150. MUZYKA MARIE ~ Usamaru Furuya
Tytuł PL: Muzyka Marie
Tytuł JP: Marieの奏でる音楽 [Marie no Kanaderu Ongaku]
Autor: Usamaru Furuya
Wydawca JP: Gentosha
Wydawca PL: Hanami
Ilość stron: Tom I: 300; Tom II: 250
Data wydania JP: 2001
Data wydania PL: Tom I: 2009 (marzec); Tom II: 2009 (maj)
Ziemia Pirito to
niezwykła kraina, gdzie tolerancyjni ludzie darzą sąsiadów poszanowaniem i
sumiennie wykonują swoją pracę. Nie inaczej jest w Giru, mieście-atelier. Jego
mieszkańcy to mistrzowie w wytwarzaniu urządzeń pomagających ludziom w ich
codziennych zajęciach.
Obywatele Giru wierzą, że czuwa nad nimi
Marie. Czuje to również Kai, chłopak obdarzony nadludzkim zmysłem słuchu. Nie
tylko słyszy odległe odgłosy, lecz uderzając w skałę jest również w stanie
rozpoznać, jakie minerały kryją się w jej głębi. Co więcej, słyszy muzykę
Marie…
Już
od dłuższego czasu Muzyka Marie była jednym z tych tytułów, za które chciałam się
zabrać ale zabrakło mi odwagi. Jak można zauważyć, ostatnimi czasy zaczęłam
sięgać po tytuły, trochę bardziej poważniejsze, a niektóre z nich można
zakwalifikować do „klasyków”. Myślę, że dla obecnego, polskiego mangowca jednym
z takich tytułów, może być Muzyka Marie. Tytuł nie wyszedł
bardzo dawno temu, jednak swoją lekką patetycznością oraz tematem porusza
tematy będące przyczyną kłopotu nie jednego filozofa. Jestem zadowolona, że w
końcu zdecydowałam się na bliższe zapoznanie z historią Kaia i Pipi.
Jak
można wyczytać z opisu obracamy się w świecie, który jest do znudzenia
spokojny. Pojęcie wojen, konfliktów, morderstw i innych przestępstw jest czymś
na kształt zwyczajnej definicji książkowej. W rzeczywistości nic z tych rzeczy
nie istnieje. Pirito to nic innego jak utopia, która pozwala żyć ludziom w
szczęściu i dobrobycie. Ale czy aby na pewno...?
Muzyka
Marie ma w sobie coś z powieści filozoficznej. Nie da się
jednoznacznie określić co jest czarne, a co białe. Ze strony na stronę coraz
bardziej wgłębiamy się w ten niezwykły świat, któremu towarzyszy historia
dwójki przyjaciół – Kaia i Pipi. Jednak o tej dwójce trochę później. Na razie
skupmy się na świecie przedstawionym. Zdecydowanie na da się przejść obojętnie
przy tematach poruszanych w mandze. Dotyczą one w głównej mierze Boga, ludzi,
ich istnienia oraz rozwoju. Dla mnie są to jedne z cięższych motywów
filozoficznych, dlatego nawet po przeczytaniu całości nie czuję się do końca
zasycona. Opowieść rozbudziła tę część mnie, gdzie skrywam pytania, na które
mogę odpowiadać tylko innymi pytaniami. Jak widać manga zmusza nas do refleksji
nad sprawami, o których w rzeczywistości nie wiele możemy powiedzieć, nie
wspominając o tym, że nie mamy na nie wpływu.
Ale
zostawmy za sobą tę ciężkawą otoczkę. Prócz tego ciekawego tworu dostajemy niezwykle
wzruszająca historię o dwójce młodych ludzi. Kai jest chłopcem, który stracił
swoich najbliższych. Pewnego dnia przybywa do Giru – miasta-atelier. Tam
poznaje Pipi, z którą szybko się zaprzyjaźnia. Pewnego dnia, kiedy Kai i Pipi
mają już po 10 lat, dochodzi o pewnego przykrego zdarzenia. Jednak dzieje się
tak, że przez nieszczęśliwy wypadek Kai zyskuje pewne zdolności. Zostaje
obdarzony niezwykle czułym słuchem. To czyni z niego niezwykłą osobę, która
odegra bardzo ważną rolę w dalszej przyszłości całego świata.
Wierzcie
mi lub nie, ale bardzo ciężko mi pisać o tym tytule. Po prostu mam zbyt wiele przemyśleń
o tej mandze, a nijak mogę je zebrać razem, tak by tworzyły spójną całość. Lecz
jest to tylko część mojego problemu względem tej recenzji. Drugą częścią jest
smutek jaki pozostawiła Muzyka Marie w moim mangowym
serduszku. Część dotycząca Kaia oraz Pipi jest bardzo smutną i poruszającą
opowieścią. Nijak mogłam przewidzieć, że Muzyka Marie będzie miała takie
zakończenie. Sądzę, że do tego przyczynił się rozwój akcji mangi. Z początku
nic nie mówiło o tym, że będę miała do czynienia z historią, która aż tak mnie
rozbije. Tempo było powolne, bo autor postanowił wpierw dać nam szansę z
zaznajomieniem się z prawami i wiarą Pirito. Pod koniec pierwszego tomiku akcja
nabrała natychmiast dynamizmu, aby w kolejnym totalnie mnie rozłożyć.
Ale
czy mogę tu mówić o zżyciu się z bohaterami? Myślę, że nie za bardzo. Ciekawiły
mnie ich losy, jednak prócz głównej dwójki, na nikogo nie zwracałam większej
uwagi. Cała ta wesoła gromadka, stała się po prostu dopełnieniem całości,
odskocznią od chwilami ciężkawych rozmyślań. W dodatku czasem czułam lekka
irytację, albo do Pipi albo do Kaia. Jednak patrząc całościowo, są oni bardzo złożonymi
i ciekawymi postaciami.
„Kreska”
to nie moja bajka. Długo musiałam przyzwyczajać się do oglądanych postaci
dlatego nie mogę ocenić tego zbyt wysoko. Za plusami jednak bardzo przemawiają
detale. Stroniczki, na których mogłam podziwiać piękno Pirito sprawiały, że pod
nosem mówiłam cichutkie „wow”. Drugim „wow” były detale maszyn. W ich skład
wchodziło wiele zębatek, pręcików i innych trybikowych spraw, których nie
potrafię wymienić z nazwy.
Kilka
razy pisałam już, że lubię „kreskę” tych autorów, których linie są prowadzone
jakoby szkice. Furuya posługuje się takową linią, jednak patrząc na całokształt,
nie wywiera na mnie wrażenia. Owszem szczegółowość może zapierać dech w piersiach,
ale poza tym, dla mnie, nic szczególnego.
Podsumowując.
Muzyka
Marie przedstawia mangową wersję utopijnego świata, gdzie panuje
wieczny pokój, a ludzie nie darzą siebie negatywnymi emocjami. W mandze zawarta
została poruszająca historia, skupiająca się nie tylko o poszukiwaniu przez
człowieka swojego miejsca i Boga, ale też niesamowita opowieść o przyjaźni i
miłości. Nie da się tego odebrać neutralnie – jesteśmy zmuszani do refleksji.
Gdybym miała porównać Muzykę Marie do mangi, którą znam to mogłabym podać Olimpos.
Głównym czynnikiem dlaczego przytaczam ten tytuł jest fakt, że obie mangi
sprawiły, iż ponownie zaczęłam zadawać sobie miliony pytań. Mędrkować sobie
możemy, bo nikt nam tego nie może zabronić, ale czy ma to jakikolwiek sens?
Ocena fabuły: 10/10 (arcydzieło)
Ocena postaci: 8/10 (rewelacyjne)
Ocena „kreski”: 7/10 (bardzo
dobra)
OCENA OGÓLNA: 25/30 (83% -
świetne)
Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu Hanami!
Tytuł wydaje się bardzo interesujący i czuję, że klimat przypadłby mi do gustu. Mam nadzieję, że kiedyś będę miała okazję przeczytać. xD
OdpowiedzUsuńKlimat jest naprawdę oczarowujący. Pożyczaj, szukaj, bibliotekuj! :P
UsuńMam już tą mangę na półce, ale wciąż czeka na swoją kolej. Jestem ciekawa, jakie wrażenie wywrze na mnie. ;)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że nie jednoznaczne. Bo ja miałam taką lekką karuzelę. Dobrze mi się czytało, ale ciężar tematyki oraz zakończenie sprawiły, że strasznie mi smutno kiedy myślę o tym tytule. :'(
UsuńJa kiedyś mangę sprzedałam, doceniam ją oczywiście, ale wiedziałam, że do jej czytania raczej nie powrócę.
OdpowiedzUsuńCoś w tym jest. Też nie widzę tego, że powrócę do tej mangi. Jeszcze trzyma mnie po ostatnim przeczytaniu. :")
Usuń