18. KAGEN NO TSUKI ~ Ai Yazawa – TOMIK DRUGI
[NIEWIELKIE SPOJLERY POPRZEDNIEGO TOMIKU]
Tytuł: Kagen no Tsuki
Tytuł alternatywny: 下弦の月
[Kagen/Shitatsuru no Tsuki] ; Last Quarter
Autor: Ai Yazawa
Wydawca oryginalny: Shueisha
Wydawca polski: Waneko
Ilość stron: 166
Data wydania: luty 2013
Piękne dni bez fizyki niestety chyba na jakiś czas się skończyły... Ale, nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło, prawda? (Tylko sama siebie okłamuję... *emuje w kąciku*) Mam nadzieje, że nie było zbyt dużej przerwy pomiędzy postami, ale pisze kiedy tylko mogę. W tym tygodniu do mojej szkolnej listy „have to do” wleciała lektura – „Pan Tadeusz” lub jak ja go nazywam w swoich myślach „Mr.Tadeo”. xD (Proszę nie pytajcie czemu...). Do tego wszystkiego dochodzą nie dospanie godziny oraz dodatkowe zajęcia z angielskiego. Jednym głośnym i wyraźnym – GOMENESAI MINNA!
W
tym tygodniu mieliśmy szansę ujrzeć księżyc w pełni za naszymi oknami. I chyba
to przyczyniło się do ponownego sięgnięcia po Kagen no Tsuki. Teraz zazwyczaj, gdy
myślę księżyc, to od razu myślę o tej mandze. Bardzo mnie poruszyła, zresztą
jak każdy tytuł pani Yazawy jaki miałam okazję czytać/oglądać. Lecz ta recenzja
poświęcona jest drugiemu tomikowi. Mam nadzieję, że moje wypociny będą
zrozumiałe, ponieważ tak jak pisałam przy poprzednim tomiku, ciężko mi napisać
coś na temat tej mangi. Oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Aby
trochę zbliżyć wam co odczuwam, pozwolę sobie przedstawić to na przykładzie
artysty scenicznego. Wiadomo, że na każdym przedstawieniu wykonawca otrzymuje
wiele braw oraz innych wyrażających nasz zachwyt gestów i słów. Jednak czasami
zdarza się delikwent, który przedstawiając nam swoje umiejętności, po występie
dostaje głuchą ciszę. Ani jednego dźwięku, żadnego buczenia, czy oklasków, po
prostu cisza. Każdy widz, przetwarza to co ujrzał/usłyszał. Jeżeli,
kiedykolwiek przeżyliście taką sytuację wiecie o czym mówię i do czego
zmierzam. Ta, jakby się mogło wydawać, złowroga cisza jest tak jakoby
zachwytem, który mógłby tylko zburzyć „atmosferę”. Ale czas przejść do rozwinięcia, czyli opisu
tomiku... (Jeżeli nie czytałaś/-eś poprzedniej części, odsyłam do poprzedniego posta albo do sklepików internetowych (wydawnictw bądź księgarń) gdzie możecie
je nabyć.)
Opuszczony dom i dusza Ewy
** Hotaru poszukując swojego kotka, trafia pod koła
samochodu. Po miesiącu spędzonym w szpitalu, wychodzi i pomimo nieszczęśliwego
zdarzenia nadal uparcie szuka jakichkolwiek śladów po zaginionym zwierzęciu. W
ten oto sposób trafia na teren opuszczonej posiadłości, gdzie spotyka
dziewczynę ze swojego powypadkowego, długiego snu. Jak się później okazuje jest
ona duchem, który nie może opuścić murów domu. Ma również zaniki pamięci,
jedyne co pamięta to tajemniczy Adam, z którym, jak twierdzi, niegdyś tu
mieszkała oraz fragment skomponowanej przez niego piosenki. Hotaru wraz ze
swoimi przyjaciółmi – Sae, Masakim i Tetsu, pragnie pomóc nieszczęśliwej
dziewczynie. Postanawiają, że będą ją nazywać Ewą i postarają spełnić się jej
pragnienie – ponowne spotkanie Adama. Jednak poszukując informacji na temat Adama
historia Ewy staje się coraz bardziej zagmatwana. Dom, w którym przebywa Ewa
jest pusty od około dwudziestu lat, jednak siostra jednego z „grupy młodych
detektywów” twierdzi, że widziała tam około miesiąca temu licealistkę. Jednak
bardziej poruszające są inicjały „S.K.” na pierścionku Ewy. Dzieci dowiadują
się, że ostatnią osobą zamieszkującą posiadłość pewna młoda kobieta – Sayaka Kamijō.**
„(...)
żeby potwierdzić naszą teorię „Bramy Styks” (...) Hotaru musiała utracić coś
bardzo cennego. I choć nie posiadamy dowodów, musimy w to wierzyć, by ruszyć
dalej. Mamy mało wskazówek, ale jestem pewien, że dzięki którejś z nich uda nam
się znaleźć rozwiązanie.”
Kobieta
na zdjęciu – Sayaka Kamijō – nie przypomniana Ewy. „Młodzi detektywi” muszą
szukać gdzie indziej. Masaki znajduje w starej gazecie informacje o wypadku
sprzed miesiąca, w którym to uczennica z liceum zostaje potrącona przez samochód. Po dziś
dzień jest w śpiączce. W tym samym dniu wypadek miała Hotaru. Wiedzą jeszcze,
że w tamtym czasie wokół posiadłości kręciła się uczennica z liceum Sasahara. Gdy
przechodzą przez bramę owego liceum od razu natrafiają na przyjaciółki
dziewczyny z artykułu. Jednak nie są one zbytnio miłe dla dzieci. Może dlatego,
że Tetsu ma niewyparzony język i zero jakichkolwiek barier międzyludzkich? W
każdym razie jedna z nich gubi zawieszkę ze zdjęciem na którym jest Ewa –
Mizuki Mochizuki.
Ewa – Mizuki czy Sayaka?
„Teraz
wystarczy tylko znaleźć Adama, by Ewa mogła wrócić do ciała Mizuki. Zupełnie
jak śpiąca Królewna przebudzona pocałunkiem swego księcia.”
Mogłoby
się zdawać, że zagadka dobiega końca. Lecz, nadal nie wiadomo gdzie jest Adam.
Może wrócił do swojego kraju? Wiadomo tylko tyle, że jest członkiem jakiegoś
zespołu. Problemy zaczynają być coraz bardziej poważne, ponieważ nie wiadomo
czy Mizuki miała jakiekolwiek powiązania z Adamem. Oprócz tego, Ewie zaczynają
wracać wspomnienia, które są sprzeczne z historią Mizuki. Według Ewy mieszkała
w opuszczonym domu od dziecka wraz z kochającymi rodzicami i kotką Mery. Cały
dom zaś widzi w świetnym stanie, jakby nigdy nie był porzucony – półki pełne
książek, piękne meble, niczym nie naruszone ściany, prócz jednego miejsca gdzie
Mery ostrzyła pazurki. To co mówi Ewa jest dla dzieci nie do zrozumienia.
Ostatnimi mieszkańcami tego domu było państwo Kamijō wraz z córką – Sayaką, ale
to wszystko było ponad 20 lat temu, kiedy Mizuki nie było jeszcze na świecie. Kim
tak naprawdę jest Ewa? I gdzie podziewa się Adam?
„Boże,
tak bym chciała przyprowadzić tu Ewę! Chciałabym, żeby mogła posłuchać piosenki,
przez którą wszyscy znieruchomieli zasłuchani. (...) Cierpliwości, Ewo. Jeszcze
trochę... Obiecuję, że sprowadzę do Ciebie Adama.”
