129. STRAŻNIK DOMU MOMOCHI #1 ~ Aya Shouoto
Tytuł PL: Strażnik domu Momochi
Tytuł JP: 百千さん家のあやかし王子 [Momochi-san Chi
no Ayakashi Ouji]
Autor: Aya Shouoto
Wydawca JP: Kodokawa
Wydawca PL: Waneko
Ilość stron: 162
Data wydania JP: 2013
Data wydania PL: 2015 (lipiec)
Szesnastoletnia Himari
Momochi nieoczekiwanie otrzymuje w testamencie okazałą posiadłość. Szybko
jednak okazuje się, że odziedziczyła znacznie więcej niż zapuszczone domostwo -
wiekowy budynek znajduje się bowiem na granicy dwóch światów, a zamieszkują go
osobliwi lokatorzy, w tym intrygujący Aoi, który skrywa pewną tajemnicę.
Od
czasu ogłoszenia Strażnika domu Momochi w Internecie wybuchło małe zamieszanie.
Głównie chodziło o podobieństwo tytułu do powszechnie znanego i lubianego Jak zostałam
bóstwem!?. Wszystko przez to, że na okładce znalazł się białowłosy
chłopak z „lisimi” uszami, a główna bohaterka staje się właścicielką magicznej
nieruchomości. Przez to zaczęłam się jeszcze bardziej interesować tytułem i
zadawałam sobie pytanie: czy Strażnik faktycznie jest odbiciem Kamisamy?
Otóż okazało się, że oba tytuły mają niewiele wspólnego.
Pierwszą
rzeczą, która od razu rzuca się w oczy jest kreska. Lubię kreskę Jak
zostałam bóstwem!?, jednak ma ona dużo drobnych niedociągnięć i czasem
efekt końcowy nie wygląda najlepiej. Pod tym względem Strażnik prezentuje się
dużo bardziej okazale. Rysunki mają to, co lubię – są lekkie, dokładne i mają
szczegóły, które cieszą oko. W dodatku autorka wie jak poprowadzić linię tak by
zadowolić przeciętnego fana shoujo. To co muszę pochwalić i rzuciło mi się w
oczy to sceny walk. Jak na mangę shoujo, to są one bardzo przyjemnie
przedstawione. Oczywiście nie są one brutalne, ale kiedy czytelnik wczuwa się w
akcję jego serce co raz szybciej bije. A skoro o szybszym biciu serca mowa to
powiem Wam, że mam słabość do bishowych ilustracji. Szczególnie tak pięknie
narysowanych. Coś czuję, że Waneko znalazło kolejnego nabywcę na serię.

A
jeżeli o toczeniu mowa, to przejdźmy do fabuły i do sprostowania kilku
mankamentów. Akcja dosłownie toczy się. Na cały, i tak cienki, tomik mamy tylko
trzy rozdziały, które zbytnio się nie różnią, a przynajmniej tak mi się wydaje.
Ale po kolei. Himari, dzięki testamentowi po rodzicach, odziedzicza piękny,
staromodny i wielki jak pałac dom. Dziewczyna jednak nie zna żadnego ze swoich
krewnych. Wychowywała się w sierocińcu a w dzień swoich szesnastych urodzin
otrzymała list z owym testamentem. Himari postanawia przeprowadzić się do
nowego domu. Kiedy dociera na miejsce okazuje się, że w środku posiadłość nie
jest w najlepszym stanie oraz, że dziewczyna ma już współlokatorów. Jednym z nich
jest Aoi Nanamori – chłopak, który okazuje się być strażnikiem owej rezydencji
oraz dwóch światów.
Tak
jak można wyczytać wyżej dziewczyna nie spotyka na swojej drodze struchlałego boga,
który oddaje jej dom. A teraz kilka słów o postaci Aoiego. Po pierwsze i
najważniejsze – Aoi nie jest lisim demonem! Z lisa ma tylko ogon. Fakt wygląda
jak lisi demon, ale w mandze znajduje się wyjaśnienie jego strażniczej postaci.
Aoi jest niejakim Nue (legendarne
stworzenie z japońskiego folkloru. Według różnych przekazów ma on głowę małpy,
ciało jenota, nogi tygrysa i węża jako ogon. [wikipedia]), ale chyba trochę
„stuningowanym”. Kiedy Himari mówi o nim w jednym z rozdziałów odpisuje go jako
zlepek kota, ptaka, lisa i oczywiście człowieka. Ja początkowo myślałam, że
jest to imię postaci w jaką się przemienia, a Aoi to pozostałość po
człowieczeństwie. Ale chyba trochę z tym przedobrzyłam.
Mam nadzieję, że trochę rozwiałam wyobrażenia o serii. To co jest dla mnie
podobne to obecność jednego z shikigami – Yukariego. Jest on Mizuchim, wodnym
smokiem. Tu od razu pomyślałam o Mizukim. Ale moje „podobieństwa” się na tym
kończą, w dodatku nie występował on zbyt często w tym tomiku, więc nie
zwracałam na niego zbytniej uwagi.

Co
tyczy się samych postaci to już trochę napisałam wcześniej – Aoi to Nue, a
Himari – tsundere. Prócz Yukariego jest jeszcze jeden shikigami – Ise. Lecz oba
opiekuńcze bóstwa pojawiają się bardzo rzadko. Raz pomogli Aoiemu z
rozprawieniem się z demonem, a tak to przewijali się na drugim planie. Co tu
wiele mówić – nie zwracałam na nich zbytniej uwagi. I jak na razie to wszyscy
bohaterowie o „jako takim” ludzkim wyglądzie.
Podsumowując. Można zauważyć, że porównywanie Strażnika do Jak zostałam bóstwem!? trochę mnie zirytowało. Myślę, że nie wiele osób słyszało o tym tytule, więc nie rozumiem dlaczego powstały takie dziwne "oskarżenia" wobec wydawnictwa. Ale konkrety... Manga jest dla tych, co nie szukają skomplikowanej historii z drugim dnem. Nie jest to jakieś arcydzieło wybijające się ponad inne tytuły fantasy-shoujo, ale jest przyjemne. Naprawdę myślę, że jest to pocieszny
tytuł. Jak się uda to będę go zbierała. Skończył się Śmiech w chmurach, więc
jest dobra okazja na rozpoczęcie przygody z Aoim i Himari. Mam nadzieję, że
w kolejnym tomiku rozwinie się jakaś poważniejsza i bardziej angażująca
akcja. Jak na razie zostałam z dużą ilością pytań, na które odpowiedź będę
mogła otrzymać dopiero w drugim tomie Strażnika domu Momochi.
Ocena fabuły: 6/10 (dobra)
Ocena postaci: 7/10 (bardzo
dobre)
Ocena „kreski”: 10/10 (arcydzieło)
OCENA OGÓLNA: 23/30 (77%
- bardzo dobre)
Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu Waneko!
Widziałam ten tytuł na fanpage'u Waneko, ale nigdy mnie do niego nie ciągnęło. Po recenzji nadal to samo - to po prostu nie jest manga dla mnie. Jakoś nie ciągnie mnie do typowych shoujo. Ale kreska jest świetna, to fakt. Aż przyjemnie przegląda się strony mangi w internetach. ;)
OdpowiedzUsuńWybacz mi czepialstwo, ale jestem bardzo uczulona na tym punkcie. ;p Nie ma słowa "fantasty", jak napisałaś. Jest fantasy (jako szczególny gatunek fantastyki) i fantastyka właśnie (jako ogólne określenie dzieł o tematyce fantastycznej; w tym fantasy, horror, science-fiction).
Chyba nienawidzę mojego Worda!! Postaram się to jak najszybciej poprawić. :) Dzięki za to wychwycenie. :3
UsuńCzytałam już ten tomik i też nie rozumiem tego całego porównywania do "Jak zostałam bóstwem?!"... historia jak na razie jest lekka i przyjemna, ale jakbym miała wybierać to zdecydowanie wolę "Jak zostałam bóstwem?!" ;) pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNa "Jak zostałam bóstwem!?" mam już prenumeratę. A co Aypa się szarpła. :P Dlatego mogę sobie pozwolić na "Momochi" w miejsce "Śmiechu w chmurach". :D Chyba, że Waneko wyda coś co mnie bardziej zachwyci wtedy nie ma mocnych. :P
Usuń*Przynajmniej coś wspominali, że walczą o jakieś shoujo, dlatego mówię o nich. :P
UsuńPowoli będę zbierać, na razie bez szału. Swoją drogą czekam na kolejne recenzje Are you Alice? od ciebie *niedosyt recenzji od Aypy* :D
OdpowiedzUsuńTo twój szczęśliwy tydzień, bo właśnie się głowię nad ową recenzją. :P
UsuńMnie tam te porównanie w sumie nie dziwią, bo sama się śmiałam, jak Studio zapowiedziało po tej mandze swoje Jak zostałem bóstwem, że się będą z Waneko pojedynkować na czytelników. Niemniej jednak nie miałam na myśli nic złego, to tak samo jak Karneval, Kuroshitsuji i Książę Piekieł są do siebie podobni. Nie chodzi o to, że tytuł jest w 100% odbiciem drugiego, tylko po prostu tematycznie są podobne + są skierowane do odbiorców o jakiś tam , określonych gustach. xD Lubię jak jest już dużo ładnych panów, więc kiedyś miałam chrapkę na ten tytuł, ale że od przyszłego miesiąca mój profil kolekcji zmienia się zupełnie na figurki + doujiny + od czasu do czasu mangi po japońsku to nie przewiduję kupowania nowych tytułów po polsku.
OdpowiedzUsuńRozumiem. Jednak czytałam kilka takich komentarzy, których nie czytało się zbyt miło. . . Cóż, pewnie za jakiś czas (bliżej nie określony) też będę tak robiła. :P Ale lubię niektóre polskie wydania, więc jak na razie nie wyobrażam sobie nie kupowania polskich mang. :D
UsuńPrzeczytałam, odłożyłam. Kreska jest świetna, ale przy czytaniu wyłam z poziomu przewidywalności fabuły.
OdpowiedzUsuńNie powiem, lubię ambitniejsze mangi, ale też czasem lubię poczytać coś troszkę głupkowatego. :P
UsuńW sumie to zastanawiam się czy autorka tam do 1 tomu włożyła fabułę tak, żeby o niej pisać. Na razie w sumie mamy reverse haremówkę z uroczymi pokemonodemonkami (cudowne są), a drobne elementy fabuły (np. sama końcówka ze staniem w drzwiach) jeśli już się pojawiają, to są w sumie całkiem klimatyczne. Z tym, że akurat autorka tworzy bardzo głupkowate siodziolce z tego co słyszałam.
OdpowiedzUsuńW sumie powiększenie formatu wynika pewnie z tego, że trzeba było utrzymać tę samą cenę, a tomik jest w sumie krótki.
Też myślałam nad tym, ale uznałam, że nie będę już aż tak "główkować" nad tym tytułem. Jednak nie będę narzekać na format, bo dobrze to wyszło. :D A głupkowate sidzioo lubię - trochę śmiechu z "żarcików" a trochę z fabuły. xD
UsuńOd początku wiedziałam, że nie kupię tej mangi (po prostu jakoś nie mój typ), chociaż kreska sprawia, że czasami tego żałuję. No cóż, będę musiała jakoś przeboleć tę stratę. ;)
OdpowiedzUsuńKreska śliczna, ale kupić nie kupię. Raczej nie inwestuję w shoujo. :D
OdpowiedzUsuńNaprawdę świetnie napisane. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń