79. PAMIETNIK PRZYSZŁOŚCI ~ Sakae Esuno – TOMIK PIERWSZY
Tytuł: Pamiętnik Przyszłości: Mirai Nikki
Tytuł alternatywny: 未来日記 ;
Mirai Nikki ; Future Diary
Autor: Sakae Esuno
Wydawca oryginalny: Kadokawa Shoten
Wydawca polski: Waneko
Ilość stron: 212
Data wydania: listopad
2014
Yukitero Amano od
zawsze trzymał się na uboczu. Gdy został zaproszony od razu odmawiał wyjścia ze
znajomymi. Izolował się przez cały czas, uciekając do pisania pamiętnika.
Obecnie Yukiteru nie zmienił się. Wciąż opisuje wszystko dookoła w swoim komórkowym
pamiętniku, z ta różnicą, że ma przyjaciela z wyobraźni, którego nazywa Deus ex
machina. Jak się później okazuje Deus wcale nie jest wytworem umysłu Yukiteru,
tylko najprawdziwszym bogiem. Wciąga on chłopaka do pewnej gry, której
kluczowym elementem jest prowadzony przez gimnazjalistę pamiętnik. Różnicą jest
to, że teraz zamiast w nim pisać, Yukiteru może odczytać w nim swoją najbliższą
przyszłość. Do gry o tron boga czasu zostaje wciągniętych jeszcze jedenaście
osób, w tym stalkerka Yuno Gasai. Czy Yukkiemu uda się przetrwać na polu bitwy,
na które trafił przez przypadek? Kim dla chłopaka jest dziewczyna? Jedno jest
pewne – jeżeli chcesz przeżyć, musisz wygrać.
Pamiętnik Przyszłości,
czy też bardziej powszechnie znane – Mirai Nikki, jest niewątpliwie
jednym z hitów ostatnich lat. Dzięki wydawnictwu Waneko możemy cieszyć się jego
lekturą. Osobiście po cichu liczyłam, że kiedyś ten tytuł zostanie wydany w
Polsce i doczekałam się. Oczywiście serię znam z anime, które udało mi się
wchłonąć w ciągu jednego dnia jakieś około pół roku temu (a może trochę
więcej). W każdym razie późno zapoznałam się z historią Yukiteru oraz – swojego
rodzaju ikoną Pamiętnika – Yuno. To z czym spotkałam się w animacji wciągnęło
mnie i wryło w fotel. Recenzja jednak dotyczy mangi, nad którą postawiłam znak
zapytania.
„Łatwiej jest stać z boku i po prostu zapisywać to, co się widzi.” ~Yukiteru Amano
Często się zdarza, że
na potrzeby ekranizacji wątki w książkach poddawane są pewnym mutacjom.
Oczywiście zabieg jest po to, aby po pierwsze – zarobić oraz po drugie –
wypromować książkę i autora. Wtedy jednak dzieje się tak, że ludzie krytykują
pierwowzór a duplikat uważają za bardziej poprawną wersję. Największą obawą
jaką odczuwałam wobec Mirai Nikki jest to, że w anime co
nieco mogło zostać właśnie zmutowane. Taka myśl, zaczęła mnie dręczyć tuż przed
premierą mangi. Po przeczytaniu tomiku odetchnęłam z ulgą, ponieważ jak na razie
wszystko pokrywa się z animowaną wersją. I mam nadzieję, że tak zostanie. No
chyba, że w mandze będzie coś o wiele lepszego, co reżyser pominą – wtedy to
będzie miła niespodzianka.
A jakie wrażenia miałam
podczas czytania? Ponownie udało mi się zanurzyć w świecie stworzonym przez
Sakae Esuno. I myślę, że uda mi się jeszcze nie raz i nie dwa. Każdy z nas
chciałby choć w małej cząstce poznać los jaki jest dla nas przygotowany i
ewentualnie poprawić błędy. Lecz jakie mogłyby być tego konsekwencje? Myślę, że
ta myśl była inspiracją dla autora, ponieważ bohaterowie są zanurzeni w swojej
przyszłości po czubek głowy. Kiedyś przy recenzji Deadmen Wonderland wspomniałam,
że tylko Japończyk może wymyślić coś tak pokręconego, że ma sens i logiczne
wyjaśnienie, a jest krwawą jatką o przetrwanie. Mirai Nikki nie jest
inne. Nawet nazwałabym je jednym z pionierów oraz symboli tego gatunku. Niech
zgłosi się ten co nie widział Yuno na faorach, nyanie (innych kampaiiach) , czy w ogóle w całym Internecie? No więc,
tak...
Tym co najbardziej
lubię w takich tytułach jest to, że wszystko może się zdarzyć. Tylko ważne jest
też, aby wyznaczyć sobie pewne granice. Yukiteru nagle nie będzie super herosem,
jeżeli jest zupełnym wyrzutkiem i, mówmy sobie wprost, łamagą. W nagłych
zwrotach akcji dużą rolę odgrywa Yuno, która już jedną nogą stoi na posesji dobrze
strzeżonego szpitala psychiatrycznego. Przejęła ona rolę pokręconego rycerza w lśniącej
zbroi, który ratuje swoją księżniczkę – Yukkiego – z najgorszych tarapatów.
Poza tym kontrast pomiędzy głównymi bohaterami jest dodatkowym napięciem dla
całej historii. Można zadawać sobie pytania tj.: Czemu Gasai pomaga Yukkiemu?; Czy naprawdę jest w nim zadurzona?; Czy
to tylko jej przykrywka?; Czy Yukkiemu uda się wytrwać bez różowogłowej
przyboku? itp. Aby przetrwać Yukiteru musi choć raz stanąć przed innymi graczami,
którzy uznali go za pierwszy cel. Znajdą się też takie osoby, które będą
chciały się z nim sprzymierzyć, lecz na ile może ufać innym posiadaczom
pamiętnika? Gra trwa, a stawka jest wysoka.
Neutralną częścią mangi
jest jej kreska. Zazwyczaj zwracam na nią większą uwagę, jednak teraz fabuła
całkowicie przyćmiła mi narysowane postaci i tła. Kreska Nie wydaje się
skomplikowana, jest raczej prosta i pospolita. Postaci mają duże oczy bez jakiś
dodatkowych zdobień, a głowy bohaterów zdobią przeróżne fryzury, które niekiedy
wyglądają, jakby dopiero co delikwent wstał z łóżka czy miał bliski kontakt z
wiatrakiem eklektycznym. Odnoszę jednak wrażenie, że rysunek w Pamiętniku
Przyszłości przypadnie bardziej do gustu czytelników niż np. ten z Lamentu
Jagnięcia. Postaci są bardziej przystępne dla oka i sposób w jaki są rysowane
jest bardziej powszechny. Co mnie uszczęśliwiło przy pierwszym tomiku to cztery
strony w kolorze. Chyba po prostu lubię kiedy manga ma takie dodatkowe
ilustracje i można popodziwiać wyrobioną rękę artysty.
„Nikt nikogo nie dźgnie, taka jest nasza przyszłość.” ~Yuno Gasai
Podsumowując. Według
mnie Pamiętnik Przyszłości jest dobrą pozycją, w którą każdy fan Deadman
Wonderland, Tokyo Ghoul czy nawet Ataku Tytanów powinien się
wyposażyć. Ja jak najbardziej wyczekuję takich tytułów i liczę na to, że jest
ze mną więcej osób. Nie da się czuć znudzenia, czy znużenia przy lekturze tego
hitu, które zdecydowanie zasługuje na swoje miano. Autor postarał się o
intrygującą fabułę, która będzie zawierać jeszcze nie jeden niespodziewany
zwrot akcji. A wydawnictwo dobrze spisało się przy tłumaczeniu. Jestem bardzo
zadowolona z polskiego wydania – i pod względem formatu oraz pracy redaktorów i
grafików. Nie mam czego się tu przyczepić, bo nawet jeżeli w treści są jakieś
błędy to nie były one na tyle rażące aby odwrócić moją uwagę od lektury. Teraz
tylko czekać na kolejne tomiki! Wam natomiast polecam sięgnięcie po pierwszy
tomik Pamiętnika Przyszłości. Przekonajcie się na własnej skórze czy świat
Deusa również i Was tak zafascynuje jak mnie.
Ocena fabuły: 10/10
Ocena postaci: 9/10
Ocena „kreski”: 8/10
OCENA OGÓLNA:
9/10
Stroniczki: http://www.waneko.pl/mirai/mirai1.swf
Za
możliwość przeczytania bardzo ładnie dziękuję wydawnictwu Waneko. <3
"Odnoszę jednak wrażenie, że rysunek w Pamiętniku Przyszłości przypadnie bardziej do gustu czytelników niż np. ta z Lamentu Jagnięcia" - a ja jednak mam na odwrót i uważam, że kreska w Lamencie jest dużo lepsza niż w Pamiętniku i głównie dlatego sięgnęłam po ten tytuł :) Zastanawiałam się nad kupnem Mirai Nikki, ale ostatecznie wybrałam Deadmana, który gatunkowo jest podobny.
OdpowiedzUsuńMirai Nikki oglądnęłam anime i było nieprzewidywalne, przez co miło się oglądało. Pomimo tego fanką tytułu nie jestem, stąd mangi raczej nie kupię. Ostatnio mam także fazę na "opowiadające o niczym" obyczajówki x)
OdpowiedzUsuńCiesze się jednak i jestem dumna, że takie hity są wydawane w naszym kraju :)