Nie
da się zauważyć, że ciężko mi szło pisanie tej recenzji. To co czytaliście na
początku to napisałam dwa dni temu. Można powiedzieć, że „blokada twórcza”, ale
ten akapit należy poświęcić podsumowaniu tomiku. Wszystkie tomiki są ze sobą
silnie powiązanie, co dla mnie było wielkim wyzwaniem, by nie zdradzić wszystkiego
co się w nim dzieje. I tak jak pani Anna Łacina (z którą w tym tygodniu miałam
spotkanie w bibliotece) nie lubię czytać mocno spamowanych recenzji. Mam cichą
nadzieję, że moja taka nie jest, prawda? (^u^’) Oczywiście nie liczę fragmentu umieszczonego
pomiędzy gwiazdkami i odniesień do tomiku pierwszego. Jak już pisałam kiedyś
Pani Ai Yazawie należy się ołtarzyk, bo historie, które tworzy są bardzo
wzruszające i można bardzo mocno zżyć się z ich bohaterami. W tym tomiku oczywiście
było kontynuowanie historii z poprzedniego, ale również poznajemy bliżej
historie naszych detektywów. Z pewnością po jego lekturze, te kochane dzieciaki
są dla czytelnika bliższe. Kwestie „kreski” pomijam, napisałam troszkę o niej w
poprzednim poście. Kagen no tsuki polecam
przede wszystkim tym co kochają dramaty i romanse, ale i nie tylko. Każdy może
zabrać się za ten tytuł. Chyba, że manga bez walki fizycznej nie jest dla kogoś
mangą i jest to dla niego niezbędny element komiksu. :D
Ocena
fabuły: 10/10
Ocena
postaci: 10/10
Ocena
„kreski”: 9/10
OCENA
OGÓLNA: 10/10
Luuuubię to. Ale jak dla mnie film był trochę badziewny. Zrobiłabym lepszy :D
OdpowiedzUsuńFilmu nadal nie ogladałam, jakoś tak wyszło. Tylko kiedyś natknęłam się na piosenkę i na tym się kończy moja znajomość filmu. xD
UsuńOsobiście nie przepadam za romansidłami, ale Twoje recenzje naprawdę zachęcają do zakupu i teraz nie wiem co mam zrobić. Z drugiej strony kupuję już sporo tytułów a miejsce na półkach powoli się kończy... niemniej jednak z chęcią zapoznałabym się z tą mangą.
OdpowiedzUsuńMr.Tadeo też mnie gnębi, ale po przeczytaniu 50 stron, muszę przyznać, że nie jest taki zły. Na razie... He, he(czarny śmiech).
OdpowiedzUsuńCo do mangi, to niestety, ale pomimo świetnej recenzji nie zabiorę się za nią. Jakoś kreska do mnie nie przemawia, a cała ta historia kojarzy mi się ze starymi filmami. Naprawdę nie wiem dlaczego...
Ja jestem gdzieś w księdze 7... I zastanawiam się co chciał przekazać Mickiewicz... To, że w Częstochowie tabakę rozrabiali?? Mniejsza z tym!
UsuńJak wspominałam wcześniej kreska Pani Yazawy jest charakterystyczna, może nie jest boska, ale tak jak w "One Piece", czy "Naruto" nie da się jej pomylić z żadną inną. Dlatego moja ocena jest taka wysoka. To co najważniejsze to jest uchwycone. :)
Drugi tom okazał się zdecydowanie lepszy od pierwszego. Zbudował odpowiednie napięcie, a zarazem trochę namieszał. Zdecydowanie ten tom jest lepszy od pierwszego, ale gorszy od trzeciego, który zapewne też zostanie przez Ciebie zrecenzowany :)
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że chyba nie powinno się oceniać tomików 'Kagen no Tsuki' osobno. Uzupełniają się i tworzą jedną całość do tego stopnia, że w pamięci stapiają się w pełną historię. Podziwiam, że ci się udało, Aguś <3
OdpowiedzUsuńKilka razy rzuciło mi się w oczy w empiku. Chyba kupię :)
OdpowiedzUsuńCzytałam Kagen No Tsuki kilka miesięcy temu. To była jedna z pierwszy mang, jakie sobie kupiłam i naprawdę nie żałuję wydanych na nią pieniędzy. Piękna historia, nostalgiczna. Jeszcze długi czas po jej przeczytaniu rozmyślałam o bohaterach. Kiedyś posiadałam kolekcję tomików Paradise Kiss, ale musiałam je sprzedać, niemniej jednak tamta historia była równie ciekawa jak ta. Chociaż ta jest smutniejsza.
OdpowiedzUsuńP.S nie taki straszny Tadek jak go malują, dasz radę :)
Momo
Dziękuję! W tym tyg. miałam sprawdzian więc się przekonam czy wystarczająco dobrze zapoznałam się z tą epopeją...
UsuńTak, ParaKiss też jest świetne! <3 Ale co do sprzedaży tomików to nie ma rzeczy na świecie która by mnie zmusiła do tego. Za bardzo się przywiązałam. xD
Też bardzo żałuję, że musiałam sprzedać, ale nie miałam wyjścia. Teraz mam nadzieję, że zbiorę na nowo :)
UsuńTrzymam kciuki!
Momo