154. HORIMIYA #1 ~ Hero x Daisuke Hagiwara




Tytuł PL: Horimiya: Hiro-san to Miyamura-kun
Tytuł JP: ホリミヤ [Horimiya]
Scenariusz: Hero
Ilustacje: Daisuke Hagiwara
Wydawca JP: Squere Enix
Wydawca PL: Waneko
Ilość stron: 178
Data wydania JP: 2012
Data wydania PL: 2015 (wrzesień)

Hori to na pierwszy rzut oka zwykła nastolatka. Nikt z jej kolegów nie ma pojęcia, że ciąży na niej obowiązek zajmowania się młodszym bratem i że po szkole zmienia się... w perfekcyjną panią domu!

Chyba każdy z nas skrywa nawet przed najbliższymi swoją prawdziwą twarz. Posiadamy takie swoje „drugie ja”, które jest poza wzrokiem innych ludzi. Ja nawet uważam, że sami przed sobą ukrywamy niektóre cechy, których nie jesteśmy świadomi. Ale nie wchodźmy w ten  filozoficzny temat zbyt głęboko... Z takim akcentem chciałabym zacząć recenzję zabawnej mangi, która skradła moje serce oraz pieniądze z portfela.

Przede wszystkim muszę powiedzieć, że Horimiyę, kojarzyłam tylko z top listy na centrum-mangi.pl. Wcześniej nawet dobrze nie potrafiłam napisać nazwy tego komiksu, tak więc to, co dostałam do rąk było dla mnie całkowitą nowością. A to z czym spotkałam się w środku kompletnie mnie wciągnęło i sprawiło, iż zakochałam się w tym słodkim, sielankowym światku kury domowej zwanej Hori oraz tajemniczego Miyamury.
Ogółem akcja mangi rozpoczyna się dość typowo, czyli w szkole. Hori gawędzi sobie ze swoją koleżanką, a gdzieś z boku pojawia się Miyamura. Chłopak jest uważany za dziwaka, bo z nikim zazwyczaj nie rozmawia, oraz otaku... Ale skupmy się na Hori, która wprowadza nas w tajemną stronę swojego nastoletniego życia. Tak, jak już wspomniałam dziewczyna robi w domu za kurę domową, opiekującą się młodszym braciszkiem. Tak wygląda codzienność popularnej, sumiennej uczennicy. Chociaż powinnam powiedzieć wyglądała...
Wszystko zmienia się z dniem, kiedy młodszy braciszek Hori – Souta zostaje przyprowadzony do domu, przez chłopaka wyglądającego niczym członek grupy rockowej. Piercing, długie ułożone w specyficzny sposób włosy oraz ubranie na to sugeruje, jednak nic nie wskazywało na to, że jest to... Miyamura. Od tego dość pospolitego zdarzenia – bo każde dziecko może przewrócić się w drodze do domu – Hori i Miyamura zaczynają spędzać ze sobą coraz więcej czasu. A to jest początek bardzo interesującej znajomości.

Mam wrażenie, że co bym nie powiedziała o Horimiyi to będzie to brzmiało strasznie pospolicie i nie uda mi się przekonać was, że jest to tytuł wyróżniający się wśród innych. Jakby nie spojrzeć pokazuje się tu znany motyw „maski”, czyli pozowania na kogoś innego, przyjaźń i kwitnące uczucie. W sumie wychodzi pospolicie. Jednak wszystko jest tak skomponowane, że Horimiya wydaje się czymś zupełnie nowym, a to uważam, że jest niesamowite. Tomik udało mi się przeczytać kilka razy, ponieważ już nie mogę doczekać się kolejnego. Horimiya jest po prostu dla tych co lubią romans oraz przyjazne mangi o szkolnym życiu.

Naprawdę uważam, że stylistyka mangi jest bardzo przyjemna tak samo pod względem fabularnym jak i estetycznym. Rysunki są miłe dla oka, ponieważ są proste jednak z lekką ilością szczegółów, np. kosmyki włosów, fragmenty tła tj. panele. To sprawia, że panele nie wydają się być zupełnie płaskie. Myślę, że najlepszą częścią jest to, że kreska doskonale komponuje się z opowiadaną historią. Nie ma tu dodatkowych detali, które miałyby ubogacić wizualnie mangę, ale w tym wypadku jest to niepotrzebne. W końcu też nie jest to gatunkowe shoujo, tylko shounen.

