepadłam. A bardzo ciężko było mi przemęczyć te pierwsze odcinki, nigdy nie miałam fazy na ten tytuł. Teraz regularnie oglądam nowe i czekam aż wydadzą mangę w Polsce. :D
    Kuzu no honkai było fajne, podobało mi się. I miało cudny opening.
    + fajnie, że teraz piszesz też o anime. Sama się kiedyś nad tym zastanawiałam, ale bardzo niewiele oglądam. :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Drugi sezon jest w planach, ale najpierw uporam się z tymi seriami co zaczęłam, a tasiemcami nie są. XD
      Mi się bardziej ending spodobał, ale opening tez był fajny :D
      Też dużo nie oglądam animców. Ale jak mam chwilę i ochotę (a słońce pali mnie nawet w cieniu) to coś włączam. Dlatego tym się nie przejmuj. Ja chętnie poczytałabym taki post w Twojej wersji :D <3

      Usuń
    2. Haha, dzięki! ♥
      Ale jestem pewna, że skończyłoby się to zaniedbaniem zarówno notek mangowych jak i animcowych. XD
      Od dawien dawna planuję już notkę o anime, które według mnie warto obejrzeć, ale najciężej opisuje mi się te serie, które najbardziej lubię. ^^

      Usuń
  2. Boku no Hero Academia to dobry shounen jest, ale zupełnie i kompletnie nie potrafi mnie zainteresować, ot, oglądam ten drugi już sezon bo oglądam, ale minutę po zakończeniu odcinka już zupełnie o nim nie myślę.
    Za Shokugeki się zaraz mam zamiar brać, trochę się boję tego ecchi, które ponoć znacznie obfitsze niż w wersji mangowej, ale zakładam, że skoro pierwowzór mi się bardzo podoba, to i ekranizacja jakoś podejdzie.
    Opening z Kyoto Fujouou-hen jest świetny, fakt :D Tak samo jak wizualnie Kuzu no Honkai, chociaż co do samego anime uczucia mam mocno mieszane.
    O, trzeba by wreszcie skończyć tych drugich Tytanów... I zacząć znowu czytać, skoro już wzięłam się za zbieranie mangi. Tak samo zresztą Kolegów z klasy, w końcu się skusiłam na nich razem z kontynuacją i teraz stoją i czekają na swoją kolej na półce.

    Co do moich odkryć roku, biorąc pod uwagę, ile już w tym roku animców obejrzałam (duuużo), można by sporo wymienić x'DD Ograniczając się do tego, co wrzuciłam na MAL-u do ulubionych, wychodzą trzy tytuły: Berserk z '97 roku, którego końcówka wdeptała mnie w ziemię, chociaż miałam ją zaspoilerowaną od półtora roku; ACCA: 13-ku Kansatsu-ka - mój numer jeden tegorocznego sezonu zimowego, spokojna, przyjemna i urocza historia pewnego zamachu stanu; no i przede wszystkim Haikyuu!! <3, które jest taaakie fajne i które właśnie oglądam drugi raz od początku zamiast zająć się czymś pożytecznym xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też właśnie tak mam z BnHA, że fajna seria, przyjemnie się oglądało, ale nie chwyciło mnie na tyle, by to przeżywać jak mrówka okres. xD Dlatego z drugim sezonem się na chwilę obecną troszkę wstrzymuję, ale go na pewno pooglądam jeszcze na tych wakacjach. Na razie na głowie mam co innego. xD Co zaś do shokugeki to... no w mandze przewrócisz szybciej strone i po bólu, a tutaj scenka ma wyznaczony czas antenowy. W dodatku jeszcze jest dźwięk... Ale jak ja przeżyłam, to myślę, że inni nie-fani ecchi też powinni XD
      Z Tytanami u mnie jest tak, że ja się zwyczajnie boję. Za dużo feelsów mi się włącza i potem jestem kupką nieszczęścia. Ale trzeba się w tym miesiącu zabrać za #14. :P A Kolegów to czytaj czytaj. Są cudowniii <3

      Z Berserkiem jest tak, że chyba sobie go zacznę, jak się GoT skończy. XD Ale napierw w wersji animo, a mango to może później. Sprawdzę ACCA :D A Haikyuu!! To życie. Ja ci wybaczam, oglądaj w spokoju po raz kolejny <3 <3

      Usuń
  3. Znów ciekawa recenzja, opisy i po co teraz sięgnąć? od czego zacząć??
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam od One Piece. Trochę z oglądaniem zejdzie XD

      Usuń
  4. Ja One Piece skończyłam w tamtym roku oglądać po zakończeniu Dressrossy... Czeka mnie cały rok nadrabiania! Cały rok! Ale chyba się jeszcze powstrzymam, bo lubię oglądać tę serię sagami, a jak jakaś jest nieskończona to trochę gorzej...

    Kuzu no Honkai zaczęłam oglądać w wersji darmowej i muszę do niej wrócić...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To skończyłyśmy w podobnym miejscu. XD Kiedy nadgonię do bieżących odcinków, to wrócę do mojego miesięcznego systemu, bo później będzie ciężko to ogarnąć. XD Ewentualnie wydłużę sobie tego okres do 2 miesięcy. Chociaż i tak zobaczy się jak będzie z czasem...
      Kuzu jest bardzo dobre <3 cholernie wciąga. A przynajmniej mnie wciągnęło. XD

      Usuń
  5. Mi Boku ni Hero spodobało się do tego stopnia, że zaczęłam czytać mangę (w sumie to i tak już wcześniej planowałam ją zacząć, więc mnie adaptacja zmotywowała), a manga spodobała mi się jeszcze bardziej - do tego stopnia, że teraz, przy drugim sezonie, niektóre sceny są dla mnie za mało emocjonujące. W mandze aż kipiały emocjami, a tu jakoś tak mniej. Ale i tak anime jest dobre, nie rezygnuj z drugiego sezonu :)
    Do Boruto mam mieszane uczucia. Oglądam na bieżąco, ale głównie przez sentyment, bo seria sama w sobie aż tak mnie nie wciągnęła. Chciałabym, żeby więcej było dorosłych bohaterów, nawet jeśli anime ma być o ich dzieciach :D Czekam na jakieś poważniejsze wydarzenia tam, nawet jeśli będą one okupione śmiercią starszego pokolenia.
    Z Fukumenkei Noise maiłam podobnie, też wyczekiwałam kolejnych odcinków z niecierpliwością i też raziło mnie cgi, zwłaszcza na końcu. Zakończenie trochę mnie rozczarowało, bo te miłosne trójkąty nic się nie pozmieniały, ale świetna muzyka mi to zrekompensowała :)

    OdpowiedzUsuń
  6. One Piece tak działa? Nie wiedziałam... Nie lubię czegoś takiego, ale serie mam w planach już od bardzo dawna, więc mam nadzieję, że nie będzie mi to przeszkadzało zbyt bardzo. Chodzi mi przede wszystkim o te kilkuminutowe powtórki ostatnich wydarzeń, bo nawet jeśli się ogląda po kilka odcinków, myśl o marnowaniu cennego czasu, kiedy można trochę dalej zabrnąć w fabułę, jest po prostu irytująca. Może dlatego wszystko się tak ciągnie?

    Również uwielbiam motyw kolejnych generacji :) Aż się cieplej robi na serduszku! Mimo to uważam, że niektóre serie warto po prostu zostawić w spokoju. Z NS nadal jestem w tyle, bo nie mogę przejść przez masę fillerów, ale szczerze powiem - do Boruto mnie nie ciągnie. Zwłaszcza jak piszesz, że jest to teoretycznie powtórka z rozrywki. Oczywiście, że pewnego dnia rzucę na niego okiem, ale po co od razu robić nową serię?

