44. SPICE & WOLF ~Isuna Hasekura x Jyuu Ayakura x Keito Koume – TOMIK TRZECI



Tytuł: Spice & Wolf
Tytuł alternatywny: 狼と香辛料  [Ookami to Koushunryou]
Scenariusz: Isuna Hasekura
Rysunki: Jyuu Ayakura (light novel), Keito Koume
Wydawca oryginalny: ASCII Media Works
Wydawca polski: StudioJG
Ilość stron: 178
Data wydania: sierpień 2013
(Jeżeli nie czytałaś/-eś poprzednich części, odsyłam do poprzednich postów (1./2.) albo do sklepików internetowych (wydawnictw bądź księgarń) gdzie możecie je nabyć.)

Lawrence i Horo znajdują się w tarapatach. Ścigani przez spółkę Meido, nie wiedzą jak wydostać się z podmiejskich kanałów. Nawet niezawodny słuch Zmyślnej wilczycy nie wystarcza, aby uciec przed prześladowcami. Niewątpliwie oboje wiele stawiają na szali, by interes ze spółką Millione się powiódł. Oprócz tego nieprzyjaciel dowiedział się o prawdziwej tożsamości Horo. Schwytanie jej i przekazanie kościołowi to dla nich dobry powód do wzbogacenia się w bardzo szybkim tempie. Stojący pod murem Lawrence z Horo stają twarzą w twarz z pogonią, a wtedy dzieje się coś czego nikt z tam obecnych nie przypuszczał. Horo, aby ocalić rannego wcześniej Lawrence’a przemienia się w przerażającego wielkiego wilka. Kupiec jeszcze wtedy nie wiedział jakie straty przyniósł mu ten interes.


„W języku ludów z północy słowo „bóstwo” oznacza istotę, z którą człowiek nie może się równać.”

Dawniej jak recenzji Vampire Knight nie było recenzji Spice & Wolf. Chciałam napisać ją odrobinę wcześniej (tak gdzieś w marcu) ale niestety inne obowiązki mi na to nie pozwoliły. Teraz cieszę się, że mogę opisać tak dobrą mangę. To co najbardziej mnie w niej urzekło to przede wszystkim utrzymanie klimatu średniowiecznej Europy. Dość dawno temu wspominałam, że lubię historię i myślę, że właśnie przez to sięgnęłam po anime, a później po mangę. Chociaż tematy gospodarcze to moja pięta achillesowa... Jednakże w dotychczasowych tomikach są one dobrze tłumaczone, a przynajmniej tak, że rozumiem co się dzieje. 

Ktoś mógłby sobie pomyśleć, że jest to nadmiernie rozbudowana historyjka o dziewczynie-wilku i towarzyszącym jej kupcu, który obiecał zabrać ją do domu, na północ. Owszem to stwierdzenie jest trafne ponieważ rzeczywiście tak jest w mandze, jednak przez tematy dotyczące handlu, gospodarki państwa, rozszerzających się wpływów Kościoła walczącego z ostatkami pogaństwa, czy życia chłopów wśród obszernych pól pszennych komiks staje się bardziej poważny. Co nie znaczy, że nie umie bawić! Zabawne i (często) inteligentne przekomarzania głównych bohaterów potrafią odrobinę rozluźnić nagromadzającą się poważną atmosferę. Osobiście uwielbiam momenty kiedy Horo chciałaby dostać jabłko. Zrobi i powie wszystko byleby tylko zdobyć słodkie owoce. A kiedy Lawrence obieca jej, że dostanie to czego pragnie, na pewno mu tego nie popuści. 

Kiedyś wspominałam, że uwielbiam Horo. Moje nastawienie do tej postaci się nie zmieniło. Chociaż czasem, ma momenty, że mnie irytuje, ale to tylko wtedy kiedy nieładnie pokłóci się z Lawrencem lub usuwa się w cień wymawiając sobie, że jest już nie potrzebna. Poza tym jest to bardzo urocza dziewczyna... A może wilk? W każdym razie jej postać jest przesłodka. Potrafi zachowywać się zupełnie jak dziecko, szczególnie gdy chodzi o różnego rodzaju słodycze, bądź jej piękny ogon. Jednak jest to bóstwo, więc na karku ma już kilkaset lat. Momentami również i to ukazuje. Ze wrodzonym sprytem i chytrością wiele razy pomogła Lawrencowi podczas zawierania nowych umów i jestem przekonana, że pomoże jeszcze nie raz. Szczególnie jeśli kupiec obiecał jej brzoskwinie w miodzie.


„Miałem raz okazję spróbować tego rarytasu. Smak warty grzechu. Może dlatego Kościół poważnie zastanawiał się nad zakazaniem jego produkcji... Znowu się ślinisz, wiesz?”

Postać Lawrence’a? Nie mogę powiedzieć, że jest to źle wykreowana postać. Na pewno autorzy dokładnie przemyśleli charakter tego bohatera. I myśląc o tej postaci w głowie kreuje mi się kilka zdań, jak go postrzegać. Po pierwsze jest to osoba przedsiębiorcza, szybko potrafi zliczyć straty i zyski, zazwyczaj wie w co się pakuje. Po drugie zna środowiska w jakich handluje i potrafi obrócić bieg nieszczęśliwych zdarzeń by wyjść z tego jak najlepiej. Po trzecie, kojarzy mi się z marzycielem. No dobrze, ale jak to z marzycielem? Przecież jest to osoba mająca głowę na karku! Wszystko to co robi od wymiany towarów, sprzedawanie ich, aż po zyski jest po to by mógł otworzyć swój własny, wymarzony sklep. Jednak przez pewne bóstwo musiał to marzenie przełożyć na drugi plan. Po czwarte nienawidzi mieć długów, dłużników, czy też niespełnionych obietnic. I myślę, że ta ostatnia z jego cech jest dla mnie najbardziej wpływowa jeżeli chodzi o sympatię do kupca Lawrence’a.

Jeżeli jesteśmy jeszcze przy postaciach nie mogę zapomnieć o nowej postaci, której autorzy poświęcili cały rozdział. Jest to młoda pasterka Nora, która na usługi Kościoła opiekuje się ich owcami. Przy boku ma wiernego towarzysza, którego nazywa Enekk. Dziewczyna jest dobra w swoim fachu ponieważ, jeszcze nigdy nie przyprowadziła stadka mniejszego choćby o jedną owcę. Jednak nie widzi tego, że Kościół w jakiś sposób ją wykorzystuje i naraża na niebezpieczeństwa. Po prostu nie chce tego tak odbierać i odwraca od tych spraw wzrok, wmawiając sobie, że niektóre rzeczy powstały za sprawą pomyłki. Jaką rolę ma do odegrania Nora? Czy ścieżki Wilka i Kupca oraz Nory skrzyżują się ze sobą?

W tym tomiku zdecydowanie moją ulubioną sceną jest końcówka tomiku. Nie chcę, tym którzy nie czytali trójki S&W zdradzać tego co się wtedy dzieje, dlatego powiem tylko tyle: Zmyślna Wilczyca Horo znowu w akcji. Jest jeszcze jeden przeze mnie uwielbiany moment. Do tego końcowego jest on o wiele krótszy – ma około cztery strony – kiedy to Horo pomaga Lawrencowi z raną zadaną przez kogoś ze ścigających. Zdecydowanie jest to kochany moment, przy którego czytaniu człowiek lekko się uśmiecha. Po skończeniu czytania głównej części mangi, autor zafundował czytelnikowi jeszcze dodatkowych kilka stroniczek o tym jak główni bohaterowi zachowywaliby się w epoce Edo w Japonii. 

Kreska mangi nie powiedziałabym, że powala mnie na kolana jak w przypadku Ścieżek Młodości (Waneko), chociaż jest też piękna na swój sposób. Zdecydowanie podziwiam tu wszystkie tła oraz ich szczegółowość. Oczywiście nie tylko tła posiadają wiele detali, mają je, np.: ubrania, przedmioty, których używają bohaterzy. Jednakże nie są one tak bardzo widoczne jak w przypadku Opowieści Panny Młodej czy Emmy (również Studio JG). Jeżeli już tak porównuje, to myślę, że mogę ją umieścić na równi z Toradorą czy Kokoro Connect (Studio JG) i zdecydowanie jest lepsza od ostatniej nowości wydawnictwa Girls &Panzer. Oczywiście nie należy zapomnieć o pięknych okładkach. Tą z trzeciego tomiku bardzo lubię podziwiać. Sama nie jestem pewna co mnie do niej przyciąga. Może to ten złotawy kolor? 

Myślę, że S&W jest dobrą mangą na sam początek. Wiele osób z mojego otoczenia interesuje się tematami powiązanymi z fantasy umieszczonym w średniowiecznych murach. Dlatego, według mnie takim osobom historia Bóstwa podróżującego z kupcem może przypaść do gustu. Poza tym bohaterowie dobrze wypełniają się tworząc przy tym sympatyczny duet, który nie pozostawi czytelnika na pastwę powagi wprowadzonej przez informacje związane z handlem czy gospodarką. Ja z niecierpliwością oczekuję kolejnych tomików, ponieważ bardzo zżyłam się z Postaciami Horo i Lawrence’a. Dlatego nie pozostaje mi nic innego jak przekonać Was do przeczytania Spice &Wolf.


Ocena fabuły: 9/10
Ocena postaci: 9/10
Ocena „kreski”: 8/10
OCENA OGÓLNA: 9/10


Komentarze

  1. Wiesz, zachęciłaś mnie do kupna Spice & Wolf i muszę ci podziękować, bo manga jest przednia, śliczna, no i Horo <3
    Niestety, 3 pierwsze tomy muszę nadrobić D:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taka moja robota! :3 Cieszę się, że ktoś przekonał się po przeczytaniu moich wypocin do sięgnięcia po ten tytuł. :D

      Usuń
  2. W dalszym ciągu jakoś nie mogę się przekonać do tej mangi i chba tak już pozostanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale, ale, ale... Dlaczego?!
      Przecież to taki odprężający i nietypowy mangasik. :3

      Usuń
  3. Mnie Horo jeszcze nie zirytowała. A jej kłótnie z Lawrencem są słodkie *-*

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz