Powrót do miejsca, gdzie wszystko się zaczęło - Atak Tytanów #18-20
Oceniane tomy: 18-20 || Ilość stron: 192 (każdy) || Rok wydania: 2018 || Cena okładkowa: 25,20zł (każdy)
Za każdym razem, kiedy siadam do pisania notki o Ataku Tytanów to zastanawiam się, gdzie tkwi fenomen tej serii. Dlaczego los bohaterów ma aż tak duży wpływ na nasze uczucia? Kto dał Isayamie licencję na miażdżenie naszych serc?! Jak widzicie, tym razem miałam dość sporą przerwę między tomami i chyba popełniłam błąd czytając na raz te trzy, dziś omawiane, tomy.
Rozpoczyna się nowy rozdział w historii o przetrwanie ludzkości. Zwiadowcy ruszają z misją odbicia muru Maria! Eren po wielu treningach (oraz ostatnich wydarzeniach) jest już w stanie zatkać wyrwę w murze, jaka powstała pięć lat temu. Kiedy jednak żołnierze przybywają na miejsce, miasteczko i jego najbliższa okolica jest podejrzanie spokojna. Zbyt wiele czasu nie mija nim okazuje się, że Tytani zastawili na ludzi pułapkę.
Przez te trzy tomy dostajemy bardzo dużo akcji, szczególnie w tomie 19. i 20., gdyż tam walka rozwinęła się już na dobre. Jednak zanim Zwiadowcy ruszają na swoją misję, niewielki oddział udaje się do instruktora Keitha Shadisa, który przed kilkoma miesiącami przyuczał Erena i jego przyjaciół do żołnierskiego fachu. Okazuje się, że Keith znał się z doktorem Jaegerem. Erean sądzi, że instruktor może okazać się istotnym świadkiem w sprawie poczynań jego ojca, dlatego z uwagą wysłuchuje historii byłego nauczyciela. Treści tej opowieści wam nie zdradzę, jednak przez jej lekko melancholijny wydźwięk, na kolejnych stroniczkach dostajemy wspominki "dwanych czasów" bohaterów. Takie pewnego rodzaju podsumowanie przed wielką jatką.
Tak, jak wspomniałam wcześniej tom 19. i 20. obfituje w sceny akcji. Dzieje się wiele głównie z uwagi na dynamiczne walki, ale także dzięki analizom sytuacji i pospiesznym wymyślaniu nowych planów. Nie obejdzie się także bez poświęceń, które sprawiły, że tempo mojego czytania wrzuciło najwyższy bieg. Swoje pięć minut, w końcu dostanie Armin, który przez ostatnie tomy, był trochę spychany z kadru. Kolejnej epickiej sceny dorobił się także Levi. Poza tym fragment mangi jest przedstawiony ze strony Bertholdta i Reinera, przez co nie do końca możemy podzielić tę bitwę na dobrą i złą stronę. Co tu wiele mówić. Trup ściele się gęsto i przez to widać, że mamy do czynienia z wojną i desperackim pragnieniem wygranej.
Atak Tytanów po prostu wciąga i pozwala przeżyć wiele emocji. A to - jak wielokrotnie staram się podkreślać - jest chyba najważniejsze. Ze zniecierpliwieniem czekam na kolejny tom, ponieważ wszystko wskazuje na to, że w nim dostaniemy ostateczny wynik tej rozgrywki między Tytanami a ludzkością.
Niestety z mangą stanęłam na chyba 6 tomie. Przynajmniej oglądając anime mam element zaskoczenia ;)
OdpowiedzUsuńWidzę jednak że auror bardzo poprawił się w rysunku :D Na pierwsze tomy nie dało się patrzeć a teraz jest nawet ładnie :)
Tak Isayama poprawił się znacznie. :D
Usuń