Tsutsui wraca do łask! - Manhole



Tytuł: Manhole || Autor: Tetsuya Tsutsui || Wydawca PL: Studio JG || Tłumaczenie: Jacek Mendyk || Ilość tomów: 2 || Status mangi: Zakończona || Ilość stron: 312/ 320 || Rok wydania: 2017(maj)/2017(sierpień) ||  
Cena okładkowa: 29,99zł (każdy)

Przez ostatnich kilka(naście) tygodni nie mogłam przełamać swojej niechęci do thrillerów. Szczególnie skierowałam ją na mangi od Tetsuyi Tsutsuia, którego Reset* był dla mnie bardzo słabą pozycją. Ku mojemu zdziwieniu na półkach pojawiają się inne tytuły od tego autora, a to tylko świadczy o tym, iż jednak Tsutsui jest poczytny. Zaczęłam więc się zastanawiać, czy przypadkiem nie przeczytałam czegoś słabszego. Koniec końców, powiedziałam sobie, że spróbuję przebrnąć przez jeszcze jeden tytuł. Padło na Manhola.

Środek dnia. Z kanału na środek ulicy wychodzi nagi, zakrwawiony człowiek. Kilka chwil później wymiotuje krwią na przechodnia i pada martwy. Podczas autopsji okazuje się, że miał w sobie nieznaną odmianę tropikalnego pasożyta. Prowadząca śledztwo para detektywów ustala, że mężczyzna był przed śmiercią przetrzymywany i prawdopodobnie, specjalnie zakażony. Tymczasem podobne symptomy zaczynają pojawiać się u obryzganego krwią przechodnia. Okazuje się, że tajemnicza choroba jest przenoszona przez kontakt z krwią i niektóre insekty. Miastu zaczyna grozić epidemia, a wszystkie wskazówki kierują śledczych do mrocznych zakątków podziemnych, miejskich labiryntów.** 

Muszę przyznać, że opis obiecuje dobrą kryminalną zagadkę, chociaż ja nie miałam sposobności go przeczytać przed dostaniem pierwszego tomu do recenzji. Cóż... Zdarza się, że pod wpływem chwili mówi się "tak" a potem żyje z poczuciem winy i ciężarem na półce... 😜 W sumie nie miałam wtedy zbyt wiele obiekcji by tego tytułu nie wziąć. Niedługo potem sprawdziłam, jak długa jest ta seria i okazało się, że ma ona tylko dwa tomy. Wszytko wyglądało tak, jak zawsze, kiedy przymierzam się do przeczytania i zrecenzowania. Na nieszczęście do mojego łba wpadł pomysł, by najpierw przeczytać Reset. I potoczyło się to tak, że dopiero teraz piszę kilka słów o Manholu. Możecie więc zobaczyć, że przez dłuższy czas mierzyłam się z dużą niechęcią do przeczytania tego konkretnego tytułu. Niestety jestem też osobą, która nie lubi się od razu poddawać. Dlatego o oddaniu tomiku komuś innemu, lub po prostu napisanie do wydawnictwa "E, słuchajcie. To nie wyjdzie" nie wchodziło w grę. Teraz jestem sobie wdzięczna, że tego nie zrobiłam, ponieważ Manhole okazał się być mangą z klimatem dobrego, kryminalnego thrillera, który momentami przybiera styl z horroru. 


Najmocniejszym punktem tego komiksu jest jego fabuła. Sposób, w jaki jest poprowadzona główna linia fabularna sprawił, że z rozdziału na rozdział co raz bardziej wciągałam się w przedstawioną tutaj historię. Nie ma zbędnego rozpraszania uwagi, skupiamy się na dochodzeniu. Poza tym, odniosłam wrażenie, że Manhole używa kilka hollywoodzkich zagrywek, jak np. wstawki z pierwszych stron, gdzie jest kilka kadrów z dźwiękami z ulicy. Inaczej mówiąc - manga jest przedstawiona niczym film. Co prawda pojawiają się tutaj typowe dla tego gatunku punkty zwrotne (np. ktoś z głównych bohaterów prędzej czy później zostaje ranny), ale nie wydaje mi się, że to nudzi i zniechęca do dalszego brnięcia do zakończenia. Ba! Po moich doświadczeniach z Resetem nie uważam tego za coś złego. Myślę, że to właśnie dzięki filmowemu ujęciu i odrobinie sztampowości, Manhole został przeze mnie tak dobrze odebrany. Dodało to potrzebnej stabilizacji i racjonalności, której zabrakło przy moim poprzednim spotkaniu z tworem Tsutsuia.

