[mini recenzja] Moanin' - Wzgórze Apolla #8



Tytuł: Wzgórze Apolla
Autor: Yuki Kodama
Wydawca PL: JPF
Tłumaczenie: Monika Pytel
Ilość stron: 194
Rok wydania: 2017 (styczeń)
Cena okładkowa: 25,20zł

UWAGA! Nawiązania do poprzednich wydarzeń!

Nie macie pojęcia, jak ciężko jest mi zabrać się do napisania tej recenzji. Zaczynam ją pisać już któryś raz z kolei i nadal nie jestem w stanie wyrazić tego co czuję. Dlatego od razu przepraszam za zagmatwane zdania, które mogę pojawić się w dalszej części. Po prostu ten tomik złamał moje serce. Wyrwał i potłukł je na malutkie kawałeczki. Podobnie jak zrobiła to Nana wiele lat temu. Dużo się dzieje. Oj, dużo, a świadomość tego, że do końca został już tylko jeszcze jeden tomik wcale nie pomaga. Pogarsza tylko sytuację, ponieważ boję się tego, co się może wydarzyć.

Sentaro chce zniknąć. Do domu wraca jego zastępczy ojciec i aby uniknąć konfrontacji bez słowa chce opuścić rodzinę. Na całe szczęście Kaoru wyczuł, że z przyjacielem jest coś nie tak, dlatego z samego rana poszedł pod jego dom. Po krótkiej, dość srogiej bójce udaje mu się zatrzymać Sentaro. W końcu zbliżają się ich ostatnie dni kultury, więc nie mogą przegapić tej szansy na prawdopodobnie ostatni wspólny publiczny występ. Niedługo po tym dochodzi do tragedii.
Jednak Sentaro nie jest jedyną osobą mierząca się z trudnościami. Hrabiątko również ma swoje dylematy. Jednym z nich są studia w Tokio. Rozdarty między związkiem z Ritsuko a swoją przyszłością nie wie czy może powiedzieć jej o wszystkim. Przecież nie chce jej tutaj zostawić, a też nie chce sprawić jej przykrości...

Może się wydawać, że nie ma tutaj niczego zbytnio tragicznego. Wygląda to tak, że mamy do czynienia z pisklakami, które uczą się dopiero latać. Ale sposób przedstawienia tej historii nie pozwala myśleć o tym, jak o banale. Ósmy tomik jest przeładowany emocjami od samego początku - czyli od nieudanej ucieczki Sentaro - po zakończenie z wielkim ogniskiem. Zupełnie nie spodziewałam się, że na koniec zostanie nam zaserwowana aż taka ilość uczuć. Wydawałoby się, że po sprawie Junichiego i Yuriki, sprawy nabrały trochę radośniejszych barw poprzez zakochanie się Ritsuko w Kaoru. Jednak ten tomik jest zdecydowanie powtórką, jeżeli nie większym dramatem...

Smutek, niezrozumienie, zagubienie, strach to jedne z uczuć jakie przepełniają tę część. Poprzez łzy jednak potrafię się uśmiechnąć, jak sobie pomyślę, o moim początkowym nastawieniu do tego tytułu oraz problemie z czytaniem gwary. Teraz wydaje się to bagatelą. Cieszę się, że Wzgórze Apolla weszło do mojego życia. Boję się ostatniej odsłony tej historii, ale chyba najwyższy czas poznać zakończenie tej opowieści. Uczucia, jakimi obdarzyłam ten tytuł są bardzo tożsame z tymi, które zbudziły się podczas oglądania Nany już dobrych kilka lat temu*. To, co teraz powiem, może zabrzmi źle, ale dobrze, że JPF nie podejmuje się na razie wydawania kolejnego josei, bo godnym następcą byłaby tylko właśnie Nana... Ale kto wie. W końcu Nana to shoujo. Nadzieja, umiera ostatnia, prawda? 

Czy "Moanin'" zawsze miało taka przepełnioną smutkiem melodię? Hm... W sumie... Tytuł pochodzi od słowa "moan", czyli "lamentować" albo "opłakiwać". Zawsze, gdy grał ten kawałek tak radośnie i z taką energią nawalał w bębny, że nigdy nie zwróciłem na to uwagi...

Ocena fabuły: 10/10
Ocena postaci: 10/10
Ocena kreski: 10/10
OCENA OGÓLNA: 30/30 (100%)

Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu JPF! <3 <3 <3



*Dokładnie nie pamiętam kiedy to było, ale jakoś przed wydaniem Kagen no Tsuki i to sporo przed...

Komentarze

  1. Jak najbardziej się zgadzam i niecierpliwie wyczekuję kolejnego tomu!

    OdpowiedzUsuń
  2. Skoro są nawiązania to nie czytam, bo chciałam kiedyś obejrzeć anime, ale doskonale rozumiem jak ciężko jest pisać, kiedy coś tak wpływa na nasze emocje ;( Pozdrawiam
    Kusonoki Akane

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz