54. ZAKOCHANY TYRAN ~ Hinako Takanaga – TOMIK DRUGI



YAOI !!
Tytuł: Zakochany Tyran
Tytuł alternatywny:
恋する暴君 [Koisurubōkun] ; The Tyrant Who Fall in Love ; Koisuru Boukun
Autor:
Hinako Takanaga
Wydawca oryginalny:
Kaiohsha
Wydawca polski:
Kotori
Ilość stron:
182
Data wydania: lipiec 2013
Gdyby była to bajka (taka trochę zryta i z oznaczeniem „tylko dla dorosłych”) to wszystko skończyło by się tak jakby chciał tego Morinaga. Niestety Souichi nie jest księżniczką zamknięta w wieży i oczekującą na swojego wybawcę. Jego idealne wyobrażenie baśniowego pałacu gdzie spędzałby dzień z wybrankiem okazały się zwykłym domkiem z kart układanym przy huraganie. Senpai umiejętnie unika wszelakich spotkań z młodszym kolegą poza terenem uczelni. Nie wziął tylko pod uwagę tego, jak bardzo zapartym człowiekiem jest Morinaga, a teraz kiedy już posmakował długo oczekiwanego szczęścia nie może się poddać. Na odwrót było już za późno. Przynajmniej dla Morinagi. Souichi na tą sprawę spoglądał raczej z pogardą. Dodatkowo Tetsu hiro dostaje zaproszenie na ślub starszego brata, lecz przeszłe zdarzenia w rodzinie nie chce wziąć udziały w przyjęciu. Senpaia, choć nie chce się przyznać, ciekawi sprawa Morinagi. Do tego pojawi się ktoś, kto wprowadzi jeszcze większe zamieszanie w, już jakże burzliwym, życiu chłopaków. 

Jak to dawno było, kiedy pisałam recenzję Tyrana! Teraz widzę, że kiedyś bardziej lubiłam ta serie niż obecnie, ale na pewno jej nie znielubiłam. Ciężko będzie mi napisać o tym co czułam czytając po raz pierwszy tomik drugi. Definitywnie z o wiele większą niecierpliwością oczekiwałam kolejnych tomików, a po drugim to tylko zaostrzał się apetyt. No i teraz wszyscy macie ma za zbereźnika... 

O ogólnej twórczości Hinako Takanagi nie będę pisać zbyt wiele. Po ogłoszeniu ucieszyłam się, że będziemy mieli na rynku jeden z jej dłuższych tytułów. Moimi pierwszymi mangami od tej autorki były tytuły od Stugia JG – Liberty, liberty! Oraz Croquis. Te dwie jednotomowe mangi rozbudziły moja ciekawość i gdy Kotori ogłosiło Zakochanego Tyrana byłam szczęśliwa. Już kiedyś wspominałam, że nie lubię czytać skanlacji, bo oczy mnie od tego bolą (a w marcu jeszcze okazało się, że mam wadę wzroku) oraz po kilku godzinach pochylania się przed monitorem głowa mi odpada. I tak to właśnie się stało, że polubiłam ta serię bez czytania jakichkolwiek innych wstępnych opinii. Chyba po prostu mam słabość do tytułów z choć odrobiną dozy żartów i szaleństwa. Bo jak tu się nie uśmiechnąć kiedy Morinaga dostaje od Senpaia w głowę. 

Fabularnie drugi tomik brnie do przodu. Obie strony poznają coraz więcej o przyjacielu przez odkrywanie większej ilości kart. To, że Souichiemu przeszkadza pożądanie młodszego kolegi wiemy z pierwszego tomu. Bez jakichkolwiek uczuć bada jego wytrzymałość i wstrzemięźliwość. Morinaga z kolei o mało się nie przekręci. Ledwie powstrzymuje swoje żądze. Powiem tak. Jest to yaoi, więc ciężko by było bez tego typu sytuacji i ja to kupuję. Chociaż momentami mam ochotę stuknąć Morinadze w potylicę tak, jak to robi Souichi. Dobre w historii są wątki pozbawiające na chwilę miejsca w światłach reflektorów problemu związku chłopaków. W dwójce dostajemy opowieść z przeszłości Tatsuhiro. Senpai niby nie chce się wpychać w nie swoje sprawy, ale zostaje do nich wciągnięty i robi to co według niego jest oczywiste i na własną rękę wyjaśnia wszystkie dawne nieporozumienia. Ten fragment przypadł mi do gustu, ponieważ odrobinę chwycił mnie za serce oraz nie wydał mi się zbyt naciągany. Całe to zajście wyszło naturalnie: starszy bart pojawiający się po kilku latach, przeszłe problemy, nie wiedza Souichiego, opowiedzenie całej historii przez Morinagę ukochanemu oraz działanie Senpaia. To co mnie trochę zakuło w tym tomiku to zbliżenia chłopaków. W jedynce jakoś to jeszcze było i okey, ale jeżeli seria jest dłuższa to można by się trochę wstrzymać w kolejnych częściach. Tak przynajmniej troszeczkę, jest to jednak yaoi, więc pożądanie jednego z bohaterów musi mieć swoje ujście. 

Bohaterowie są, według mnie rozpoznawalni i jedyny w swoim rodzaju. Przypadek Souichiego jest chyba najlepszym tego dowodem. Jest to postać, którą wole od Morinagi, jednak tym drugim tez nie gardzę. No zakochał się chłopak, bądźmy wyrozumiali. Tylko, żeby on też miał granice to by było lepiej, lecz tak jak mówiłam – yaoi. To co sprawia, że wolę Tatsumiego to jego charakterek. To jak wykręca się od spotkań z Morinagą jest w jakiś sposób urocze i może do tego też przykłada się lekkie współczucie. Rzeczą, która mnie denerwuje jest tylko to takie jego „niezdecydowanie”, ale sądzą, że taki miał być efekt przy pisaniu mangi. 

Rysunki pani Hinako są bardzo ładne. Mam wrażanie, że nie ma w nich niepotrzebnych pociągnięć. Cała kompozycja jest przemyślana i dobrze się to odbiera. Scen, sami wiecie jakich, nie będę opisywała, bo pisząc o tym spale cegłę i zacznę się gubić. (^///^) Panowie są bardzo przystojni i ogółem patrzy się na nich dobrze. I w tym wypadku żałuje się, iż jest to manga z gatunku yaoi. 

Myślę, że nie ma co przedłużać pisania tej recenzji, dlatego będę pomału kończyła. Z mang, które dotychczas przeczytałam z tego gatunku, Tyran utrzymuje się dość wysoko. Drugi tomik sprawił, że chciałam czytać dalej, dlatego trwam przy tej mandze jak na razie i jak będzie jak to zdobędę kolejne tomiki. Polskie wydanie uważam, że jest bardzo dobre, ponieważ przeszło przez ręce chyba wszystkich moich koleżanek czytających mangi BL i nadal jest jak nowe. Jedyną dla mnie niewiadoma są trzy ostatnie strony. Po prostu są puste... Ale może to jakiś taki wadliwy egzemplarz. Dlatego fankom historii BL polecam. 

Ocena fabuły: 8/10
Ocena postaci: 9/10
Ocena „kreski”:8/10
OCENA OGÓLNA: 8/10

Komentarze

  1. Lubię "Tyrana" ;D kreska jest piękna, postacie ciekawe a relacja pomiędzy głównymi bohaterami dość burzliwa ;) no i oczywiście humor. Obecnie jestem już po lekturze 5 tomu i czekam na wydanie kolejnych :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj kiedy ja ten tomik czytałam. xD Ja do Tyrana mam mieszane uczucia, lubię humor w tej mandze, ale jeśli chodzi o fabułę i "walory yaoistyczne" to nie jest to typ mojego ulubionego boys love.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Humor jest tu w dyszeczkę. Fabuła jako tako, bywały gorsze... A ile yaoica w yaoicu? Dla długo kudłaczy będzie dobrze, a dla tych co wolą łagodniejsze - shounen-ai - no cóż... czeka niespodzianka. xD I mówię to bardziej patrząc na wszystkie 5 tomów. Uważam, że tomik drugi jak na razie jest jednym z lepszych z wydanych w Polsce. :3

      Usuń
  3. Gosh, nienawidzę yaoiców. I mówię to jako - używając mangozjebowej terminologii - tzw "yaoista praktykujący" :P.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wygląda całkiem fajnie, jednak wciąż moja rezerwa dla yaoi jest zbyt duża ._.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz