132. HIDEOUT ~ Masasumi Kakizaki



 
Tytuł PL: Hideout
Tytuł JP: HIDEOUT
Autor: Masasumi Kakizaki
Wydawca JP: Shogakukan
Wydawca PL: J.P.Fantastica
Ilość stron: 224
Data wydania JP: 2010
Data wydania PL: 2014 (lipiec)


Oto gorąca, tropikalna wyspa. Istny raj na ziemi.
To właśnie tutaj Seiichi i Miki chcą zapomnieć o przeszłości i odzyskać utracone szczęście. Czy jednak na pewno przyświecają im takie właśnie intencje...? Niebawem wymarzone wakacje zmienią się w koszmar, a raj w prawdziwe piekło.
W tropikalnych lasach czai się coś złowieszczego. W jaskini spowitej mrokiem mieszka zło. Lecz jeszcze głębszy mrok czai się w ludzkich sercach...

Kiedyś wspominałam, że nie należę do tych osób, co lubują się w horrorach. Zazwyczaj omijałam takie tytuły, ponieważ później w nocy nie mogłam normalnie spać. Ale w końcu nastał dzień, że postanowiłam to zmienić. Zaczynałam dość łagodnie, od Anothera. Później trafił w moje ręce Lament Jagnięcia oraz Goth. Uznałam, że najwyższa pora sięgnąć po coś z nieco wyższej półki i tak pojawił się przede mną Hideout.

Szczerze powiedziawszy nie mam pojęcia od czego zacząć, gdyż manga bardzo mnie wciągnęła. Pod każdym względem wypadła bardzo dobrze, co przewidywałam, ale nie na aż taką skalę. Może więc zacznę od fabuły i bohaterów. Na samym początku jesteśmy wprowadzeni w opowieść poprzez dziennik pozostawiony w środku lasu. Narratorem jest Seiichi, mało znany pisarz, którego spotkała jedna z najstraszniejszych tragedii – przez pewien nieszczęśliwy wypadek stracił syna. Nie można o nim powiedzieć, że był złym człowiekiem, pracował z myślą o szczęściu swojej rodziny, jednak nikt go nigdy nie postrzegał jako zaradnego opiekuna. Nawet własna żona – Miki, i jej rodzice. Oczywiście jest on obwiniany o śmierć Juna – tak miał na imię syn pisarza. Przez to nie układa mu się z Miką, która pokazuje swoją chłodną stronę. Seiichi proponuje małżonce wspólny wyjazd, by zacząć wszystko od nowa. W końcu Seiichi ma już plan na dalsze życie, a Miki podczas wyjazdu musi odegrać kluczową rolę.

Jak na razie wszystko wskazuje na to, że mamy do czynienia z dramatem. Po części owszem, ale w końcu nadchodzi moment, w którym zaczynamy wraz z bohaterami odczuwać strach. Małżeństwo trafia do jaskini w środku lasu, a tam na swojej drodze spotykają ludzi, którzy już dawno ludźmi przestali być – tak samo z wyglądu jak i z zachowania. Chociaż jakby się zastanowić to te istoty okazują pierwiastki człowieczeństwa, ale ja z początku odbierałam to jako instynkt. To mi się chyba najbardziej spodobało, ponieważ z początku naprawdę bałam się tych szkarad o wyłupiastych oczach, ale pod koniec tomiku zrobiło mi się ich żal.

Ciężko mi nie mówić o tej mandze jak o horrorze, bo ze mnie chojrak. Może inaczej. Ten komiks jest horrorem, który odbiega od mojej definicji horroru. Kiedyś już wspominałam o tym, że dla mnie ten gatunek cechuje się nie tylko dramatem/tragedią, ale także w jakiejś części w akcji biorą udział moce nadprzyrodzone. Tutaj nie ma nic, co podlatywało by pod taką mistykę. Nie ma duchów, wrednych wiedźm czy strasznych laleczek. Zamiast tego mamy ludzi, którzy przez warunki w jakich żyli przez kilkadziesiąt lat stali się potworami kierowanymi obłędem.

Naprawdę manga ma niezwykły klimat, a to bardzo lubię. Jednak nie tylko dobra fabuła zadziałała na tę pełną grozy atmosferę. W dużej mierze jest to też zasługa genialnych ilustracji. Po pierwsze są one w większości wycieniowane przy użyciu tuszu. Rastry są tylko dopełnieniem wymiarowości. Mangaka bardzo sprawnie posługuje się piórkiem. Jeżeli są jakieś błędy to są one bardzo drobne, bo nie można ich zauważyć. Najbardziej podoba mi się to, że nadal mam do czynienia z mangą. Rzadko kiedy spotykam się z taką dokładnością rysowania w japońskich komiksach. Zazwyczaj takie „cienie” kojarzą mi się z grafikami europejskimi, a nie z prostotą i linijnością japońską. Naprawdę pod względem graficznym jest to jedna z lepiej wykonanych mang jakie miałam w rękach. Do tego nie muszę cieszyć się tylko małymi kadrami. Co jakiś czas, dla podbudowania napięcia, pojawiają się obrazki na całą lub dwie strony. Prawie bym zapomniała wspomnieć o tym, że Hideout posiada osiem kolorowych stron. Zazwyczaj chwalę sobie takie rozwiązania, ale tym razem jest to całkowicie zbędne. Tu nie potrzeba koloru, historia doskonale wygląda w czarno-białej tonacji. Chociaż te kilka stron też nie wyglądają źle. Świadczą tylko dobrze o autorze, ponieważ również w kolorze radzi sobie wyśmienicie.

Zadecydowanie Hideout mnie zafascynował. Przyznam się nawet do tego, że w nocy jak się budzę to od razu myślę o tej ciemnej i nieprzyjemnej jaskini. Mówiłam – chojrak ze mnie. Dlatego taki chojrak jak ja, nie powinien czytać takich mang jak Hideout po zmroku. W dodatku przyglądałam się ilustracjom, jak natchniony krytyk sztuki. Teraz mam za swoje. Jednak to nie zmienia mojego zdania, że komiks jest fenomenalny. Pewnie jakby był on dłuższy czytałabym dalej, ale wystarczy mi tylko historia Seiichiego. Zakończenie nie pozostawia niedosytu, jednak nie było by też źle jakby było więcej rozdziałów. Nie pozostaje mi nic innego jak tylko wypisać ocenę tego tomiku, schować do na półkę i chwycić za Tomie. Tylko tym razem będę to czytać za dnia. :P

Ocena fabuły: 10/10 (arcydzieło)
Ocena postaci: 9/10 (wybitne)
Ocena „kreski”: 10/10 (arcydzieło)
OCENA OGÓLNA: 29/30 (97% - najlepsze z najlepszych)

Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu JPF! :3


Komentarze

  1. Jedna z nielicznych mang, które czytałam w formie skanów zanim zostało ogłoszenie wydanie w Polsce. W sumie trafiłam na nią jakoś tak zupełnie przypadkowo i bardzo mi się podobała, więc trochę wstyd, że jeszcze nie mam własnego tomu. ^^"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak będziesz miała okazję, to sobie kopsnij egzemplarz. :D

      Usuń
  2. Ech, a mi Hideout zupełnie nie siadł. Kreska świetna, ale fabularnie zupełnie nic mnie nie zaskoczyło, nie porwało, nie wciągnęło. Lament jagnięcia podoba mi się bardzo, Goth również mi się dobrze czytało, ale oba tytuły są raczej bardzo mało typowymi horrorami. ;) Może po prostu typowe horrory to nie moja bajka?

    OdpowiedzUsuń
  3. Czy ja wiem, czy Hideout jest z wyższej półki niż Goth... Raczej nie.
    Dla mnie Hideout to raczej taki średniak. Ma piękną grafikę, ale fabularnie jest przewidywalny i jakoś niespecjalnie odkrywczy. I oczywiście to kobieta w związku okazała się być suczą, jakże by inaczej. Naprawdę dobry horror to jest Shiki, gorąco polecam anime. Rozkręca się powoli, ale za to ma klimat, złożone postacie i naprawdę pokazuje wydarzenia z szerokiej perspektywy. NO I STRASZY.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chym. Shiki... coś gdzieś kiedyś może oglądałam, ale nie jestem pewna... jak na razie na oglądanie animców nie mam czasu. Dlatego szybko to nie nastąpi, ale kiedyś zobaczę na to. :3

      Usuń
    2. W ogóle jestem przerażona tym jak hurtowo tworzysz recenzje ;___; Jest moc.

      Usuń
    3. Jak widać jest spadek. Upał mi mózg zamienił w wodę, a ten chyba wyparował :P

      Usuń

Prześlij komentarz