Dopóki istnieje muzyka - Wzgórze Apolla: Bonus Track (+krótkie, bezspojlerowe sprawozdanie z całej serii)
Tytuł: Wzgórze Apolla. Bonus Track || Autor: Yuki Kodama || Wydawca PL: JPF || Tłumaczenie: Monika Pytel ||
Ilość stron: 184 || Typ wydania: A5 z obwolutą (mat) || Rok wydania: 2017 (lipiec) || Cena okładkowa: 25,20zł
[UWAGA! Nawiązania do poprzednich wydarzeń w drugim i trzecim akapicie!]
Moje nastawienie do bonusowego tomu przechodziło przez różne fazy. Przed zapoznaniem się z zawartymi w nim pięcioma historiami miałam mieszane odczucia. Przyczyniło się do tego zakończenie z dziewiątego tomu, które było trochę dla mnie przesłodzone. Kierując się myślą, że więcej cukru zaszkodzi tej serii, ubzdurałam sobie, że Bonus Track będzie właśnie w takim tonie. Już tyle raz powtarzałam sobie by nie zakładać z góry jakiś pierdołowatych teorii... Gdybym wiedziała, że ten tom okaże się tak wspaniały, dużo wcześniej zabrałabym się za jego czytanie.
Tak, jak wspomniałam Wzgórze Apolla. Bonus Track zawiera pięć historii. Dotyczą one przeszłości lub przyszłości bohaterów. Pierwsza z nich pokazuje życie Junichiego i Yuriki po przeprowadzce do Tokio. Kolejna opowieść pokazana jest ze strony Koty (młodszy brat Sena), który to ujawnia przed nami swoje uczucia w stosunku to Ritsuko oraz jest świadkiem kłótni dziewczyny z kolegą ze studiów. Trzecia osadzona została w czasie wojny, a jej głównym bohaterem jest Pan Mukae. Krótko mówiąc łzy się poleją... Czwarty track opowiada o Sentaro oraz o tym, co skłoniło go do podjęcia decyzji o wyświęceniu się na księdza. Ostatni rozdział pozwoliłam sobie nazwać właściwym zakończeniem, gdyż możemy dowiedzieć się z niego, jak poukładało się życie bohaterów po ślubie Sachiko.
I chyba najbardziej jestem zadowolona właśnie z tego piątego rozdziału. Ostatni track z głównej historii wydał mi się - jak już wspomniałam - przesłodzony. Odniosłam wrażenie, że wszystkie rozterki, smutki i żale zostały, jak najszybciej wymazane, by po prostu można było cieszyć się nieskazitelnym szczęściem wszystkich bohaterów. W żadnym wypadku nie interpretujcie tego, że to zakończenie mnie rozczarowało, bo tak nie było. Po prostu w tym wszystkim zabrakło mi czegoś ważnego, co było wyczuwalne podczas czytania całej serii. Na szczęście pojawiło się to właśnie w tym dodatkowym rozdziale. To on jest rzeczywistym domknięciem tej słodko-gorzkiej historii o dorastaniu.
Aby nie było, że to już koniec to pozwolę sobie na kilka słów o całej serii.
Niewątpliwie Wzgórze Apolla przyniosło mi wiele, wiele, wiele emocji. Tak naprawdę po pierwszym tomie, nie byłam zbyt pozytywnie nastawiona, gdyż manga nie wydała mi się niczym specjalnym. Po dwóch kolejnych tomach, zaczęłam zauważać, że bohaterowie nie są tacy sztywni, jak mi się z początku wydawało. Co więcej kreska zaczęła do mnie przemawiać, a gwara stwarzała coraz mniej problemów. Najważniejszym jednak było to, iż nie mogłam dokładnie przewidzieć rozwoju wydarzeń, co (w moim przypadku) jest niesamowitym osiągnięciem (oczywiście dla mangi). Krótko mówiąc, wkręciłam się w tę serię, ale moment, w którym zupełnie przepadłam, nadszedł wraz z tomem piątym. Pamiętam, że właśnie ten tom zrobił na mnie piorunujące wrażenie. Potem chciałam tylko więcej i więcej, aż w końcu doszłam do ostatniego tomu i bonusów. Przedstawiona tutaj historia jest po prostu niesamowita i zdecydowanie Wam ją polecam. Włączając do tego oczywiście Bonus Track. 😜
Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu JPF! <3
Ja muszę sobie zrobić reread całej serii niedługo :D. Nigdy jednak nie odczuwałam, że zakończenie było przesłodzone.
OdpowiedzUsuńZ mojej strony to teraz mogę się zaprać za animo. :D Nie wiem jeszcze kiedy, bo mam na liście kilka niedokończonych serii i one pójdą na pierwszy ogień. A że się sesja zbliża to chyba szybko pójdzie. xDDDD
UsuńDla mnie o jeden "happy enging" wątku za dużo w tym jednym konkretnym momencie, ale po Bonusie czuję się dopieszczona i teraz jest już wszystko ok. <3
Skończyłam (wreszcie!) główną serię pod koniec zeszłego roku, mogę się wypowiadać ;D Mnie też zakończenie nie do końca się spodobało, acz nie dlatego, że przesłodzone, nie nazwałabym go tak, ale dlatego, że trochę imo za szybko tam pod koniec leciał czas i zanim się człowiek zdążył oswoić z jedną sytuacją, to już zaraz była kolejna bór wie ile miesięcy czy nawet lat później. W każdym razie jedna z najlepszych serii, jakie do tej pory czytałam, uwielbiam zastosowanie gwary i absolutnie nie żałuję zakupu :D Teraz trzeba by zabrać się za Bonus Track...
OdpowiedzUsuńMnie właśnie upływ czasu nie przeszkadzał. A do zakończenia mam takie ale, że za dużo w jednym miejscu się skumulowało "happy endingów", gdzie przez większośc tomiku było dość ponuro i smutno. Dopiero w bonus track mi ten cukier spadł, bo jakoś to się rozłożyło i rozeszło po kościach. ;P
UsuńKoniecznie sięgnij po ten dodatkowy tomik!!! <3
Aaaa, tęsknię za tą serią, a pieniędzy brak!
OdpowiedzUsuńZa bardzo na temat tego bonusowego tomiku nie mogę się wypowiedzieć oprócz tego, że baardzo podoba mi się obwoluta. Jest taka słodziutka. ;u;
(Btw., byłam pewna że zostawiłam już tu swój komentarz. Blogger mnie nie lubi? O:)
Tak. Ta obwoluta to złoto. <3
Usuń(Wiesz, co... nie wiem, ale tu nic nie było.... :o Blogger, szo ty?! To przeca nasz kochany Kwadracik! )