33. SŁUŻĄCA PRZEWODNICZĄCA ~Hiro Fujiwara - TOMIK PIERWSZY





Tytuł:  Służąca Przewodnicząca
Tytuł alternatywny:
会長はメイド様!; Kaichou wa Maid-sama!
Autor: Hiro Fujiwara
Wydawca oryginalny: Hakusensha
Wydawca polski: J.P.F.
Ilość stron: 192
Data wydania: grudzień 2013



Liceum Seika do niedawna było męską szkołą, gdzie panowała sodoma i gomora. Teraz jest to placówka koedukacyjna, jednak w dalszym ciągu większość uczniów to chłopcy. Misaki Ayuzawa jest pierwszą w historii szkoły dziewczyną na stanowisku przewodniczącego. Chce odmienić to miejsce aby płać piękna mogła czuć się tu bezpiecznie oraz przeżywać najlepsze w ich życiu chwile. By tak się stało Misaki starała się ze wszystkich sił – najlepsze wyniki w szkole, treningi aikido oraz dobre stosunki z nauczycielami. Dzięki temu udało jej się zapanować nad stanem szkoły. Wcześniej gdzie by nie spojrzeć był bałagan; chłopcy zachowywali się tak jakby ich mottem było „hulaj duszo, piekła nie ma!”, a biedne dziewczyny nie wiedziały gdzie oczy podziać. Misaki bez użycia drastycznych metod i żelaznej dyscypliny nie dałaby sobie rady. Dlatego oprócz przewodniczącą jest tyranem i demonem – według (większości) męskiej populacji, oraz wybawicielem – według dziewcząt. Tylko skąd ta nienawiść do płci przeciwnej?


„Coś mi się zdaje, że tym kretynom życie niemiłe... Myślą sobie, że jak mnie nie ma w pokoju samorządowym, to mogą robić, co im się żywnie podoba...? Przekaż im, że ich wszystkich czeka sroga nauczka!”


Nie da się nie zauważyć niechęci Misaki do całego gatunku męskiego. Powodem dla, którego tak się stało jest ucieczka jej ojca od rodziny i pozostawienie ich z górą długów. Od tego czasu Misaki nie potrafi zaufać ani jednemu mężczyźnie czy chłopakowi, dlatego też gardzi nimi. Uważa, że da sobie ze wszystkim radę, zawsze jak coś robi to daje z siebie sto dwadzieścia procent i nikogo nie prosi o pomoc. Chcąc odciążyć mamę, postanowiła znaleźć pracę. Znalazła idealną ofertę, która pozwalała jej pogodzić ze sobą szkolne obowiązki i godziny pracy. I tak oto przewodnicząca liceum Seika zaczęła dorabiać jako służąca kelnerka w Maid Latte. Za żadne skarby świata nie chciała by ktokolwiek dowiedział się o jej pracy, dlatego codziennie po szkole lotem błyskawicy znajdowała się w kawiarni. Całe jej starania spełzły na niczym, bowiem została zauważona przez najbardziej popularnego chłopaka w szkole – Takumiego Usui – który, jak się wkrótce okazało stał się jej  cichym prześladowcą.


„UPOKORZENIE. To najlepsze słowo na określenie tego jak się teraz czuję! Drań jawnie się nade mną znęca...! Kupił se kawę i przez godzinę bezczelnie nad nią siedział...!!!”



To tak pokrótce prezentuje się jeden z moich ukochanych tytułów! Zanim zaczęłam kupować jakiekolwiek mangi, to wysłałam e-mail do jednego z wydawnictw, czy mają w planach wydanie Kaichou wa Maid-sama!. xD I nareszcie się doczekałam! Nie macie pojęcia co się działo u mnie w domu, gdy został ogłoszony – i raczej nie chcecie wiedzieć. :P (Ciekawe co to będzie jak by było Magi albo Kuroko X3)


Fabuła Służącej jest taka jak w każdym shoujo. Wszystko dzieje się na tle życia szkolnego, bądź powiązanym z pracą Misaki. Niesamowicie popularny w szkole chłopak, zaczyna interesować się główna bohaterką i gdy przychodzi czas rozmowy pomiędzy nimi ten daje jej życiowe porady. Można by powiedzieć, typowe shoujo, więc czym się tu zachwycać? Otóż, według mnie są szczegóły, które wybijają ten tytuł ponad inne. Jak na przykład postać Misaki, ale o tym w kolejnym akapicie. 


Dla mnie bohaterka typowego shoujo jest nieśmiała, ma najlepszą przyjaciółkę, która zawsze jest przy niej na dobre i złe, a obiektem jej westchnień jest niesamowity przystojniak. Misaki Ayuzawa jest inna i według mnie jest to plus – nigdy nie wiadomo jak do końca postąpi, jest silna i niezależna, a przynajmniej się stara taką być. Przeżycie z ojcem dało jej w kość, lecz nie poddaje się i pomaga walczyć mamie z niekończącym się długiem. Oprócz tego, chce by jej szkoła stała się lepsza, więc tu również daje z siebie ile maszyna dała by wszystko szło po jej myśli. Takumi Usui natomiast jest dość normalny... Co ja plotę!? Usui normalny! HA! Swoim zachowaniem i wyglądem podbił nie jedno serce dziewczyny ( i nie mówię tu tylko a mandze!). Już po tych czterech rozdziałach da się wyczuć, że ma doświadczenie życiowe. Na pewno można powiedzieć, że jest dość zaborczy, chce za wszelką cenę zdobyć serce Misaki. Czasem jest dziecinny i lubi się droczyć z przewodniczącą, jednak wszystko to robi dla niej, by ta nie popełniła zbyt dużych błędów. Oprócz tej jakże komicznej parki mamy inne drugoplanowe postaci. Satsuki jest kierowniczką Maid Latte oraz szefową Misaki. Jej zachowanie pozostawia wiele do myślenia, ponieważ jak na dorosłą osobę zachwyca się wszystkim co urocze, ale dzięki temu Maid Latte ma swój niepowtarzalny klimat. W mandze spotykamy jeszcze trójkę „niegrzecznych chłopaków”, którzy za nic nie chcieli słuchać się zaleceń przewodniczącej aż do feralnego dnia, kiedy poznali jej sekret. Od wtedy ich nastawienie do Misaki zmieniło się o sto osiemdziesiąt stopni – stali się jej fanami.


O „kresce” nie będę się wiele rozpisywać, ponieważ już całość zajmuje dużo miejsca, więc ta kwestie pozostawię sobie na któryś z kolejnych tomików. Ogółem rysunki są w moim guście. Dokładne kosmyki włosów, ładny owal twarzy oraz oczy, piękne dłonie – to takie moje trzy najważniejsze podpunkty. Również mogę dorzucić dobre rozmieszczenie kadrów oraz umieszczane w nich zabawne sytuacje. Zauważalna jest tez amiana kreski. Pierwszy tomik i już widać jak na dłoni, że pomiędzy rozdziałem pierwszym a już nawet drugim jest równica – na pewno na lepsze.To tak pobieżnie. 


W ostatnim akapicie chciałam napisać o polskim wydaniu. Wiele było w Internecie szumu z tytułem, wielu ludziom nie odpowiadało polskie tłumaczenie, inni zaś byli zadowoleni. Ja byłam gdzieś po środku, jednak bliżej (że tak powiem) granicy „niezadowolenia” – chociaż widziałam lepsze tłumaczenia, jak np. Przewodnicząca Służącą. Jednak to jeszcze mnie nie rozwścieczyło tak bardzo. Wściekała byłam naprawdę, kiedy czytając natknęłam się na „Miśkę”. Nie wiem jak Misa-chan, można przetłumaczyć jako Miśka, ale to było dla mnie dużym szokiem, ponieważ Miśka nie kojarzy mi się definitywnie z uroczą dziewczyną w stroju pokojówki (Jeżeli kogoś uraziłam, to przepraszam! To tylko tyczy się mangi!).  Nie mogło byś Misia? Prócz tego mamy tu problem podoby jak w Ouran High School Host Club. Na niektórych stronach znajduje się wiele tekstu i to maczkiem. Tu już ciężej, bo wiem, że format tomiku jest jakby pod „serię” shoujo od JPF, ale w tym wypadku powinni już nauczyć się na błędach i dać trochę większy format – nie koniecznie jak Another, ale np. jak mangi od Studia JG czy Kotori. Z początku również miałam wrażenie, że czytam Ourana. Teksty były podobne i ciężko było mi wyczuć klimat Służącej, jednak po pierwszym (i pół) rozdziału to uczucie przeszło. Na zakończenie mogę powiedzieć tyle, że ocena będzie niższa za to co JPF wykonał. Czasem warto słuchać tego co mówią fani. 



