25. DENGEKI DAISY ~ Kyousuke Motomi – TOMIK PIERWSZY
Tytuł: Dengeki Daisy
Tytuł alternatywny: 電撃デイジー [Dengeki deijī]
Autor: Kyousuke Motomi
Wydawca oryginalny: Shogakukan
Wydawca polski: Waneko
Ilość stron: 192
Data wydania: styczeń 2012
We współczesnych czasach mamy możliwość poznawania ludzi, którzy mieszkają tysiące kilometrów od nas. Ułatwiają nam to nasze elektroniczne gadżety. W podobny sposób było z Teru Kurebayashi. Dzięki komórce, którą dostała od brata poznała pewną osobę o pseudonimie „Daisy”. Po śmierci ukochanego barta, Teru potrzebowała wsparcia i pocieszenia, a te znalazła u chłopaka „z komórki”. Nie poznała jego prawdziwego imienia, czy też wyglądu, ale dla niej jest to osoba, dla której jest w stanie zrobić wszystko.
Szkolny cieć i haker
„Jakiś
człowiek jest na tyle dobry, by być zawsze gotowym przyjść mi na ratunek. To
nie jest błahostką, która mogę sobie wykorzystywać, jak mi się podoba.”
Od śmierci barta Teru mija trochę czasu. Jest
już w liceum, a Daisy jest dla niej tak samo ważny jak na początku. Dlatego nie
chce mu mówić o takiej lichej sprawie jakie jest nachodzenie samorządu
szkolnego. Tylko nie myślcie sobie, że to ona ich nachodzi. Niestety to Kurebayashi
jest ofiarą, a powodem dla którego ją nękają jest stan majątkowy. Nie jest to
bogata osóbka, która może sobie pozwolić na jakieś przeciętne luksusy. Do
szkoły dostała się dzięki stypendium, chociaż na co dzień nie ujawnia zbyt wielkiego
geniuszu. Dlatego, gdy przez przypadek rozbija okno, ucieka z miejsca zdarzenia
( chociaż to stało się za namową obecnego tam kolegi – Teru chciała się przyznać).
Prawda wychodzi na jaw, ponieważ prócz kolegi światkiem był szkolny woźny –
Tatsuku Kurosaki. I w ten oto sposób Teru staje się jego niewolnicą i odwala za
ciecia całą robotę, za którą to on zbija (małe, ale są) kokosy.
„Przecież
znasz tego hakera! Powiedział mi to wiceprzewodniczący! Tego kolesia, który
zniszczył nasz system IT! On ma pseudonim Daisy!”
W
szkole krążą plotki o dziwnym problemie z hakerem. Na korytarzu słuchać tylko o
włamaniu do szkolnego systemu bibliotecznego, ale sprawa wygląda poważniej
niżby się wydawało. Nikt z uczniów, prócz samorządu nie wie co się stało tak
naprawdę. Gadatliwy nauczyciel – pan Arai – zdradza przechadzającej się po
szkole Teru, że padł cały system informatyczny szkoły. Jednak bohaterka nie
przejęła się tym zbytnio, aż do rozmowy z przewodniczącą (Tak, to ta sama osoba
co ją dręczyła), która powiedziała o problemie finansowym szkoły. Wszystkie
pieniądze, którymi zarządza samorząd po incydencie z Hakerem, zaczęły trafiać w
ręce pana Arai’ego. I to jest ten moment, kiedy wkracza tajemniczy Daisy.
Wymoczek z miseczką A popada w
tarapaty, czyli Daisy przybywa z odsieczą
Afera
z hakerem trochę przycichła, jednak dla Teru jest ciężkim przeżyciem... Daisy,
którego tak podziwiała i znała, nagle okazał się być zupełnie obcy. Cała ta
sprawa jest dla niej zbyt męcząca, dlatego ten jeden jedyny raz zostaje
zwolniona z popołudniowego usługiwania Kurosakiemu. Lecz, wszystko byłoby zbyt
nudne dla czytelnika, jeżeli główna bohaterka posłusznie znalazła się w domu w
jednym kawałku. Wracając z karaoke Kurebayashi gubi swój bezcenny telefon –
jedyny kontakt z Daisy’m.
„Jestem
głupia. Przecież świat jest pełen złych ludzi. Ale mam to gdzieś. Tylko Daisy się
liczy. On jest najważniejszy na świecie. Żeby odzyskać Daisy’ego zrobię
wszystko!”
Więcej
o „jedynce” nie ma co się rozpisywać, a wierzcie mi mogłabym wam wszystko
wypaplać. Nie wiem czy z obecnie wydawanych mang jest jakaś inna, która podbiła
moje serduszko tak jak Dengeki Daisy. Nie twierdze, że nie ma tych co mi się naprawdę
bardzo podobają i również je trzymam w sercu, ale opowieść o cieciu i wymoczku
jest dla mnie bezcenna i godzinami mogłabym ją czytać w kółka aż nauczyłabym
się na pamięć każdej sceny i potrafiła stworzyć identyczną kopię mangi (Hola
Aypa wkraczasz w temat piractwa, a to brzydko!). Gdy czytam pierwszy tomik, to
za każdym razem czuję jakby z klatki piersiowej chciał wyfrunąć ptak, albo sama
mam ochotę sobie pofruwać. Każdego bohatera tomiku uwielbiam, ale na przód
wychodzi główna parka, czyli Tatsuku i Teru. A to jest sprawa bardzo zabawnych
tekstów jak i fabuły tej shoujo mangi. Do tego można dodać kreskę – bo mnie Kurosaki
urzekł od pierwszego wejrzenia, a gdy „otworzył usta” byłam całkowicie pod jego
kontrolą. Chociaż jestem zbyt leniwa jak na niewolniczą pracę. XD „Kreska” jest
na wysokim poziomie, chociaż wierzę, że znajdą się tacy którym nie przypadnie
do gustu. I teraz każdy może uznać mnie za dziwaka, bo kocham komediowe minki! Są
one po prostu najpiękniejsze na świecie,
a w tej mandze jest ich mnóstwo. Można powiedzieć, że pani Kyousuke
doskonale zgrała się w moim poczuciem humoru. Za co bardzo jej dziękuję!
Oczywiście jest to też zasługa naszego kochanego Waneko. Za to, że wydaliście
Dengeki Daisy jestem baaardzooo wdzięczna i kłaniam się do samiuśkiej podłogi,
nieważne czy wysprzątanej czy nie!
Ocena fabuły: 10/10
Ocena postaci: 10/10
Ocena „kreski”: 10/10
OCENA OGÓLNA:
10/10
Ocena dla portalu sztukater: 6/6
Tym razem zdjęcia z mojego tostera:
I’m come back! Oj tak, zdecydowanie to co dobre (za) szybko się kończy. Szkoda
tylko, że nie udało się z Paryżem. Bilety pociągu, którym mieliśmy jechać podrożało
o prawie 40€, więc – jakby to powiedziała moja nauczycielka matematyki – lipa w
proszku. Ale nie żałuję, zobaczyłam równie wiele oraz wielce się wyśmiałam.
Teraz tylko kwestia powrotu do rzeczywistości. Święta tuż tuż, więc i mam cichą
nadzieje, że będzie więcej recenzji. Mam zamiar troszkę nadrobić tego
wszystkiego, a przede wszystkim powiększyć swoją półeczkę = ogarnąć pokój.
A Kyou w końcu się doczekała recenzji DD. <3 ;*
UWIELBIAM <3
OdpowiedzUsuńPYSY. POŻYCZ RESZTĘ TOMIKÓW <3
O dziwo coś, co czytałam, jak na typowe shoujo, za którym nie bardzo przepadam pierwsze dwa tomy całkiem dobrze mi się czytało, trzeciego jakoś nie mogę ruszyć, ale nie ze względu na to, że tytuł mi się nie spodobał, co po prostu, żeby czytać shoujo muszę naprawdę mieć na nie ochotę. Dla mnie powiewem świeżości w serii są stanowczo wstawki informatyczne, trochę czasami przedobrzone i przesadzone, ale kompletnie mi to nie przeszkadza, bo lubuję się w tego typu tematyce. ^^
OdpowiedzUsuńNie zdecydowałam się na kupno a widziałam 1 tom w empiku kiedyś i baaaaardzo żałuję!! :C Pożyczyłam jakiś czas temu od koleżanki i świetne, tak wciągające :< Świetna recenzja, już dodałam do obserwowanych, nadrobię poprzednie posty bo mam niedosyt haha xD
OdpowiedzUsuńWitam serdecznie i dziękuję za miłe słowa <3
UsuńSzkoda, ze nie mam od kogo pozyczyc - kupic raczej nie kupie, ale chetnie bym poczytala :<
OdpowiedzUsuńKocham, kocham i jeszcze raz kocham ^^ Ta manga jest po prostu świetna i powoli zbliżam się już do jej ukończenia :) Postać Daisiego jest po prostu świetna, humor panujący w tej mandze doprowadza do niemałych napadów śmiechu, Teru jest bohaterką, która na szczęście nie denerwuje każdym swoim krokiem czy poczynaniem. Ogólnie u mnie to też ma zdecydowanie 10!
OdpowiedzUsuńNareszcie się doczekałam recenzji Dengeki Daisy <3 I widzę, że mamy takie same odczucia z czego niezmiennie się cieszę. Tak, humor pani Kyousuke i tłumaczenia rozbrajają mnie na każdej stronie XD Po prostu kiedy mam ochotę się rozweselić to sięgam po któryś tomik DD otwieram na obojętnie jaki rozdział i wystarczy, że zobaczę buźkę Kurosakiego - wtedy już się zwijam ze śmiechu ^^ Oczywiście, po 12 tomie dopatrzyłam się małej wady tej mangi: jak dla mnie Teru zbyt często płacze! Wiem, że ma swoje powody, ale nie przesadzajmy. Gdyby tak zebrać wszystkie jej łzy to można by wypełnić jeden basen. I pół. Czyli o wiele za dużo.
OdpowiedzUsuńOgólnie rzecz biorąc bardzo się cieszę, że napisałaś o tej mandze i już nie mogę się doczekać na kolejne tomy :)
Manga cud miód <3
O, wreszcie coś, co i ja czytam :)
OdpowiedzUsuńHaha, zamieściłaś ten obrazek z Teru zaplątaną w ethernety, na którym jako pierwszym otworzył mój chłopak i śmiał się z takiego bondage przez tydzień xD
Głównym problemem Stokrotki jest to, że jakkolwiek by nie streszczać fabuły, jest banalna i buu, to już tysiąc razy było. Cała wyjątkowość polega na sposobie, w jaki to wszystko jest zrobione, ale łatwo się zniechęcić do kolejnego romansidła, gdy nic nie wskazuje na jego wyjątkowość. Dobrze, że Waneko to wydaje, bo pewnie po skany nigdy bym nie sięgnęła :)
DAIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIISY <3
OdpowiedzUsuńAgs, mój mistrzu. Bardzo piękna recenzja!
Uwielbiam, uwielbiam, uwielbiam. Kiedyś jak do ciebie wpadnę to siądę i przeczytam wszystkie na raz, bo DD jest najleepsze na świecie jeśli chodzi o mangi <3
"だいすき" = "Daisy" ^^ <3 Czekam! Weź też Karć, będziecie czytać. xD
UsuńDoszłam do 41 rozdziału i stwierdziłam, że dalej już nie dam rady tego ciągnąć. Początek jest obiecujący, ale potem jest już tylko gorzej. Przynajmniej dla mnie :( Niestety do mnie ten tytuł nie przemówił.
OdpowiedzUsuńKocham! I oceniłabym tak samo <3 Mam wszystkie tomy ^^ Ach, chciałoby się mieć takiego Daisy'ego ;_;
OdpowiedzUsuńOh Kurosaki! <3 Tak taki Daisy to by się przydał! >///< I nie tylko na informatykę czy zadanie z niej. :3
UsuńZastanawiałam się nad kupnem, ale w końcu padło na "Special A" xD Ale kiedyś na pewno przeczytam ! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAkane
Też uwielbiam SA <3 Kupuje równocześnie obie serie. <3 Cóż, kiedyś na pewno pojawi się tego recenzja, ale to kiedyś w bliżej nieokreślonej przyszłości. xD
Usuń