    O GiTS nie chce mi się nawet gadać, bo z tego co zauważyłam, całe to uniwersum nie wydaje się do końca konsekwentne. Dużo nieścisłości, o których samo czytanie przyprawia mnie o ból głowy, ale pewnego dnia się zawezmę i sprawdzę wszystko! Chodzi mi o to, że kinówka z 2017 roku, moim zdaniem, nie wydaje się wcale dobrym materiałem na wyjaśnienie oryginału z 1995 roku, które ja oglądałam dużo wcześniej. Połączono w nim wydarzenia z '95 (z wiernym odwzorowaniem najpiękniejszych i najbardziej charakterystycznych scen) z jakimś wątkiem z jednej z późniejszych serii TV. W zasadzie, jest to coś zupełnie innego. Osobiście nie lubię kiedy Amerykanie sięgają po japońskie twory, ale to jak wyszedł ten film jeszcze bardziej mi się nie spodobało. Piękne zdjęcia, ładne efekty (szanuję za użycie oryginalnego soundtracku na napisach końcowych), ale dla mnie tak ogromne zmiany nigdy nie powinny mieć miejsca. GiTS, które samo w sobie jest tworem dość trudnym, uprościli i pozmieniali dla efektu, żeby dobrze się oglądało - ja spędziłam najgorsze godziny swojego życia i gdyby nie wydane na bilety pieniądze, wyszłabym z połowie seansu. No ale mojej siostrze się podobało, tyle że ona oryginału nie widziała ;)

    Ja Fukumenkei Noise odrzuciłam, ale widzę już kolejną tak pozytywną opinię, że zastanawiam się, czy nie dać jej drugiej szansy. Zrobiłam to dość szybko, ale zainteresowana tym całym trójkątem miłosnym i wątkiem muzycznym w ogóle nie byłam, więc... No nie wiem, zobaczę :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na początku kiedy zaczęłam oglądać OP tak nie było, a przynajmniej tego tak nie odczułam. Wszystko było jakby bardziej zwarte i nie ciągnęło się jak flaki z olejem. Po prostu kilkało się odcinek za odcinkiem i było super. Teraz kiedy balansuje na granicy z bieżącym odcinkiem takie rozciąganie jest prawie nie do zniesienia, jednak przez więź emocjonalną do Słomkowych etc. nie potrafię odpuścić. XD

      Pomiń fillery! XD

      Ja tak jak Twoja siostra nie widziałam wcześniej animo, więc dla mnie film był bardzo przyjemny. Raz obejrzałam, mniejwięcej orientuję się o co chodzi w GiTS i chyba o to chodziło. Bardziej dociekliwi zobaczą resztę i ocenią. Poza tym lubię kiedy są dobre efekty specjalne. :D

      Spróbuj na przyśpieszonym tempie w takim razie. XD

      Usuń
  7. Bardzo przyjemny wpis! :D
    Ja "Boku no Hero Academia" śledzę już od pierwszego rozdziału dopiero później gdy wyszło anime miałam podwójną radochę gdy mogłam oglądać swoich ulubionych bohaterów w ruchu. ^^ "Ao no Exorcist: Kyoto Fujouou-hen" to naprawdę perełka szkoda, że fani tak długo musieli czekać na to anime. "One Piece" kiedyś próbowałam zacząć oglądać ten tytuł, ale przytłoczyła mnie zbyt duża liczba odcinków. Chyba jednak wolę czytać mangę z tego.
    Ja w tym sezonie najbardziej chyba wciągnęłam się w oglądanie "Boruto" - głównie oglądam dla tych nostalgicznych momentów, w którym pojawiają się dorośli bohaterowie Naruto, "Centaur no Nayami" - naprawdę świetna seria o uroczej centaurzycy i jej przyjaciółkach, którą polubiłam już z mangi - gorąco polecam. "Sakura Quest" - anime, które z przymrożeniem oka pokazuje życie w pewnym Japońskim mieście, dość przyjemna seria. "Fate/Apocrypha" nigdy nie przepadałam za Fate ale ta seria urzekła mnie pewnym bohaterem - Astolfo, w ciągu jednego dnia udało mi się nadrobić wszystkie odcinki, które wyszły do tej pory. :D
    Gorąco Pozdrawiam Fejwsi. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zanotuję sobie te animo, które podałaś i kiedyś pooglądam. Dziękuję! <3

      Usuń

Prześlij komentarz