59. ATAK TYTANÓW ~ Hajime Isagama – TOMIK PIERWSZY
Tytuł: Atak Tytanów: Shingeki no Kyojin
Tytuł alternatywny: 進撃の巨人 [Shingeki no Kyojin]; Attack on Titan
Autor: Hajime Isagama
Wydawca oryginalny: Kodansha
Wydawca polski: J.P.Fantastica
Ilość stron: 192
Data wydania: maj 2014
Przed
około wiekiem na Ziemi pojawili się giganci żerujący na ludziach. Ich siła była
przytłaczająca, żaden człowiek nie potrafił stanąć z tą siłą do walki. Ludzkość
stanęła na krawędzi wyginięcia. Aby przetrwać wybudowano trzy potężne mury –
Marię, Rose oraz Sinę, za którymi mogli ukryć się ocalali z rzezi. Przez te sto
lat tytani nie przepuścili żadnego ataku na mury, ten dzień jednak nadszedł.
Wtedy to brutalnie przypomniano mieszkańcom, że w obliczu potęgi tytanów nie
mają najmniejszych szans, a dotychczasowe schronienie stało się pułapką bez
wyjścia.
Eren
Jaeger w przyszłości chciałby dołączyć do korpusu zwiadowczego, lecz wszyscy
jego bliscy chcą wybić mu ten pomysł z głowy. Prawie wszyscy. Jedynym
nieprotestującym człowiekiem z tej sprawie jest jego ojciec. Ciekawości
człowieka nie da się pohamować, a jest ona powiązana z jego marzeniem –
ujrzeniem świata zewnętrznego. Niestety przychodzi dzień ataku na ludzkość,
którego Eren jest światkiem. Przez to zdarzenie chłopak podejmuje decyzję –
zabije wszystkich tytanów co do nogi, ponieważ ludzkość już dość wycierpiała
żyjąc w klatce.
Kto
nie słyszał o Ataku Tytanów? Aż pokuszę się o stwierdzenie, że świat zalała
tytanowa fala. Jest to jeden z najbardziej znanych tytułów, a to wielkie „bum” rozpoczęło
się wraz z emisją anime. Niestety tak to już bywa, że dzięki animacji manga
dostaje dodatkowe +10 do „fejmu”, jednak czy pierwowzór też może porwać tak,
jak poruszające się żywe postaci? Zachęcam do dalszego czytania.
Ku
mojemu zaskoczeniu tytuł dość szybko pojawił się na polskim rynku, a to dzięki
wydawnictwu JPF. Polscy fani serii zostali naprawdę dopieszczeni, ponieważ
wydanie jest porządne, zresztą jak na JPF przystało. Oczywiście kiedy ogłoszono
przetłumaczony tytuł, nie uszło to bez zbędnych komentarzy typu: „Dlaczego?”, „Przecież
to powinno być po japońsku” i tym zbliżonych. Osobiście nie mam żadnych zastrzeżeń
do tłumaczeń tytułów na polski, jeżeli jest to robione dobrze i po polsku tytuł
też ładnie brzmi. Japońskie Shingeki no Kyojin sama sobie
tłumaczyłam jako Atak Tytanów, więc uważam, że tytuł wyśmienicie prezentuje się
w naszym ojczystym języku. Jedyny ból jaki odczuwam w tej kwestii dotyczy Służącej
Przewodniczącej, ale o tym to kiedy indziej. Wracając do jakości
wydania tomiku to chciałam poruszyć temat tytułu ponieważ wygląda on naprawdę
dobrze na obwolucie i okładce. Co do samej obwoluty to ma jeden minus – błyszczącą
powłokę, którą łatwo zarysować. Muszę być ostrożna, aby nie dorobić się jakiś
większych ryz na tomiku, ponieważ na ciemnym będzie widać każde najmniejsze
podrapanie. Bardzo dbam o swoje tomiki i jest to dla mnie dość istotna sprawa,
ale nie uważam, że jest to jakiś wielki uszczerbek w całości. Po prostu moje pedantyczne
zapędy...A jak tomik prezentuje się w środku? Na pewno brak kolorowych stron
nie sprzyja. Spodziewałam się chociaż jednej wstawki, nic takiego jednak nie
ma.
Jak
już jesteśmy przy tych drobnych minusach to pociągnijmy to jeszcze chwilę. Co
najbardziej mnie rozczarowało to kreska. Oczywiście jak większość wpierw obejrzałam
anime. Przyzwyczaiłam się do wyglądu postaci z ekranu, a podobnych efektów
spodziewałam się w mandze. Pod tym względem, niestety anime wypadło lepiej. Rysunki
pana Hajime nie spodobały mi się. Uważam, że są za bardzo niedokładne. Nie pod
względem szczegółów, ale po prostu wydają się czasem niechlujne, robione na
ostatnią chwilę. Myślę, iż jest to efektem nadmiernego zakreskowywania.
