[mini recenzja] Bo wszystko potrafi skomplikować się jeszcze bardziej... - "Wzgórze Apolla" #6




Tytuł: Wzgórze Apolla
Autor: Yuki Kodama
Wydawca PL: JPF
Tłumaczenie: Monika Nowicka
Ilość stron: 192
Cena okładkowa: 25,20zł
Rok wydania: 2016 (lipiec)

Czy wiecie, co to znaczy zakochać się w mandze? Nie mówię, tutaj o spontanicznym "Boże, kocham to!", po przeczytaniu pierwszego tomiku. Tylko takim stopniowym, delikatnym a jednocześnie bardzo głębokim uczuciu, które dojrzewa wraz z kolejnymi tomikami. Właśnie coś takiego przeżywam ze Wzgórzem Apolla. Początkowo manga była dla mnie przeciętna, ale teraz, kiedy koniec zbliża się już szybko, widzę, jak bardzo zmieniło się moje nastawianie. Ale nie wybiegajmy za bardzo do przodu. Wpierw kilka zdań o tym, co dzieje się na kartach tomu szóstego.


Jun niespodziewanie wrócił z Tokyo. Z kochającego jazz człowieka stał się kupką nieszczęścia. Widzi to Yurika, która nie odpuszcza i wprasza się do Junichiego, sprawiając przy tym powstanie kilka nieporozumień. Te z kolei bardzo mocno odbijają się na uczuciach Sentaro. Osoba, którą podziwiał i traktował jak starszego brata, gdzieś zniknęła, a Yurika siedzi w tym razem z nim. Kaoru widząc, że przyjaciel jest teraz w ciężkiej sytuacji i nie wie jak sobie poradzić z przerostem emocji podsuwa mu pewną myśl. Niestety dla okularnika oznacza to rezygnację z własnego szczęścia.

Przy piątym tomiku napisałam, że ciężko będzie o następce dla tej serii. Zdanie to podtrzymuję, bowiem zakochałam się we Wzgórzu na zabój. To, co dostajemy w szóstym tomiku jest tak poruszające, że teraz, jak pisze te słowa, nie mogę pozbierać do końca myśli. Jestem zachwycona pięknem tego komiksu oraz do głębi wzruszona, jak autorka skomponowała całość. Co prawda wkradła się mała niekonsekwencja historyczna, bowiem Jun był świadkiem strajków studenckich, które miały miejsce od maja 1968 do wiosny 1969 roku. A w pierwszym tomiku w opisie mamy podane, że jest lato 1966 roku. Biorąc pod uwagę fakt, że główni bohaterowie są w drugiej klasie liceum, a towarzyszymy im od pierwszej, widać jak na dłoni, że Yuki Kodama trochę się zagalopowała i przeniosła naszych bohaterów w czasie. Mimo tego nie uważam tego za tragiczny błąd. O strajkach zaczęłam czytać po przeczytaniu tomiku, by po prostu trochę się o tym więcej dowiedzieć, więc nie ma tutaj zaburzeń w odbiorze opowieści, ponieważ w trakcie czytania skupiamy się na zupełnie innych problemach.

Tym razem muszę podnieść ocenę za kreskę. Nie potrafię tego wyjaśnić do końca, ponieważ mam wrażenie, że zbyt dużo czynników wpłynęło finalnie na odbiór strony artystycznej tej mangi. Jednym z nich jest niewątpliwie nastrój budowany przez fabułę. Obie te kwestie doskonale się zgrywają i nawzajem dopełniają, nie umniejszając przy tym żadnej z nich. Jako drugie mogłabym podać harmonijność, czystość i liryzm specyfiki kreski, albo też to, że czuć w niej echa starszego stylu. Ale chyba najważniejsza jest oryginalność. Do niektórych rzeczy trzeba po prostu dojrzeć by je dostrzec.

Muszę powiedzieć, że nie jestem gotowa na kolejny tomik. Ten mnie po prostu zniszczył od środka, a fakt, że wkrótce kończy się cała seria jakoś mi z tym nie pomaga. Z drugiej story bardzo bym już, w tej chwili, chciała czytać kontynuację. Jak widać Wzgórze wzbudza we mnie wiele emocji dobrych i złych, co osobiście bardzo sobie cenię. Nie pozostaje mi nic innego, jak tylko po raz kolejny zachęcić Was za sięgnięcia po tej tytuł, jeżeli jeszcze tego nie zrobiliście. :3

Ocena fabuły: 10/10
Ocena postaci: 10/10
Ocena kreski: 10/10
OCENA OGÓLNA: 30/30 (100%)

Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu JPF. <3


Komentarze

  1. Też bardzo lubię tę serię i już nie mogę się doczekać przeczytania kolejnych tomów. Co prawda na razie i tak mam pewne pojęcie na temat tego, co się jeszcze wydarzy, bo oglądałam anime, ale zakończenie w mandze było podobno inne, więc tym bardziej jestem ciekawa końcowych tomów. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeny, czytłabym mango ;_; anime pokochałam całym moim kokoro

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz