205. NASZ CUD #1 ~ Natsumo Kumeta




Tytuł PL: Nasz cud
Tytuł JP: ボクラノキセキ [Bokura no kiseki]
Autor: Natsumo Kumeta
Wydawca JP: Ichijinsha
Wydawca PL: Waneko
Ilość stron: 194
Data wydania JP: 2009
Data wydania PL: 2016 (maj)

Od zawsze lubiłam fantasy i nie ważne czy było ono więcej czy mniej magiczne. Po prostu lubiłam czytać historie pokazane w rzeczywistości zupełnie odmiennej od naszej. Po Nasz cud zdecydowałam się sięgnąć ze względu na połączenie współczesności "naszego" świata z zupełnie innym, gdzie panują królowie, a magia jest bronią. W duchu modliłam się by nie była to "śmieszkawa" manga, tylko aby miała w sobie trochę więcej powagi. Moje modły zostały na szczęście wysłuchane, bowiem spędziłam przy tomiku kilka przyjemnych chwil.

Kiedy w Zerestii pojawia się kolumna światła, na zamku królewskim robi się nie małe zamieszanie. Wiadome jest tylko jedno - ktoś odważył się zaatakować. Niestety mieszkańcy zamku nie mają szczęścia i giną podczas ataku. Między nimi jest również księżniczka Veronica...
Harusumi Minami od zawsze twierdził, że w poprzednim życiu był księżniczką. Jego sny o dawnym życiu są na tyle wyraźne, że wierzy iż były prawdziwe. Niestety wśród swoich rówieśników jest uważany za dziwoląga, który gada niestworzone historie, dlatego też wszyscy od niego stronią. W przeciągu kilku lat, wszystko jednak ulega zmianom...

Były przypadki - nawet wiele - że główny bohater jakimś trafem trafiał do innego wymiaru, świata, galaktyki czy czego tam jeszcze (np. No game no life, Olimpos czy Bezsenne noce). W każdym razie wszystko diametralnie się różniło od tego, co on znał. Tym razem nikt do nikogo nie "wpada", a przynajmniej nie w pierwszym tomiku. Tutaj Harusumi jest reinkarnacją Veronici, co mnie zainteresowało i skłoniło do przeczytania Naszego cudu. Kiedy już byłam po lekturze komiksu, wiedziałam, że autorka pokazała, iż stać ją na bardzo wiele.
Przede wszystkim manga jest bardzo dobrze skonstruowana. Co prawda na początku zaczęłam się odrobinę gubić, gdyż raz patrzyłam na to, co działo się w Zerestii, a następnie nagle miałam przed oczami przemyślenia Harusumiego. W miarę czytania zrozumiałam, że taki efekt był z góry zamierzony. Tak jak Minami, mieliśmy poczuć się trochę zagubieni i jednocześnie miała wzrosnąć ciekawość do odległego w czasie świata. Do tego mogę tylko powiedzieć, że w dalszej części robi się jeszcze bardziej ciekawiej. Harusumi odkrywa, że może używać Magii oraz, że nie tylko on pamięta wydarzenia z Zerestii.

Niestety najmniej uwagi poświęciłam stworzonym postaciom. Cały czas starałam się nadążyć za akcją i chciałam, jak najwięcej dowiedzieć się o Zerestii oraz przypadku Harusumiego. Z całej gromadki, jaka została tutaj przedstawiona, zdecydowanie na przód wychodzą trzy postaci: Harusumi (nasz kochany pan Księżniczka), Kamioka (pierwsza przyjaciółka Minamiego) oraz Takao (dziewczyna, która podoba się Minamiemu). Jak na razie są to postaci, które mi najbardziej się spodobały. Pojawiły się też inni koledzy i koleżanki Minamiego, którzy prawdopodobnie w późniejszym czasie wyjdą z cienia. Sądzę, że jak na pierwszy tom, mogę zaakceptować to, że fabuła odrobinę przykryła charaktery, co niektórych bohaterów, ponieważ dzięki temu, że jest bardzo interesująca, będę miała okazję bliżej zapoznać się z resztą towarzystwa w kolejnych częściach.

W sprawie kreski, mogę powiedzieć, że mi się podoba. Przede wszystkim jest troszkę szkicowa, co już u mnie punktuje. Jednak nie uważam by była ona dziełem sztuki. Czasem postaci wyglądają, jak za bardzo wydłużone chibi, przez co wydaje się, że są nieproporcjonalnie. Z początku wszystko wyglądało dość dziwnie, jednak po jakimś czasie się przyzwyczaiłam i nawet zaczęło mi się podobać. Uważam, że rysunek jest bardzo dobry oraz, że styl mangaczki jest na tyle charakterystyczny, że dałoby się ją odróżnić od całej reszty. 

Bardzo dobrze bawiłam się przy czytaniu Naszego cudu. Najbardziej spodobał mi się pomysł na historię. Jest na tyle oryginalny i pomysłowy, że mam wobec tej mangi dość spore nadzieje. Postaci nie są stworzone źle, jednak tak, jak wspomniałam, zostały one wyparte przez fabułę. Natomiast do kreski da się przyzwyczaić i da się ją polubić. Jedyna rzecz jaka mi zgrzyta w całokształcie mangi to napis na obwolucie. Dla mnie styl tytułu za bardzo odcina się od ilustracji, ale uznajcie, że po prostu się czepiam, gdyż cała reszta jest wykonana dobrze. A teraz pozwólcie, że zacznę ubolewać nad swoim portfelem, ponieważ jest to kolejna seria, którą chętnie upchnęłabym na półce.

Ocena fabuły: 9/10
Ocena postaci: 8/10
Ocena kreski: 7/10
OCENA OGÓLNA: 24/30 (80%)

Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu Waneko! :3 


Komentarze

  1. Mi, wbrew początkowym przypuszczeniom, chyba też przyjdzie ubolewać nad portfelem. Jakoś wątpiłam w to, że ta manga mi się spodoba, ale mimo wszystko postanowiłam zerknąć na skany i naprawdę się wciągnęłam. Wykroczyłam też trochę poza pierwszy tom i wygląda na to, że dalej kwestia bohaterów zostanie należycie rozwinięta. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Od zawsze wiedziałam, że Waneko wydaje najlepsze mangi XD Ten tytuł to kolejny dowód na to, że miałam rację ^^

    Pozdrawiam :*
    mangimitchelii.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam wszystkie tomy, które do tej pory wyszły w Polce, ale serii jeszcze nie ruszyłam... jestem failem XD

    OdpowiedzUsuń
  4. Coś całkiem w moim typie i zachęciło mnie do siebie. Mangę w łapkach mam wyjątkowo rzadko, preferuje w animie, ale może spróbuje z tym.
    Ps. Banner z Ao Haru Ride jest piękny :)

    http://cosmo-books.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz