Mała dawka Jednotomówek Waneko - odsłona #2
Tym razem przychodzę do Was z wizualną ucztą. Przedstawione w tym poście jednotomówki łączy fakt, że każda z nich wyszła spod ręki niesamowicie utalentowanych rysowniczek. Jak natomiast jest z fabułą i bohaterami owych? Przekonajmy się...
Złoty rycerz
Na pierwszy ogień idzie zbiór opowiadań od fenomenalnej Tsukiji Nao, którą możecie kojarzyć z innej jednotomówki (jaka swoją drogą mnie totalnie oczarowała) zatytułowanej Dziewiczyny z ruin. Autorka swoimi rysunkami wyraża miłość do detalu, panów na obcasach oraz terminu horror vacui w bardzo przyjemny dla oka sposób.
Poznajcie Shirou – niegdyś członka prestiżowej Gwardii Złotych Lwów ze stolicy, obecnie zdegradowanego do roli podrzędnego stróża prawa na sennej prowincji w totalnej dziurze zwanej Wygwizdowem. Nadal zdarza mu się – wprawdzie rzadko i na krótko – pokazać pazur, jednak przez większość czasu zachowuje się jak obdarzony siłą godną jętki, zboczony gnojek i kompletny głupek. Otacza go zła sława pozbawionego zasad moralnych bawidamka… Czy taki beznadziejny przypadek może zostać bohaterem?*
Generalnie można powiedzieć, że Złoty Rycerz jest bardzo przyjemną mangą. Na tomik składają się 3 opowiadania oraz dosyć szerokie komentarze odautorskie - do każdej opowieści i podsumowujący tomik. Każda z historii ma pewien morał i przyozdobiona jest specyficznym humorem, który przywiódł mi na myśl Iluzoryczne Ginekokracje od Hirokaiego Samury, o których pisałam jakiś czas temu. Co prawda w przypadku Złotego Rycerza abstrakcyjność tych historii nie jest aż tak posunięta, jak w mandze Samury, ale zdecydowanie kilka rozwiązań nie jest tak oczywistych i mogą sprawić, że parskniecie śmiechem (o ile to Wasze poczucie humoru, inaczej to raczej strzelicie facepalma, kiedy usłyszycie np. o majtko burakach XD).
Według mnie Tsukiji Nao doskonale radzi sobie z komponowaniem historii. Podchodzi do nich z dystansem i nie boi się wykorzystać "pomysłów od czapy". Ba! Umie je tak pokazać, że stają się dobrym żartem, który nie burzy całkowicie atmosfery historii, a wręcz dodaje koleją cegiełkę do klimatu. Poza tym mangaczka potrafi tworzyć bohaterów. Widać i czuć, że nad ich charakterami spędziła sporo czasu, ponieważ mają w sobie tę iskierkę życia, która mimo fantastycznej, momentami absurdalnej (ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu), otoczki świata, sprawia, że możemy uwierzyć w jego realność. Chociaż może się wydawać, że ciężko jest go dokładnie określić, lecz czasem pojawiają się pewne kotwice zarzucone z naszej codzienności. Tutaj przykładem może być wspomnienie Sadako z Ringu czy wymienienie komety Halleya. Inaczej mówiąc, a jednocześnie podsumowując Złotego Rycerza, w tym szaleństwie jest metoda.
Maki otrzymał w prezencie od przyjaciela jeden z najnowszych modeli humanoidów, które za pomocą zainstalowanej pamięci i doświadczeń, mogą stworzyć głęboką więź ze swoim właścicielem. Jednak humanoid Arata Mizumori nie jest zwyczajny. Został wzbogacony o nielegalnie użyty wygląd oraz pamięć Rena Amamiyi. Osoby, która była kimś bardzo ważnym dla Makiego.
Czy Maki będzie w stanie traktować Aratę inaczej niż Rena? Jakie uczucia przebudzą w nim twarz, głos i wspomnienia Rena w Aracie?*
Void ma bardzo ciekawy zamysł. No bo, czy temat stworzenia (co jak co) sztucznej inteligencji i wszczepieniu w nią wspomnień żyjącej osoby nie jest interesujący? Niestety Void to romansidło, a więc głównym tematem są uczucia. Pod tym względem manga Ranmaru Zariyi nie ucieka od schematów, gdyż części wydarzeń jesteśmy w stanie się domyślić. Kwestia humanoidów zostaje z początku zdawkowo objaśniona, co daje nam jako taki zarys stworzonego tutaj systemu. Oczywiście wraz z rozwojem sytuacji zostają przed nami odsłonięte kolejne karty, co ostatecznie prowadzi do - mimo wszystko - satysfakcjonującego zakończenia.
Asem Voida zdecydowanie jest strona artystyczna. Trzeba przyznać, że Zariya ma skila w swojej ręce i potrafi tworzyć naprawdę piękne projekty postaci. To, co najbardziej jednak kojarzy się z tą mangaczką to sceny erotyczne. Tam autorka nie zostawia nam wiele do namysłu. Z tego też względu możecie czuć się ostrzeżeni, bo wiem, że nie każdemu "te sceny", w tak dużej ilości i jakości mogą się podobać. Nie powiem bym totalnie lubowała się w tak przedstawionych stosunkach między bohaterami, bo gdzieś troszkę przekracza to moje granice etyczne, ale jestem przyzwyczajona do tego, że sztuka ma swój język i patrząc na niektóre kadry pod tym kątem można się nimi zachwycić (np. s.204-205).
Void to mocny, momentami wręcz brutalny, yaoiec, jakich już trochę przewinęło się przez moje ręce. Nie znaczy to, że była to nudna manga, gdyż czytałam ją z zaciekawieniem. Niestety nie zakochałam się w niej. Ot, poczytajka na chwilę odmóżdżenia, z której można wyciągnąć trochę ciekawych motywów, jednak odczuwam totalną obojętność. Bohaterowie niestety są dla mnie trochę papierowi. Dobrze obserwuje sie ich poczynania, ale nie zapamiętam ich osób na długo. Co zaś się tyczy kreski, to jest w sumie dla mnie największą zagadką, gdyż nie wiem czy ordynarność rysunków mnie ostatecznie odpycha czy jednak w pewnym sensie fascynuje...
Wieść gminna niesie, że garnitury szyte w pracowni krawieckiej “Shida” gwarantują sukces. Oumi Jouno, młody projektant wnętrz, za namową szefowej postanawia to sprawdzić podczas przerwy w pracy. We wspomnianej pracowni spotyka szorstkiego w obyciu typa o dość przerażającej twarzy, który okazuje się właścicielem zakładu i twórcą legendarnych garniturów. Praca Oumiego zaczynała go już nużyć, więc widok Shidy pracującego z dumą i radością od razu go oczarowuje.
Oto opowieść o miłości pełnego pasji projektanta i szorstkiego krawca.*
Historia przedstawiona w Królowej i krawcu jest o tyle przyjemną, że ma w sobie dużo ciepła, zrozumienia i autentyczności uczuć. Może to ostatnie jest kwestią subiektywną, ale ja mocno uwierzyłam w emocje bohaterów. To natomiast świadczy o tym, że ich charaktery są interesujące. W między czasie odsłania się przed nami ich back story, które odrobinkę trąca dramatyzmem, jednak przez to, że autorka wtrąca przez całą mangę zabawne sytuacje, to ciężar atmosfery nie jest aż tak dołujący. W przeciwieństwie do Vodia, gdzie smutek króluje przez 3/4 mangi.
O stronie artystycznej zbyt wiele nie powiem, ponieważ już kiedyś wypowiadałam się o kresce Beriko. Od tego czasu wiele się nie zmieniło, gdyż był to czysty strzał w 10 już przy pierwszym spotkaniu. (zainteresowanych odsyłam do recenzji Jackass i Czwartego) 😉
Królowa i krawiec jest naprawdę pocieszną historią o zakochiwaniu się dwóch mężczyzn. Przyjemnym odświeżeniem gatunku jest fakt rozdania roli uke-seme, która w tym tytule nie jest taka oczywista. Inaczej mówiąc Scarlet Beriko ponownie sprawiła, że moje serducho zabiło trochę szybciej, a także pozwoliła poznać ciekawych bohaterów. A właśnie! Mamy także wplecione w całość postacie kobiece, które nie są miałkie, a wręcz emanują od nich pewnego rodzaju girl-power. Generalnie ja się dobrze bawiłam przy czytaniu Królowej... i bardzo mocno polecam sięgnąć po tę jednotomówkę.
***
Czy jestem w stanie wybrać z tej trójki jedną rysowniczkę-faworytkę? Chyba nie. Każda ma w swoim charakterze coś, co bardzo mi się podoba. Podobnie jest z innymi kryteriami, jednak czy koniecznym jest mieć tylko jednego ulubieńca? Poślubić mangi nie mogę, więc kto mi zabroni mieć swój własny, specyficzny mały harem? xD
*opisy pochodzą ze strony wydawcy
Poznajcie Shirou – niegdyś członka prestiżowej Gwardii Złotych Lwów ze stolicy, obecnie zdegradowanego do roli podrzędnego stróża prawa na sennej prowincji w totalnej dziurze zwanej Wygwizdowem. Nadal zdarza mu się – wprawdzie rzadko i na krótko – pokazać pazur, jednak przez większość czasu zachowuje się jak obdarzony siłą godną jętki, zboczony gnojek i kompletny głupek. Otacza go zła sława pozbawionego zasad moralnych bawidamka… Czy taki beznadziejny przypadek może zostać bohaterem?*
Generalnie można powiedzieć, że Złoty Rycerz jest bardzo przyjemną mangą. Na tomik składają się 3 opowiadania oraz dosyć szerokie komentarze odautorskie - do każdej opowieści i podsumowujący tomik. Każda z historii ma pewien morał i przyozdobiona jest specyficznym humorem, który przywiódł mi na myśl Iluzoryczne Ginekokracje od Hirokaiego Samury, o których pisałam jakiś czas temu. Co prawda w przypadku Złotego Rycerza abstrakcyjność tych historii nie jest aż tak posunięta, jak w mandze Samury, ale zdecydowanie kilka rozwiązań nie jest tak oczywistych i mogą sprawić, że parskniecie śmiechem (o ile to Wasze poczucie humoru, inaczej to raczej strzelicie facepalma, kiedy usłyszycie np. o majtko burakach XD).