Niektóre ujęcia są, po prostu, boskie, ale w większości są to pogubione proporcje.
Nie mówię o tytanach bo ci tak wyglądać mają, ale ludzkie sylwetki momentami
wydają się krzywe, szczególnie nie mogę przywyknąć do twarzy bohaterów. Mam
nadzieję, że w kolejnych tomach będzie coraz lepiej.
Jestem
skłonna przymknąć oko na kreskę, bo przy takiej fabule, to jest błahostka.
Oczywiście należy dobrze przedstawić wykreowanych bohaterów oraz ich historię,
ale jeżeli kadry są w porządku, a akcja wciąga pomimo tych nadprogramowych
pociągnięć to chyba dobrze wróży tytułowi. Co ja mogę pisać o fabule?!
Większość z nas ją zna, być może na różnych etapach, ale wciąż jest to jedna i
ta sama historia, a to co zostało zapisane w tomie pierwszym jest tylko
wierzchołkiem góry lodowej. Postapokaliptyczne klimaty to coś co lubię i od
pierwszych dźwięków wiedziałam, że mam kolejnego faworyta (Taa... znów nawiązuję do anime...). Ludzkość u progu zagłady, potężny
wróg i jeden napaleniec, który chce wszystko przywrócić do ładu. Można jeszcze
dodać kilku innych bohaterów oraz przeżyć, będącymi nicią ich łączącą. Może brzmi
to znajomo, ale świat w jakim to się dzieje powoduje, że wszystko odczuwamy dwa
razy mocniej. Kiedy bohater jest zrozpaczony – czytelnik też, kiedy się boi –
czytelnik również odczuwa lęk, szczęście, radość oraz chwile beztroski. Atak
Tytanów zawiera w sobie szeroki wachlarz uczuć, których nie da się
zignorować czytając tomik.
Oczywiście
w mandze mam swoich ulubieńców. Nie ciężko się domyślić, że jednym z nich jest
Eren. Za nim stoi dzielnie Mikasa. Postaci takie jak Mikasa mocno faworyzuję.
Lubię kiedy panie pokazują swoje „pazury” w mangach shounen. Nie dość, że
zdolna i utalentowana w kontekście fizycznym to jeszcze silna psychicznie. Z
Erenem jest różnie. Czasem mnie denerwuje, ale są momenty kiedy wszystko mu
wybaczam. Nie poddaje się i nie ucieka od poważnych problemów, a to cenię
naprawdę wysoko wśród ludzi. Te dwie cechy zadecydowały chyba o mojej sympatii
do głównego bohatera. Armin jest inteligentnym chłopakiem o słabej
wytrzymałości fizycznej, lecz jego nie da się zastąpić ot tak. Cała trójka uzupełnia
się, a dzięki ich więziom lektura staje się bardziej poruszająca. Wraz z
głębszym zaznajamianiem się z mangą poznajemy inne niepowtarzalne osobowości i
nim się spostrzeżemy, trzymamy za niego/nią kciuki w walce z olbrzymami.
Czuję
się zadowolona trzymając tomik na półce. Uważam, że jest to kawał dobrze
wykonanej roboty. Nie da się pominąć, kilku farmazonów, jak np. czemu ludzie rozmawiający
pomiędzy sobą mówię pełną nazwę tytana kolosalnego? Przecież kiedy rozmawiam o
czymś, dajmy na to o pszczołach to nie mówię za każdym razem „pszczoła miodna”
czy „pszczoła wschodnia” tylko po prostu „pszczoła”. Tu tak samo uważam, że w
niektórych momentach przydało by się samo „kolos”, bo momentami to brzmi
dziwnie. Ale jak już mówiłam, ogółem jest dobrze i jestem gotowa na kolejną
dawkę.