Największym zaskoczeniem natomiast byli dla mnie bohaterowie. Powiedzmy sobie od razu jedno - nie są oni zbyt wybitni, jednak nie uważam, że ktoś pojawił się przez przypadek i był zbędny jak to było w przypadku bohaterki Resetu. Ogółem każda postać miała swoją rolę do odegrania i w sumie nie robiła nic poza tym. Przez to też nie zżywamy się z poszczególnymi bohaterami, ale liczymy na to, że wszystko skończy się dla nich pomyślnie. Oczywiście nie jest też tak, że każda z postaci jest sztywnym robotem, który podaje na tacy informacje potrzebne do doprowadzenia śledztwa do końca. Detektywi prowadzący sprawę, czyli Ken Mizoguchi oraz Nao Inoue, oraz kilka innych postaci pokazują swoje charakterki, przez co manga nabiera swobody i naturalności. Inaczej mówiąc, dzięki temu jestem w stanie uwierzyć, że cała ta historia mogłaby być prawdą.
Ciekawą postacią natomiast jest główny villain. Przede wszystkim daje poczucie, że jego działania mają dobre uzasadnienie. W pewnym momencie nawet złapałam się na tym, że popieram to, co robi. Cóż... Ostatecznie na końcu dochodzenia zrobiło mi się przykro, że tak interesujący bohater skończył, jak skończył. Inną intrygującą postacią jest stary znajomy z Resetu, który pomaga detektywom. Jest to Kitajima, haker. Mężczyzna nie gości na stroniczkach zbyt długo, jednak samo jego pojawienie się bardzo mnie zaciekawiło. Na tyle, że jestem skłonna sprawdzić, czy nie pojawił się też w innych tworach mangaki.


Najbardziej problematyczną jest dla mnie kreska. Świństwa i obrzydliwości są mi niestraszne. W końcu przez dość długi czas lubiłam Junjiego Ito i jego bardzo kolorową twórczość. Nie spodziewałam się więc, że właśnie na mandze Tsutsuiego zrobię się zielona. Przyczyną mojego złego samopoczucia nie został nagi facet, który miał usmarkaną i oślinioną facjatę bez jednego sprawnego oka, który pojawił się na samym początku. O nie! To, co uznałam za obrzydliwe to bardzo dokładne macro-rysunki komarów i innych owadów. Fuj! Nawet nie odważyłam się zrobić im zdjęcia, bo naprawdę napawają mnie one obrzydzeniem... No ale, nie mogę powiedzieć, że przez moje drgawki wywołane przez owady, ta kreska jest taka zła. W porównaniu do Resetu jest lepiej. Można  tutaj mówić o pewnej dozie realizmu i dokładności. Chociaż kompozycje nie wydają się bardzo innowacyjne. Przedstawienia na niektórych kadrach są bardzo filmowe, co dobrze działa z resztą czynników składających się na ten komiks. Co tu wiele mówić! Może nie jest to styl, jaki osobiście lubię, ale Manhole prezentuje się znacznie lepiej niż ta feralna jednotomówka.

Podsumowując. Manhole wzbudził moją ciekawość. Na tyle, że jestem skłonna sięgnąć po inne tytuły od Tetsuyi Tsutsuia. I być może tak zrobię, jednak raczej nie w najbliższym czasie. Zwyczajnie, na głowie mam inne tytuły i to one teraz zasługują na moja uwagę. Ale nie odbiegajmy za bardzo od tematu - Manhola polecam osobom, które lubują się w wszelakiego rodzaju thrillerach i nie mają w sobie skłonności do entomofobii. Ja mimo pewnych niedogodności, wciągnęłam się w lekturę tej mangi. Ba! Momentami byłam wręcz zaskoczona, że autor, na którym wcześniej bardzo się zawiodłam, potrafił stworzyć coś, co mogę uznać za dobrą lekturę.

*link do recenzji Resetu
**opis ze strony wydawnictwa
 
Za pierwszy tom dziękuję wydawnictwu Studio JG. 


Komentarze

  1. Niestety, ja na Prophecy się zawiodłam i nie chcę już dalej brnąć w twórczość tego autora. :<
    Nie przeczę, że inne tytuły mogą być lepsze (czytałaś Prophecy? Szukałam w spisie recenzji notki, ale nie znalazłam. A jeśli tak, to jak poziomem porównałabyś ten tytuł z Manhole?), ale po prostu nie przepadam za taką tematyką. ^^
    Rozczuliła mnie ta scenka z pokojem otaku i jego waifu. XD Swoją drogą, ta pani detektyw ma całkiem sympatyczną twarz, podoba mi się jej wygląd. :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie Prophercy nie czytałam. Reset mnie odwiódł od tego pomysłu, ale Manhole trochę zachęcił by dać szansę. Teraz, skoro piszesz, że słabe, to pewnie odwlokę to w czasie na jeszcze dalszy plan. :P
      Ta scenka była takim detonatorem, że musiałam ją tutaj wstawić XD A Pani detektyw jest... no jaka jest XDD

      Usuń
    2. To znaczy mnie zachęciły wszystkie pozytywne recenzje i sama "internetowa" tematyka, ale koniec końców się zawiodłam. Ale nie patrz też aż tak na moją opinię, jak już wspomniałam, nie lubię kryminałów/thrillerów/detektywistycznych serii, a jeśli Ty lubisz, to jest duuużo większa szansa, że Prophecy Ci się spodoba. ^^

      Usuń
  2. Chciałam przeczytać tę mangę, ale nie dałam rady! Jak byłam mała to miałam 2 fobie - jedną wywołaną szerszeniami, które latały wokół domu, bo zagnieździły się w budce na ptaki. Drugą związaną z pasożytami pod skórą, przez jakiś straszny odcinek z Archiwum X, który przez przypadek zobaczyłam. Dlatego ledwo wytrzymałam nerwowo No 6. A kiedy przyszło do Manhole... po kilku stronach myślałam, że zwymiotuję. Tak się kończą fobie z dzieciństwa...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz