138. RISTORANTE PARADISO ~ Natsume Ono
Tytuł PL: Ristorante Paradiso
Tytuł JP: リストランテ・パラディーゾ [Risutorante
Paradiiso]
Autor: Natsume Ono
Wydawca JP: Ohta
Wydawca PL: Hanami
Ilość stron: 176
Data wydania JP: 2006
Data wydania PL: 2009 (lipiec)
Może
i wakacje pomału dobiegają końca, ale nie ma co się łamać. Aby trochę pozostać
jeszcze w wakacyjnych klimatach sięgnęłam po Ristorante Paradiso,
które jednoznacznie kojarzy mi się z Włochami (a dla mnie Włochy = wakacje). Tytuł nie daje mi innego wyboru,
ponieważ brzmi naprawdę włosko. Poza tym jest powiedziane, że akcja mangi ma
dziać się w Rzymie. Po przeczytaniu, obraz włoskiego klimatu został tylko
dopieszczony. Bowiem mamy do czynienia z rozkwitającą miłością rozrysowaną na tle
włoskiej kuchni oraz wina.
Nicoletta,
jako dziecko zostaje porzucona przez matkę. Jeżeli myślicie, że przez to miała
ciężkie dzieciństwo, to raczej tak nie było. Po prostu brakowało jej matczynego
ciepła. Do tego stopnia, że po pewnym czasie przestała uważać Olgę (tak nazywa
się matka Nicoletty) za rodzica. Nie potrafi jej tego wybaczyć, dlatego
postanawia wyruszyć do Rzymu, miasta, gdzie obecnie mieszka jej rodzicielka.
Jej plan jest prosty. Pragnie ogłosić światu wszem i wobec, że kobieta, która
rzekomo nie jest rozwódką z dzieckiem ma jednak córkę. Chce odebrać matce
szczęście, jakie odnalazła u boku Lorenza – właściciela pewnej ciekawej
restauracji. Plany Nicoletty jednak zostają udaremnione. Co więcej zostaje ona
zatrzymana w świecie jej matki. W miedzy czasie w jej sercu uczucie zaczyna
pojawiać się uczucie do jednego z kelnerów restauracji Lorenza.
Chociaż
opis może wydawać się przytłaczający, to w rzeczywistości Ristorante Paradiso
czyta się bardzo przyjemnie i lekko. Myślę, że jest to sprawka tematów rozmów
między bohaterami. Niekiedy są to naprawdę błahe rozmówki. Przez to też wydaje
mi się, iż tytuł nabiera pewnej ilości sympatycznego humoru. Wraz z poddaniem
się Nicoletty również przestałam się przejmować sytuacją między nią a Olgą.
Przyglądałam się natomiast procesowi w jaki bohaterki wybaczają sobie błędy
rodzicielki. Nicoletta poznaje powody, dlaczego matka tak mało odwiedzała ją u
dziadków, czy też mało kiedy pisywała do córeczki. A powodem nie jest Lorenz. No,
przynajmniej w większej części.
To
co najbardziej polubiłam w tym tytule to właśnie dwie panie grające główne
skrzypce w opowieści. Nie są to jakieś mdłe, słabe paniusie, które przeszły
przez ciężkie chwile i cały czas się nimi dołują. Na samym początku, owszem
Nicoletta przyjeżdża do Rzymu pod pretekstem zniszczenia matce życia, ale wraz
z wgłębianiem się w lekturę zauważamy, że dziewczyna chce sobie ułożyć życie.
Nawet jeśli to oznacza spędzanie czasu w świecie matki. Obie panie są
kobietami, które chcę spełniać swoje małe pragnienia oraz wielkie marzenia. Olga,
choć nie jest to wzorowy przykład matki, była w stanie poświęcić wszystko dla
ułożenia sobie życia z ukochaną osobą. Powiecie może, że zwariowałam mówiąc o
tym w pozytywny sposób, ale z lektury dowiedziałam się jaki jest też stosunek
Olgi do tego co zrobiła Nicolettcie oraz widziałam jak obie panie zaczęły się
zmieniać. Szczególnie względem siebie.
Osobnym
wątkiem, który mało co krzyżuje się z tym o waśni matki z córką, jest miłość
Nicoletty do Claudia – starszego dżentelmena, pracującego w restauracji
Lorenza. Kilka słów o nim? Rozwodnik, noszący nadal starą obrączkę. Nie groźny
dla otoczenia mężczyzna z manierami.
Muszę
przyznać, że tej postaci nie da się nie lubić. Nie mamy prawa się na niego
denerwować, ponieważ stara się nie rzucać zbytnio w oczy, pomimo tego, że jeden
z głównych wątków dotyczy w połowie jego osoby. Ogółem to nie mogłam się
przyzwyczaić do myśli, że dwudziestojednolatce może spodobać się starszy pan.
Wydawało mi się to dziwne, ale po jakimś czasie zaczęłam przywiązywać się do
restauracji i bohaterów. Szkoda, że musiałam pożegnać się z nimi tak szybko.
To
co zdecydowanie nie przyciąga do kupna osób nieznających się z Natsume Ono to kreska.
Ja byłam jedną z nich, ponieważ jak dobrze wiecie, jestem zwolennikiem ładnej, dość
szczegółowej kreski a la shoujo. Jednak zdarzają się wyjątki, które kompletnie
nie zgadzają się z moim kanonem. Nie powiem, że kreska autorki Ristorante
Paradiso jest jedną z nich, ale po przeczytaniu kilku stroniczek przyzwyczaiłam
się do kanciastych, poprawianych linii Ono. Coś jest w tym jak mangaczka
prowadzi swoje kreski i to na pewno czaruje. Zdecydowanie czar tkwi w prostocie
i kompozycji, ale jest tu jeszcze coś co łączy się z całością. Coś co wprowadza
w samą czynność oglądania stron klimat owej restauracji. Patrząc teraz na pracę
autorki jej ilustracje przypominają mi kreskówki jakie oglądałam będąc małym
brzdącem oraz słowa mojego dziadka: „Znów
oglądasz te kwadraciaki?”.
Podsumowując.
Do lektury Ristoranto Paradiso podeszłam nautralnie. Nie wyrabiałam sobie
zdania o komiksie przed jego przeczytaniem. Do samego sięgnięcia po komiks
zachęciły mnie recenzje, które stosunkowo (chyba) nie tak dawno pojawiły się
wśród blogów, które obserwuję. Będę miło wspominać ten tytuł, ponieważ
znalazłam tu bardzo ciekawe postaci i dostatecznie ciekawy wątek fabularny.
Kreska zeszła troszkę na drugi plan, ponieważ bardziej zaangażowałam się w
akcję mangi. Spokoju nie daje mi tylko jedna myśl. Czy nie wydaje wam się, że Wzgórza
Apolla, chociaż mają zupełnie inną tematykę, nie mają podobnego czaru w
sobie?
Ocena fabuły: 7/10 (bardzo dobra)
Ocena postaci: 7/10 (bardzo dobre)
Ocena „kreski”: 6/10 (dobra)
OCENA OGÓLNA: 20/30 (67%
- nieprzeciętny pomysł)
Nie było jakieś złe, ale też jakoś rewelacyjne też nie. Ot, takie przyjemnie czytadło na raz, chociaż jestem ciekawa anime.
OdpowiedzUsuńZawsze muszę zauważyć swoje potknięcia po tym jak opublikuję. XD Aj....
UsuńZgodzę się, że jest to przeciętniak, ale tylko po części. Wciągnęło mnie, a to jest ważne. musi mieć coś więcej niż taki przeciętniaczek. :P
Naprawdę przyjemna historia z równie sympatycznymi bohaterami, a kreska, choć z początku może zrażać, świetnie do niej pasuje. Przeczytałabym jeszcze sequel do tej mangi, "Gente", ale nigdzie nie mogę go znaleźć. >,< Z tego wszystkiego chyba zabiorę się za anime. ;)
OdpowiedzUsuńSzukając obrazków do posta widziałam to 'Gente'. Szkoda, że Ono nie przyjęła się jakoś cieplej w Polsce. Również poznałabym jej inne tytuły, chociaż na necie znalazłam same yaoi (i jak tu nie być fujoshi... XD)
UsuńKupiłam głównie przez kreskę, która mnie na prawdę urzekła. Dobry tytuł, aczkolwiek na raz. Przyjemnie się czyta, mimo, że nie wznosi czegoś szczególnie nowego. Ale animu i tak bym obejrzała :D
OdpowiedzUsuńTeż myślę, że jest to tytuł na raz. Ponownie jak już to przeczytam go dopiero za kilka lat. XD
UsuńOglądałam jedynie anime i historia wydała mi się przyjemna, ale jak piszecie to taki tytuł na raz, więc nie bardzo widzi mi się zakup mangi. ^^"
OdpowiedzUsuńChyba obejrzę anime, bo hajs się nie zgadza i na mangi nie ma :'( Kreska jest ładna C:
OdpowiedzUsuńhttp://solidscript.blogspot.com/