Według mnie Tsukiji Nao doskonale radzi sobie z komponowaniem historii. Podchodzi do nich z dystansem i nie boi się wykorzystać "pomysłów od czapy". Ba! Umie je tak pokazać, że stają się dobrym żartem, który nie burzy całkowicie atmosfery historii, a wręcz dodaje koleją cegiełkę do klimatu. Poza tym mangaczka potrafi tworzyć bohaterów. Widać i czuć, że nad ich charakterami spędziła sporo czasu, ponieważ mają w sobie tę iskierkę życia, która mimo fantastycznej, momentami absurdalnej (ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu), otoczki świata, sprawia, że możemy uwierzyć w jego realność. Chociaż może się wydawać, że ciężko jest go dokładnie określić, lecz czasem pojawiają się pewne kotwice zarzucone z naszej codzienności. Tutaj przykładem może być wspomnienie Sadako z Ringu czy wymienienie komety Halleya. Inaczej mówiąc, a jednocześnie podsumowując Złotego Rycerza, w tym szaleństwie jest metoda.
Void [18+]
Następnie trochę zmieniamy tematykę i przechodzimy do mang Boys Love. Pierwszym z dwóch prezentowanych w tym poście yaoiców jest Void od Ranmaru Zariyi.Maki otrzymał w prezencie od przyjaciela jeden z najnowszych modeli humanoidów, które za pomocą zainstalowanej pamięci i doświadczeń, mogą stworzyć głęboką więź ze swoim właścicielem. Jednak humanoid Arata Mizumori nie jest zwyczajny. Został wzbogacony o nielegalnie użyty wygląd oraz pamięć Rena Amamiyi. Osoby, która była kimś bardzo ważnym dla Makiego.
Czy Maki będzie w stanie traktować Aratę inaczej niż Rena? Jakie uczucia przebudzą w nim twarz, głos i wspomnienia Rena w Aracie?*
Void ma bardzo ciekawy zamysł. No bo, czy temat stworzenia (co jak co) sztucznej inteligencji i wszczepieniu w nią wspomnień żyjącej osoby nie jest interesujący? Niestety Void to romansidło, a więc głównym tematem są uczucia. Pod tym względem manga Ranmaru Zariyi nie ucieka od schematów, gdyż części wydarzeń jesteśmy w stanie się domyślić. Kwestia humanoidów zostaje z początku zdawkowo objaśniona, co daje nam jako taki zarys stworzonego tutaj systemu. Oczywiście wraz z rozwojem sytuacji zostają przed nami odsłonięte kolejne karty, co ostatecznie prowadzi do - mimo wszystko - satysfakcjonującego zakończenia.
Asem Voida zdecydowanie jest strona artystyczna. Trzeba przyznać, że Zariya ma skila w swojej ręce i potrafi tworzyć naprawdę piękne projekty postaci. To, co najbardziej jednak kojarzy się z tą mangaczką to sceny erotyczne. Tam autorka nie zostawia nam wiele do namysłu. Z tego też względu możecie czuć się ostrzeżeni, bo wiem, że nie każdemu "te sceny", w tak dużej ilości i jakości mogą się podobać. Nie powiem bym totalnie lubowała się w tak przedstawionych stosunkach między bohaterami, bo gdzieś troszkę przekracza to moje granice etyczne, ale jestem przyzwyczajona do tego, że sztuka ma swój język i patrząc na niektóre kadry pod tym kątem można się nimi zachwycić (np. s.204-205).
Void to mocny, momentami wręcz brutalny, yaoiec, jakich już trochę przewinęło się przez moje ręce. Nie znaczy to, że była to nudna manga, gdyż czytałam ją z zaciekawieniem. Niestety nie zakochałam się w niej. Ot, poczytajka na chwilę odmóżdżenia, z której można wyciągnąć trochę ciekawych motywów, jednak odczuwam totalną obojętność. Bohaterowie niestety są dla mnie trochę papierowi. Dobrze obserwuje sie ich poczynania, ale nie zapamiętam ich osób na długo. Co zaś się tyczy kreski, to jest w sumie dla mnie największą zagadką, gdyż nie wiem czy ordynarność rysunków mnie ostatecznie odpycha czy jednak w pewnym sensie fascynuje...
Królowa i krawiec [18+]
Na koniec tego zestawienia zostawiłam mangę, po której ogłoszeniu niesamowicie się ucieszyłam, czyli tytuł od Scarlet Beriko. Można powiedzieć, że obecnie jest to jedna z moich ulubionych autorek yaoi. W jej mangach jest "to coś", co z początku uwodzi i pociąga ciekawością, by po pewnym czasie - zazwyczaj po zakończeniu lektury - zorientować się, że się odpłynęło do innego wymiaru. Reguła ta także dotyczy Królowej i krawca.Wieść gminna niesie, że garnitury szyte w pracowni krawieckiej “Shida” gwarantują sukces. Oumi Jouno, młody projektant wnętrz, za namową szefowej postanawia to sprawdzić podczas przerwy w pracy. We wspomnianej pracowni spotyka szorstkiego w obyciu typa o dość przerażającej twarzy, który okazuje się właścicielem zakładu i twórcą legendarnych garniturów. Praca Oumiego zaczynała go już nużyć, więc widok Shidy pracującego z dumą i radością od razu go oczarowuje.
Oto opowieść o miłości pełnego pasji projektanta i szorstkiego krawca.*
Historia przedstawiona w Królowej i krawcu jest o tyle przyjemną, że ma w sobie dużo ciepła, zrozumienia i autentyczności uczuć. Może to ostatnie jest kwestią subiektywną, ale ja mocno uwierzyłam w emocje bohaterów. To natomiast świadczy o tym, że ich charaktery są interesujące. W między czasie odsłania się przed nami ich back story, które odrobinkę trąca dramatyzmem, jednak przez to, że autorka wtrąca przez całą mangę zabawne sytuacje, to ciężar atmosfery nie jest aż tak dołujący. W przeciwieństwie do Vodia, gdzie smutek króluje przez 3/4 mangi.
O stronie artystycznej zbyt wiele nie powiem, ponieważ już kiedyś wypowiadałam się o kresce Beriko. Od tego czasu wiele się nie zmieniło, gdyż był to czysty strzał w 10 już przy pierwszym spotkaniu. (zainteresowanych odsyłam do recenzji Jackass i Czwartego) 😉
Królowa i krawiec jest naprawdę pocieszną historią o zakochiwaniu się dwóch mężczyzn. Przyjemnym odświeżeniem gatunku jest fakt rozdania roli uke-seme, która w tym tytule nie jest taka oczywista. Inaczej mówiąc Scarlet Beriko ponownie sprawiła, że moje serducho zabiło trochę szybciej, a także pozwoliła poznać ciekawych bohaterów. A właśnie! Mamy także wplecione w całość postacie kobiece, które nie są miałkie, a wręcz emanują od nich pewnego rodzaju girl-power. Generalnie ja się dobrze bawiłam przy czytaniu Królowej... i bardzo mocno polecam sięgnąć po tę jednotomówkę.
***
Czy jestem w stanie wybrać z tej trójki jedną rysowniczkę-faworytkę? Chyba nie. Każda ma w swoim charakterze coś, co bardzo mi się podoba. Podobnie jest z innymi kryteriami, jednak czy koniecznym jest mieć tylko jednego ulubieńca? Poślubić mangi nie mogę, więc kto mi zabroni mieć swój własny, specyficzny mały harem? xD
*opisy pochodzą ze strony wydawcy
O "Voidzie" już pisałam (i cieszę się, że udało mi się swojego tomu pozbyć XD), ale pozostałych dwóch tytułów jeszcze nie miałam okazji przeczytać. Przy jakiejś okazji pewnie wrzucę "Złotego rycerza" do koszyka, bo chociaż dla mnie sposób prowadzenia historii przez autorkę jest dziwny, tak... ta kreska. Po prostu ta kreska.
OdpowiedzUsuńCzy możecie mi polecić jakieś podobne mangi lub anime dotycząceh humanoidów? Interesują mnie tego typu tematy. Czy kojarzycie moze jaieś mangi trangenderowe, dotyczące bdsm i różnych fetyszy? Poczytałbym coś pokręconego. Może być też po angielsku :) Będę bardzo wdzięczny. Od siebie polecam MPD Psycho ;)
OdpowiedzUsuńrecenzowała Pani w Kłamstwa Bogów?
OdpowiedzUsuńTak, pisałam kilka słów o "Kłamstwach...". ;) Można przeczytać je tutaj --> https://manga-no-tsuki.blogspot.com/2019/03/cztery-urzekajace-historie-czyli-combo.html ^^
Usuń