Wdzięczność ponad miarę - "Yamada i chłopak" Ori Mity




Tytuł: Yamada i chłopak
Autor: Ori Mita
Wydawca PL: Dango
Tłumaczenie: Katarzyna Miśkiewicz
Ilość stron: 230
Cena okładkowa: 21,90 zł
Rok wydania: 2016 (październik)

Kiedy w końcu pozbyłam się egzaminów z głowy, w tabeli zobaczyłam same ZALki i pozytywne oceny rzuciłam się na moją półkę, by w końcu poczytać mangi. Uradowana spakowałam kilka egzemplarzy do walizki i wyjechałam w Bieszczady, do domu. Wśród wybrańców nie mogło zabraknąć tomiku Yamady i chłopaka autorstwa Ori Mity, który dręczył mnie od dobrych kilku tygodni. Chociaż po głębszym zastanowieniu tytuł zainteresował mnie już w dniu ogłoszenia go przez wydawnictwo. Dlatego tym bardziej ciesze się, iż na reszcie mogłam na spokojnie zasiąść w ulubionym fotelu i przeczytać tę nietuzinkową delikatną historię o miłości między dwudziestosześcioletnim "staruszkiem" a licealistą.

Yamada stara się unikać kłopotów. Zazwyczaj nieźle mu to wychodzi, jednak w wigilijny wieczór los postawił na jego drodze pewnego nastolatka. Przez to, że chłopak leżał  na wpół nieprzytomny w krzakach z towarzyszącymi mu dookoła puszkami, Yamada nie potrafił przejść obok niego obojętnie. Nie mając zbyt dużego wyboru, zabrał zgubę do swojego mieszkania. Wtedy jeszcze nie widział, jaki kłopot sprowadził sobie do domu. Tak rozpoczęła się dziwaczna znajomość staruszka i nieszczęśliwe zakochanego chłopaka. 

Jakby nie patrzeć po raz kolejny mamy do czynienia ze schematem "przygarniania kotka do domu". Nie uświadczymy tutaj niczego nowego, a przynajmniej nic nie będzie aż tak zaskakujące, by wyróżnić ten tytuł wśród innych podobnych. Ot, starszy facet znajduje licealistę po łyknięciu kilku puszek procentów, bo ten zakochał się w swoim koledze, który z kolei znalazł sobie dziewczynę. Jak się można łatwo domyślić, Chihiro (bo tak nazywa się "znalezisko") aby wyrazić swoją wdzięczność za pomoc (i niewzywanie policji, chyba...) zaczyna często wpadać do Yamady, by robić mu obiadki. Jeśli komuś to nie zajeżdża schematem to... witamy nowego członka koła Fanów Gejowskich Historyjek. :)
Mimo wszystko manga wciąga. Przede wszystkim jest to zasługa dobrze rozpisanego scenariusza. To o czym pisałam wyżej jest wprowadzeniem do całej historii. Przez większość tomu chłopaki błądzą po omacku, poznając stopniowo nie tylko siebie na wzajem, ale też odkrywając na nowo swoje własne uczucia. Podczas czytania nie da się kilka razy nie uśmiechnąć. Choćby ze względu na urok niektórych scen albo nieporadność bohaterów. Inaczej mówiąc, manga jest bardzo pozytywna. Nie odgrywa się tutaj zwyczajowa drama, że zaraz ktoś odkryje prawdę lub pojawi się Pan Trójeczka. Nawet wydaje mi się, że nikt w tej mandze nie ma na tyle "mocy" by przeszkodzić zakochanym.

Podobne odczucia mam względem stworzonych postaci. Z jednej strony bardzo polubiłam chłopaków, ale z drugiej są to bardzo niewidoczne charaktery. Po prostu wiem, że na długo ich nie zapamiętam. Sądzę, iż bardziej skupiłam się na historii niż na nich samych, jednak nie uważam, by były to złe postaci. Po prostu ich lubię, ale bez żadnych większych zachwytów. To samo tyczy się postaci drugoplanowych. M.in.: młodsze rodzeństwo Chihiro czy starszy pan z pracy Yamady byli bardzo autentyczni i nie dało się ich znielubić. I chyba tutaj jest całe clou problemu. Bohaterowie są sympatyczni. Jeżeli dodać do tego jeszcze spokojną, trochę sztampową, ale dobrze ułożoną opowieść i ładną kreskę to wyjdzie tytuł, który będzie się podobał.

Kilka słów należy jeszcze poświęcić kresce, która potrafi oczarować. Moje odczucia po przejrzeniu wszystkich ilustracji są bardzo zbliżone do tego, co napisałam wyżej. Niby widzę, że nie ma w tym nic nadzwyczajnego. Styl autorki nie jest aż tak zachwycający, by wychwalać go i deklarować, iż żyłam tylko po to, by ujrzeć te kilka stronic. Jednak mimo tego mi się podoba - lekko niesforny i wystarczająco charakterystyczny by zapaść w pamięć. Idealnie nadaje się do tego typu opowieści, ponieważ dodaje jej odpowiedniego nastroju. Pokuszę się nawet o stwierdzenie, że wizualizuje obecną w mandze niepewność i delikatność. Właśnie dzięki tej nastrojowości kreski Yamada i chłopak zostanie w mojej głowie na trochę dłużej.

Wydanie tomiku jest bardzo dobre i prawie nie ma do czego się przyczepić. A że prawie robi dużą różnicę... Rzeczą, jaka mnie denerwuje to styl czcionki jakiego użyto do napisania imienia i nazwiska autorki. Przy delikatnej okładce Yamady i chłopaka oraz czcionce jakiej użyto do samego tytułu, ten fragment bardzo mocno się odcina. Dodatkowo mocno okonturowano te niewielkie literki, co po prostu krzyczy. Niby mały szczegół, ale bardzo drażni moje oko. Inną rzeczą, do której mogę się przyczepić to dymki, które za bardzo wcinają się w stronę grzbietu książeczki. Przez to, że klejenie jest bardzo silne, ciężko jest dojrzeć, co zostało tam napisane. Jednak nadal to mnie dużo mniej drażni, niż te kilka literek na okładce...

Od samego początku nie miałam wobec tego tytułu wysokich oczekiwań, ponieważ już patrząc na samą okładkę czułam, iż będzie to delikatny i przyjemny komiks z dość przewidywalną akcją. Mimo tego dobrze się bawiłam. Fabula rozwijała się powoli, przez co mogłam bardziej wczuć się w opowieść. Postaci były wystarczająco ciekawe, by przykuć moją uwagę. Kreska zaś doskonale to wszystko dopełniła i stworzyła odpowiedni nastój. Pewnie nie raz powrócę do tej pozycji, ponieważ w jakimś stopniu przywiązałam się do Yamady i Chihiro. Ciekawa jestem jak sobie będą radzić później. Kto wie, może kiedyś autorka podejmie się jakiejś kontynuacji? 😃

Ocena fabuły: 7/10
Ocena postaci: 7/10
Ocena kreski: 8/10
OCENA OGÓLNA: 22/30 (73%)

Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu Dango! <3


 

Komentarze

  1. To było takie przyjemne czytadło, które jeśli się tak zastanowić, to nie ma w sobie niczego do czego można wracać, ale jednak... chce się wrócić. :D
    Fajnie, że w końcu recenzja, którą mogę skomentować! (bałam się tej z Wzgórza Apolla, bo jeszcze nie dotarłam tak daleko w tej serii XD)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakoś mam słabość do takich niepozornych, ale dobrze poprowadzonych historii. Oby więcej takich! I też z chęcią dowiedziałabym się, jak sobie radzą dalej. Może kiedyś... ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Gratuluję pozytywnego przebrnięcia przez egzaminy i zaliczenia! Mnie również się udało, więc można powiedzieć, że tak jak Ty rzuciłam się, ale do moich folderów z anime ;) Ten tytuł wielokrotnie już mijałam wzrokiem, ale tematyka nie jest moją mocną stroną, więc podziękuję. Pozdrawiam
    Kusonoki Akane

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz