50. WALKIN' BUTTERFLY ~Chihiro Tamaki - TOMIK PIERWSZY
Tytuł: Walkin’ Butterfly
Tytuł alternatywny: ウォーキン・バタフライ[Wokkin Batefurai]
Autor: Chihiro Tamaki
Wydawca oryginalny: Oozora Shuppan
Wydawca polski: Taiga
Ilość stron: 152
Data wydania: wrzesień 2013
Tytuł alternatywny: ウォーキン・バタフライ[Wokkin Batefurai]
Autor: Chihiro Tamaki
Wydawca oryginalny: Oozora Shuppan
Wydawca polski: Taiga
Ilość stron: 152
Data wydania: wrzesień 2013
Michiko jest od zawsze uznawana za swojego rodzaju
monstrum. Jest wyższa od niejednego mężczyzny, do tego jest bardzo chuda. Przez
to ludzie wskazują ją palcami, dlatego nienawidzi siebie za to kim tak naprawdę
jest. Oprócz tego ma też charakterek. Nie potrafi znaleźć parcy, z której
praktycznie od razu nie zostanie wyrzucona. Kiedy pracuje jako dostawca dostaje
zlecenie dostarczenia cateringu na pokaz mody. Tam omyłkowo zostaje wzięta za
jedną z modelek, jednakże nie zamierza tej sytuacji wyjaśnić. Dopiero
projektant mody – Mihara – zauważa, że nie pasuje ona do reszty jego pracownic.
Brakuje jej czegoś, co tylko sama Michiko może dla siebie zrobić. Słowa
projektanta nie powstrzymały dziewczyny, wręcz przeciwnie. Obudziły jej uparty
i przekorny charakter. Aby zrobić Miharze na złość, dziewczyna wychodzi na
wybieg, gdzie spotyka się z niezadowoleniem widzów. Jeszcze wtedy nie wiedziała
jak wielki wpływ na jej życie będzie miała ta publiczna kpina.
Kupiłam ten tytuł, ponieważ miałam wrażenie, że
pozwoli mi raz jeszcze przeżyć, tak jakby drugie ParaKiss. Kiedyś, bardzo dawno temu, wspominałam, że
uwielbiam mangi od Ai Yazawy, dlatego chciałam zobaczyć czy jest ktoś, kto może
choć w jakimś fragmencie, stworzyć podobnie wwiercające się w pamięć dzieła. Walkin’
Butterfly okazał się trafnym wyborem. Czytając tomik pierwszy
rzeczywiście po raz kolejny znalazłam się w okrutnym świecie, który rządzi się brutalnymi
prawami show-biznesu. Oczywiście tytuł nie jest jakimś kolejnym powieleniem akcji
z Paradise Kiss. Manga pani Tamaki ma swój własny bieg wydarzeń, które
nabierają koloru, dzięki charakterowi głównej bohaterki.
Michiko jest „energiczną” osobą. Przez to, że ludzie
cały czas naśmiewają się z jej ciała, zachowuje się jak zbuntowana nastolatka
razy trzy. Przepraszam, lepszym określeniem będzie „nastolatek”, ponieważ porzuciła
swoja kobiecą stronę. Motory, włamania, trochę narkotyków – tak wyglądało jej
życie do dnia, kiedy przypadkowo trafiła na wybieg. Tam pokazała swój upór,
jednak była to tylko krótka chwila. W momencie, kiedy znalazła się w świetle
jupiterów, zwątpiła i uciekła. Widać jak na dłoni, że jest to osoba zagubiona i
to nawet bardzo. Nie potrafi znaleźć swojego miejsca w świecie, w którym ją
wychowano. A za to wszystko obwinia siebie, a konkretnie swoje długie i chude
ciało.
Czytając tą mangę miałam wrażenie, że śledzę losy
kogoś bardzo znanego. Niczym czyjaś biografia, w której są wzloty i upadki. Z początku
mogłoby się wydawać, że Michiko nie jest w stanie podnieść się z tak zwanego
dołka, który kopała od najmłodszych lat. Pod koniec jednak jesteśmy świadkami
jak „zmienia swoje życie” i „zaczyna od rzeczy, które MOŻE zmienić”. Lubię,
kiedy manga ma taki klimat, jakby ktoś dzielił się swoją duszą tylko ze mną. Może
to teraz zabrzmi trochę egoistycznie, ale przez cały tomik miałam takie
wrażenie, jakby Michiko opowiadała tylko i wyłącznie mi swoją historię. Nawet
za bardzo nie chciałam pożyczać tej mangi koleżankom. Dopiero po kilku dniach uznałam,
że przecież to mała książeczka i chciałabym o niej z nimi pogadać.