To co wybija się ponad fabułę oraz kreskę to są oczywiście bohaterowie. Ba! Fabuła została napisana pod nich. To oczywiście wskazuje tylko na to, że nie ma tu zbyt wiele porywającej i trzymającej w napięciu akcji, ale i takie momenty się zdarzają. Bo, dajmy na to, trzęsiemy się o losy biednego pokolczykowanego i wytatuowanego Miyamury, kiedy dowiadujemy się o tym, iż kolejne zajęcia fizyczne ma mieć na basenie... Ale wracając do samych bohaterów, uważam, że poznałam naprawdę ciekawe osobowości. Hori uchodzi za miłą, sumienną uczennicę. To jest oczywiście prawda, jednak ma też charakterek, którego nie okazuje na co dzień – no bo po co? W szkole może być zwykłą nastolatką, a nie zastępcą mamy, czy taty. Miyamura natomiast jest trochę bardziej tajemniczy. Ale to tylko sprawia, że staje się jeszcze bardziej „cool”. Ogłaszam oficjalnie, że trafia on na moją listę bishów. :D No bo jak nie lubić kogoś tak uroczego, trochę ciapowetego, ale nadal uroczego, przyjaciela dzieci, który uśmiecha się jak aniołek? To tylko sprawia, że jeszcze bardziej mu kibicuję, aby zbliżył się jeszcze bardziej do Hori.
He he... Czyżby kolejna manga, przez którą będę „zbytnio przezywać”?

Zdecydowanie Horimiya przyciąga. Nie jest to manga z wielkim, patetycznym przesłaniem. Jest po prostu tytułem o życiu kilku nastolatków, czyli takim jakich wiele na rynku, ale ma coś co go wyróżnia. Jest to przede wszystkim ciekawa koncepcja na bohaterów, którzy wydają się jak najbardziej żywi, a których nie da się znielubić. Do tego ma zalążki fabularne, które rozwijają się w dobrą stronę, rozbudzając naszą ciekawość. Kreska, również bierze udział w tym przedsięwzięciu i zachęca nas do oglądania postaci. Jestem bardzo ciekawa, co przyniesie drugi tomik. Co tu wiele mówić – Waneko ma kolejnego kupca na ten tytuł. A Wy, skusicie się? :D

Ocena fabuły: 8/10 (rewelacyjna)
Ocena postaci: 10/10 (arcydzieło)
Ocena „kreski”: 8/10 (rewelacyjna)
OCENA OGÓLNA: 26/30 (87% - świetne)

Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu Waneko!



Komentarze

  1. Ta manga jest naprawdę dobra, ale niestety tylko do momentu. Czytałam jej skanlacje po angielsku w internecie i na samym początku się nią zachwycałam. Ale z czasem... Z czasem to trochę zaczyna zalatywać nudą. Na szczęście dzieje się to dopiero mniej więcej przy czterdziestym rozdziale :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pożyjemy zobaczymy. Jak na razie będę zbierać. :3

      Usuń
  2. Gdybym nie miała ważniejszych rzeczy do kupienia, pewnie bym się skusiła, ale tak... ^^'

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem co czujesz, ale u mnie Horimiya wskoczyła na te trochę bardziej "ważniejsze".

      Usuń
  3. Horimiyę znam już od jakiegoś czasu i bardzo lubię (jestem na bieżąco z rozdziałami), ale miałam się nie decydować na zbieranie tej serii... No właśnie, miałam. Tymczasem mój zamiar słabnie za każdym razem, gdy czytam czyjąś opinię na temat tej mangi. I pewnie już niedługo nadejdzie chwila, gdy ulegnę i Horimiya trafi na moją półkę. No ale przecież Miyamura jest taki kochany. I ma długie włosy. I kolczyki. Jak go tu nie uwielbiać? ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No niee?! <3 <3 Uwielbiam Miyamurę od pierwszych stron!! <3

      Usuń
  4. Gdyby mangi rosły na drzewach... albo był za darmo to czytałabym więcej, o wiele więcej. Ten tytuł wygląda sympatycznie. xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. HA! A ile takie drzewko by kosztowało... Pewnie i tak podatek by zdzierali za samo posiadanie nasion... :'(
      I taki jest. XD

      Usuń
  5. Graficznie jak i fabularnie manga nie powala, ale jest w niej coś takiego co przyciąga, jakoś tak cieplej się robi na serduszku przy lekturze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. TAK! <3
      Tak się teraz zastanawiam jak ja mam oszczędzać na goodsy z Japonii!?!? T.T

      Usuń
  6. Horimiya jest świetna graficznie, naprawdę. Zwłaszcza, kiedy zrobisz research i zobaczysz pierwotną wersję wydawaną online XDD

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz