43. VAMPIRE KNIGHT ~ Matsuri Hino – TOMIK SIÓDMY
Tytuł:
Vampire Knight
Tytuł
alternatywny: ヴァンパイア騎士(ナイト) [Vanpaia
Naito]
Autor:
Matsuri Hino
Wydawca
oryginalny: Hakusensha
Wydawca
polski: Waneko
Ilość
stron: 192
Data wydania: maj 2011
(Jeżeli nie czytałaś/-eś poprzednich części, odsyłam
do poprzednich postów (1./2./3./4./5./6.) albo do sklepików internetowych
(wydawnictw bądź księgarń) gdzie możecie je nabyć.)
Yuki
dostrzega szansę poznania swojej przeszłości. W archiwach w twierdzy
Stowarzyszenia Łowców znajdują się odpowiednie dokumenty, które w jakiejś
części mogą pomóc dziewczynie. Jednak nadzieja na odkrycie tajemnic sprzed
dziesięciu lat, dosłownie wypala się. Ferie zimowe dobiegają końca, a szkoła
Kurosu znów zaczyna tętnić życiem. Wracają starzy uczniowie oraz przybywają
nowi. Yuki i Zero znów muszą stanąć na posterunku i pilnować Klasy Nocne i
Klasy Dzienne. Jednak przez ferie wyszło na jaw jeszcze kilka problemów,
również powiązanych z przeszłością. Yuki zaczyna miewać osnute czerwienią halucynacje,
które doprowadzają ją do stanu szaleństwa. Jakby tego było mało, stają się
coraz bardziej silniejsze i realne. Zero natomiast walczy z siedzącą wewnątrz
niego bestią. Jedyną istotą mogącą im pomóc jest Kaname – Wampir Czystej Krwi.
Lecz tajemnica pod jaką Kuran cały czas się skrywa, na pewno nie pomaga
szkolnym strażnikom. Choćby chcieli nie potrafią do końca zaufać bestii,
zwłaszcza Zero. Dodatkowo coś złego dzieje się poza szkołą w środowisku
wampirów. Można być pewnym, że przyniesie to fatalne skutki dla mieszkańców
szkoły Kurosu.
Dawno
nie pisałam o Vampire Knight i teraz ciężko było mi cokolwiek napisać w
opisie tomiku. Granice pomiędzy tomikami mam zupełnie rozmazane, a czytając
tylko jeden z nich nie chcę zdradzać co będzie dalej, ani co „ważniejszego”
zdarzyło się poprzednio. Wiem, okropna jestem. :3 Co mogę powiedzieć o
siódemce? Otóż...
Na
pewno jest to jeden z tych lepszych tomików, w których bieg akcji ujawnia czytelnikowi
skrywane wcześniej tajemnice. Tu ostatnia strona jest mocno nieznośna, dla
kogoś kto nie lubi jak tomik kończy się w decydującym momencie, a przeczytawszy
już tych kilka tomików wiadomo, że pani Hino lubi takie zakończenia rysować w
swoich mangach. Do tego w tym tomiku jest dobre kadrowanie. Nieważne czego nie zrobiłabym
to za każdym razem kiedy czytam ten tomik, wciąga mnie i czuję się tak jakbym
przebywała tuż obok bohaterów. Na pewno jedną z takich scen było spotkanie
Kaname i Yuki na korytarzu. Yuki była już w czerwonym świecie dziwnych
przywidzeń, kiedy to wyczuła czyjąś obecność. Dopiero po chwili docierło do
niej, że był to Kaname i miała do niego kilka pytań. Dalszy rozwój wypadków
byłby raczej spojlerem, dlatego zakończę tę scenę w tym miejscu.
Nie
ukrywam, że to jedna z przeze mnie lubianych scen, pomimo faktu, że nie za
bardzo przepadam za samą postacią Kaname. Innym i chyba najbardziej lubianym
jest dość podobny fragment kiedy Zero przychodzi do pokoju Yuki, aby sprawdzić
czy wszystko z nią w porządku. Ta (znów) pod wpływem dziwnych halucynacji rzuca
się z morderczymi intencjami na strażnika. Z transu wybija ją oddanie Zero.
Całkowicie oddał się jej sądom Uznał, że ta dziewczyna może zrobić z nim co
chce. Oczywiście, dziewczyna wypowiada kilka nieprzyjemnych słów wyrzucając z
siebie nagromadzone problemy oraz wynurzając sprawy które wydarzyły się pomiędzy
strażnikami. Z całości wynika, iż dziewczyna chciałaby mieć oparcie w
przyjacielu, ten jednak neguje jej wypowiedź mówiąc, że jedyną osobą jakiej
potrzebuje jest Kaname. Kiedy wszystko się uspokaja, chłopak wychodzi z pokoju
przeświadczony, iż Yuki czuje się lepiej. Nawet nie wiedział, jak się mylił.
Dziewczyna znów pogrążyła się w świecie pomalowanym czerwienią krwi. I jak tej
sceny nie lubić? To jest jeden z tych momentów kiedy chce się, albo krzyknąć „aww”,
albo udusić Zero za takie słowa. Ale to jest właśnie cały Zero, dla którego to
Yuki jest całym światem.
Wracając
do postaci Kaname. Na tym etapie jest to dla mnie znośna postać, ale wolę Zero.
Nie mogę zaprzeczyć, że to przez Yuki Kaname stracił w moich oczach cały swój
wampirzy blask. Jej ciągłe „Kaname-sempai”, w polskiej wersji „kolego Kaname”
zaczęło doprowadzać mnie do szału tak, że odbiło to się na postaci Wampira
Czystej Krwi. Po przeczytaniu dalszych tomików wiem, że to już tak musiało być.
Jednak recenzja jest o tomiku siódmym, więc przy niej pozostańmy. W siódemce mam
wrażenie jakby Kuran pokazywał wszystkim, że to on ma kontrolę nad wszystkim i
wszystkimi. I myślę, że najbardziej widać to kiedy Zero jest bliski zastania wampirem
z poziomu E. Przewodniczący Klas Nocnych oferuje mu swoją krew oczywiście w
zamian za coś co dla nich obu jest bardzo ważne.
Myślę,
że pomału mogę kończyć recenzję siódmego tomu. Teraz pisząc o poprzednich
tomach zastanowiłabym się nad wystawieniem poprzednim tak wysokich ocen,
ponieważ ten zdecydowanie ma to „coś”. Myślę, że fabuła stała się lepsza tak mniej
więcej od piątego tomiku, a teraz jej ocena rośnie coraz wyżej i wyżej. O „kresce”
nie będę pisać kolejnej ody, ballady czy jak się tam nazywa utwór o uwielbieniu
czegoś. Przy następnym razie, kiedy będę miała więcej czasu, napiszę znów o
rysunkach pani Hino. Jedynym minusem w moim tomiku jest ilość pustych stron.
Brakuje mi aż ośmiu stron! Chyba mam jakieś „szczęście” do wydań odrobinę niekompletnych
lub też inaczej sponiewieranych. Ale nie licząc tego niedopatrzenia jest bardzo
dobrze, wręcz wspaniale. Dlatego bardzo polecam wam tę serię!
Ocena fabuły:
10/10
Ocena postaci:
9/10
Ocena „kreski”:
10/10
OCENA OGÓLNA:
10/10
Zdjęcia stroniczek zrobione moim telefonem (przepraszam za jakość!):
7 tomik, co... kiedy to było, gdy go czytałam... Och, serio masz puste strony w tomie? Jeszcze mi się to nie zdarzyło... znaczy zdarzyło mi się kiedyś w tomach jpfu, ale na takiej zasadzie, że po prostu miałam dodatkowe, puste strony w środku, żadnych mi nie brakowało.
OdpowiedzUsuńJa mam w środku. Jedna to koniec rozdziału... do dziś osnuty tajemnicą. :P
UsuńTak bardzo puste strony :D
OdpowiedzUsuńA kurczę zawsze kusiło mnie Vampire Knight, ale nie mogłam się zdecydować. A teraz rozumiem, że warto :D
OdpowiedzUsuńOsobiście bardzo wielbię Kaname - możliwe że nawet bardziej niż Zero...
OdpowiedzUsuńAle ogólnie Vampire Knight bardzo mi się podoba jako cała seria, a do tego po przeczytaniu ostatniego tomu zostawiła po sobie niedosyt :3
Manga warta zapoznania ^^