Sadako ma brata bliźniaka?! - Rodzeństwo Furo
Tytuł: Rodzeństwo Furo || Autor: Yuki Shiwasu || Wydawca PL: Dango || Tłumaczenie: Kinga Zielińska || Ilość tomów: 1 || Status mangi: Zakończona || Ilość stron: 192 || Rok wydania PL: 2018 || Cena okładkowa: 22,90zł
Widząc okładkę Rodzeństwa Furo wiedziałam, że będzie to jedna z
tych mang, które muszę prędzej czy później postawić u mnie na półce - zachwyciłam się przedstawioną na niej ilustracją. Klimatycznie ma oscylować wokół strachów, ale przez mimikę rodzeństwa, rozbroiła mnie i sprawiła, że na twarzy po prostu pojawił mi się uśmiech. Mhroczna komedia? Pewnie, że bierę! W tym tygodniu nareszcie nadszedł moment, aby bliżej poznać to upiorne duo z okładki. Kiedy już to się dokonało, uznałam, że warto naskrobać o tej pozycji kilka słów.
Kyoko i Daisuke od zawsze robią wszystko wspólnie. Koniec końców są bliźniętami. Niestety, obecnie są już w wieku, w którym to klejenie się do rodzeństwa może stać się tematem wielu nieprzyjemnych plotek. Mimo to rodzeństwo zdaje się być głuche na wszelakiego rodzaju spekulacje szkolnej społeczności i nadal zażarcie trzymają się razem. Powód tego jest prosty. Kiedy Kyoko i Daisuke zanadto oddalą się od siebie, są atakowani przez przeróżne nadnaturalne stworzenia. Tylko ich wzajemne towarzystwo potrafi rozproszyć złe duchy, a wtedy te nie są wstanie wyrządzić im krzywdy. Jadnak co by się stało, gdyby rodzeństwo chciało pomóc zjawom by mogły zaznać wiecznego spokoju?
Zacznijmy od wydania. Tomik jest formatu B6, posiada kartonową okładkę ze skrzydełkami, zamiast obwoluty. Powierzchnia okładki jest gładka, co sprawia, że czerń jest bardzo wysycona, a spojrzenie Kyoko i Daisuke nabiera głębi. Poza tym oklaski należą się za projekt tytułu, gdzie został wykorzystany jeden z błękitnych ogników, towarzyszących bohaterom oraz duszek w znaku diakrytycznym. Zgrabnie również do całości zostało dopasowane nazwisko autorki. Z tyłu natomiast znajduje się obrazek z podobizną matki bliźniaków oraz opis tomiku. Wewnątrz nie ma żadnych kolorowych stron, jednak nie uważam tego za jakiś wielki brak. Koniec, końców ta manga ma mieć lekko mhroczną atmosferę. Reszta, czyli papier i druk, są jak najbardziej w porządku. Czasem zdarzy się, że czerń przebija przez strony, ale nie jest to coś co mnie osobiście przeszkadza. Czcionki są dobrane dosyć standardowo i w tym przypadku dobrze wtapiają się w ilustracje. Błędów redakcyjnych nie zauważyłam, jednak to, co rzuciło mi się w oczy to fakt, że każdy z tekstów jest odsunięty od krawędzi cięcia, co niewątpliwie jest plusem. Mam nadzieję, że poprzecinane dymki czy inne utrudnienia w odczytywaniu tekstu sa już przeszłością.
Fabuła Rodzeństwa Furo jest niejednorodna, czyli nie mamy tutaj do czynienia z jednym ciągnącym się przez wszystkie rozdziały problemem. Spoiwem dla tego tytułu jest relacja miedzy głównymi bohaterami - w końcu to oni są tutaj najważniejsi. Ich kreacja jest także dosyć ciekawa. Autorka przyznaje się, że w czasie rysowania pierwszego rozdziału, charaktery bliźniaków nadal nie były ściśle ustalone. Uważam, że fajnie to wpłynęło na odbiór tych postaci. Odczuło się, że to, co dzieje się na stroniczkach komiksu miało jakiś wpływ na ich rozwój. Mniej kolorowo prezentują się bohaterowie drugoplanowi, lecz biorąc pod uwagę to, że mamy do czynienia z jednotomówką, to nie uważam tego za wielkie przewinienie. Ogółem - mangę czytało mi się bardzo przyjemnie. Historia jest lekka i zabawna, momentami nawet potrafi wzruszyć, a dzięki elementowi nadnaturalnemu także intryguje. Swoim klimatem opowieść nawiązuje do czarnej komedii, jednak żart, jaki spotykamy w komiksie nie jest aż taki obcesowy, jak to można się spodziewać po tworach z tego gatunku.
Niestety strona artystyczna jednotomówki mnie nie zachwyciła. Także, nie sprawiła, że czuję do niej niechęć czy obrzydzenie. Po prostu jest dla mnie mało oryginalna. Ciężko powiedzieć mi, że mamy tutaj charakterystyczna linię, ponieważ przez cały komiks zdawało mi się, że już kiedyś z czymś podobnym stylistycznie się spotkałam. Oczywiście całość wygląda poprawnie - nic nie kłuje w oczy, a postaci ładnie się uśmiechają - lecz brakuje mi tutaj jakiegoś pazura lub po prostu szczegółu, który mógłby chociaż odrobinę wyróżnić styl Yuki Shiwasu ponad tysiące innych. Tak więc na tej płaszczyźnie, jest dosyć przeciętnie.
Podsumowując. Mogę uznać, że Rodzeństwo Furo jest jednym z przyjemniejszych tytułów, jakie pokazały się w tym roku na sklepowych półkach. Jak wspominałam na początku, wiele od tego tytułu nie oczekiwałam. Dostałam jednak historię na tyle ciekawą, że z uśmiechem na twarzy dotarłam do stopki redakcyjnej. Na pewno jeszcze kiedyś zajrzę do tej mangi, gdyż naprawdę bardzo ciepło myślę o tej opowieści. Tym bardziej, że same postaci są bardzo sympatyczne. Kreski mangi nie nazwałabym mankamentem, ale mnie niestety nie oczarowała. Pod tym względem czegoś niestety zabrakło. Ale poza tym uważam, że jest to manga godna mojego polecenia. Niby upiorna historyjka, a jak cieszy. 👻
Kyoko i Daisuke od zawsze robią wszystko wspólnie. Koniec końców są bliźniętami. Niestety, obecnie są już w wieku, w którym to klejenie się do rodzeństwa może stać się tematem wielu nieprzyjemnych plotek. Mimo to rodzeństwo zdaje się być głuche na wszelakiego rodzaju spekulacje szkolnej społeczności i nadal zażarcie trzymają się razem. Powód tego jest prosty. Kiedy Kyoko i Daisuke zanadto oddalą się od siebie, są atakowani przez przeróżne nadnaturalne stworzenia. Tylko ich wzajemne towarzystwo potrafi rozproszyć złe duchy, a wtedy te nie są wstanie wyrządzić im krzywdy. Jadnak co by się stało, gdyby rodzeństwo chciało pomóc zjawom by mogły zaznać wiecznego spokoju?
Zacznijmy od wydania. Tomik jest formatu B6, posiada kartonową okładkę ze skrzydełkami, zamiast obwoluty. Powierzchnia okładki jest gładka, co sprawia, że czerń jest bardzo wysycona, a spojrzenie Kyoko i Daisuke nabiera głębi. Poza tym oklaski należą się za projekt tytułu, gdzie został wykorzystany jeden z błękitnych ogników, towarzyszących bohaterom oraz duszek w znaku diakrytycznym. Zgrabnie również do całości zostało dopasowane nazwisko autorki. Z tyłu natomiast znajduje się obrazek z podobizną matki bliźniaków oraz opis tomiku. Wewnątrz nie ma żadnych kolorowych stron, jednak nie uważam tego za jakiś wielki brak. Koniec, końców ta manga ma mieć lekko mhroczną atmosferę. Reszta, czyli papier i druk, są jak najbardziej w porządku. Czasem zdarzy się, że czerń przebija przez strony, ale nie jest to coś co mnie osobiście przeszkadza. Czcionki są dobrane dosyć standardowo i w tym przypadku dobrze wtapiają się w ilustracje. Błędów redakcyjnych nie zauważyłam, jednak to, co rzuciło mi się w oczy to fakt, że każdy z tekstów jest odsunięty od krawędzi cięcia, co niewątpliwie jest plusem. Mam nadzieję, że poprzecinane dymki czy inne utrudnienia w odczytywaniu tekstu sa już przeszłością.
Fabuła Rodzeństwa Furo jest niejednorodna, czyli nie mamy tutaj do czynienia z jednym ciągnącym się przez wszystkie rozdziały problemem. Spoiwem dla tego tytułu jest relacja miedzy głównymi bohaterami - w końcu to oni są tutaj najważniejsi. Ich kreacja jest także dosyć ciekawa. Autorka przyznaje się, że w czasie rysowania pierwszego rozdziału, charaktery bliźniaków nadal nie były ściśle ustalone. Uważam, że fajnie to wpłynęło na odbiór tych postaci. Odczuło się, że to, co dzieje się na stroniczkach komiksu miało jakiś wpływ na ich rozwój. Mniej kolorowo prezentują się bohaterowie drugoplanowi, lecz biorąc pod uwagę to, że mamy do czynienia z jednotomówką, to nie uważam tego za wielkie przewinienie. Ogółem - mangę czytało mi się bardzo przyjemnie. Historia jest lekka i zabawna, momentami nawet potrafi wzruszyć, a dzięki elementowi nadnaturalnemu także intryguje. Swoim klimatem opowieść nawiązuje do czarnej komedii, jednak żart, jaki spotykamy w komiksie nie jest aż taki obcesowy, jak to można się spodziewać po tworach z tego gatunku.
Niestety strona artystyczna jednotomówki mnie nie zachwyciła. Także, nie sprawiła, że czuję do niej niechęć czy obrzydzenie. Po prostu jest dla mnie mało oryginalna. Ciężko powiedzieć mi, że mamy tutaj charakterystyczna linię, ponieważ przez cały komiks zdawało mi się, że już kiedyś z czymś podobnym stylistycznie się spotkałam. Oczywiście całość wygląda poprawnie - nic nie kłuje w oczy, a postaci ładnie się uśmiechają - lecz brakuje mi tutaj jakiegoś pazura lub po prostu szczegółu, który mógłby chociaż odrobinę wyróżnić styl Yuki Shiwasu ponad tysiące innych. Tak więc na tej płaszczyźnie, jest dosyć przeciętnie.
Podsumowując. Mogę uznać, że Rodzeństwo Furo jest jednym z przyjemniejszych tytułów, jakie pokazały się w tym roku na sklepowych półkach. Jak wspominałam na początku, wiele od tego tytułu nie oczekiwałam. Dostałam jednak historię na tyle ciekawą, że z uśmiechem na twarzy dotarłam do stopki redakcyjnej. Na pewno jeszcze kiedyś zajrzę do tej mangi, gdyż naprawdę bardzo ciepło myślę o tej opowieści. Tym bardziej, że same postaci są bardzo sympatyczne. Kreski mangi nie nazwałabym mankamentem, ale mnie niestety nie oczarowała. Pod tym względem czegoś niestety zabrakło. Ale poza tym uważam, że jest to manga godna mojego polecenia. Niby upiorna historyjka, a jak cieszy. 👻
Tytuł twojego posta kompletnie mnie rozłożył ;)
OdpowiedzUsuńJuż przy zapowiedzi zainteresował mnie ten tytuł, a po twojej recenzji coraz bardziej mam na niego ochotę :D
Ooooo, właśnie sprawdziłam że to autorka "Takane to Hana" Po kresce za nic bym nie zgadła, bardzo się różni w obu tytułach :O
Usuń<3
UsuńPrawda. Kreska się różni, ale mimo wszystko mnie nie porywa. XD Tzn. Nie żeby mi się nie podobała, bo ma jakiś urok, ale po prostu nie uważam, żeby była rozpoznawalna. Może jakbym wystarczająco dużo się napatrzyła to coś bym dostrzegła, ale na tę chwilę jest to po prostu zwyczajnie ładna kreska. :3
Ja odrzuciłam jednak tę jednotomówkę ze swoich planów zakupowych - ostatnio coraz gorzej mi idzie kupowanie w ciemno i strasznie ciągnie mnie do ładnych kresek, a nie tylko do rozrywki :P Tak, że na razie odpada.
OdpowiedzUsuńPoczątkowo też miałam sobie odpuścić ten tytuł, ale ta okładka mnie przekonała XDDDD A chyba również potrzebowałam jakiegoś powiewu świeżej komedii. xD
Usuń