Ocena fabuły:
10/10
Ocena postaci: 10/10
Ocena „kreski”: 6/10
OCENA OGÓLNA: 9/10
Przykładowe strony:
Ja, Ags, szczerze mówiąc nie miałam jeszcze styczności z Shingeki no Kyojin, ani mangi ani anime jeszcze nie tknęłam i jakoś mimo całej popularności całej serii średnio mnie do niej ciągnie :D
OdpowiedzUsuńAale, wiem że powinnam - chociażby po to, żeby zaspokoić ciekawość czemu ludzie tak bardzo na punkcie tego szaleją - i pewnie najpierw sobie od Ciebie pożyczę mangę niż anime zacznę, żeby być mile zaskoczoną animową kreską a nie na odwrót ^^
Pomysł dobry, bo ja przeżyłam małe zderzenie światów. :P Oczywiście w kwestiach "kreskowych". xD
UsuńKiedyś machnęłam się na recenzję całości, i pierwszej serii anime, i jedenastu tomów mangi, mam ją na swoim blogu ;)
OdpowiedzUsuńMnie kreska SnK ogólnie się podoba, choć wiem, że jestem w mniejszości, a Hajime mistrzem w anatomii nie jest. Mikasa, ach, jak bardzo denerwująca jest ta postać, a raczej jej interpretowanie przez fanów. Jeśli mangaka stworzył taką postać świadomie (co w tym przypadku jest prawdopodobne), wykreował ją na zachowującą się nienaturalnie osobę z problemami, a nie wspaniałą kobietę – lep na fanów, to tylko się cieszyć i zachwycać postacią z głębią psychologiczną, a jeśli nie, cóż... Czemu zrobili z niej w anime bishoujo i odebrali całą dzikość spojrzenia i niechlujność?!?!
Bardzo podoba mi się wydanie JPFu, tylko mam taką smutną myśl, że Waneko wydałoby podobnie, tylko taniej.
Tak. Mam podobne odczucie jeżeli chodzi o wydanie od Waneko, ale i tak się cieszę. Jeżeli chodzi o Mikasę to i tak lubię tą postać i w mandze mnie bardziej do siebie przekonała.
UsuńA ja właśnie nie przepadam za Mikasą (za Erenem zresztą też), denerwująca jest ta jej przesadna troska o Erena, mam nadzieję, że w przyszłości nie rozwinie się z nimi jakiś wątek miłosny -.- Kreska w mandze jest okropna, rażą zwłaszcza błędy anatomiczne, za to sama fabuła do pewnego momentu jest naprawdę ciekawa i wciągająca, ale obecne wydarzenia, które rozgrywają się w mandze są jakieś takie przekombinowane i nudne.
OdpowiedzUsuńJeden lubi to drugi tamto. Może dramaty są zbyt przesadzone i niektóre cechy czasem denerwują, ale jednak bez nich i tych "wad" nie wydali by się (chyba) tak ludzcy.
UsuńZadziwia mnie fakt, że snk ma tak dobre recenzje wszędzie! Może jestem jakaś inna, ale niespecjalnie przepadam za tym tytułem. Jakoś przed wejściem anime, zaczęłam od czytania mangi na internecie, potem jakoś przestałam, kolejno zabrałam się za anime i pech chciał, że nie strawiłam go na raz, a z wielkimi przerwami i od niechcenia, jedynie dlatego bo znajomi mnie naciskali: bo przecież to taka świetna seria! Której ja mówię: nie. :) Na mangę dodatkowo szkoda by mi było pieniędzy. Kreska faktycznie nie zachwyca, a dla mnie, skoro nie fabuła, to chociaż ona powinna przekonywać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Wydanie bardzo ładne, jak zawsze od JPF, szkoda, że obwoluta lekko przesunięta. Najbardziej jednak zawsze cenię u nich to, że czyszczą wszystkie onomatopeje. <3
OdpowiedzUsuńCo do samej mangi to kurcze może teraz zgrzeszę, ale zawsze będę powtarzać, że wolę anime i to już nie chodzi o kreskę, bo do niej jestem się w stanie przyzwyczaić, to jest po prostu typ historii, która najlepiej wygląda w ruchu i z muzyką, kiedy okroi się ją z tych dwóch czynników, wtedy człowiek zaczyna bardziej nad nią myśleć i już nie wydaje się taka świetna i nietypowa. Teraz zgrzeszę drugi raz, bo dla mnie cała fabuła tutaj poszła za szybko i lubię fillery w anime. T.T
Czemu od razu grzeszyć? Po prostu tak wolisz i już. W przypadku tej mangi to na razie cięzko mi powiedzieć czy anime jest lepsze niż manga czy na odwrót. Myślę, że to zdanie wyrobię sobie przy okazji tomika 3 bądź 4.
UsuńTak onomatopeje to jest duży plus, tylko to częste "wiuuuuuu" tak dziwnie xD Tam wiem, że wiaterek, ale akcja wpada taki nastrój, a za bohaterem "wiuuuuu" xD W tym momencie trochę się pośmiałam. :P
Atak Tytanów <3 Już od dawna leży u mnie na półce! Czekam na następne tomy, bo ma na świetną kreskę i chętnie chciałabym porównać ją do anime ;)
OdpowiedzUsuńZa każdy komentarz się odwdzięczam!
http://otaku-okaeri.blogspot.com/
A nawet mam go w swojej kolekcji :D Pamiętam, ze byłam zadowolona :D
OdpowiedzUsuń