Na temat Mihary nie mogę za wiele powiedzieć. Na
pewno jest on projektantem w wielkim talentem, znającym swoje miejsce i
pozycję. Pod tym względem przypomina mi George’a. I szczerze mówiąc, chyba tyle
mogę powiedzieć o Miharze. Jakoś na razie nie widzę by przy nazwisku tej
postaci pojawił się wykrzyknik, więc byłam pochłonięta śledzeniem losów
Michiko. Bardziej zainteresowała mnie Ryou Tago, do której poszła Michiko pod
koniec tomu. Nie będę jednak o niej teraz pisała, ponieważ nie chcę zdradzać Wam
zbyt wiele.
A teraz kwestia, z którą sama nie mogę sobie
poradzić. Zacznę od tego, że pisząc o Kagen no Tsuki mówiłam trochę o tym,
że kreska pani Yazawy jest charakterystyczna. Moja pani od rysunku twierdzi, że
mówiąc o pracy, iż „jest w charakterze” oznacza, że jest bardzo dobra. Z początku
nie chciało mi się w to wierzyć, jednak po jakimś czasie zrozumiałam co miała
na myśli mówiąc o „charakterze” danego obrazka. Z ręką na sercu mogę powiedzieć,
że kreska Walkin’ Butterfly jest jedna z tych charakterystycznych. Nie mogę
jej do żadnej porównać, po prostu jest jedyna w swoim rodzaju i byłabym głupcem
nie dając jej wysokiej oceny. W ostatniej recenzji Olimposa pisałam, że kreska
w mandze od Aki jest przepiękna. Owszem tak jest, jednak czy jest charakterystyczna?
Chciałabym móc powiedzieć, że tak, ale niestety nie mogę. Dlatego składam duży
ukłon dla komiksu pani Tamaki.
Troszkę pozwoliłam się ponieść, najgorsze jest to,
że nie wiem sama czy dobrze pisze czy też mam coś z głową nie tak. Fabularnie
ta manga jest dobra i ma ten klimat, którego poszukiwałam. Postaci są dobrze wykreowane,
przez co wydają się być żywe. Największy kłopot to mam właśnie z kreską, bo nie
dość, że mi się podoba to nie spotkałam się jeszcze z takimi pociągnięciami.
Tak, nie da się nie zauważyć, ze interesuję się sztuką... Po prostu boję się,
że nie każdy dostrzeże to co ja i może najniżej ocenić właśnie rysunki, a
zasługują przynajmniej na taka samą ocenę co fabuła i postaci. Poznanie tego
tytułu było dla mnie wielką przyjemnością, ponieważ na naszym rynku jest mało
tytułów pani Ai Yazawy, a ten jest dobrym tymczasowym zastępcą. Jednak chyba
tylko tymczasowym, bo jak dla mnie nic nie umie podważyć opowieści autorki Nany.
Ocena fabuły: 10/10
Ocena postaci: 10/10
Ocena „kreski”: 10+/10
OCENA OGÓLNA: 10/10
Przykładowe strony: http://taiga.com.pl/shownews.php?id=87
Kreska rzeczywiście jest bardzo charakterystyczna, czy wręcz specyficzna i nie każdemu przypadnie do gustu, jednak szybko do niej przywykłam. Naprawdę pasuje do tej mangi. Sama historia też jest ciekawa, a bohaterowie, z Michiko na czele, świetnie wykreowani. O Miharze będzie trochę więcej w drugim tomie i mogę stwierdzić, że też jest interesującą postacią. Nie mogę się doczekać, aż dostanę w swoje ręce trzeci tomik. ;3
OdpowiedzUsuńDrugi tomik leży obok mnie i czeka na swoja kolej. :P Najpierw muszę skończyć "Mechanicznego księcia".
UsuńMoze to starosc, ale dla mnie Walkin' Butterfly czyta sie duzo lepiej od tytulow Yazawy.
OdpowiedzUsuńKupię. Zachęciłaś mnie <3
OdpowiedzUsuńNigdy w zyciu nie widziałam takiej kreski, wow :o
OdpowiedzUsuńA to znowu nie bardzo pozycja dla mnie, znaczy może i bym przeczytała, gdyby ktoś miał ochotę mi pożyczyć, niemniej jednak sama tematyka serii nie bardzo w moim stylu.
OdpowiedzUsuń