163. [mini recenzja] JAK ZOSTAŁAM BÓSTWEM?! #3 ~ Julietta Suzuki
Tytuł PL: Jak zostałam bóstwem?!
Tytuł JP: 神様はじめました
[Kamisama Hajimemashita]
Autor: Julietta Suzuki
Wydawca JP: Hasusensha
Wydawca PL: Studio JG
Ilość stron: 192
Data wydania JP: 2009
Data wydania PL: 2015 (październik)
Nanami zaczyna
dostrzegać w Tomoe kogoś więcej niż tylko Chowańca. Podczas bankietu u Himemiko
dziewczyna przebiera się w pożyczone od Księżniczki Rozlewiska drogocenne
kimono. Po cichu ma nadzieję, że Tomoe zgubi szczękę na jej widok, ale niecny
plan obraca się przeciwko niej. Jakby tego było mało, uratowany przez
dziewczynę wąż naznacza ją dziwnym symbolem. Czy to znaczy, że od teraz Nanami
jest narzeczoną białego gada?!
Kolejna
odsłona przedniej komedii z dziewczyną-bóstwem oraz jej przecudownym chowańcem,
za którego nie jedna dała by się pokroić! Ma tu miejsce kilka interesujących
zdarzeń, a mianowicie: poznajemy kolejną postać, Tomoe przywdziewa dziewczęcy
mundurek oraz pojawia się coraz to cieplejsze uczucie między dwójką głównych
bohaterów - na razie bardziej
jednostronne, ale że jest to manga shoujo, wiadomo czego spodziewać się po tym
wątku.
Jak
zostałam bóstwem?! kocham przede wszystkim za postać
Tomoe. Bo jak go tu nie wielbić? Jednak są też inne rzeczy, które sprawiają, że
od mangi nie umiem tak po prostu uciec i pozostawić jej samej sobie.
Przynajmniej nie na etapie trzeciego tomiku. Świat, w którym zagościła Nanami,
co raz bardziej otwiera się przed czytelnikiem, a to absorbuje w znacznym
stopniu nasza uwagę. To jest drugi powód, dlaczego sięgam po tą mangę – opiera
się w jakimś stopniu na japońskich wierzeniach. Czy są one prawdziwe, tego
jeszcze nie wiem, ale mam zamiar (przy
dłuższym wolnym) się tego dowiedzieć. :P
Trochę
od premiery tego tomu minęło, ale lepiej późni niż wcale. Akcja mangi nabiera
trochę większego tempa i rozmachu. Myślę, że na etapie trzeciego tomiku możemy zakończyć,
jako takie zapoznanie się z głównymi bohaterami i wkrótce będziemy przechodzić
do trochę dłuższego wątku, niż perypetie lisiego demona balującego w szkole
Nanami, w dodatku w jej mundurku. Co musze przyznać odrobinę mnie smuci, ale
nie sądzę, aby Julietta Suzuki porzuciła, krótkie dwu- bądź trójrozdziałowe
historyjki, które bez wahania mogę nazwać „Śmiechu warte”.
Powróćmy
natomiast jeszcze do tematu bohaterów. W tym tomiku poznajemy niejakiego
Mizukiego – białego węża, który pełni taką samą rolę jak Tomoe dla świątyni
Yonomori. Jak to się dzieje, że biały wąż pojawia się w życiu młodej bogini? Sprawa
nie jest jakoś bardzo skomplikowana, po prostu można powiedzieć, że Nanami
ratuje biednego wężulka z opresji, a ten w ramach „podziękowania” pozostawia
jej tajemnicze znamię. Oczywiście Tomoe od razu wie, o co chodzi ze znamieniem,
i tak chroni swoją panią w dzień, w nocy i w szkole...
Martwię
się jedną rzeczą. A mianowicie tym, że Mizuki może zostać odrobinę
znienawidzony przez osoby, które nie znały się wcześniej z Jak zostałam bóstwem?!.
Tu troszkę posłużę się moimi wspomnieniami z oglądania anime (choć są one odrobinę wyblakłe...).
Ogółem Mizuki nie jest złą postacią. Przez pewne wydarzenia z jego trącącej
dramatyzmem historii zdecydował się na porwanie i poślubienie Nanami (do czego ostatnie nie doszło za sprawą
pewnego bohaterskiego lisa). Z Anime zapamiętałam Mizukiego jako
sympatycznego bohatera, który za wszelką cenę chciał nauczyć się grać na
specyficznym flecie... Tak ten flet zdecydowanie zapadł mi w pamięć... Dlatego
nie zrażajcie się do jego postaci teraz. Później będzie to sympatyczniejsza
gadzina. :3
To
się rozpisałam. Chyba widać, że lubię postać Mizukiego oraz to, że Jak
zostałam bóstwiem?! nie jest tytułem mi obojętnym. Prenumerowanie tego
tytułu, było jedną z lepszych decyzji tego roku! Będę powtarzać to dopóki mi
się nie znudzi. Czwarty tomik już wkrótce trafi na sklepowe półki (oraz nieskromnie: w moje łapki),
dlatego spodziewajcie się kolejnej recenzji Bóstwa!
Ocena fabuły: 9/10 (wybitna)
Ocena postaci: 10/10 (arcydzieło)
Ocena „kreski”: 7/10 (bardzo
dobra)
OCENA OGÓLNA: 26/30 (87%
- świetne)
Według mnie po tym tomie nie można zrazić się do Mizukiego. Nawet nic takiego nie zrobił żeby od razu go nie lubić. Ale i tak moim ulubieńcem pozostaje Tomoe, ponieważ cała jego postać jest po prostu świetna. Podobnie zresztą jak postać Kuramy, którego również wielbię.
OdpowiedzUsuńTomoe numerem jeden 4evaaa!!! <3
UsuńKurama. No może być. Jakoś mi nie podpadł za bardzo - ani w dobrym jak i złym tego złowa znaczeniu. Ale cóż, czuję tą "satysfakcję" gdy Tomoe mu grozi, że zmieni w jakiegoś ptasiora i ugotuje. <3
Chętnie bym przeczytała, ale nie aż tak żeby pchać się w tak długie shoujo. :P
OdpowiedzUsuńFakt dłuuugie, ale za to się nie nudzi. Przynajmniej nie mnie. :D
UsuńMizuki zaczął jako stalker niedoszły gwałciciel, a potem był albo denerwującym comic reliefem, albo udawał trickstera i mieszał, jak z tą wycieczką do przeszłości. Nie powiem, żebym jakoś szczególnie go nienawidziła, ale zabiera cenne miejsce w kadrach i na ekranie innym, fajniejszym (czyli dosłownie wszystkim) powstaciom. Nawet jego głos jest drażniący (przy czym jego aktora w innych rolach lubię albo mi nie przeszkadza).
OdpowiedzUsuńWięc no, masz zły gust bo ubisz postać, której ja nie lubię :) I w sumie jeszcze nawet nie przeczytałam tego tomu w całości, ale nie przez niego, a z lenistwa :)
No to mam zły gust. XDD Nie no, Tomoe to numer jeden i nic go w tej mandze nie pobije. <3 <3
UsuńWszyscy tak dużo mówią o tej mandze, więc chyba sobie dzisiaj obejrzę anime, żeby chociaż odrobinę być w temacie. xP
OdpowiedzUsuńJeeej. Mam nadzieję, że polubisz Tomoe jak my WSZYSCY! xD
Usuńzapraszam do siebie gdzie do zgarnięcia jest kawaiibox
OdpowiedzUsuńAkurat ten tomik był dość smutny i sentymentalny - ta wierność Mizukiego, ta jego desperacja i rozpacz - moje serduszko cierpiało ><
OdpowiedzUsuńOczywiście Team Tomoe zawsze i wszędzie, ale Mizukiego również darzę sympatią :D
Teraz tylko czekać na kolejny tomik
W sumie w większości wierzenia się zgadzają.
OdpowiedzUsuńW sumie w większości wierzenia się zgadzają.
OdpowiedzUsuńW sumie w większości wierzenia się zgadzają.
OdpowiedzUsuń