Wyjątkowe więzi - Duchowe bliźnięta



Tytuł: Duchowe bliźnięta || Autor: Mihara Mitsukazu || Wydawca PL: Waneko || Tłumaczenie: Joanna Szmytkowska || Ilość tomów: 1 || Status mangi: Zakończona || Ilość stron: 394 || Rok wydania: 2017 || Cena okładkowa: 27,99zł

Duchowe bliźnięta pojawiły się w Polsce rok temu. Rok! A czuję się tak, jakby premiera tej Jednotomówki od wydawnictwa Waneko miała miejsce nie tak dawno. Czas tak szybko ucieka... Wybiła więc godzina zero i należało w końcu sprawdzić, co takiego oferuje ta pozycja oraz czy zawarte w niej treści porwą mnie do swojego świata.

"Na dwóch krańcach świata w tym samym czasie zginęło dwoje dzieci. O jednym mówi się w mediach, śmierć drugiego została zatuszowana". Tak rozpoczyna się pierwszy rozdział tej tragicznej opowieści. Na kartach Duchowych bliźniąt zapisanych jest wiele historii, lecz wszystko łączy się z dwójką dzieci - Alexem i Rite, a raczej ich duchami. Każde z nich próbuje przypomnieć sobie kim jest oraz jak zginęło, a przy okazji podpatruje kilka chwil z życia kogoś innego. Jednak nic nie jest przypadkowe, gdyż dzieci zazwyczaj pokazują się tym osobom, które doznały tajemniczego uczucia duchowej więzi z innym człowiekiem. Przez to duszki odczuwają obowiązek odnalezienia tego, co im brakuje, czyli siebie nawzajem...

Jako pierwsza w oczy rzuca się okładka, która na potrzeby wydania 2w1 została trochę zmieniona. Japońska* wersja tomikowa jest odrobinę żywsza i swoją kolorystyką kojarzy się z Bożym Narodzeniem... Przynajmniej mi. Na polskiej obwolucie zostały użyte oba obrazki przedstawiające Alexa i Rite - na przodzie z pierwszego tomu i na odwrocie z drugiego. Mamy na niej także miejsca pokryte lakierem, co mnie niezmiernie cieszy, ponieważ jest to mój ulubiony typ obwoluty. Poza tym projekt wydaje się w porządku, a nawet pokuszę się o stwierdzenie, że lepiej od oryginału oddaje charakter tego komiksu. W środku natomiast dostajemy kilka kolorowych stroniczek wydrukowanych na zwykłym papierze. Chociaż w tym przypadku użycie słowa "kolorowy" to za dużo powiedziane. Na początku części pierwszego tomu do czerni i bieli został dodany róż, natomiast do części z tomu drugiego - zieleń. Jeżeli chodzi resztę to jest przyzwoicie. Czerń może nie jest mocno wysycona, a miejscami poniektóre linie przebijają się na drugą stronę, ale przynajmniej nie ma "łupieżu", ani rozedrganego druku. Co zaś się tyczy doboru czcionek to zagabnie wtapiają się w ilustracje. Jedyne co mam do zarzucenia to jedna z chmurek, w której wkradł się maluteńki błąd. Znajduje się on na s. 300 i dotyczy wypowiedzi chłopca w kapturze ("Był w widziałem go w telewizji. (...)").


Duchowe bliźnięta są dla mnie swojego rodzaju kłopotem, z którym nie do końca umiem sobie poradzić. Z jednej strony widzę, że ta manga jest dobra i wielu osobom może się spodobać. Z drugiej - mnie do końca ta historia nie porwała. Zadałam więc sobie pytanie, dlaczego tak się stało i doszłam do wniosku, że w tym sporym tomie jest po prostu wszystkiego za dużo. Dramat na dramacie, tragedia na tragedii... Brakło mi chwili wytchnienia, które mogłoby tą gęstą atmosferę odrobinę rozwiać. Od początku czułam się trochę zagubiona w tym wszystkim, gdyż każdy rozdział ukazywał nam inną historię - to o chłopaczkach, którzy spędzają z sobą każdą możliwą chwilę, co z daleka może wyglądać trochę niepokojąco; to o przyjaciołach, którzy kiedyś złożyli sobie obietnicę ponownego spotkania; o internetowej znajomości; o nieporozumieniach między siostrami, etc. Ogółem jest tego sporo i być może to był mój błąd, że chciałam to wszystko przeczytać na raz, gdyż po 4. czy 5. rozdziale już się tym znudziłam. Po pierwszej części tego tomiszcza chciałam spisać je na straty, jednak druga połowa obroniła honor całości. Spośród wielu postaci kilka zostaje wyróżnionych i całość nabiera jakiegoś znaczenia. Inaczej mówiąc przez resztę rozdziałów, dostajemy jedną, spójną historię, gdzie w między czasie przeplata się to, co dla tej mangi najważniejsze - przeszłość Alexa i Rite. 


