[Na pierwszy rzut oka] Żeby życie miało smaczek... - Kulinarne pojedynki




Tytuł: Kulinarne pojedynki. Shokugeki no Souma 
Autor: Yuto Tsukuda, Shun Saeki, Yuki Morisaki
Wydawca PL: Waneko
Tłumaczenie: Beata Trojnar
Oceniane tomy: 1-3
Status mangi: Wychodzące (JP: 24+)
Ilość stron: 208/200/200
Rok wydania: 2016 (listopad)/ 2017 (styczeń)/ 2017 (marzec)
Cena okładkowa: 19,99zł (każdy)

Plany się trochę pozmieniały. W miejsce dzisiejszej miała pojawić się recenzja Róży Wersalu, ale kiedy zaczęłam ją pisać stwierdziłam, że klasyka zasługuje na jedną porządna recenzję. Z szacunku dla tworu, który miał nie mały wkład w mangowy światek podjęłam taką a nie inna decyzję. Dlatego przeskakuję o jedną linijkę i lecę dalej z harmonogramem - Proszę Państwa, przed wami popularna manga o gotowaniu!

Souma Yukihira od dziecka pomagał ojcu w prowadzeniu niewielkiej tradycyjnej restauracji. Od czasu do czasu zdarza mu się wyzwać ojczulka na pojedynek. Mimo tego, że jego rywalizacja z pewnego kąta wygląda jak zabawa i przekomarzanie się rodzica z dzieckiem, tak naprawdę Souma pragnie tylko jednego - przewyższyć swojego mistrza. Niestety nie uda mu się to pracując tylko i wyłącznie dla ukochanej restauracji. Los sprawia, że zyskuje możliwość dostania się do najlepszego liceum gastronomicznego w Japonii (jeżeli nie na świecie) zwanego powszechnie Akademią Parzenia Herbaty i Gotowania Tootsuki. Każdy potomek wielkiego kucharza chciałby się do tej szkoły dostać i zostać jej absolwentem, jednak czy Soumie - przeciętnemu obywatelowi - uda się przejść przez egzaminy wstępne? 

Nie spodziewałam się, że manga o gotowaniu może być taka porywająca. Po pierwszym tomie od razu w głowie wykiełkowała mi myśl, że zapowiada się bardzo interesujący shounen. Tak, tak, Aypa nie oglądała animca w całości. Ecchi mnie pokonało. Dlatego wielkim zaskoczeniem było to, że Kulinarne pojedynki odebrałam jako lekki powiew świeżości. Nie powiem by manga powalała zupełnie na kolana, ponieważ jest, jak tona innych shounenów. Nie zrywa z kanonami, nawet ich zbytnio nie przeinacza, jednak to zupełnie nie przeszkadza by polubić bohaterów czy zaznajomić się z ich troskami.

Skoro już o bohaterach wspomniałam to poświęćmy im teraz trochę miejsca. Zacznę banalnie, bo od Soumy Yukihiry. Chłopak żyje w swoim własnym świecie, który głównie skupia się na gotowaniu. Ma marzenie, by pewnego dnia stać się kucharzem doskonałym, który przekroczy wszelakie granice znanych smaków. Z tą kwestią wiąże się wiele niesamowitości, wśród których nie każde zasługują na miano pyszności (jak np. kałamarnica z masłem orzechowym, która jest zmorą wszystkich znajomych Soumy). Poza tym jest to postać bardzo wesoła, nieprzejmująca się zbytnio troskami codzienności. Przez takie zachowanie Souma nie jest zbyt realistyczny. Na chwilę obecną (czyli tomik 3) jest bohaterem, który mistrzowsko umie posługiwać się nożem i zna wiele różnych trików kulinarnych, przez to, że od małego pomagał ojcu w restauracji. Znając dobrze schemat porządnego shounena wiadomo, iż nadejdzie moment, gdzie jego "niezwykłość" zacznie się normalizować i asów z rękawa braknie, a to wszystko po to, by mógł pogłębiać ścieżkę patelni i garnków.

Co do postaci drugoplanowych i jeszcze dalszych to muszę przyznać, że mało kto wpadł mi w oko. Ale nie powiedziałabym, że są niewyraźni! Po prostu chyba jeszcze za wcześnie by szukać swoich ulubieńców wśród krewnych i znajomych Soumy. Jednak o Nakiri - pannie o królewskim usposobieniu - kilka słów napisać należy. Dziewczyna pochodzi z wielopokoleniowej rodziny kucharzy oraz została obdarzona darem, który w komiksie został nazwany "boskim podniebieniem". Oczywiście Nakiri i Yukihira wpadają na siebie szybciej niż "można się było tego spodziewać". Osobiście zbytnio nie poczułam więzi z tą bohaterką. Mało poświęcałam jej uwagi. Bardziej zajęłam się chyba śledzeniem losów niesamowitego młodego kucharza, ale kto wie, może po prostu nie polubiłam tej postaci aż tak? W sumie trochę sprawa jest dziwna, gdyż zazwyczaj takie bohaterki zapadają mi w pamięć, a nawet zaczynam je po jakimś czasie wielbić. Niestety tutaj coś nie zaiskrzyło. Chociaż kto wie...? Może za dziesięć tomów zmienię zdanie?

Gdybym miała pisać o każdym z bohaterów z osobna kilka zdań, to ta recenzja stałaby się niekończącym pikselowym zwojem. Dlatego przejdźmy już do kwestii fabuły. Po pierwsze to, co mi się podoba to fakt, że mimo etykietki ecchi, manga utrzymuje pewien umiar. Jakiś rok temu obejrzałam pierwszy odcinek anime. Bardzo zniechęciłam się do dalszego oglądania. Kiedy czytałam pierwszy rozdział przypomniało mi się, co czułam podczas seansu. Lecz wyczuwalna była pewna zmiana. Przejawia się ona między innymi w tym, że jest wyrównany bilans między głównymi gatunkami. Kulinarne pojedynki są przykładem komiksu, który potrafi zharmonizować shounena i ecchi w takim stopniu, że osoba taka jak ja, czyli za nie przepadająca za ecchi, może zająć się głównym wątkiem i cieszyć lekturą. Tak w ogóle to, jak jakaś pani pokaże majteczki to nie będę panikować i spuszczać tomiku w klozecie. Historia Soumy oferuje dawkę "świntuszkowych obrazków", jaka nie zgorszy czytadła i nie zakłóci głównego przebiegu akcji. Jedynie doda jej więcej smaku i wymiaru.
Po drugie - mocno wkręciłam się w wątek główny. Kulinarne pojedynki mają banalną fabułę, ale bardzo przyjemnie przedstawioną. Jest tutaj doza dramatyzmu, jednak przewagę mają sytuacje komiczne. Aż chce się powiedzieć, że jest to bardzo wesoły tytuł, który zdecydowanie może poprawić humor. Ja to kupuję, mimo, że komplikacje i plot twisty są banalne i sztampowe.

Najgorszą do opisania kwestią tym razem będzie kreska. Przede wszystkim wydaje mi się ona mocno nijaka, jakbym ją już wcześniej wielokrotnie widziała. Owszem jest ładna, ale bardzo podręcznikowa. Podobnie jest z kadrowaniem. Ogółem czegoś mi tutaj brakuje. Jakiegoś sekretnego składnika, który pokazałby mi coś więcej. Jedyne co mogę pochwalić to praca z cieniami. Część rysunków, jak np. jedzenie, jest oddawana bardzo realistycznie, więc aby potrawy czy przedmioty nie oddzielały się zbytnio od wielkookich postaci postanowiono rzucić trochę więcej światła na wszelakie zgięcia, odgięcia etc. Szczególnie przy strojach kobiecych...

Podsumowując tą długą recenzję uważam, że najlepszą częścią Kulinarnych pojedynków są bohaterowie. Są oni wyraziści, jednak na obecnym etapie trudno jest mi wybrać swoich ulubieńców. Pewniakiem jest, że kibicuje Soumie w spełnianiu swojego marzenia. Wątek fabularny bardzo mnie zainteresował, dlatego myślę, że jak tylko portfel pozwoli, to będę kontynuować swoją przygodę z tym tytułem. Dlatego, jeżeli szukasz shounena, w który wplecione są też elementy ecchi, które dzięki kresce są ładnie przedstawione to dalej szukać nie musisz. Spróbuj Kulinarnych pojedynków! Tylko nie na głodnego!

Ocena fabuły: 8/10
Ocena postaci: 8/10
Ocena kreski: 6/10
OCENA OGÓLNA: 22/30 (73%)

Za egzemplarze do recenzji dziękuję wydawnictwu Waneko! :3

Komentarze

  1. *pokaże
    Gdzieś tam zauważyłam ;)
    Shoukegi jako anime mnie nie odrzucilo, chociaż nie przepadam za ecchi. Nawet potem sięgnęłam po skanlacje angielskie i przeczytałam do jakiegoś 15 tomu, może nieco dalej.
    Całkowicie się zgadzam, że to taki typowy shounen - nie licząc tego, że jest to shounen o gotowaniu xD Osobiście lubię Yukihirę; jest optymistyczny, a poza tym przecież "do odważnych świat należy". Za to Eriny nie znoszę. Irytuje mnie jej postać oraz zachowanie. Moim zdaniem na uwagę zasługuje jeszcze Megumi - co jak co, ale w następnych tomach dziewczyna się naprawdę rozwinie (jeżeli można tak to określić) ^^

    A ja czekam i czekam na recenzję Róży Wersalu! Ech...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To tak od końca.
      PRZEPRASZAM! Nie umiem tego podzielić na kilka recenzji. W sumie wiem, że mogłabym, ale nie chciałabym się powtarzać. Myślę, że pisanie trzy razy takiej samej opinii (wątpie, że moje zdanie się zmieni XD) nie ma w tym przypadku zbytnio sensu. Jeżeli jako tako, ta idea się ima Ataku Tytanów czy One-Punch Mana (bo teraz wychodzą i wyzwala to wiele emocji), tak Róża jest dla mnie zbyt ważnym tytułem, by takie cósie tu stosować. Ale minie jak z bata strzelił i będzie recenzja (a ja się nigdzie nie wybieram, no chyba, że mnie sesja wykończy i umrę ze stresu w drodze na egzamin :D)
      Megumi to bardzo fajna postać, jednak tak jak napisałam nie czuję się do tych drugoplanowych aż tak przywiązana. Myślę, że to wyklaruje się dopiero tak po 5/7 tomiku. :3
      Ja chyba powinnam słownik ortograficzny poczytać......... Może jakaś mangowa wersja? XDDD

      Usuń
  2. Ja oglądałam tylko animo, ale mnie cofało przy nim, bo nie jem mięsa i generalnie ono mnie obrzydza i no, ciężko było /głupia byłam, że się w ogóle za to brałam/
    Ale z tego też względu nigdy nie miałam Shokugeki w swoich rękach i nigdy nie będę miała i muszę ci uwierzyć na słowo XD
    Historia ogólnie nie jest jakaś tragiczna, ale gdyby oni ciasta robili, to by było mi lepiej XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moze jakieś racuchy czy inne naleśniki będą na słodko, także ten. Chociaż liczę na to, że raczej nie, bo upiększą co drugą panią w bitą śmietanę i/czy truskawki X"DD
      Tyż nie jem mięsa, ale jakoś nie mam z tym problemu, że gdzieś ktoś coś narysuje z mięsem :P

      Usuń
  3. "Nie spodziewałam się, że manga o gotowaniu może być taka porywająca." <-- This.
    Pamiętam, że jak Waneko zapowiedziało Magi i Shokugeki, to sobie pomyślałam, że, o, fajnie, to pierwsze się ciekawie zapowiada, a to drugie... w sumie też mogę poczytać, chociaż pewnie mi nie podejdzie, jakieś tam jedzenia. Jak bardzo się myliłam ^^ Powoli coraz bardziej dojrzewam do zbierania tej serii, czyta się naprawdę świetnie i czuję, że będę miała ochotę do niej wracać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam nadzieję, że portfel mi pozwoli na dalsze zbieranie tej serii, bo dobrze się przy niej bawię. :D
      Nie ukrywam. Magi jest dla mnie ważniejsze! XDDDDDD

      Usuń
    2. Mnie Magi zawiodło, przynajmniej na razie imo niczym szczególnym się nie wyróżnia.

      Usuń
    3. Ja tak po połowie animca się w to wkręciłam. Chociaż chyba już na samym początku czułam, że ta manga ma coś, co po prostu mi się spodoba. :D

      Usuń
    4. Ja z Magi czytam tylko Przygody Sindbada, ale jeżeli chodzi o główną historię, to wkręciłam się jakoś w 3/4 odcinku anime. Może dlatego, że lubię te klimaty, ale podobał mi się pomysł osadzenia tego wszystkiego na Wschodzie (ale nie w tej typowej Japonii xD).
      NO I SINDBAD JEST FANTASTYCZNY! XDDD

      Usuń
    5. SINDBAD TO ŻYCIE! <3 <3
      Chyba wezmę i napiszę szybciej tą recenzję niż planowałam. :D

      Usuń
  4. Ja, ja wiesz, oglądałam anime i choć serię bardzo lubię, i chętnie bym ją Ci poleciła (poziom i ilość ecchi maleje wraz z odcinkami - pierwszy był bombą, która nie tylko Ciebie z początku odrzuciła ;)), skoro zajęłaś się czytaniem mangi, raczej moja rola w tym momencie się kończy :) Nie mam zielonego pojęcia jak ekranizacja ma się do oryginału pod względem fabularnym, ale jeżeli portfel nie pozwoli, a wciąż będziesz miała ochotę poznać dalsze kulinarne przygody Soumy, odcinki są do Twojej dyspozycji ;) Brzmię jakby mi za to płacili, haha! Pozdrawiam
    Kusonoki Akane

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawdopodobieństwo, że zasięgnę po animca jest duże, bo nie wyrabiam trochę z tym co zbieram. XD Wpierw jednak muszę się przełamać, bo za oglądaniem ecchi nie przepadam (w mangach to jeszcze jakoś przeboleję, bo można szybko przewracać strony XD)

      Usuń
  5. Anime pomimo początkowej niechęci (wstawki ecchi) przypadło mi do gustu, ale nie na tyle żeby inwestować w mangę. Niemniej fajnie, że pojawił się na naszym rynku kulinarny tytuł.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz