188. [RECENZJA SPECJALNA] VITAMIN ~ Keiko Suenobu
Tytuł PL: Vitamin
Tytuł JP: ビタミン [Bitamin]
Autor: Keiko Suenobu
Wydawca JP: Kodansha
Wydawca PL: Waneko
Ilość stron: 208
Data wydania JP: 2001
Data wydania PL: 2016 (kwiecień)
Tytuł JP: ビタミン [Bitamin]
Autor: Keiko Suenobu
Wydawca JP: Kodansha
Wydawca PL: Waneko
Ilość stron: 208
Data wydania JP: 2001
Data wydania PL: 2016 (kwiecień)
Kilka miesięcy temu na blogu pojawiła się wyjątkowa recenzja, którą miałam
przyjemność napisać wraz z przyjaciółką z liceum – Kyou. Co dwie głowy to nie jedna, a na trudne tematy czasem potrzeba tej drugiej
głowy do myślenia.
To znowu ja. Recenzentka z bloga Papierowe Miasta,
którą brzydzi słowo kofunkcja. Musicie chyba powoli przyzwyczajać się do
tego, że zaczynamy na wzajem gościć u siebie na blogach. Tym razem
nadeszły wakacje, więc czasu wolnego zrobiło się nagle bardzo dużo.
Dlatego też postanowiłyśmy wykorzystać go i znowu napisać coś razem.
Kiedy dostałam do ręki ten tytuł naprawdę nic o nim
nie wiedziałam. Wyglądało to mniej więcej tak: masz. Okay. Zabrałam się
do czytania wiedząc tylko, że Vitamin opowiada o
prześladowaniu w szkole. Spodziewałam się najgorszego, jak zapewne
każdy, który o fabule wie tylko tyle. Bo czy to się może dobrze
skończyć?
Vitamin opowiada historię piętnastoletniej
Sawako Yarimizu, normalnej uczennicy, cieszącej się z każdego dnia spędzonego w gronie przyjaciół. Przed dziewczyną ważna decyzja - wybór liceum. Presja ze strony matki i nauczycieli wcale nie ułatwia jej tego zadania. Ale cóż ma zrobić? Jedynie może się więcej uczyć. Na pomoc w nauce może liczyć od swojego chłopaka Kouty. Jednak młodzian zaczął odczuwać w stosunku do Sawako zbyt duży pociąg. Postawiona pod ścianą Sawako nie potrafiła powiedzieć w
odpowiednim momencie „nie” i tak doszło do jej życiowej tragedii. Ktoś widział,
jak ona i Kouta „uczyli się anatomii” w pustej klasie...
Główna bohaterka mangi - o dziwo - przypadła mi do
gustu. Choć prześladowana była z powodu własnego braku asertywności i
tak było mi jej żal. Zwykle mam bardzo mało empatii do osób zbyt słabych
psychicznie, by się podnieść i powiedzieć zwyczajne: nie, ale w Sawako
coś mi się spodobało. Może to, że nie przestała marzyć. Jej ucieczka ze
szkolnego życia nie jest niczym dziwnym. Koniec końców jej prześladowcy
nie robili jej tylko psychicznych krzywd. Nie bali się również krzywdzić
jej fizycznie, co całkowicie zmienia to, na co się zdecydowała główna
bohaterka.
Niesamowicie irytowała mnie matka Sawako.
Teoretycznie była taka, jaka powinna. Starała się, by jej dziecko
otrzymało dobre wykształcenie i wyszło na ludzi. Niekoniecznie jednak
potrafiła dojrzeć cierpienie córki, które było widoczne na pierwszy rzut
oka. Kiedy dziewczyna z chodzącej chętnie do ludzi zmienia się w
samotnika... Ciężko tego nie dostrzec. Byłam zszokowana, jak bardzo
można nie znać własnego dziecka.
Sawako nie da się nie lubić. Jest jedną z tych postaci, z którą czytelnik zżywa się i mimo niedoskonałości po cichu dopinguje ją w swoich działaniach. Z początku było mi bardzo żal Sawako. Wkurzałam się na Koutę, bo pokazał jakim to nie jest tchórzem. Wkurzałam się na jej rzekome przyjaciółki - zaczęły jej dokuczać ponieważ było to dla nich zabawne. Wkurzałam się na jej matkę i nauczyciela, że pomimo adekwatnie złego stanu podopiecznej nie potrafili zrezygnować ze swojej dumy, bądź uważali problem za bagatelę! Jedynie jej ojciec potrafił przejrzeć na oczy i dostrzec, że dziewczyna się z czymś męczy, a rezygnacja ze szkoły nie wywodzi się tylko z niechęci do nauki.
W postaci dziewczyny zaimponowało mi to, że potrafiła - mimo całej tej przykrej sytuacji - przypomnieć sobie swoje marzenia z dzieciństwa i zacząć w mnie brnąć. To chyba najbardziej zbliżyło mnie do bohaterki, ponieważ tym marzeniem było zostanie mangaką.
Przyznam szczerze, że byłam trochę przerażona
tematyką mangi, którą wybrała Aypa. Nie obawiałam się tego, że jest o
poważnym problemie, tylko raczej chodziło o fakt, iż spodziewałam się
nudy. Możecie uważać mnie za człowieka bez empatii, jednak czytanie o
prześladowaniu szczerze mnie nuży. Czytelnik nie ma żadnego wpływu na
to, co dzieje się z głównym bohaterem i staje się wyłącznie kolejnym
świadkiem cierpienia. Nic nie robiąc też robi się krzywdę. Okazało się
jednak, że historia Sawako w jakiś sposób mnie ruszyła i zadziwiło mnie
zakończenie. Myślałam, że jest tylko jedna możliwość zakończenia Vitamin. Autorka mnie zaskoczyła i zdobyła tym ode mnie
sporego plusa. Od razu wspomnę, że kiedy natrafiłam na niektóre rysunki
miałam ochotę zamknąć mangę. Aypa nie ostrzegła, że w środku znajdują
się obrazki +18, czego sama pewnie nie wiedziała, gdyż to ja pierwsza
czytałam Vitamin.
Jeszcze nigdy nie pisałam recenzji mangi tego
gatunku. Nie, żebym w ogóle miała jakieś doświadczenie... Spodziewałam
się jednak, że pisanie o Vitamin będzie łatwiejsze niż to o Ogarze i
innych opowiadaniach. Z jednej strony miałam rację. Z drugiej: to nie
jest zwyczajna obyczajówka o historii miłosnej, więc trzeba dużo
bardziej skupić się na przesłaniu, jakie niesie. Spodobało mi się
zakończenie, choć byłam nim lekko zaskoczona. Autorka pokazała,
że nie wolno tracić nadziei i trzeba znaleźć coś, co pomoże nam podnieść
się z ziemi i iść do przodu z podniesionym czołem.
Tematyka jaką porusza Keiko Suenobu nie jest łatwa. Zazwyczaj takie mangi czyta się nieprzyjemnie, ponieważ tylko możemy patrzeć na czyjąś krzywdę, jednak zazwyczaj kończą się dobrze. No właśnie zazwyczaj, bowiem jeżeli chodzi o porównanie Vitamin do innego tytułu to pierwszy na myśl przyszedł mi Hiraoki Samura i jego Powóz lorda Bradleya. Tak naprawdę porównuję dwie mangi na zupełnie innym poziomie, jednak przy historii Sawako odczułam momentami podobne emocje, jak przy Powozie. Przy tym zestawieniu Keiko Suenobu stworzyła coś na kształt szojki z mocniejszym akcentem.
Co do samego przekazu to jest on bardzo klarowny. Przede wszystkim manga zwraca uwagę na problem owych prześladowań w japońskich szkołach. Cóż z myślą o takim, a nie innym społeczeństwie manga została stworzona, jednak myślę, że sam alarm, jaki podnosi jest bardziej ogólny. Momentami sceny znęcania się nad Sawako wydają się przesadzone - o czym też pisze autorka w posłowiu - jednak jeśli jest się już kilka lat w temacie, można stwierdzić, że takie sytuacje mogłyby mieć miejsce. Chyba najsmutniejsze w tym wszystkim jest uświadomienie sobie właśnie tego, że człowiek potrafi zachować się gorzej niż zwierzę.
Drugą stroną, jaką pokazuje komiks jest pokazanie woli walki. Manga aż krzyczy, że nie należy się poddawać, a życie potrafi być świnią i podstawić pod nogi nie jeden problem. Jednak każdy z nich da się jakoś pokonać, wystarczy mieć tylko swoją witaminę. Pod tym mianem autorka ukryła całe przesłanie - dla Sawako taką witaminą było tworzenie mangi, dlatego ważne jest też znalezienie swojej własnej, ponieważ to ona pomoże dodać sił w ciężkiej chwili.
Kreska naprawdę mocno mi się spodobała. Niesamowicie dobrze przeglądało się ilustracje i w jakiś dziwny sposób pasowały mi do tematyki, którą autorka poruszyła. Z chęcią poprzeglądałabym jeszcze raz ilustracje z Vitamin. Ominęłabym jednak te +18 (choć Aypa na mnie krzyczy, że raczej +16) [Wcale nie krzyczę! no dobra... XD], gdyż według mnie nie powinny się tutaj znaleźć. Gdzie jest cenzura, ja się pytam?
Zgodzę się z Kyou, że ilustracje pasowały to tematyki i charakteru mangi. Jednak osobiście nie przypadły mi do gustu. Nie mam natomiast zamiaru ostro jej krytykować, ponieważ pod względem technicznym nie mam nic do zarzucenia. Po prostu nie poczułam tego czegoś co sprawiłoby bym zapamiętała tę linię. Dla mnie jest to przeciętniak, który dobrze wygląda z opowiadana historią.
Co do kwestii scen +18, to trochę się zdziwiłam, że nie zostało to odnotowane na obwolucie. Nie mam do tego, jakiś wielkich pretensji, lecz nie spodziewałam się, że będę miała dokładnie pokazane, co Kouta wyrabia z Sawako. Jak dla mnie spokojnie mogło się to ukazać bez scen seksu gdzieś na dachu bloku czy innych zakamarkach.
Czytając tę mangę w miejscu publicznym byłam lekko
zaskoczona. Poczułam się jak na religii w liceum, kiedy ksiądz podszedł
do mnie przy lekturze yaoi i zapytał, co czytam. Mimo to jestem całkiem
pozytywnie zaskoczona moim odbiorem Vitamin. Nie żałuję, że Aypa akurat tę mangę mi podsunęła.
Zdradzę Wam, że jestem całkiem usatysfakcjonowana tym, co dostałam i -
jako mangowy laik - spokojnie mogę dać lajka autorce.
Również nie czuję ani żalu, czy zgorszenia przez wybór tego tytułu. Wręcz przeciwnie jestem bardzo zaskoczono, że tak mi się spodobał. Spodziewałam się zupełnie czego innego, a dostałam czytadło, które pochłonęłam jednym tchem. Mam nadzieję, że kiedyś jeszcze będę mogła przeczytać taką mangę, ponieważ są one dobrym lekarstwem na narzekanie. Wierzcie mi lub nie, ale po jej przeczytaniu poczułam się odprężona. Temat jest ciężki, jednak sposób w jaki autorka poprowadziła historię sprawił, iż przy czytaniu można wypocząć, a jednocześnie wczuć się w tragedię Sawako.
Ocena fabuły: 7/10 (bardzo dobra)
Ocena postaci: 7/10 (bardzo dobre)
Ocena postaci: 7/10 (bardzo dobre)
Ocena „kreski”: 9/10 (wybitna)
OCENA OGÓLNA: 23/30 (77%)
Ocena fabuły: 7/10 (bardzo dobra)
Ocena postaci: 7/10 (bardzo dobre)
Ocena postaci: 7/10 (bardzo dobre)
Ocena „kreski”: 5/10 (przeciętna)
OCENA OGÓLNA: 19/30 (63%)
Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu Waneko!
Bardzo ciekawy sposób na napisanie recenzji - może kiedyś ukradnę ten pomysł haha... Co do samej mangi, bardzo mnie zaciekawiłyście. Myślę, że w najbliższej przyszłości (np. w pracy jak nie ma co robić haha) sobie ją przeczytam :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKusonoki Akane
Przeczytałam :) Manga może nie jest wybitna, ale na pewno ma coś w sobie - przede wszystkim przekaz. Może i historia została trochę ekstremalnie pokazana, ale z drugiej strony nie miałabym problemu z uwierzeniem, że takie przypadki faktycznie się zdarzają. Nienawidzę motywu matki z ambicjami (wgl znacznie częściej trafiam na takie rodzicielki aniżeli ojców.. Podejrzane haha!), ale fajne że mamuśka się ogarnęła. Tomik bardzo podnoszący na duchu, aż chce się krzyknąć do całego świata "Dam radę i udowodnię wszystkim, którzy we mnie nie wierzą!" (mam podobną sytuację) :) Scen 18+ nie było dużo, wiec jest ok, choć faktycznie mogli o tym wspomnieć gdzieś na okładce czy cuś. Kreska nie była zła ale do gustu też mi nie przypadła jakoś specjalnie. Generalnie jestem zadowolona. Nie uważam by potrzebny był ciąg dalszy. A Wam dziękuję za przedstawienie tego tytułu :)
Usuń:O Dziękuję za tak obszerne komentarze! <3 Cieszę się, że Vitamin się spodobał. :D No i dziękuję za podzielenie się swoją opinią! <3
UsuńWspólne pisanie recenzji to fajny pomysł :) Świetnie Wam wyszło. Co do samej mangi to słyszałam na jej temat dużo dobrego, już miałam ją w najbliższym czasie kupić, a tu słyszę o scenach +18, które trochę zmniejszyły mój zapał. Jest tego bardzo dużo? Z tego co widzę sama manga jest wartościowa i chciałabym się z nią zapoznać. Mnie prześladowanie bardzo denerwuje, kiedy o nim czytam mam ochotę powiedzieć do ofiary "Ogarnij się, nie pozwól im na to! Dlaczego im na to pozwalasz?!" (taa, to moje współczucie). Jednak tą mangę mam ochotę przeczytać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
https://lekturia.blogspot.com/
Mi to zbytnio nie przeszkadzało. Yaoiców już tyle przeczytałam, że takie przedstawiania mnie mnie ruszyły za bardzo. Aczkolwiek było to niespodziewane, bo to jest tytuł oznaczony +16. Także spokojnie, nie jest to typowo hentaiowe/yaoicowe scenki. XD A też nie ma ich wiele. :D
UsuńW takim razie mi to nie przeszkadza :D Przy najbliższych mangowych zakupach na pewno znajdzie się w moim koszyku.
UsuńMiło mi to słyszeć. :D
UsuńDla mnie ta manga jest w sumie... przeciętna, dlatego jeszcze nie mam jej na swojej półce. Wolę już obejrzeć sobie dramę o znęcaniu się, bo większość jest po prostu napisana lepiej, a sama kreska autorki mnie od Vitamin odrzuca - co innego od LIFE czy Limit, bo te tytuły siadają mi od tej autorki jakoś bardziej. Może kiedyś ktoś będzie tanio sprzedawał, to zaopatrzę się w polskie wydanie :)
OdpowiedzUsuńA ja się wyłamię – mnie ta manga w ogóle nie urzekła. Pomysł niezły, tematyka dobra, ale zakończenie było po prostu słabe. Główna bohaterka – maltretowana psychicznie dziewczyna, która na ileś czasu zamknęła się w domu, postanowiła tak po prostu wziąć się w garść i sama sobie poradziła z traumą, jakby to było wyrzucenie śmieci. Obcięcie włosów to już naprawdę wisienka na torcie – nic bardziej oklepanego chyba nie dało się tam wstawić.
OdpowiedzUsuńPoczątek nawet dobry, ale zakończenie tak nierealistyczne, że aż niewiarygodne.
Wiecie co, wszyscy tak piszemy o tym, jak okropnie zachowywali się znajomi z klasy wobec głównej bohaterki, ale mnie najbardziej ciekawi co innego. Gdybyśmy my sami dowiedzieli się, że jedna z naszych znajomych uprawia seks w szkolnej klasie, jak byśmy zareagowali? Przyjmując oczywiście, że jesteśmy niedojrzałymi uczniami szkoły średniej. Może nie rysowalibyśmy od razu pand na sutkach i tak dalej, ale pewnie też traktowalibyśmy dziewczynę inaczej. Bohaterowie mangi łatwo ocenili Sawako, ale my łatwo oceniamy ich. To nie jest ,,uwziąłem się na nią, bo jest brzydka i biedna", oni odrzucają ją z konkretnego powodu. Nie usprawiedliwia ich to, ale jednak trzeba o tym pamiętać.
OdpowiedzUsuńMnie nie spodobało się, jak szybko i łatwo Sawako sama wyleczyła się z problemów. Mnie pozbycie się traumy po sześcioletnim znęcaniu zajęło trzy lata, a i tak zostało we mnie zaniżone poczucie własnej wartości, które leczyłam kolejne trzy.