69. PRZEKLEŃSTWO SIEDEMNASTEJ WIOSNY ~Kotetsuko Yamamoto x Fuyumi Ono - TOMIK DRUGI




Tytuł: Przekleństwo siedemnastej wiosny
Tytuł alternatywny: Sugiru 17 no Haru ; 過ぎる十七の春 [Sugiru Juunana no Haru] ; Sugiru Juunana no Haru
Rysunki: Kotetsuko Yamamoto
Scenariusz:
Fuyumi Ono
Wydawca oryginalny: Gentosha
Wydawca polski: Ringo Ame
Ilość stron: 224
Data wydania: wrzesień 2014
Nagła przemiana Takashiego nie mogła zajść bez przyczyny, dlatego Naoki postanawia zbadać sprawę. Udaje mu się odkryć, że od dziewiątego pokolenia w ich rodzinie pierworodny syn przeżywa tylko siedemnaście lat. W tym samym dniu ginie również i matka. Jakby tego było mało, jego ciotka – a matka Takashiego – popełnia samobójstwo. Takashi prawie w ogóle nie wychodzi z pokoju, co niepokoi resztę rodziny, jedynie Naoki wie, że nie jest to spowodowane nagłą śmiercią krewnej. Aby rozwiązać zagadkę, będzie musiał zapytać się własnej mamy, co takiego stało się w dniu śmierci wujka i dziadków. Długo skrywany sekret rodziny Sugata wychodzi na jaw. Czy Naoki poradzi sobie, jeżeli na niego też coś czyha?


Wyczekiwałam z niecierpliwością drugiego tomiku Przekleństwa siedemnastej wiosny. Nie mogłam się doczekać kiedy dostałabym kontynuację do rączek, a dziś w końcu mogłam przeczytać. W ciągu tygodnia nie mam praktycznie na nic czasu prócz szkoły czy zajęć dodatkowych. Czytając mangę zapomniałam o wszystkim. Tak bardzo mnie zainteresowała, że odcięłam się na chwilę od rzeczywistości. Wszystko jest dobrze wyważone. Nie ma takiego momentu, aby akcja nagle straciła na swoim tempie. Ale zacznijmy od początku, a raczej od zewnętrznej części książeczki. 

Jest to trzeci egzemplarz od wydawnictwa Ringo Ame i jestem pod wielkim wrażeniem. W ogóle nie mogłabym powiedzieć, że jest to wydawnictwo początkujące. Trzymając tomik w rękach mogłam stwierdzić, że jest to jedno z takich wydawnictw, co ma wszystko po dopinane na ostatni guzik. Obwoluta tak jak w tomiku pierwszym zachwyca nie tylko postaciami bohaterów na niej, ale też wykonaniem. Jest schludna i to przyciąga do zakupu. Nie potrzeba dodatkowych złoceń czy jakichkolwiek innych zdobień. Pamiętam, jak przy recenzji Dia Game pisałam o tym, że moje wydanie ma „zruszoną” pierwszą stroniczkę. Powiem tylko tyle, ze można o tym zapomnieć. Mała prośba ode mnie – kochane Ringo Ame, nie zmieniajcie drukarza! Ta czerń to czerń jaką chce się ujrzeć w wydawanych w Polsce tomikach. Do tego na kolorowej stronie jest pokazane to co jest jednym z atutów kreski pani Yamamoto. 

Co mam na myśli? Jestem fanką akwarelowo-copicowego kolorowania. Od czasu kiedy ujrzałam rysunki Io Sakisaki nie mogę ich niczym zastąpić, ale kreska i sposób w jaki Yamamoto Kotetsuko przedstawia bohaterów wskakuje na moja listę najlepszych. Wystarczy spojrzeć na jej rysunki i już wiadomo, że pochodzą one spod jej ręki. To sobie najbardziej cenię wśród rysowników, ponieważ nawet bez podpisywania wiadomo do kogo należy praca. Sama cały czas szukam swojej kreski i próbuję wszystkiego. Starczy, że przez miesiąc nie będę rysować i już widzę zmianę. (Pod spodem dodam dwie swoje ostatnie prace. :3 Będziecie mogli na mnie krzyczeć. XD). W kolejce czeka na mnie kolejna dobrze narysowana manga, ale jaka to przekonacie się za tydzień. Teraz swoje pięć minut ma Przekleństwo.

Tym co najbardziej na mnie podziałało jest bez dwóch zdań fabuła. Czytałam... Chociaż mówiąc w tym przypadku o „czytaniu” nie ma co, ja pożerałam ten tomik z zapartym tchem. Może się powtórzę, ale naprawdę akcja była coraz bardziej wciągająca, nie zwalniała w ogóle ze swojego biegu. Trzymała w napięciu do samego końca. Serce biło mi bardzo szybko – tak samo ze strachu, jak i z zachwytu dla autorki scenariusza. Jeżeli pojawi się coś jeszcze od tej autorki to na pewno to zdobędę. Pierwszy tomik był tylko przedsionkiem. Prawdziwy skarb został ukryty w drugim tomiku, a ja mogłam dotknąć tego wszystkiego. Nie wiem od czego nawet zacząć. Co mam Wam przybliżyć, a co pozostawić w tajemnicy i uchronić spojlery. Jestem przekonana, że te osoby, który lubią poczuć klimat mangi na skórze sięgną po ten tytuł prędzej czy później. Czytając, czy też pożerając Przekleństwo niewątpliwie będziecie coraz bardziej zaskoczeni. Pod koniec żałowałam, że to już koniec, ale odczułam też ulgę, że nie ma więcej tomów. Bo jak historia jest dobra to lepiej ją skończyć w dobrym momencie, niż ciągnąć, bo ciągnąć. 

O bohaterach nie będę wiele pisać. Są po prostu bardzo dobrze stworzeni dla tej historii. Poprzednio pisałam o nich trochę więcej. Dlatego nie będę się powtarzać. Resztę powierzam Wam, bo nie pozostało nic innego jak tylko zakupić Przekleństwo siedemnastej wiosny. Macie moją gwarancję, że nie zawiedziecie się. No chyba, że tylko widok hektolitrów krwi i wielkiej rozróby do kogoś przemawia. Dla koneserów horroru powinna być to dobra przygoda. Osobiście czytam wszystko i wszystko ma dla mnie swoje plusy jak i minusy. Tu jednak nie potrafię się dopatrzeć ujemnych cech. Wszystko jest tak jak być powinno, dlatego z dumą mogę polecić Wam ten tytuł. 

Ocena fabuły: 10/10
Ocena postaci: 10/10
Ocena „kreski”: 10/10
OCENA OGÓLNA: 10/10

Stroniczki: 




Za egzemplarz recenzenci dziękuję wydawnictwu Ringo Ame. <3




************************************************************************************************************************************************************************* Jak już napisałam, to dodam... Kiedyś, jak znajdę to dodam moje akwarele z wiosny. xD

Komentarze

  1. Oj, drugi tomik... a ja go jeszcze nie czytałam! >.< Żeby sobie nie spoilerować to do recenzji wrócę w późniejszym czasie. hah xD

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja tak jak Tabitha przejrzałam Twoją recenzję na szybko, żeby wgłębić się w nią dopiero po lekturze drugiego tomu ;) Patrząc jaką ocenę wystawiłaś, mniemam, że zakończenie nie jest rozczarowujące.
    Bardzo fajne rysunki, widać że zwracasz dużo uwagi na anatomię, co się chwali. Częściej wrzucaj jakieś swoje prace :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo przyjemnie czyta się to co napisałaś, masz ładny wygląd bloga i koleją czytelniczkę ^^

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz