211. [mini recenzja] ATAK TYTANÓW #11 ~ Hajime Isayama




Tytuł PL: Atak Tytanów
Tytuł JP: 進撃の巨人 [Shingeki no kyojin]
Autor: Hajime Isayama
Wydawca JP: Kodansha
Wydawca PL: J.P.F.
Ilość stron: 192
Rok wydania JP: 2013
Rok wydania PL: 2016 (sierpień)
Linki do poprzednich tomów: 1 / 2 / 3 / 4 / 5 / 6 / 7 / 8 / 9 / 10

Przez to, że poprzedni tom Ataku Tytanów zrobił z mojego mózgu wodę bałam się sięgnąć po kolejny (To by też wyjaśniało moje ostatnie nielogiczne zdania lub ich niedokańczanie. XD). To, co ujawnia się pod koniec dziesiątego tomu podpada pod grupę pytań jakie wcześniej utworzyły się w mojej łepetynie, jednak zamiast prostych odpowiedzi na nie, dostaję kolejną dawkę pytań - bo dlaczego, po co i w jakim celu?! Ale, żeby nie robić Wam wody w głowie, poniżej kilka słów o tym co się wydarzyło poprzednio oraz czego możemy spodziewać się po tym tomiku.

Ymir w zaskakujący sposób ratuje swoich przyjaciół. Nikt nie spodziewał się, że to właśnie ona będzie w stanie AŻ TAK zaryzykować. Wkrótce po tym na zamek Utgard udaje się dojechać innym żołnierzom, wśród których jest Eren, Mikasa oraz Armin. Niestety na jaw wychodzą kolejne sekrety - tożsamość Tytana Kolosalnego i Opancerzonego zostaje ujawniona. (PS. Sami się do tego przyznają.) Wkrótce po tym wywiązuje się kolejna walka.
Eren staje do pojedynku z Tytanem Opancerzonym. Młody zwiadowca nie może ani na chwilę odpuścić. Celem obu zdrajców jest pojmanie Erena, ten jednak nie zamierza się poddać. Niestety temperament wcale mu tego nie ułatwia, szczególnie, że powracają wspomnienia sprzed kilku lat... Podczas ich starcia Tytan Kolosalny, próbuje wykraść nieprzytomną Ymir, którą próbują bronić pozostali żołnierze.

Krótko mówiąc - dzieje się. Mogę powiedzieć, że tym razem Isayama poszedł w rozdziały "bitewne" - mnóstwo dynamizmu, "tajemnych sztuk walki" itp. Zdecydowanie jest to tomik dużo lżejszy niż poprzedni i... CHWAŁA ISAYAMIE ZA TO! Gdybym otrzymała powtórkę z rozrywki to bym raczej tego nie wytrzymała. Związałam się z tym tytułem zbyt emocjonalnie, co - szczerze powiedziawszy - mnie odrobinę wkurza, bowiem przeżywam byle pierdołę... Ale o to chyba autorowi chodzi. By porwać swoją pracą miliony. A Konrad tak ładnie prosił o rząd dusz...
Niestety puszczenie z tonu w jedenastce było trochę za gwałtowne. Owszem dwa wielgaśne tytany się bijo, ale mam wrażenie, że ten epizod trwał o kilka kadrów za długo. Wybacz Hajime, kocham patrzeć na Twoje piękne kadry walki, ale tu odczułam zbyteczny nadmiar.

Poza tym ten tom podbiega mocno pod kategorię "retrospekcja". Wspomnienie o matce Erena, dawne chwile z treningów, momenty z dawnego życia przed pamiętnym atakiem. Jakby tego było mało później pokazane są zasmucone minki wiernych kompanów Napaleńca - Armina i Mikasy. Ponownie jest to gra na naszych emocjach, ale ja chcę już więcej odpowiedzi niż kolejnych pytań. Chociaż odrobię i liczę na to w kolejnym tomie. Te wszystkie wrażliwe momenty wydały mi się zapychaczami przestrzeni, dlatego za to lekko uszczknę z oceny.
To co jeszcze skłania mnie do opuszczenia oceny, to zachowanie Erena. Muszę powiedzieć, że to, co odstawia w tej częsci jest adekwatne do jego kreakcji i wychodzi to bardzo naturalnie, ale teraz zaczął mnie tym swoim "grożeniem" denerwować... Sytuację natomiast odrobinę polepsza Ymir, jednak i ona zachowuje się podejrzanie.

Na następny tomik zapowiada się nowa walka. Są kolejne pytania, na które raczej nie dostanę szybkiej odpowiedzi. Niektórzy odkrywają karty inni nadal graja w otwarte, co nie polepsza sprawy. Pozostaje mi tylko mieć nadzieję, że mangaka nie poleci jeszcze bardziej w wir wspomnień, albo nie zrobi po raz kolejny w mojej głowie cieknącej papki.

Ocena fabuły: 9/10
Ocena postaci: 9/10
Ocena kreski: 8/10
OCENA OGÓLNA: 26/30 (87%)

Za egzemplarz do recenzji ślicznie dziękuję wydawnictwu JPF! <3 


Komentarze

  1. Dzięki Twojemu wpisowi choć nie śledzę już regularnie mangi mogę szybko rozeznać się w fabule i sprawdzić czy warto sięgać po następny tomik. ^^ Fajnie, że piszesz więcej takich tekstów jak ten. :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz