Ktoś ty? - Twoje imię. (manga a light novel)



Tytuł: Twoje imię. || Autor: Makoto Shinkai, Ranmaru Kotone || Wydawca PL: Studio JG || 
Tłumaczenie: Paulina Tuczapska || Ilość tomów: 3|| Status mangi: Zakończona || 
Ilość stron: ok. 170 (każdy) || Rok wydania PL: 2017-2018 || Cena okładkowa: 24,99zł (każdy)

Jak możecie zauważyć tym razem przychodzę do Was nie tylko z mangą, ale też z light novel, od którego generalnie uciekam. Niby to jest książka, ale osobiście wolę przeczytać po prostu książkę... Taką normalną. Moje podejście do tego rodzaju powieści bierze się stąd, że kiedyś pokusiłam się na jedną LNkę i niestety się sparzyłam. Jednak, jak widzicie staram się z tym walczyć drobnymi kroczkami. Dlaczego "drobnymi" się spytacie? A no dlatego, że los rzucił w moje ręce ten niewielki, zaledwie 140 stronicowy tomik dość niespodziewanie... 

Mitsuha, uczennica liceum w małej górskiej miejscowości, zaczyna mieć dziwne sny, w których staje się chłopakiem! Mieszka w innym niż dotychczas pokoju, spotyka nieznanych sobie kolegów, a wszędzie dookoła widzi ulice Tokio. W tym samym czasie Taki, chłopak mieszkający w stolicy, doświadcza równie osobliwej przygody - śni, że jest dziewczyną z jakiejś górskiej mieściny, w której nigdy nie był. Okazuje się, że Mitsuha i Taki podczas snu zmieniają się ciałami! To dziwaczne zjawisko sprawia, że losy tych dwojga zaczynają się ze sobą splatać, a między nimi pojawia się dotąd obce dla nich uczucie.*

Twoje imię znalazło się na mojej liście zakupowej od kiedy tylko dowiedziałam się, że ten tytuł pojawi się w Polsce. Z tym szczegółem, że chciałam sięgnąć tylko po mangę. Uznałam, że to dobra okazja, aby zapoznać się z tym tytułem, gdyż do tej pory za film się nie zabrałam... Wiem, wiem wstyd i hańba mi, ale po prostu jakoś nie miałam na to ochoty... Ogółem to zwlekałam z zakupem tomu, bo ciągle miałam inne tytuły do kupienia, jednak wszechświat się chyba uparł, że muszę poznać tę historię i stworzył ku temu okazję. Otóż, nasza kochana Otai dostała o jeden komplet (LN + 1. tom mangi) Twojego imienia za dużo i poszukiwała chętnego to przejęcia tego nadprogramowego. Bardzo jestem wdzięczna za to, że do mnie napisała z propozycją i teraz tylko pasuje mi się głęboko ukłonić i solidnie podziękować! (*ukłon 90°* DZIĘKUJĘ!) Takiego obrotu spraw zdecydowanie się nie spodziewałam. Potem dokupiłam brakujące tomy i zabrałam się za czytanie.


Manga Twojego imienia została wydania w formacie A5. Każdy z trzech tomów standardowo został ubrany w obwolutę (w tym przypadku matową), która kolorystycznie pasuje do pozostałych. Wewnątrz tradycyjnie postawiono na druk na zwykłym białym papierze (z wtrąceniami papieru kredowego na kolorowe stroniczki). Także sam druk jest dość typowy dla wydań Studia JG. Inaczej mówiąc czerń ładnie kontrastuje ze śnieżną powierzchnią kartek. Typesetting również jest w porządku. Jedyną kwestią która trochę drażniła moje oczy były pojawiające się w niektórych kadrach krzaczki. Przywykłam do tego, że wszystko mamy ładnie przetłumaczone, nawet jeżeli jest to etykietka napoju przewijającego się w tle, który do fabuły nic nie wnosi. W tym szczególnym przypadku potrafię zrozumieć dlaczego część krzaczków nie została zastąpiona polskim odpowiednikiem - chciano zachować klimat Japonii - jednak gryzie się to z moim wewnętrznym perfekcjonizmem, który podpowiada mi, że albo czyścimy wszystko i zastępujemy, albo nie robimy tego konsekwentnie, np. na ss. 37 i 38, gdzie szyld na budynku mamy przetłumaczony na "bar", jednak znaki na automacie są pozostawione i ogwiazdkowane.

Co zaś się tyczy powieści to ma format taki sam jak manga, jednak nie dostała obwoluty, a okładkę ze skrzydełkami (też matowa). Poza tym została potraktowana jak większość książek w Polsce, czyli dostała żółtawy papier. Jestem zwolenniczką tego typu kartek w książce, dlatego cieszy mnie ich obecność w LN. Wewnątrz niestety są pewne wpadki, w postaci literówek. Co więcej niektóre wypowiedzi bohaterów były dla mnie odrobinę sztuczne. Ostatecznie jednak dałam się wciągnąć w przedstawioną tutaj historię. Jej prosty język (pomijając tych kilka dialogów) sprawił, że czytało się ją naprawdę przyjemnie i szybko. Jej największym atutem zaś są nawiązania do kultury japońskiej, które są dokładniej wytłumaczone niż ma to się w mandze. Wszystko ma miejsce by wybrzmieć i stworzyć odpowiedni klimat nostalgii zmieszanej z nadzieją i niepokojem.


Skupmy się zatem już na zasadniczej części Twojego imienia czyli na przedstawionej tutaj historii i na bohaterach. Początkowo wszystko wydaje się być zagmatwane, ale w dosyć szybkim tempie zaczynamy się przyzwyczajać do tutejszego klimatu. Na pewno pomaga w tym stopniowe poznanie bohaterów. Najpierw poznajemy sytuację od strony Mitsuhy, dziewczyny z niewielkiej mieściny. Następnie zaś, narracja płynnie zaczyna przechodzić na Takiego, licealistę z Tokio, który to w dalszej części komiksu/powieści "przejmuje w tym aspekcie dowodzenie". Uważam, że ten podział narracji został dobrze ujęty za pomocą komiksu, gdzie 1. tom jest w głównej mierze przedstawiony z perspektywy Mitsuhy, drugi - Takiego, a trzeci jest plecionką obu. Ogółem słowo plecionka jest dość istotne dla Twojego imienia, ponieważ motyw ten przewija się tutaj przez cały czas, z tego też względu można zobaczyć, jak dobrze przemyślana i dopracowana jest ta opowieść.

Twoje imię porusza więcej niż ten jeden temat, jednak to nie jest miejsce na dogłębną analizę tego dzieła. I zdecydowanie tytuł dzieło niewątpliwie w tym przypadku pasuje. Jest to opowieść, ktorą można nazwać kompletną, mimo otwartego zakończenia. Umiejętne przedstawienie postaci sprawia, że czytelnik może zżyć się nie tylko z nimi, ale także z jego otoczeniem, co później niewątpliwie rzutuje na jego uczucia i przeżywanie rozgrywanych wydarzeń. I zdecydowanie jest co przeżywać. Mnie lektura Twojego imienia zachwyciła i całkowicie pogrążyłam się w przedstawionym tutaj świecie. Przez nawiązania do folkloru, wierzeń i pewnych tradycji, które niekoniecznie muszą być w 100% prawdziwe, historia nabiera głębi, a kiedy już się w niej zanurzy, wszelkie przeżycia, jakie zostają dostarczone, na pewno zostaną na długo w pamięci.

Manga prezentuje nam dość prostą kreską, która może nawet wydawać się niedopracowana. Mimo wszystko dodaje to pewnego szkicowego uroku stroniczkom, dlatego ja, jak najbardziej, to kupuję. I w sumie to by było tyle, co mam do powiedzenia o tym aspekcie. Dlatego też przejdę już do podsumowania...

Twoje imię bardzo mnie zaskoczyło. Nawet nie jeden raz. Spodziewałam się historii, która, owszem, będzie poruszająca, jednak nie sądziłam, że w aż takim stopniu. Tak, jak napisałam wyżej, dla mnie jest to dzieło kompletne, do którego można wracać po latach. Lekką przewagę ma u mnie powieść. Manga pokazuje tą historię z lekkimi zmianami. Przede wszystkim w mandze zabrakło mi narracyjnej klamry, jaką możemy spotkać w LNce. Także odniesienia do folkloru w książce zostają zręcznie wprowadzone między opisy czy dialogi, gdzie w komiksie zazwyczaj mamy dane pojęcia ogwiazdkowane, co trochę psuje nastrój. Tak więc tym razem niespodziewanie light novel zdobyła lekką przewagę nad moim ukochanym medium. Kto wie, może skuszę się z przyszłości po inną LNkę? Jedyne co mi pozostało jeszcze napisać to to, że z całego serduszka polecam Wam sięgnąć po Twoje imię - czy to po powieść, czy po komiks.

*lekko przerobiony opis z okładki light novel

Za 1. tom mangi i LN dziekuję Otai oraz wydawnictwu Studio JG! 💙

Komentarze

  1. Podoba mi się, jak tytuł tego posta odpowiada sam sobie, angażując w to jednocześnie czytelnika. :>
    Od chyba roku zabieram się za recenzję tego tytułu, bo chciałam zrobić wielkie porównanie mangi, ln i filmu, ale nawet nie dokupiłam trzeciego tomu komiksu, także chyba jeszcze trochę mi zejdzie. XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest! Ktoś zauważył! <3 XD
      Też miałam robić porównanie do filmu, ale ostatecznie nie miałam ochoty na niego. Kiedyś obejrzę (chyba stanie się to moją dewizą życiową XDD). Zresztą jak wszystko inne na moich dłuuugich listach.... :"D

      Usuń
  2. Film pokochałam całym serduszkiem (polecam ci obejrzeć, jest przepiękny wizualnie i muzycznie) i bardzo ucieszyłam się z ogłoszenia mangi i nowelki. Oczywiście skończyło się na tym że nadal nie kupiłam ani jednego tomu...
    Po twojej recenzji znowu mam ochotę powrócić do tej cudownej historii :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem całkowicie, ponieważ często mam tak, że jakiś tytuł, mimo tego, że chcę go bardzo w swojej kolekcji, to odkładam jego zakup w czasie i tak przesuwa się on na dużo późniejszy czas, bo po drodze wyjdzie coś innego, co bardziej mnie zainteresuje, a pieniążków na oba nie ma... Życie mangozjeba jest ciężkie X"D

      Usuń
  3. Mam podobne podejście do Light Novel jak Ty. Zresztą Twoja opinia o tym konkretnym tytule też pokrywa się z moją. I filmu też nie mam ochoty oglądać :P. Ale to raczej niechęć do anime jako takich.

    To druga light novel jaką przeczytałam. Owszem, była trochę lepsza niż pierwsza ale i tak wolę "normalne książki". Początek książkowego "twojego imienia" jest zbyt dziecinny, "śmieszkujący", miałam rzucić to w kąt i nie czytać dalej. Na szczęście potem jest nieco lepiej ale i tak nie jest to coś, co mogłabym z czystym sumieniem polecić komukolwiek. Jednak zostawiłam sobie ten tomik bo może kiedyś do tego wrócę (choć to mało prawdopodobne), a oddać można zawsze.

    Manga natomiast kupiła mnie od razu. Jest świetna, przejmująca i wzbudza masę różnych uczuć podczas lektury. Z pewnością nie raz odświeżę sobie tę opowieść. Wydaje mi się dużo dojrzalsza niż książka (która była dla mnie zbyt "młodzieżowa").

    Teraz mam w planach kupno "your name Another Side: Earthbound" i mam nadzieję, że dorówna głównej historii :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak widać mnie bardziej przekonała do tej historii LNka, chociaż manga też była w porządku. Młodzieżowy styl, o którym wspomniałaś, wydaje mi się na miejscu. W końcu główni bohaterowie są nastolatkami i to oni są narratorami. A biorąc pod uwagę jeszcze fakt, że jest to "lekkie" czytadło to też nie ma, co spodziewać się wielkich literackich przeżyć. Tym samym skupiłam się głównie na historii - chciałam poznać ją jak i samych bohaterów, a to wydaje mi się być zrobione bardzo dobrze. Momentami nawet lepiej niż w mandze.
      Słyszałam o tej mandze (kontynuacji?), jednak nie wiem czy kiedykolwiek pokuszę się o angielskie wydania. Jeżeli wyjdzie u nas to pewnie się prędzej czy później zaopatrzę, ale jeżeli nie, to pewnie sobie odpuszczę. ;)

      Usuń
  4. Ja jednak w tym przypadku najbardziej cenię sobie film <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Film jeszcze przede mną, a jak na razie nie czuję tego by go teraz oglądać. XD KIEDYŚ XD

      Usuń
  5. Mnie ujął film i jakoś nie miałam po nim ochoty sięgać ani po mangę, ani LN, ale zaczynam myśleć, że to może jednak dobry pomysł. I tym razem pewnie skłaniałabym się bardziej do LN. Może przyjdzie kiedyś moment, w którym ją kupię. :P

    OdpowiedzUsuń
  6. Uuuu... Popełniasz wielki błąd siostro, a nawet grzech. Ten film to po prostu "must watch"! Tym bardziej jak się jest mangozje...
    Kurde noo, nad tłami do filmu pracował sam polak!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ogółem to film obejrzę, na pewno, ale nie w najbliższym czasie. ;)

      Usuń

Prześlij komentarz