53. BEAST MASTER ~ Kyousuke Motomi – TOMIK DRUGI
Tytuł: Beast Master
Tytuł alternatywny: ビーストマスター [Biisuto masutaa]
Autor: Kyousuke Motomi
Wydawca oryginalny: Shogakukan
Wydawca polski: Waneko
Ilość stron: 192
Data wydania: marzec 2014
Leo Aoi lada dzień ukończy osiemnasie lat.
Dzięki testamentowi po dziadku przypadną mu nie małe pieniądze. Dochodzi jednak
do wypadku i chłopak trafia do szpitala. Zmartwiona Yuiko nie wie, że ta
stłuczka była zaplanowana oraz ktoś bardzo chce pozbyć się Aoiego. Okazuje się,
że Leo jest cały i zdrowy, nie licząc pomniejszych potłuczeń. Nastolatce kamień
spadł z serca, lecz kilka chwil później staje się zmartwieniem Leo. Yuiko
zostaje porwana, a jedyna osobą mogącą ja uwolnić jest Aoi. Nie zważając na
swoje obrażenia „dzikus” rusza dziewczynie na ratunek. Tajemnice z przeszłości
zostają ujawnione, a przyjaźń – choć może coś o wiele bardziej cennego – pomiędzy
Leo a Yuiko będzie wystawiona na ostatnia próbę. Decyzje, które przyjdzie im
podjąć będą dla obojga bardzo trudne.
Chyba czas najwyższy napisać druga i ostatnią
recenzję tej serii. Kyousuke Motomi to jedna z moich ulubionych autorek.
Potrafi doprowadzić mnie do łez w sytuacjach poważnych i tych mniej. Humor
autorki jest rozbrajający i cieszę się, że dzięki Waneko poznałam twórczość
pani Motomi. Kiedy Dengeki Daisy wpadło w moje małe, niecne łapki, od razu
rzucałam się po necie jak żyd po pustym sklepie (tak, to hasło też z lekcji
matematyki...) w poszukiwaniu innych mang autorki. Jedną z nich był właśnie Beast
Master. O ile mnie pamięć nie myli to DD wychodzi w Polsce od
początku 2012-ego i w tym samym roku poznałam się z Leo i Yuiko. Po ogłoszeniu,
że BM
znajdzie się w naszym kraju wiedziałam, iż muszę mieć tą mangę na półce.
Dlatego widząc ją w Matrasie (taak daawnoo to byyłoo...) zmusiłam tatę do kupna
drugiego tomiku. :3 Dobry szantażyk nie jest złym szantażem! Ale dość już o
mnie, przejdźmy do konkretów.
To co najbardziej zdziwiło mnie w drugim
tomiku to ilość rozdziałów z Beast Mastera. Dwa dokańczające historię
i jeden dodatek o Leo i Yuiko. Te trzy rozdzialiki zajmują połowę tomiku. Druga
połowa należy do cztero częściowego oneshota zatytułowanego Cactus
Summer Surprice. O tym opowiem trochę później, bo jest to bardzo fajna
historyjka, która zasługuje na swój akapit. Z pierwszego tomu wiemy, że Leo w
rzeczywistości jest bardzo miłym chłopakiem, jednak jego spojrzenie odstrasza
innych ludzi. Yuiko udaje się nawiązać kontakt z bestią, a cała jego przerażająca
aura znika. Nie oceniaj ludzi (czy jakiegoś przedmiotu) po pozorach! Po raz
kolejny przekonuję się jak istotne są te słowa. W dwójce Aoi ma swoich
przyjaciół, poznajemy tez jego „wrogów” oraz inne osoby, które go wspierały.
Gdybym powiedziała o zakończeniu tej krótkawej mangi, popsułabym Wam całą
frajdę jaką przynosi jej czytanie. Dlatego powiem tylko tyle. Poczujecie, że
„tak” nie może być, ale niestety „tak” się dzieje, i jak przystało na mangę
shoujo, pod koniec pozytywnie zaskoczy czytającego.
Jak to w mangach bywa, historie często są
przekoloryzowane, a już szczególnie w komediach. Ciężko mi wyobrazić sobie
komiks od Kyousuke Motomi, w którym nie ma choć odrobiny jej humoru. Dlatego
wszelakiego rodzaju absurdy nie niepokoiły mnie tak bardzo, ale... Nie chodzi
mi tu o „człowieko-zwierza” wychowującego się w totalnej dziczy i potrafiącego
rozedrzeć gardło swoimi zębami. Już dobrze, jest taki super bohater, ale jak go
potrąca samochód staje się to takie... Po prostu normalne. Tu poczułam lekkie
rozczarowanie, ponieważ spodziewałam się, że będzie coś bardziej
spektakularnego. Lecz pomimo tego jednego, przynajmniej dla mnie, dziwacznego
faktu manga jest bardzo przyjemna i dobra. Wiem, że fani gatunku umieszczą ten
tytuł jako jeden z lepszych na swoich listach ulubionych mang.
Nie wiem, jak wy ja je jestem zachwycona
kreską pani Motomi. Na pewno są ludzie, którym nie spodobają się rysunki
autorki, szczególnie te z pierwszych tytułów. Gdy wzięłam do rąk BM
to od razu musiałam sprawdzić, z którego roku jest manga. Sama przed sobą musze
przyznać, że w pierwszych mangach „kreska” była trochę dziwna. Tak jak lubię
kiedy włosy są rysowane z większą dokładnością, to tu są zbyt drobne.
Szczególnie na okładkach. Trochę to odwraca uwagę od innych części ciała bohaterów
oraz głowa wydaje się być w 2/3 tylko i wyłącznie włosami... To mi najbardziej
przeszkadza w podziwianiu kunsztu pani Motomi, jednak pomimo tego bardzo lubię
to jak rysuje autorka. Poza tym jak spojrzymy na jej kolejną mangę (Dengeki
Daisy) to widać jak kreska się modeluje. Ale o tym przy recenzji Dengeki.
Czas najwyższy powiedzieć coś o Cactus
Summer Surprice! Pierwszą rzeczą jaką chciałam Wam powiedzieć o tej
mandze to podobieństwo do Dengeki. Czytając tą mangę miałam wrażenie, że czytam
jakieś zalążki znanych mi już wcześniej postaci Teru i Kurosakiego. Ale aby
potwierdzić to co tu prawię, muszę w kilku ładnych zdaniach opowiedzieć o czym
jest Kaktusowa Niespodzianka.
Akira Watari jest uczennicą drugiej klasy
liceum i w szkole pełni funkcję medycznego dyżurnego. Jest to osóbka bardzo
łasa na komplementy oraz ma słabość do... kaktusów. Do równoległej klasy
uczęszcza jej sąsiad i przyjaciel z dzieciństwa – Kaito Amemiya. Przez pewne
zdarzenia z przeszłości ich przyjaźń się skończyła, a teraz jak się widzą to
obrzucają się dużą ilością przykrych słów. Pewnego dnia kiedy Akira przychodzi
ze źle czującym się uczniem do gabinetu pielęgniarki zauważa niewielki
kaktusik. Jak przystało na kaktusofilkę zachwyca się pięknem maluszka, tym
samym budzi śpiącego tam Kaito. Po kłótni pani pielęgniarka oferuje Akirze
zabranie owego kaktusika do domu. Gdy przychodzi po lekcjach aby go odebrać
okazuje się, iż Kaito zabrał go do siebie. Zdenerwowana rusza do jego domu a
tam znów wszczyna się kłótnia. Przez przypadek chłopak kłuje się w palec. Ten
niepozorny wypadek staje się czymś niezwykle uciążliwym nie tylko dla Kaito,
ale i Akiry. Przez dotknięcie małego kaktusika duch w nim uwięziony przejął
ciało nastolatka, tym samym wysyłając Kaito do rośliny. Tylko ktoś takie jak
Akira może pomóc chłopakowi wrócić do poprzedniego ciała. Żądania nieznanego
ducha mogą okazać się odrobinę kłopotliwe.
(Tadam! Mówiłam, że nie umiem pisać krótko i
na temat!) Tak więc prezentuje się druga połowa tomiku. Ja bardzo polubiłam ta
historię, chociaż jest ona zupełnie zakręcona, ale to jest to co lubię w
twórczości Kyousuke Motomi. Bardzo poważne sceny, bez żadnych śmiesznych (czy
też nienormalnych) sytuacji są dla mnie nie do wyobrażenia. Oczywiście jeżeli
chodzi o komiksy tej autorki. Moje skojarzenie z DD wzięło się z tego, że
Pojawiło się imię Akiry... to jedna rzecz. Drugą są kłótnie pomiędzy głównymi
bohaterami. A ostatnią jest szurnięta strona dziewczyny oraz tajemnica skrywana
przez Kaito. Po prostu skończywszy czytać tomik od razu o tym pomyślałam. Ale
nie jestem jakoś rozczarowana. Wręcz przeciwnie jestem bardzo szczęśliwa,
ponieważ mogłam, choć w jakimś stopniu, głębiej poznać styl autorki. A czytając
DD na bieżąco, można zauważyć jak duże zmiany przeszły postaci.
To chyba tyle z mojej strony jeżeli chodzi o
serię Beast Master. Spędziłam z nią bardzo miłe chwile, które mnie
uspokajały przed ciężkimi sprawdzianami. Jestem pewna, że wrócę do Leo i Yuiko
jeszcze nie raz i nie dwa. Mam nadzieję, że Waneko wyda jeszcze jakieś tytuły
autorstwa Kyousuke Motomi, ponieważ z miłą chęcią zobaczyłabym jej wszystkie
tytuły na mojej półeczce. Dziękuję Wam za przeczytanie recenzji. Zrobiłam
wszystko aby przekonać Was do sięgnięcia po tą krótka i zabawna mangę.
Ocena fabuły:
8/10
Ocena postaci:
8/10
Ocena „kreski”:
8/10
OCENA OGÓLNA: 8/10
Z racji tego, że nie ma za wiele rozdziałów w drugim tomiku jako przykładowe strony podaję kilka z tomik pierwszego: -->LINK<--
Jak już sama wiesz (zapewne) również uwielbiam panią Motomi za jej humor, kreskę i bishów :3 Beast Master był wspaniałą przygodą do której nie raz będę wracać, a to wszystko dzięki bohaterom :D Już nie mogę się doczekać kolejnych nowych mang tej autorki - na pewno mnie nie rozczarują ^^
OdpowiedzUsuńJa ogólnie nie przepadam za shoujo, ale jakoś tak pozycje od tej autorki łatwo się czyta, wprawdzie dawkuje je tylko w najmniejszych możliwych ilościach, ale to i tak sukces jak na mnie. xD Sama tomików nie kupuje, jak już to przeglądam to, co kupili znajomi. ^^
OdpowiedzUsuńNie spotkałam się z tym tytułem (bo właściwie niespecjalnie interesuję się mangami, przeglądam zazwyczaj co znajomi mają ^^). Patrząc na opis fabuły, to wygląda na lekką i przyjemną. Ha! Która historia nie jest przekoloryzowana? Ale to chyba lubimy najbardziej, co by było gdyby nie zwracające na siebie uwagę, wymyślne epizody naszych ukochanych bohaterów... :)
OdpowiedzUsuń