91. ZŁAMANE SKRZYDŁA ~ Kou Yoneda – TOMIK PIERWSZY
[Yaoi]
Tytuł: Złamane skrzydła
Tytuł alternatywny: 囀る鳥は羽ばたかない [Saezuru Tori wa Habatakanai]
Autor: Kou Yoneda
Wydawca oryginalny: Toiyo Tosho
Wydawca polski: Kotori
Ilość stron: 226
Data wydania: październik 2014
Tytuł: Złamane skrzydła
Tytuł alternatywny: 囀る鳥は羽ばたかない [Saezuru Tori wa Habatakanai]
Autor: Kou Yoneda
Wydawca oryginalny: Toiyo Tosho
Wydawca polski: Kotori
Ilość stron: 226
Data wydania: październik 2014
„Mała
masochistyczna kicia” czy „Publiczna toaleta zarządu” – między innymi to takie
przezwiska krążą o Yashiro w przestępczym światku. Jednak mężczyzna nie ma
zamiaru nic z tym robić. Bo niby czemu ma zaprzeczać, skoro jest to prawa? Uzależniony
od namiętnych igraszek szef gangu Shinseikai postanawia przyjąć pod swoje
skrzydła nowego pracownika, który narobi lekkiego zamieszania.
Od samego
początku, czyli od ogłoszenia, że Kotori wyda Złamane skrzydła, byłam
zaciekawiona tytułem. Co prawda jest to dopiero moja druga manga spod piórka
Kou Yonedy, ale po Labiryncie uczuć byłam ciekawa, w jaki sposób autorka ułożyła
historię yaoi w świecie Yakuzy. Muszę przyznać, że poradziła sobie świetnie,
ponieważ dopiero przy pisaniu recenzji przypomniałam sobie, że w swojej
kolekcji posiadam jeszcze wcześniej wymieniony drugi tytuł.
„Człowiek jest sumą sprzeczności.
Chce zadawać ból i doświadczać bólu. Chce upokarzać i być upokarzanym. I choć miotają nim fale, nie tonie i nigdy nie uskarża się na głos.”
Sytuacja obecna:
Yashiro, jak wspomniałam we wstępie, jest szefem jednego z gangów. Po udanie
wykonanej roli swata (o tym później) powraca do swojej szarej, masochistycznej rzeczywistości.
Co ty wiele mówić – Yashiro po prostu nie może żyć bez seksu, a ból sprawia mu
przyjemność. Dlaczego więc, ma sobie go odejmować? W końcu jest masochistą...
Pewnego dnia do gangu dołącza się, nie grzeszący inteligentnym, logicznym
myśleniem, młody mężczyzna – Doumeki Chikara. Zostaje on ochroniarzem szefa.
Yashiro znów ma nową zabawkę, którą może wykorzystać jest tylko chce, lecz tym
razem postępuje trochę inaczej.
Doumeki jest
impotentem, i chyba to skłoniło masochistycznego szefa do tego „innego
traktowania” podwładnego. Jednak Yashiro nie zamierza zostawić nowego ochroniarza
w spokoju i... sobie z nim igra. Tak mniej więcej wygląda początek znajomości
Yashiro i Doumekiego. Na początku poprzedniego akapitu napisała „Sytuacja
obecna”. Powód tego jest prosty i myślę, że osoby, które miały już przyjemność
zaznajomić się z lekturą Złamanych skrzydeł zgodzą się za
mną, iż wszystkie wydarzenia w nim ukazane mają przybliżyć przeszłość
bohaterów. Zdecydowanie nie są to szczęśliwe historie. Względem tego co
przeszli bohaterowie można odczuć nie tylko litość czy bezsilność, ale nawet
obrzydzenie jakie odczuwa się wobec innych. Po przeczytaniu pierwszego tomiku Złamanych
skrzydeł, zobaczyłam, że Kou Yoneda jest doskonałą pisarką i
scenarzystką. Nie patrzmy przez chwile na to, iż jest to tytuł BL. Gdy tak
uczynimy będziemy mogli dostrzec kunszt oraz wrażliwość dzięki, którym powstała
fabuła. Z wielką chęcią przeczytałabym książkę napisana przez Yonedę. Wiem, że
taka książka nie miałaby zbędnych przedłużników i wszystko, nawet najmniejszy
element przedstawionego świata miałby znaczenie. Co tu dużo debatować. Po
prostu cieszę się, że mogłam poznać taką historię. Jeżeli spojrzeć na bohaterów
to nie każdy ich polubi. A wszystko za sprawą rozdziału, który znajduje się
przed głównym wątkiem tytułu. Autorka nazwała ten rozdział Don’t stay gold, a
opowiada on historię lekarza, który jest starym przyjacielem Yashiro.
Wszystko zaczyna
się w uliczce, gdzie jeden z członków gangu ma ukarać kogoś za nie spłacenie
długu. Sytuacji przygląda się Yashiro i wspomniany lekarz – Kageyama.
Zadłużonym jest tak zwany Wściekły Pies, który wpadł w oko szefowi Shinsekai.
Wtedy jeszcze nie było wiadome jaką intrygę zaplanował Yashiro względem swojego
przyjaciela – dawnej szkolnej miłości. W tym krótkim jednorozdziałowym
opowiadaniem zostajemy wprowadzeni do świata, w którym żyje Yashiro. Jednak na
pierwszy plan wysuwa się postać Kageyamy i Wściekłego Psa – Kugi. Jak ja to mam
w zwyczaju, przywiązałam się do tej pary i bardzo było mi przykro kiedy później
w tomiku nie spotkałam się z nimi ponownie. Przez ten jeden rozdział nie
polubiłam postaci Yashiro, lecz wraz z czytaniem mój stosunek do niego zaczął
ulegać zmianie. Zobaczyłam, jak wiele autorka przemyślała przed narysowaniem
komiksu. Każdy z „obsady” ma cechy dobre i złe, strony mocne i słabe, a
wszystko to komponuje się wraz z genialną fabułą. Oby więcej takich tytułów!
„To nie tak, że jakoś szczególnie go znienawidziłem (choć chętnie bym mu skopał dupę). Nie mam złudzeń, ktoś taki jak ja nie znajdzie uczciwej pracy. Więc wszystko mi jedno. W sumie to nawet mógłbym być gangsterem. Ale jestem uparty i chcę sam o sobie decydować.”(Kuga ~ Don’t stay gold)
Prawie w ogóle
nie myślę o Złamanych skrzydłach jako manga yaoi. Może dlatego, że kreska trochę
różni się od tej, z którą miałam więcej styczności, czyli shoujo-podobnej. Co,
jak co, ale yaoi jest bardziej skierowane w kobiecą część społeczeństwa i też
jest rysowane w stylu lubianym przez panie. Myślę, że tak było kiedyś, a
obecnie zaczyna ulegać to lekkiej ewolucji. Osobiście lubię kreskę, jaką
posługuje się Yoneda, ale nie jest ona dla mnie jakaś wybitna. Nie mogę niczego
jej zarzucić, ponieważ technicznie rzecz biorąc jest bardzo dobra, a autorka ma
swój styl, przez który jest rozpoznawalna. Jest bardziej toporna: linie są
grubsze, postaci bohaterów dość rzeczywiste, występują liczne cienie.
Gdzieniegdzie możemy natrafić na kadry, w których mangaka „zaświeca światłem”,
czyli w ciemnościach pojawia się biały odblask. Krótko mówiąc, bardzo dobrze
operuje skalami szarości i dostosowuje rysunki do dramatyzmu wynikającego z
fabuły.
Podsumowując,
manga jest bardzo, ale to bardzo dobra. Szczególnie pod względem fabularnym
oraz posiadania dokładnie rozplanowanych postaci. Na pewno wzrusza, czasem
rozśmiesza. Ja nie boję się sięgnąć po tytuł yaoi, dlatego może nie podchodzę
do Złamanych
skrzydeł jak właśnie do historii BL. Może teraz zabrzmi to trochę
kolokwialnie, ale dosłownie zwisa mi to, że jest to historia o uczuciach
rodzących się pomiędzy mężczyznami. Sądzę, że równie dobrze taka historia
mogłaby być i w yuri (z którym mam lekkie problemy) lub po prostu w zwykłej
mandze z przestępczym wątkiem. Widzę pewne nie dociągnięcia, ale i tak jest to
jedna z lepszych pozycji BL jakie czytałam. Chciałabym już mieć kolejny tomik,
ale chyba jeszcze chwilę będę musiała poczekać.
„Człowiek jest sumą sprzeczności.
Czasem jest samotny, a czasem nie. Czasem jest dla kogoś ważny, a czasem nie.”
Ocena fabuły: 9/10
Ocena postaci: 9/10
Ocena „kreski”: 8/10
OCENA OGÓLNA: 26/30 (87%)
Kilka pierwszych stron:
Egzemplarz recenzencki przeczytałam
dzięki uprzejmości wydawnictwa Kotori :3
Znam tę mangę i nadal waham się czy powinnam ją mieć na półce czy nie, bo u mnie często decyduje o tym ilość erotyki i seksualności w mandze, a tutaj jest jej trochę dużo jak na moje standardy. Przynajmniej początkowo mi to nie siadło. Zapewne z decyzją poczekam do zakończenia serii i zamknięcia fabuły jako całości, bo może się okazać, że mnie koniec nieusatysfakcjonuje :x
OdpowiedzUsuńNie przepadam za historiami autorstwa Kou Yonedy - w moim odczuciu, albo wieją nudą (Labirynt...), albo ich bohaterami są osoby kompletnie zeschizowane. Na marginesie, nawet lubię parę: Kage-Kuga, jednakże Doumeki jest ostatnią osobą, mogącą stworzyć parę z Yashiro. Yoneda tym tytułem dosłownie "rozwaliła mi system", że tak to ujmę. Ja rozumiem - a propos głównego bohatera - trudne dzieciństwo, koszmar gwałtów, etc. itd., ale Doumeki jest ostatnią osobą, której potrzebuje ktoś z tak silnymi zaburzeniami psychicznymi na jakie cierpi Yashiro. Bo jeśli autorka sugeruje, że taką psychuszkę uleczy "miłość" do niezgułowatego Doumekiego, jeśli w ogóle sugeruje, że uleczy ja "miłość", to gratuluję jej nasyconego czymś więcej, niż tylko szaleńczą euforią, podejścia do tematu. Tak. Miłość do niezguły uleczy osobę chorą psychicznie. Bzdura na kółkach. Przy czym zaznaczam, że orientuję się w temacie, jako, że zdobywając uprawnienia zawodowe, musiałam zdać na egzaminie, dopuszczającym mnie do wykonywania zawodu, psychiatrię i psychologię sądową, uczyłam się z podręczników dla studentów medycyny i miałam praktyki w szpitalu psychiatrycznym. Pani Kou Yonedzie polecam to samo - poczytać tego typu podręczniki, pobyć trochę - w ramach doszkalania się w temacie - w szpitalu psychiatrycznym, a dopiero później tworzyć dzieła o czymś, o czym będzie miała jakieś pojęcie.
OdpowiedzUsuńRozumiem Twój punkt widzenia, ale na świecie są różni ludzie i nie każdego można zamknąć w schemacie zapisanym w kilku, czy nawet kilkudziesięciu książkach. A to jest fikcja literacka. W tym świecie wszystko może być prawdą. Ja nie mam problemu z tym, że Yashiro czy Doumeki jest jaki jest, po prostu dobrze mi się czyta ten tytuł. Poza tym nie wiadomo czy Yoneda nie czytała niczego, a nawet jeśli nie to i tak uważam, że jest genialną pisarką, ponieważ już nie o sam temat chodzi, ale o to w jaki sposób komiks jest skomponowany. Do mnie ta historia trafiła, a czy jest to realne bardziej czy też mniej to już inna sprawa. Bo kto wie, może na końcu będzie dane mi ujrzeć jednorożca na tęczy?
UsuńMożna wiedzieć dużo, ale i tak granica jakiejkolwiek dziedziny nauki, czy to matematyka, czy kultura, czy nawet psychologia nigdy nie będzie miała dokładnie wyznaczonego kresu.
Mam nadzieje, że to, co napisałam nie wydaje Ci się jakimś wielkim bezsensem (czy też jakimś szczeniackim bulwersem - o nie daj że...), jeżeli tak, to może źle się wyraziłam. Profesjonalistką nie jestem, po prostu lubię pisać. :3
Nie chodzi mi o jakiś schemat - ja sama nienawidzę schematów i schematycznego myślenia. Moje wypociny powyżej to reakcja na hurraoptymizm pod kątem rzekomego realizmu Saezuru. Realistyczny - i owszem, choć jednocześnie nudny i ciągnący się jak przyklejona do jeansów guma do żucia - jest Labirynt. Ale ZS co najwyżej mogą trącić realizmem.
UsuńCo do pairingu - moim zdaniem, Doumeki do Yashiro po prostu i zwyczajnie nie pasuje. Z równie prostego powodu - Yashiro jest dość wyrafinowaną jednostką, natomiast Doumeki jest prosty jak budowa cepa. Początkową myślą było, że być może jest upośledzony umysłowo w stopniu lekkim, ale przecież był policjantem, zatem ta możliwość odpadła w przedbiegach. To jest bardzo proste - jeśli masz szersze horyzonty, jeśli jesteś wyrafinowanym elegantem, to będziesz szukał dobicia tych cech w swoim partnerze. Ponieważ tak naprawdę przeciwieństwa się odpychają, to podobieństwa się przyciągają. Podobne lecz podobnym - ta zasada homeopatii sprawdza się także w życiu.
P.S.
UsuńPisząc o hurraoptymizmie, nie miałam na myśli twojej recenzji - ten zachwyt wylewa się z wielu innych wypowiedzi na temat ZS.
Niestety, ale zdecydowanie manga nie dla mnie :(
OdpowiedzUsuńhttp://solidscript.blogspot.com/
Czytałam już jakiś czas temu, ogólnie jeśli chodzi o yaoice to mam bardzo dużą rozpiętość gatunkową i ten konkretny tytuł zmieścił się w owych ramach. xD
OdpowiedzUsuńChciałem tylko napisać, że bardzo lubię tę mange
OdpowiedzUsuń