173. [mini recenzja] ATAK TYTANÓW #2 ~ Hajime Isayama




Tytuł PL: Atak Tytanów
Tytuł JP: 進撃の巨人 [Shingeki no Kyojin]
Autor: Hajime Isayama
Wydawca JP: Kodansha
Wydawca PL: J.P.Fantastica
Ilość stron: 192
Data wydania JP: 2010
Data wydania PL: 2014 (wrzesień)
Link do poprzednich recenzji: 1

Ciężko jest mi sobie wyobrazić świat mangi i anime bez Ataku Tytanów. Seria stała się tak sztandarowym tytułem, w dodatku bardzo szybko, że teraz jest wymieniana jako jeden z pierwszych tytułów w swoim gatunku. Ale czemu się tu dziwić, kiedy historia jaką opowiada manga jest tak bardzo wciągająca i poruszająca. Autor nie przebiera w środkach i można to już wyczuć w drugim tomiku serii.

Postaram się jak największą uwagę poświęcić tylko i wyłącznie drugiemu tomikowi AT, jednak będzie to bardzo trudne, przez wzgląd, że jest to seria, którą oglądałam jako anime oraz ostatnio „nadgoniłam” z czytaniem. Aczkolwiek nie czytam skanlacji. Wolę przeczytać polską wersję komiksu, choćby i dlatego, że Rep jest odpowiedzialny za tłumaczenie. Lecz to nie znaczy, że wszystko mi odpowiadało. Pamiętam, że do niektórych stwierdzeń przyzwyczaiłam się dopiero po lekturze kolejnego tomiku. Oczywiście nadal mam na myśli „tytana kolosalnego”. Wtedy dla mnie bardziej „ładne” wydawało mi się „kolosalny tytan”, a w rozmowach bohaterów można by było używać samego „kolosa”. Teraz, po lekturze już kilku tomików, moje „propozycje” brzmią mocno idiotycznie. Po prostu kilka rzeczy zrozumiałam albo się do tego przyzwyczaiłam. W każdym razie z lektury AT czerpię nie małą radość, a człowiek przecież uczy się przez całe życie.

Wizja Hajime Isayamy jest doprawdy bardzo przerażająca. Bo nie dość, że ludzie muszą walczyć o swoje przetrwanie z potworami, które na nich żerują „dla przyjemności”, jeszcze sami na siebie potrafią patrzyć wilkiem. Tomik drugi rozpoczyna się od momentu, kiedy Armin zostaje znaleziony przez innych kolegów. Zrozpaczony nie potrafi powiedzieć, że z całego oddziału tylko on przetrwał. Oficjalny raport składa dopiero przy Mikasie, tym samym informując dziewczynę, że Eren poświęcił się dla niego. Młoda pani żołnierz nie daje po sobie znać, jak bardzo poruszyła ją ta wiadomość i rzuca się w wir walki z tytanami, które wtargnęły do miasta. Przy okazji wspomina czasy, kiedy to poznała Jaegera. Rozkojarzenie o mało nie przynosi jej śmierci. Na szczęście w ostatniej chwili ratuje ją tytan…!
W tym samym czasie Jean kieruje resztą ocalałych z „frontu”. Kończące się zapasy gazu do sprzętu do trójwymiarowego manewru nie pomagają im w dotarciu do miejsca z zaopatrzeniem. Jednak jakoś udaje im się dostać w docelowe miejsce, gdzie znów będą zmuszeni stawić czoła wrogowi ludzkości.

Myślę, że dużym spojlerem nie będzie to, iż okazuje się ze Eren jednak żyje. Na tym momencie kończy się drugi tomik. Można powiedzieć, że jest to bardzo radosny akcent, jednak również nieco niepokojący. Wyobraźmy sobie sytuację, że nie mieliśmy styczności z anime i czytamy Atak Tytanów tylko jako mangę. Aż zazdroszczę wszystkim Japończykom, którzy mogli przeczytać ten tomik od deski do deski nie wiedząc, jak potoczą się losy narwanego kadeta.
Można też odnieść wrażenie, że autor bawi się nami i naszymi uczuciami. Pomimo tego, że wiem, jak toczą się losy w „pierwszej części” AT zawsze gdy czytam mangę „zawieszę się” nad nią na dłużej. To po prostu wciągną i okropnie człowieka angażuje emocjonalnie. W dodatku wszystko zostaje podkreślone przez te nieproporcjonalne rysunki autora. Kreska nie jest moją stylistyką, jednak to nie oznacza, że nie jest dobra. Działa na wyobraźnię, a to jest w tym chyba najważniejsze. Tego niepokoju nie da się powielić. Jest jedyny w swoim rodzaju. Krócej mówiąc ekspresja w czystym, czarno-białym wydaniu.

Może trochę ta recenzja jest zbyt ogólnikowa, ale taki jest charakter tego tomiku. W nim po raz pierwszy obserwujemy, jak bohaterowie (w pełnej krasie) radzą sobie osobiście ze skutkami walki z tytanami, co jest zwyczajnie rzezią. Dla mnie jest to jedno z bardziej rzeczywistych przedstawień wojny totalnej. Niby manga jest niszową, masową kulturą, jednak porusza czasem dużo bardziej niż nie jeden napisany poemat. Chyba zaczynam wchodzić na zbyt grząski grunt, dlatego pozwolę sobie zakończyć tę recenzję na jednym słowie. Polecam.

Ocena fabuły: 10/10 (arcydzieło)
Ocena postaci: 10/10 (arcydzieło)
Ocena „kreski”: 7/10 (bardzo dobra)
OCENA OGÓLNA: 27/30 (90% - świetne)


Za tydzień recenzja kolejnego tomiku! :D
[EDIT] Przepraszam, ale jestem pierdołą, która sobie ocenę w cyferkach zawsze wklejam. Dlatego czasem ta ocena (jak się nie zorientuję) jest niestety błędna... Postaram się być mniejszą pierdołą! X"D

Komentarze

  1. Bardzo podoba mi się fabuła tej mangi- jest dosyć nietypowa moim zdaniem. Zanim JPF wydało tę mangę, przeczytałam kilka jej rozdziałów na internecie i nawet przypadła mi do gustu.
    Mamy kompletnie odmienne zdania co do kreski XD Dla mnie ona jest mocno przeciętna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę,że sugerowałaś się moimi "cyferkami". Manga ma fabułę wybitną, że raczej nigdy nie zejdzie poniżej 10. Postaci zresztą też. A kreska... w tej mandze to jest bardzo drażliwy temat. XD

      Usuń
    2. kreska jest dość.. um originalna xd i za to w sumie ją lubię

      Usuń
  2. Miałam swego czasu fazę na anime, ale teraz tak mi się przejadła ta seria, że jest mi niedobrze na wzmiankę o niej. XD
    Ale dalej uważam, że to bardzo dobry tytuł i mam nadzieję, że Isayama ukatrupi wszystkich (wraz z Levim, sory memory) na końcu. :"D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie! Levi! NIEEE! Patykiem przez okno niech go nie tyka! XD
      Fazę na anime też miałam. Oj miałam. Teraz jednak mango bardziej do mnie przemawia, ale to już chyba tak ogólnie mi się w głowie poukładało. XD

      Usuń
    2. Mam podobne odczucia, po pewnym czasie hype obrzydził mi jakoś tę serię.
      Mnie by tam Hange było szkoda, ale takie zakończenie byłoby dobre. Chociaż pewnie Hajime nie mógłby wyjść z domu, bo czyhałyby na niego fanki Levia.

      Usuń
  3. Bardzo lubię tę serię - to jedna z moich ulubionych^^ <3
    http://mirella-view.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham ten blog i każdą twoją recenzję. Jesteś moją ulubioną blogerką <3 Czasem jedna twoja recenzja wystarczy by zmienić moje podejście do anime.
    Chay z http://ookamichanblog.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Żeby jeszcze Isayama ładniej rysował, to w ogóle by było fajnie XD aczkolwiek z czaptera na czapter się poprawia, więc może do końca serii będzie to całkiem ładna manga XD?
    Jak mówiłam kiedyś tam, jestem na bieżąco z mangą i czytam skanlacje, chociaż poziom englisza w skanlacjach czasami tak kuleje, że aż nerka boli XD ale nie mogłabym nie czytać, za bardzo jestem w tej mandze zakochana ;_;
    'radosny akcent' w SNK brzmi śmiechowo XDXD ale huh, Isayam lubi walnąć takim 'radosnym akcentem', żeby potem zgnieść czytelnika, żeby się nie cieszył za bardzo XD taki miły człowiek, hue hue hue
    Gimme more tytan

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz