[mini recenzja] Festiwalu czar - "Służąca przewodnicząca" #7



Tytuł: Służąca przewodnicząca
Autor: Hiro Fujiwara
Wydawca PL: JPF
Tłumaczenie: Paweł Dybała
Ilość stron: 192
Cena okładkowa: 19,90zł
Rok wydania: 2015 (sierpień)

Kiedy trzymam tomiki Służącej przewodniczącej w rękach zawsze się uśmiecham. Zapewne po części jest to przez zawarty w tym komiksie humor, ale w dużej mierze jest to też sprawa sentymentu. Do dziś wyrazie pamiętam, jak dwie gimbuski siadły przed komputerem i przez cały dzień oglądały bożyszcze Usuia i słodką Misaki. Co prawda ja już wcześniej oglądałam anime, ale chciałam koniecznie je pokazać mojej najlepszej przyjaciółce, co też się stało. Pokochała je ze skutkiem natychmiastowym, w dodatku tak bardzo, że oglądała je dużo częściej niż ja - "prawdziwy mangozjeb". I gdybym znała anime tak dobrze jak ona, to może nie zapomniałabym o najbardziej wyczekiwanej scenie przez wszystkich fanów tytułu, która pojawia się właśnie w siódmym tomiku mangi. 😝

Tomik rozpoczyna się zabawną historią, w której Misaki będzie musiała po raz kolejny przebrać się za chłopaka. Subaru przez przypadek zgodziła się na kłopotliwą propozycję klienta. Jeżeli ten wygra organizowany w najbliższy weekend konkurs jedzenia ciast w Maid Latte, to pokojówka pójdzie z nim na całodniową randkę. Regulamin kawiarni zabrania takich schadzek  z wielbicielami, dlatego nie mając pojęcia co zrobić z tym fantem, mówi Miśce o swoim problemie. Licealistka decyduje się pomóc starszej koleżance. Twierdzi, że słodycze mogłaby jeść tonami, wiec konkurs jedzenia ciast to dla niej pikuś. O wszystkim dowiaduje się główny piekarz - Usui, który sprawi, że zwycięstwo Misaki nie będzie takie proste.

Ta historyjka jest tak kochana i zabawna, że z miłą chęcią ją przeczytałam. Może to dlatego, iż jest ona z zakresu tych, których nie znam z anime. Jednak odkładając na bok moje fanowskie uczucia, muszę przyznać, że jest to bardzo typowy rozdział Służącej. Fabuła za bardzo do przodu nie idzie, powiem wręcz, że jest zastopowana, tylko po to byśmy przez chwilkę mogli się pośmiać i by dodać kolejne 40 stron komedii. Jedynym fragmentem, który zahacza o fabułę, jest fakt, że na konkursie pojawia się Szit... Shintani, co powoduje u Miśki lekki zawał (bo co będzie jak on się dowie, że tutaj pracuje!). Później ten watek będzie kontynuowany przez kolejne rozdziały. Jednak nie ma co się martwić, że będziemy mieć zbędne naciąganie akcji w kolejnych tomikach, wszystko wyjaśni się w ciągu kolejnego rozdziału.
Chyba największą atrakcją siódmego tomiku Służącej jest festiwal w liceum Yumesaki. Tutaj w końcu Misaki i Takumi mają swoje prawdziwe pięć minut. Nie to, by wcześniej nie mieli, jednak tym razem różni się to od poprzednich, gdyż Misaki zaczyna zdawać sobie co raz bardziej sprawę ze swoich uczuć względem zboczonego kosmity. A udział w "Wielkiej Próbie Miłości" odrobinę jej w tym pomaga. :3

Nie mam do czego się przyczepić. Już tak przywykłam do polskiej wersji mangi, że nie potrafię sobie przypomnieć jej wcześniejszego obrazu.  Owszem mam z nim kilka wesołych wspomnień, ale nie są one stricte powiązane z treścią komiksu/animacji. Teraz na widok znajomych twarzyczek w mojej głowie nie pojawia się komunikat "Kaichou" tylko "Służąca". Trochę to kontrowersyjne, ale osobiście cieszę się z tego, bowiem za każdym razem jak powracam do tej historii mam poczucie, że odwiedzam starych dobrych znajomych. Mogę uznać, że tomik siódmy jest tomikiem przełomowym - nie tylko w samej opowieści, ale też dla mnie.

Ocena fabuły: 8/10
Ocena postaci: 8/10
Ocena kreski: 8/10
OCENA OGÓLNA: 24/30 (80%)

Komentarze

  1. Od dłuższego czasu zastanawiam się nad Kaichou, bo wsm to było moje pierwsze anime, czuję taki sentyment i w ogóle je uwielbiam. Ale moje miesięczne kieszonkowe i fakt, iż muszę odkładać je na wyjazd oraz to, że nie mam jeszcze ani jednej skończonej serii a zaczynam kolejne, mi w tym nie pomaga. Jak żyć ;-;

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz