42. ROCK NA SZÓSTKĘ ~ Kana Watanabe – JEDNOTOMÓWKA
Autor: Kana Watanabe
Wydawca oryginalny: Shueisha
Wydawca polski: Waneko
Ilość stron: 200
Data wydania: kwiecień 2014
Wydawca oryginalny: Shueisha
Wydawca polski: Waneko
Ilość stron: 200
Data wydania: kwiecień 2014
Gdyby
od najmłodszych lat wpajano Wam, że nie należy łamać jakichkolwiek reguł,
robilibyście tak? Miyako Katagawa właśnie tak miała. Jej świętej pamięci ojciec
mówił, że należy przestrzegać wszelkich zasad, a wtedy w życiu nie napotka
żadnych problemów. Wszystko robi tak jak chciał jej tato – dobrze się uczy,
chce zostać urzędniczką i trzyma się (dość rygorystycznego) regulaminu szkoły.
Jednak Miyako w swoim idealnym życiu ma coś co wykracza poza sztywne ramy
zasad. Kocha grać na gitarze. Szkoła, do której uczęszcza surowo zabrania
zakładania zespołów muzycznych, więc pasja dziewczyny jest tylko i wyłącznie
jej małą tajemnicą. Lecz do czasu... Kiedy poproszona przez koleżankę
przestawia graty klubu teatralnego, znajduje w nich gitarę i pod wpływem
impulsu zaczyna na niej grać. Dopiero po chwili orientuje się, że Azuma –
chłopak z jej klasy – widział i słyszał jej małe przedstawienie.
Tak
przedstawia się tytułowa historia z tego tomiku – Rock na Szóstkę. Prócz
niej mamy jeszcze trzy oneshoty. Jedna z nich jest trochę smutna – Hanako
z ławki obok, dwie pozostałe trochę weselsze – Troje do kochania i Czemu
wciąż go obserwuję?. Jednakże skupmy się na razie na opowieści o
Miyako.
Jak
już pisałam w szkole Miyako jest kategoryczny zakaz zakładania zespołów,
dlatego Katagawa boi się, że ktoś może odkryć jej talent i posądzić o coś
czego by nie zrobiła, a mianowicie założenia czy dołączenia do zespołu. Cała
sytuacja zmiana się o sto osiemdziesiąt stopni kiedy to Azuma nagrywa filmik z
Miyako w roli gitarzystki. Oczywiście dziewczyna nie chce aby szkoła się
dowiedziała o tym zajściu i przystaje na mały szantaż chłopaka – zostaje
gitarzystką w jego zespole. Według mnie cała ta sytuacja jest dość typowa jak
na shoujo. Dziewczyna z ukrytym talentem, chłopak który nakrywa ją na
„zbrodni”, by później przycisnąć ją do muru. Ale czego by nie mówić, ten chwyt
zawsze działa. W tym momencie całkowicie oddałam się opowieści i czytałam ciąg
dalszy z zapartym tchem.
A
teraz wyobraźcie sobie osobę z waszej klasy, która zawsze osiąga najlepsze
oceny, praktycznie z nikim nie rozmawia, na przerwach siedzi pod klasą i
zawzięcie czyta podręcznik przygotowując się na kolejną lekcję. Ma zawsze
„właściwe” ubranie. Niczym wyjątkowym się nie wyróżnia (oczywiście nie licząc
nauki). I nagle widzicie taka osobę na scenie jak gra rockowy kawałek przed
całą szkołą. W takich chwilach człowieka, że tak się wyrażę, zatyka ze
zdziwienia. Właśnie taka jest nasza Miyako. Mogę do tego dorzucić jeszcze, że
naprawdę kocha grać i oddaje temu całe swoje serce. Razem z chłopakami (w skład
zespołu wchodzi jeszcze kolega Azumy – Nishio) poznaje całkowicie inną stronę
życia. Tego mniej poukładanego, niesponiewieranego przez przeróżne reguły, bardziej
szalonego oraz jakby nie patrzeć cięższego. Lecz, jeżeli można oddać się swojej
pasji to nie warto porzucić to wygodne?
Jeżeli
miałabym wybrać tylko jedną lubianą postać z Rocku na Szóstkę to chyba
nie wybrałabym nikogo. Nie dlatego, że nikogo z bohaterów nie polubiłam, tylko
dlatego, że nie ma wśród nich kogoś kogo mogłabym umieścić przed resztą na
piedestale. Co jest miłe w tej mandze, to na pewno niedokuczliwy charakter
bohaterki. Nie jest wiecznie zastanawiającą się nastolatką i nie roztrząsa
jednej myśli przez cały rozdział czy dłużej. Jakby nie patrzeć jest to krótka
manga i według mnie ilość rozdziałów jest wystarczająca. Nie mówię, że nie
chciałabym spędzić z bohaterami więcej czasu, jednak boję się pomyśleć co
autorka mogłaby nawymyślać kontynuując historyjkę. Oczywiście czekam na dalsze
propozycje od pani Watanabe, ale opowieść Miyako jest dla mnie kompletna i nie
potrzebuje nic więcej. Sama jej postać jest wyrazista i bardzo przyjazna dla
czytelnika. O Azumie mogę powiedzieć kilka słów: cudowny, tajemniczy,
przystojny, słodki, wspierający wśród lekcyjny śpioch. W pierwszej chwili
myślałam, że będzie to zimna postać dyrygująca całym zespołem, lecz okazało się
zupełnie inaczej. Chyba największe uznanie zdobył ode mnie wtedy, kiedy
zdeklarował Katagawie, że jeżeli nakryją ją, iż jest członkiem zespołu całą
winę weźmie na siebie. To naprawdę było kochane i urocze. Postać Nishio...
szczerze to nie zwracałam, na niego zbyt wielkiej uwagi... Pojawiał się czasem,
ale... No po prostu tam był i było dobrze. :3
Troszkę
o oneshotach chyba nie zaszkodzi. Zacznijmy od smutniejszych klimatów. Hanako
z ławki obok to relacja licealisty, który w dniu rozpoczęcia szkoły
zauważył pewną dziewczynę. Chociaż użycie słowa „zauważył” nie jest najlepszym
określeniem, ponieważ za nic w świecie nie może sobie przypomnieć wyglądu tej
dziewczyny, a żeby było zabawniej nie zna nawet jej imienia, dlatego podczas
swojej opowieści nazywa ją Hanako – tak jak jego pies. Dlaczego tak jak ten
słodki psiak? Otóż, pewnego dnia w drodze powrotnej do domu odkrywa, że Hanako
opiekuje się małym szczeniakiem, pozostawionym w parku. Potajemnie pomaga
dziewczynie z pieskiem. A i jeszcze jedno, chyba najważniejsze. Hanako
prawdopodobnie zmarła, a chłopak przyjął psa pod swój dach.
Dobrze,
ale dlaczego jest w tytule, że z ławki obok? W mandze nie ma
bezpośrednio pokazane dlaczego. Według mnie są dwie teorie: dziewczyna w drugim
roku była przydzielona do klasy bohatera (tak on nie ma imienia...), ale miała
wypadek i zmarła, albo zmiany klas z lekcji na lekcje – Hanako zajmowała akurat
ławkę obok chociaż mieli wtedy różne lekcje. W trakcie czytania zapomniałam o nim, dopiero gdy skończyłam tą historyjkę zaczęłam się zastanawiać dlaczego
tak jest (no chyba, że Aypa czytać nie umie...). Sama autorka przyznaje, że ten pomysł był dość spontaniczny i widać, iż odcina się od innych
zamieszczonych w tym tomiku historii.
Dwie kolejne propozycje są do siebie podobne. Przynajmniej po części. W Troje do
kochania poznajemy trójkę przyjaciół z dzieciństwa. Od zawsze są nierozłączni i
wspierają się nawzajem. Aż raz na dachu Haruichi wyznaje miłość przyjaciółce –
Natsuo. Natsuo natomiast idzie za ciosem i mówi o uczuciach skierowanych do
trzeciego przyjaciela – Shusuke. Teraz tylko brakuje połączenia pomiędzy
Haruichim a Shusuke i jest trójkąt jak się patrzy... Ale to jest shoujo. Nie
yaoi czy inne jakieś bezeceństwa! Dziewczyna odrzuca miłość Haruichiego, lecz
sama zostaje odrzucona przez Shu. Jak się okazuje od kilku dni ma dziewczynę.
Chwilowo załamana Natsuo postanawia walczyć o swoją miłość, a Haruichi wspiera
ją całym sercem.
Zdecydowanie
historyjka jest straszną plątaniną, ale podoba mi się z tego względu, że jest
taka... realna. Nie ma tu jakiś niemożliwych sytuacji. Wszystko jest takie jak
w rzeczywistości - dziewczyna starająca się o miłość i chłopak-przyjaciel
zakochany w niej po uszy, który przygląda się jej poczynaniom. Na pewno
czytając tego oneshota postać Natsuo może odrobinę denerwować, bo po co starać
się o kogoś kto jest już zajęty, ale czy nie o to właśnie chodziło w tej mandze?
Niby na wojnie i w miłości wszystkie chwyty dozwolone, ale jak na to wszystko
ma zareagować Haruichi?
Ostatnia
historia jest debiutem pani Watanabe. I myślę, że był to dobry debiut. Czemu
wciąż go obserwuję? to opowieść o dziewczynie - Hazuki Nakano, która z
niewiadomych powodów bacznie obserwuje poczynania pewnego blond młodzieńca -
Yato Murakamiego. Sądzę, że to zdanie wystarczy do opisania tej
jednorozdziałowej mangi. Nie ma tam jakiś mocno skomplikowanych przesłań. Po
prostu dobre czytadło i naprawdę jak na debiut uważam, że dobre. Po prostu lubię
takie historie i chciałabym takich jak najwięcej na swojej półce.
Spisałam
dużo tekstu o postaciach i fabule poszczególnych historyjek, więc chyba czas na „kreskę”. Od pierwszej
chwili kiedy ujrzałam okładkę wiedziałam, że niesamowicie polubię rysunki pani
Watanabe. Patrząc na same obrazki można poczuć pewną lekkość i swobodę
rysowania. Da się samym patrzeniem, na jakąkolwiek stroniczkę, poznać nastrój
mangi – miłe, odprężające, zabawne shoujo. W stu procentach jest to tytuł dla
każdej dziewczyny (oczywiście, jeżeli ktoś przeciwnej płci lubi tytuły shoujo
również powinien polubić ten). Co najbardziej mnie zaskoczyło to pewien „spontan”.
Kreska nie jest dokładna, widać miejsca, że odrobinę za bardzo autorka
pociągnęła piórkiem, albo też tuszowała co nie co na szybko. Lecz nie wydaje mi
się to zbyt zauważalne i kupuje to w pełnym pakiecie. Jak już mówiłam, okładka
wywiera jeszcze większe wrażenie. Akwarelowa postać Miyako jest cudna, a na niebieskim
tle bardziej podkreślona – bije od niej pewien blask (albo po prostu odbiła mi
się lampka w tej gładkiej obwolucie xD).
Pomału
zbliżam się do końca, a na sam koniec zostawiłam sobie polskie wydanie. Nie ma
co ukrywać, dla mnie Waneko jest najlepszym wydawnictwem mangowym w Polsce i
uważam, że odwalają kawał dobrej roboty. Ich tomiki trzymają się bardzo dobrze
oraz wygodnie i przyjemnie się je czyta. Dobrym posunięciem było to, aby wydać Rock
na Szóstkę w ich dużym formacie. W ogóle całą serię Jednotomówek.
Kolejnym plusem są dobrze dopasowane czcionki. Komiks wygląda elegancko i nie
ma w nim niepotrzebnego bałaganu. Jedynym czym martwiłam się przy tej mandze to
tytuł. Bałam się, że będzie dziwnie wyglądał na okładce, jednak nasze kochane
Waneko wie co robi i polska okładka (choć prawie taka sama) podoba mi się
bardziej niż japoński oryginał. Napis w ojczystym języku jednak zrobił swoje i
cieszę się z efektu końcowego. Wiem, że są osoby, którym nie podoba się tłumaczenie
tytułów na język polski. Ja też w niektórych przypadkach czuję się sfrustrowana
(Służąca przewodnicząca – tego moje uszy nie mogą znieść...), ale taki jest
wymóg oryginalnych wydawców (jak coś źle zrozumiałam to przepraszam, że mówię
trzy po trzy). Więc zaufajmy naszym wydawnictwom, a przede wszystkim wierzmy w
nie i wspierajmy, bo to, co dla nas – fanów, robią to naprawdę ciężki kawałek
chleba.
Tak mniej
więcej prezentuje się pierwsza manga z serii Jednotomówek Waneko. Sądzę, że był
to dobry krok, ponieważ wiele ludzi lubi kupić mangę, która nie wymaga co
dwumiesięcznego wydobywania jakiś drobniaków spod kanap czy szukania ich po
kątach na ulicach. Chociaż ja wolę czytać dłuższe serie to nie mogę powiedzieć,
że ta manga w ogóle mi się nie podobała. Naprawdę ją pokochałam, chociaż nie
wiem czy pobiłaby moją miłość do Ścieżek Młodości czy Dengeki
Daisy. Jednak stawiam ją wysoko i z pewnością wiele razy do niej powrócę.
Ocena fabuły: 9/10
Ocena postaci: 9/10
Ocena „kreski”: 10/10
OCENA OGÓLNA:
9/10
Link do stron przykładowych: http://waneko.pl/rock/rock.swf
RECENZJA
NIE POJAWIŁABY SIĘ BEZ WSPARCIA:
Bardzo, bardzo fajnie się zapowiada :3
OdpowiedzUsuńJa mam to w planie, żeby kupić tą mangę, ale na razie niech ta manga z innymi poczekają na mnie ^^
OdpowiedzUsuńDla mnie dużo lepsze były historie od tej głównej. Czułam się trochę hmm oszukana przez autorkę. Wydaje mi się, że fabuła została za bardzo naciągnięta i taka trochę przerysowana. Przestrzeganie reguł bo ojciec prosił? Infantylne.. Zaś wyższą ocenę bym postawiła za "Hanako z ławki obok", bo ta wywołała we mnie największe emocje (jako takie). Także "Czemu wciąż go obserwuję?" jest miłym czytadłem : )
OdpowiedzUsuńWszystkie historie były lekkie i sympatyczne. Bardzo spodobała mi się druga i trzecia historia, bo wybijały się troszeczkę, ponad zwykłą schematyczność. Aczkolwiek obawiam się, że dość szybko zapomnę o całym tomiku. W końcu "Rock" nie jest najlepszym reprezentantem gatunku. Jest po prostu zwyczajny.
OdpowiedzUsuńBardzo miło, czyta mi się Twoje posty :)
Dziękuję za Twoje miłe słowa. :3 Zgadzam się w tym, że Rock jest zwyczajnym tytułem, ale jednak jest dobry w swoim gatunku i dobrze się go czyta. :D
UsuńMój egzemplarz pewnie będzie u mnie w przyszłym tygodniu wraz z resztą zamówienia. Wszyscy tak chwalą, że już nie mogę się doczekać, kiedy dorwę się do tej mangi. <3
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, że ci się spodoba. :3 Rock jest naprawdę dobrym rozpoczęciem serii Jednotomówek od Waneko, w ogóle nie dziwię się, że ludzie ją sobie chwalą. :)
UsuńKocham "Hanako z ławki obok" smutne, ale kończy się pięknie! <3
OdpowiedzUsuń