Strona artystyczna tej mangi, jest równie specyficzna, co sama historia. To było moje pierwsze spotkanie z Miharą Mitsukazu i raczej pomiędzy moimi upodobaniami a stylistyką autorki nie ma chemii. Nie uważam, jednak by kreska była zła! Co to to nie! Myślę, że jest dobra i wystarczająco charakterystyczna. Widać upodobanie do bardzo skomplikowanych kadrów, które to dodają dramatyzmu i dynamiki. Linia jest gruba, ciężka i ostra oraz kształtuje się w dosyć szczegółowe kompozycje. Postaci z kolei są na tyle zróżnicowane, że nie ma mowy o pomyleniu któregokolwiek z bohaterów, nawet jeżeli mówimy o bliźniakach. Także dużą zaletą jest oddanie ich właściwego wieku - małe dzieci są uroczymi pchlętami, a starsze osoby mają zmarszczki i odpowiednie postury. Zdecydowanie więc szanuję pracę pani Mitsukazu, ale tak jak wspomniałam wcześniej, nie wzrusza mnie jej stylistyka.

Podsumowując. Duchowe bliźnięta poruszają wiele problemów. Osobiście wydaje mi się, że jak na krótką mangę jest ich aż nadto, przez co w trakcie lektury można stracić zainteresowanie całą intrygą. Również głównego wątku, czyli tego, co dotyczy Alexa i Rite, w pierwszej części mangi jest jak na lekarstwo, a przecież od samego początku ta dwójka jest przedstawiona jako główni bohaterowie. Dodatkowo klimat jest bardzo poważny, powiedziałabym, że wręcz patetyczny i niestety brakło mi tutaj jakiegoś fragmentu, który mógłby rozładować zakumulowane napięcie. Po przeczytaniu Duchowych bliźniąt czułam się po prostu zmęczona. Chciałabym lepiej odebrać ten tytuł, ponieważ lubię takie klimaty (momentami bardzo mi to przypominało styl Ai Yazawy), ale w tym przypadku jest wszystkiego za dużo. Odniosłam wrażenie, że nie każdy z poruszanych problemów miał szansę wybrzmieć, gdyż te najbardziej niegodziwe zostały lepiej zapamiętane. Koniec końców wkradł się tutaj jakiś chaos. Na pewno zapamiętam ten tytuł na jakiś czas, gdyż odratował się od totalnego upadku, jednak nie wiem czy po raz kolejny po niego sięgnę. Ja szansę dałam, a czy Wy się pokusicie?

Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu Waneko!

*obrazek zapożyczony ze strony: https://koszzksiazkami.pl/zapowiedz-nowych-serii-wydawnictwa-waneko/

Komentarze

  1. Ooo, wcześniej tego nie zauważyłam, ale to autorka Nawiedzonego domu wydanego kiedyś przez Hanami, czyli pierwszej mangi, jaką w ogóle kupiłam!
    Do mnie trafia jej estetyka, także myślę, że chciałabym po latach zapoznać się z kolejnym jej dziełem. No i lubię dużo dramatów, także pewnie mi się spodoba. ;>
    Dzięki za recenzję!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma za co! <3
      Możliwe, że po jakiś tytuł od niej jeszcze sięgnę, ale na chwilę obecna mam dość. XDD

      Usuń
  2. Na mnie ta manga wywarła całkiem intensywne wrażenie, ale nie na tyle, żeby zatrzymac ją na półce i poszła w świat :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na chwilę obecną nie potrafię się rozstać z mangami, które mi się średnio podobały... Mam chyba duszę kolekcjonera-chomika. XD

      Usuń
  3. Też nie lubię gdy w dramatach nie ma momentów rozluźnienia napięcia. Nadmiar nieszczęść może przytłoczyć.
    Ciągle zastanawiam się nad zakupem, a twoja recenzja niestety mi nie pomogła zdecydować :| Nadal mam te same wątpliwości

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli lubisz mangi w takim klimacie to możesz dać szansę. A nóż, widelec Tobie się bardziej spodoba jak mi. :P

      Usuń

Prześlij komentarz