Chłopak skaczący przez czas - "Uśpiony księżyc" Kano Miyamoto




Tytuł: Uśpiony księżyc
Autor: Kano Miyamoto
Wydawca PL: Kotori
Tłumaczenie: Tomasz Molski
Ilość stron: 178/226
Cena okładkowa: 22,90zł (za każdy tom)
Rok wydania PL: 2016 (styczeń)/2016 (kwiecień)

Lekturę Uśpionego księżyca ciągle przekładałam na później. W sumie to nie wiem, dlaczego. Byłam tym tytułem zainteresowana od samego ogłoszenia, mimo to podświadomie zepchnęłam tę mangę na drugi plan i zbytnio nie spieszyło mi się do czytania. Teraz tylko mogę powiedzieć, iż lekko żałuję, gdyż manga mnie pozytywnie zaskoczyła. Przede wszystkim tym, że etykietka mangi yaoi zeszła jakoby na drugi plan.

Nad rodziną Sakaki ciąży klątwa, chociaż głośno się o niej nie mówi. Dotyczy ona tylko męskich potomków rodu, którzy od lat giną w młodym wieku. Przyczyny tego stanu rzeczy są nieznane, a sama klątwa wydaje się być stara. Akihiko ma już dwadzieścia siedem lat. Przeczucie, że jego czas dobiega końca nabiera na sile, dlatego postanawia odwiedzić rodzinny dom i dowiedzieć się czegoś więcej o domniemanej klątwie. Od niedawna również nawiedzają go bardzo realistyczne sny, w których przenosi się o ponad sto lat wstecz. Spotyka w nich mężczyznę imieniem Eitaro. Początkowo Akihiko sądzi, że spotkał się z duchem, jednak okazuje się, iż w jakiś sposób udaje mu się przenosić w czasie. Mężczyźni - mimo stuletniej różnicy czasu - zaczynają ze sobą współpracować, by odkryć przyczyny powstania klątwy. 

Muszę przyznać, że fabuła tego tytułu bardzo mi się spodobała. Niesamowicie wciągnęłam się w tutejszą problematykę i nadal czuję ten dreszczyk emocji, pomimo tego, że minął tydzień od pierwszego czytania. Niestety po zamknięciu drugiego tomiku naszła mnie jedna, niepokojąca myśl: "Przecież to jest yaoi!". Jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się, by w ogóle zapomnieć o fakcie, że mam do czynienia z mangą BL. Jest to dla mnie na tyle nowe, że aż zdaje się być fascynujące. Można powiedzieć, iż w tym yaoicu jest mało yaoica, ale nie znaczy, że jest to zły yaoiec. Wręcz przeciwnie. Jestem jak najbardziej za takimi tytułami, gdzie wątek fabularny nie skupia się tylko i wyłącznie na romansach i rozterkach sercowych. Przez to Uśpiony księżyc będę cenić sobie wysoko.
Co zaś tyczy się wątków romantycznych to na pierwszy rzut oka mogą wydawać się niezbyt banalne. Niemniej jednak mam kilka zastrzeżeń. Po pierwsze gdyby oczyścić je z problematyki klątwy i aury tajemnicy to wydają się być mało interesujące. Po drugie "miłość" pojawia się tutaj, jak grom z jasnego nieba! Przez ponad 50 stron nic nie wskazuje na to, że Akihiko podoba się Renowi (młodszy kuzyn, który mieszka w rodzinnym domu), gdy nagle mamy scenę podwalania się młodego i przygwożdżenia  czterookiego do ściany. Był to dla mnie pewnego rodzaju szok, ponieważ Ren wyraźnie dawał swojemu gościowi do zrozumienia, że nie jest tu mile (przez niego) widziany. Po tym zdarzeniu Ren zmienia nastawienie o 180stopni i mocno narzuca się kuzynowi. No, ale cóż... Miłość nie wybiera... Niestety wątek romantyczny nie kończy się tylko na przekomarzankach Akihiko i Rena. Przecież mamy tutaj jeszcze jednego gracza - Eitaro, który do złudzenia przypomina Rena.

Nie mam tej mandze praktycznie nic do zarzucenia. Może trochę pod względem postaci Rena i jego cudownego uświadomienia, ale mimo to jest to dobrze stworzona postać. Zresztą tak, jak i inni - od Akihiko poczynając na cioteczce Akiko kończąc. Wydają się być autentyczni, co zbliża nas do nich, a to z kolei sprawia, że przeżywamy historię dwa razy mocniej. Osobiście ciężko było mi się oderwać, ale moje zainteresowanie wzięło się przede wszystkim dzięki ciekawej fabule. Poznanie postaci - podobnie, jak romans - zeszło trochę na drugi plan. 
Jadnak gdybym miała wskazać swoją ulubioną postać z Uśpionego księżyca to z pewnością byłby to Eitaro. Niezbyt często się pojawiał, lecz przez cały czas był obecny - wskazówki, dzienniki itp. Biła od niego lekka aura dostojeństwa, a sprawę klątwy potraktował poważnie. Nie dziwię się więc czemu Akihiko zaczął czuć do niego coś więcej...

Kilka linijek pasuje poświęcić ilustracjom. Niestety nie powiem, że mnie zachwyciły. Nie powiem też bym uważała je za złe. Po prostu nie zrobiły na mnie odpowiedniego wrażenia, jednak nie potrafię sobie wyobrazić tej historii w innej wizualizacji. Kadrowanie, jest podparte odpowiednim klimatem, jaki wytwarza się po złączeniu fabuły i tego, co widzi się przed oczami. Postaci, rysowane szkicowo, wręcz odrobinę niechlujnie, stają się bardziej realistycznie niż ich przedstawienia w ciągłej, wychuchanej linii. Inaczej mówiąc, w tym szaleństwie jest metoda, która zdecydowanie pozwala na lepsze odebranie tej opowieści. Lecz oddzielając fabułę od obrazka nie czuję już takiej więzi. Kreska jest dość oryginalna, co jednym będzie odpowiadać, innym nie. Ja należę do trzeciej grupy, która ma dość neutralny stosunek do strony artystycznej Uśpionego księżyca.

Jak widać najbardziej w całej mandze pokochałam fabułę. I bardzo żałuję, że nie mogę dać tutaj maksa, jednak były momenty, które trochę mniej mi się spodobały, jak np.: nagły napad uczuć Rena czy jego namolne wpychanie się do sypialni Akihiko. To trochę pozbawiło ten tytuł magii, którą pokryty został wątek z klątwą i przeskokami w czasie. Zdecydowanie ta część jest dla mnie najlepsza i przez długi czas będę się nią zachwycała. Kreska i postaci są dopełnieniem, bez którego ten komiks wydawałby się bardzo sztywny i dużo mniej klimatyczny, dlatego zasługują na uznanie, ale oddzielając te dwa kryteria od fabuły stają się dość neutralne i mało zapamiętywalne. Mimo to bardzo polecam ten tytuł. Być może nie ma tutaj wiele yaoi, ale uważam że wyszło to Uśpionemu księżycowi na plus. Ostatnio miałam w rekach dość schematyczne BL, dlatego chyba mogę powiedzieć, że w końcu coś bardziej oryginalnego!

Ocena fabuły: 9/10
Ocena postaci: 7/10
Ocena kreski: 7/10
OCENA OGÓLNA: 23/30 (77%)

Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu Kotori! <3


Komentarze

  1. Bardzo lubię tę mangę. Uwielbiam takie motywy, jak stare klątwy i tajemnice. "Uśpiony Księżyc" przypomina mi pod tym względem "Przekleństwo Siedemnastej Wiosny". Jedyne, co mi zgrzytało w całej historii to wątek boys love. Wydawał mi się niepotrzebny i denerwujący. Mam wrażenie, że Ren zainteresował się Akihiko tylko dlatego, że nikogo innego nie było "pod ręką" :/. O wiele ciekawsze byłoby, gdyby autorka skupiła się na relacji Akihiko i Eitaro i niemożności ich bycia razem. Mógłby z tego wyjść całkiem dobry dramat toczący się w tle.

    Acha, w recenzji cały czas piszesz o "Ukrytym Księżycu". Popraw go na "uśpiony" ;).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! Już poprawiam. XD (Przeklinam cię, Naruto!)

      Usuń

Prześlij komentarz