Ocena fabuły: 10/10
Ocena postaci: 10/10
Ocena „kreski”: 10/10
OCENA OGÓLNA: 10/10 (dla mangi jako historii)
Ocena polskiego wydania: 6/10 (naprawdę się rozczarowałam, teges tam teges...)





No to zaczynamy kolejny tydzień szkoły... Czeka mnie ciężki sprawdzian z fizyki (energia i bryła sztywna), dlatego dodaję teraz recenzję. W styczniu wiele się działo i nie dawałam rady pisać – po prostu nie miałam kiedy i jak, dlatego w tym miesiącu może trochę nadrobię. :3

Poza tym, wkrótce znów mają przybyć do mnie kolejne egzemplarze recenzenckie (dokładnie nawet nie wiem jakie niektóre tytuły), a dziś po południu zamówiłam kolejne na półeczkę i coś mi się zdaje, że za prędko nie zamówię kolejnych... :’(

Nie będę już przedłużała w nieskończoność. Dlatego na sam koniec, bardzo ładnie proszę o „łapkę” --> LINK. :3

Komentarze

  1. Oooo to jedno z moich ulubionych anime ^^ Chciałabym mieć ten tomik w swych rączkach ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Zastanawiam się nad kupnem tej mangi, bo ostatnio troszkę funduszy mi w łapki wpadło <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Już nie mogę się doczekać przeczytania tej mangi ^^ Jutro przyjdzie do mnie przesyłka - Juuupi!!!
    A co do samej serii, jestem niezmiernie wdzięczna, że jakieś wydawnictwo, zdobyło się na odwagę i postanowiło ją wydawać. Jako że to było moje pierwsze anime, które obejrzałam ze świadomością że jest to anime XD, to nigdy nie będę miała go dosyć( już chyba trzy razy oglądałam Kaichou...).
    Jeśli miałabym wspomniec też o tytule, to wolałabym aby pozostał w japońskiej wersji. Ta spolszczona wydaje się jakaś perwersyjna na pierwszy rzut oka XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja to ogladałam ponad dobre 10 razy... Nie nie znudzi się nigdy. :P A z wersja polską to cóż... wszystko napisałam wyżej...

      Usuń
  4. Oglądałam anime, bardzo mi się spodobało. Mangi może kupię na przyszłość :DD Ta spolszczona wersja wydaje się taka... taka... trochę lipna >.<

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To co wydawnictwo mogło zepsuć to zepsuło, ale to nadal ta sama Kaichou wa Maid-sama! co znamy przede wszystkim z anime. <3

      Usuń
  5. Wygląda i wydaje się mega urocze ;; szkoda, że wczesniej o tym nie slyszalam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Przyznam rację z tą Miśką... Brzmi trochę wulgarnie, nie specjalnie zdrobniale. Sama jeszcze nie zabrałam się za ten tytuł, gdyż kiedyś próbując go czytać zrezygnowałam po dwóch rozdziałach. W sumie nie pamiętam dlaczego. Nie mniej jednak, recenzja Twoja mnie nieco zachęciła do dania ponownej szansy. Ot zobaczymy :D. Dzięki ^^.

    OdpowiedzUsuń
  7. MIŚKA? XD SERIO? Ale przesolili! Ale natknęłam się na wiele takich mang, które po wydaniu straciły cały klimat, który wcześniej zbudowały w anime x__x Teraz z niecierpliwością czekam na Ao Haru Ride i mam nadzieję, że waneko dobrze wyda tą mangę.. Wcześniej czytałam Beast Mastera online i gdy wyszło w formie papierowej niektóre teksty były zdrowo przesadzone :o No, ważne, że najważniejsze momenty były GOOD przetłumaczone. Na razie zakup sobie odpuszczę, bo w pierwszej kolejności potrzebuję nowego regału, bo miejsca już nie mam XDD ♥ ale i tak mnie zachęciłaś :33 po za tym trzymanie Kei'a na półce...to zbyt kusząca perspektywa żeby ją - ot tak - przepuścić :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też czekam na Ao Haru Ride.*^* i tytuł też brzmi i ładnie wygląda.XD Mi mangi Waneko czyta się dobrze, chociaż z początku nie mogłam przyzwyczaić się do "Diabeł ze mnie, a nie kamerdyner", jednak po jakimś czasie przywykłam i nie jest to aż tak gryzące oczy. X3 Ma sens. A z Miśką przegięli... Ehh.. Beast Mastera też kiedyś czytałam online, ale już nie pamiętam wszystkiego by porównać tłumaczenie. :P Półka tez by mi się przydała, ale jeszcze mam miejsce i jakoś da sie upchać. XD I Kei'a? XD Tego od SA? :P

      Usuń
  8. Tytuł absolutnie nie dla mnie, anime mi się nie podobało, więc mangi nie zakupiłam. Co do tłumaczenia tytułu jestem strasznym zboczeńcem, pornosy to dla mnie chleb powszedni a mnie osobiście on się z nimi nie kojarzył, ludzie po prostu koniecznie chcą zostawiać wszystko w oryginale i tyle. Małe literki chociaż w Ouranie też były plagą naprawdę nie były aż takie straszne i nie do odczytania, mam wadę -1,0, nie noszę okularów i jakoś sobie radziłam nie stękając przy lekturze. Ale co do Misa-chan to faktycznie masz rację, ogólnie ciężki kawałek chleba z tym skrótem, bo faktycznie brak pomysłów jeśli chodzi o przełożenie tego jakoś na Polski.

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak ktoś pożyczy, chętnie kiedyś przeczytam. Całkiem przyjemna historyjka, choć tradycyjnie sporo w niej przesady i, no cóż, nie jest zbyt oryginalna xP Jeśli chodzi o tytuł, zdecydowanie jestem zwolenniczką pozostawiania oryginalnych nazw. Podobnie z przyrostkami - wolałabym, by zostało "Misa-chan" i tyle, trochę irytują mnie te spolszczone zdrobnienia japońskich imion. ^^' Za to małe literki mi nie przeszkadzają (przynajmniej póki mam dobry wzrok xD).

    OdpowiedzUsuń
  10. Um, przepraszam za spam, ale dopiero zauważyłam że pod postem Buki złożyłaś mi życzenia gdy napisała dla mnie post na urodziny, tak więc dziękuję bardzo :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Zachowanie Misaki w anime mnie okropnie irytowało, ale Usui przebija wszystko <3 !! Mimo, że miałam tę mangę w planach, nie zamierzam się w nią zaopatrywać - nie czuję takiej potrzeby ;) Pozdrawiam
    Akane
    PS: Powodzenia na fizyce, choć pewnie i tak za późno już... W takim razie obyś dostała dobrą ocenę <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Oglądałam anime i raczej nie mogę powiedzieć, że jest moim ulubionym. Pomysł ciekawy i wszystko byłoby okej gdyby nie główna bohaterka. Postaci bardziej irytującej chyba jeszcze nie spotkałam. Z odcinka na odcinek miałam ochotę wysłać ją co najmniej do psychiatry, bo normalna to ona nie była. No ale wiadomo, nigdy nie trafia się idealne anime/mangę. Co do wydania to nie podoba mi się ten polski tytuł. Wydaje mi się, że nie odzwierciedla prawdziwego znaczenia oryginału. Ale w tej kwestii nie łatwo jest sprostać. Tak więc czytać nie będę, ale recenzja świetna :) pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Czytałam po polsku, teraz śledzę kolejne rozdziały na angielskich stronach. Manga jest bardzo zabawna, zaznaczam że nie oglądałam anime ( tak, wiem, niewybaczalne xD ). Bardzo się cieszę że została wydana w Polsce, najlepsze co mogło spotkać fana shoujo.

    Nie ukrywam, ze jestem bardzo rozczarowana jakością wydania mangi - zbyt duża i źle dobrana czcionka psuje cały efekt. To manga, w której można się bawić czcionkami, brak kreatywności wydawców mnie powalił.
    Bardzo duży plus za sfx - naprawdę podziwiam edytorów. W Kaichou wa Maid-sama jest BARDZO dużo kłopotliwych sfx - wystarczy spojrzeć na angielskie skany.

    Ps. SKany porównałam do fanowskich polskich tłumaczeń ( do 27 rozdziału ).

    OdpowiedzUsuń
  14. Jest to również jeden z moich ulubionych tytułów <3 muszę kupić koniecznie ale przeraza mnie ta Miśka :O
    Zapraszam do mnie raczkuję na blogu http://invisible-world-otaku.blogspot.com/ i Polecam cię u mnie oczywiście

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz