[mini recenzja] Kilka ciosów więcej - One-Punch Man #7



Tytuł: One-Punch Man || Autor: One, Yusuke Murata || Wydawca PL: JPF || Tłumaczenie: Paweł Dybała ||  
Ilość stron: 208 || Rok wydania: 2017 (czerwiec) || Cena okładkowa: 25,20zł


Kiedy mam ochotę poczytać, a w sumie nie mam zbytnio konkretnych wymagań co do lektury to sięgam po tytuły, które wiem, że mnie nie zawiodą. Zdecydowanie One-Punch Man jest jedną z takich serii. Po prawdzie moja pewność co do tej mangi jest zapewne spowodowana nie tylko uwielbieniem dla Saitamy czy innych debili postaci, ale także w jakimś stopniu wynika ona z tego, że wiem co się wydarzy. Z jednej strony nie narzekam na to, że akcja w anime przeciąga się na aż taką ilość tomów. Z drugiej - chciałabym już dobrnąć do momentu, kiedy poznam nowe fakty. I tutaj ku radości mojego serca owe nowości dostaję.

Superbohaterowie klasy S stają do walki z potężnymi najeźdźcami z kosmosu. Tymczasem Saitama dostaje się na statek wrogów, by stawić czoło ich przywódcy, Borosowi. Ten jednak okazuje się tak silny, że zmusza naszego herosa do potraktowania tej walki NAPRAWDĘ serio! Czy to wystarczy!? Czy i tym razem uda się ocalić ziemie!?*

Siódmy tomik jest bardzo dynamiczny. Po pierwsze mamy tutaj wiele scen walki, a najważniejsza z nich (Saitama kontra Boros) jest przedstawiona w niesamowity sposób. Przynajmniej w moim przypadku nie natknęłam się jeszcze w żadnej mandze na takie rozplanowanie, jakie oferuje nam Pan Murata. Mianowicie na główny moment tego tomiku poświęcono serię rozkładówek. Nie da się zaprzeczyć, że jest to niezwykle efektowne. Na filmie zazwyczaj w takich momentach używa się spowolnienia, które krzyczy "TO JEST WAŻNE!". Te rozkładówki krzyczą dosłownie to samo, dlatego myślę, iż siódemka pod kątem strony artystycznej została majstersztykiem. Od samego początku mówiłam, że kreska i grafika w One-Punch Manie jest bardzo dobra, jednak teraz po tych kompozycjach stwierdzam, że jest jeszcze lepiej. Ciekawe czy kolejnym razem też mnie czymś zaskoczy?

Reszta, czyli fabuła i bohaterowie, trzymają się wcześniejszego toru. Inaczej mówiąc, akcja jak zawsze jest dobrze poprowadzona. Nie ma szansy się ponudzić, ponieważ ręce automatycznie przerzucają karty komiksu, a oczy szybko wyłapują chwytliwe teksty. Co tu wiele mówić, wszystko jest wykonane bardzo dobrze. Wręcz wspaniale. Warto tez wspomnieć o bonusach, których w tym tomiku jest trochę więcej niż w poprzednich (a takie przynajmniej odniosłam wrażenie). Historie poboczne ściśle trzymają się tego, co wydarzyło się w głównej części, np. bardzo krótka historyjka o księżycowym kamyczku, który utkwił w bucie Łysola. Spytacie się, ale co on tam robi? Cóż... Tego dowiecie się czytając mangę. A ja Was do tego zachęcam! 😝


Ocena fabuły: 9/10 || Ocena postaci: 10/10 || Ocena kreski: 10/10 || OCENA OGÓLNA: 29/30 (97%)

Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu JPF! :3


*Opis pochodzi z obwoluty tomiku.

Komentarze

  1. I kolejna świetna recenzja
    Którą posyłam dalej aby i inni mogli ją przeczytać ;3

    OdpowiedzUsuń
  2. Dla mnie każdy tom to wahanie czy kupować dalej - niby fajnie się czyta, ale miejsca na półce nie przybywa, a dla mnie to lektura na raz. Ale są takie momenty, które naprawdę mi siadają... Ten tom to akurat ostatni, który mam na półce i nie mam pojęcia co dalej robić...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Osobiście nie wyobrażam sobie moich półek bez Łysola. :P Ale...
      ... spróbowałabym z kolejnym tomikiem, ponieważ to właśnie ósemka wybiega poza akcję przedstawioną w anime. Jeszcze nie przeczytałam, ale jakoś w listopadzie na pewno to nadrobię (= będzie recenzja #chamskareklama XDDD) Jak nadal będziesz wahać się po tym tomie to na razie zrób przerwę. Ja tak robię z seriami, które trochę mnie ciekawią, ale nie jest to totalny "must have" (np. Pamiętnik przyszłości - mam 7 tomów, widziałam anime, ale jestem ciekawa jak wypada manga, więc kiedyś dozbieram.) :3
      No chyba, że masz kogoś pod ręką kto zbiera to jest od kogo pożyczyć i przeczytać. XD

      Usuń
  3. Trzeba by wreszcie nadrobić OPM... Cieszę się, że już nasze wydanie wyszło poza materiał z anime, tym bardziej, że akurat historia z Borosem w anime zrobiła na mnie niewielkie wrażenie, głównie przez porównanie z poprzednim feelsowym arkiem o Morzanach (? tak to było przetłumaczone?). Fajnie, że w mandze przynajmniej są do tego bonusowe historyjki ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to byli Morzanie. :D
      Uważam, że dla samego tłumaczenia warto sięgnąć po tę mangę, ponieważ żarciki są zrobione bosko <3 To jest kwintesencja humoru jaki lubię. XD
      Te historyjki były bardzo fajne - moją ulubioną stała się najkrótsza z nich o tym kamyczku księżycowym. Tego to się w ogóle nie spodziewałam XDD
      Już za niedługo biorę się za ósmy tomik i mam nadzieję, że emocje nadal będą duże. :D

      Usuń

Prześlij komentarz