Kolor ludzkich emocji - Op: Bezbarwne dni Itaru Yoake #1
Tytuł: Op: Bezbarwne dni Itaru Yoake || Autor: Kou Yoneda || Wydawca PL: Kotori ||
Tłumaczenie: Anna Piechowiak || Oceniane tomy: 1 || Status mangi: Wychodząca (JP: 1+) ||
Ilość stron: ok. 190 || Rok wydania: 2018 || Cena okładkowa: 22,90 zł
Nie ma, co ukrywać. Trzeba powiedzieć to prosto z mostu. Po przeczytaniu pierwszego tomiku Op, przepadłam. Manga ta stała się jedną z tych, których kontynuacji będę wypatrywać z niecierpliwością. Dlaczego tak się stało? Przede wszystkim jest to zasługa konstrukcji historii oraz głównego bohatera. Yoneda przedstawia nam tutaj bardzo tajemniczą, obfitą w poplątane relacje, ale zarazem lekką, z pewną dozą humoru opowieść detektywistyczną. Od samego początku jesteśmy wprowadzani do realiów głównego bohatera, jak do typowego kryminalnego komiksu - przychodzi klient, Itaru dostaje zlecenie i rozpoczyna śledztwo. W między czasie wlatuje trochę prywaty, przez co poznajemy najbliższe otoczenie detektywa, ale sam on jest bardzo skryty. I to jest właśnie całe clou tej mangi, gdyż główny bohater poza kilkoma faktami, które tylko zaostrzają nasz apetyt pozostaje generalnie niewiadomą, co też jest swojego rodzaju obietnicą na pojawienie się intrygujących wątków z przeszłości w kolejnych tomach. To, co także zasługuje na wspomnienie to "spostrzegawczość" jednego z bohaterów. Na pewnym etapie opowieści do Itaru wprowadza się Kuro, który to... No cóż, nie jest zwykłym nastolatkiem. Jednak na czym jego niezwykłość polega, pozwolę sobie ominąć, bowiem jest to jedna z tego rodzaju rewelacji, które mają duży wpływ na odczucia czytającego. Może spojlerem by to dużym nie było, jednak samodzielne przeczytanie o co chodzi, dodaje Op trochę więcej koloru.
O głównym bohaterze już kilka słów padło, dlatego kilka też pasuje powiedzieć o postaciach drugoplanowych, a tych, w przeciągu całego tomu, pojawia się dość sporo. Ogółem każda z nich jest rozpoznawalna oraz zapamiętywalna. Nikt nie wydaje się być statystą, potrzebnym na zapchanie tła. Chociaż w niektórych przypadkach, ktoś mógłby się ze mną spierać, jednak ja daję im troszeczkę takiego "kredytu zaufania", ponieważ kilka mang od Yonedy przeczytałam i wiem, że jeżeli ktoś się pojawia więcej niż raz i ma dosyć sporo kwestii dialogowych, to wcześniej czy później będzie miał swoje 5 minut.
Tym tomikiem, tą mangą Yoneda tylko udowodniła, że zasługuje na szczególne miejsce w moim serduszku. Już kiedyś wspomniałam, że żałuję, iż historie jakie tworzy trafiają do wąskiego grona odbiorców, dlatego tym bardziej cieszę się, że powstał Op, jej pierwszy nie-yaoi komiks. Zdecydowanie nie zawiodłam się na jego lekturze i (tak, jak wspomniałam wcześniej) będę z niecierpliwością wypatrywała kolejnych tomików. Zdążyłam przywiązać się do Itaru i jego bandy. Ten jeden tom wystarczył. Dlatego więc, by dać ujście tym emocjom polecam tą mangę Wam. Kto się skusi? :D
Tłumaczenie: Anna Piechowiak || Oceniane tomy: 1 || Status mangi: Wychodząca (JP: 1+) ||
Ilość stron: ok. 190 || Rok wydania: 2018 || Cena okładkowa: 22,90 zł
Choroba nie wybiera - powiedzonko, które zna każdy. Ja ostatnio zaczęłam się zastanawiać, czy aby nie jest ono trochę naciągane, ponieważ mnie cholerstwo zawsze czepia się w najmniej chcianym momencie. Śmierdzi jakimś spiskiem... A może mi się po prostu wydaje? W każdym razie trochę choruję, dlatego korzystając z mnóstwa wolnego czasu, jaki daje rekonwalescencja, nadrabiam to, co powinnam skończyć pisać dobry miesiąc temu. Dlatego... Panie i Panowie, naszym dzisiejszym głównym bohaterem jest Itaru Yoake - bezbarwny detektyw ubezpieczeniowy!
Itaru Yoake ma trzydzieści osiem lat i jest po rozwodzie. Pracuje jako detektyw na zlecenia firm ubezpieczeniowych. W trakcie prowadzenia jednej ze spraw pod jego opiekę trafia chłopak imieniem Kuro, który od samego początku okazuje wobec Yoake jawną niechęć. Zmaganie się z humorami bojowo nastawionego nastolatka w chwili, gdy śledztwo utyka w martwym punkcie, jest dla detektywa najgorszym z możliwych scenariuszy. Dopiero pewne słowa wypowiedziane przez Kuro spowodują, że dochodzenie ruszy z miejsca, a wydarzenia nabiorą rozpędu.*
Manga ma tradycyjny format (~B6). Zaopatrzona jest w matową, miękką okładkę ze skrzydełkami, z której spogląda na nas tytułowy bohater. I w tym miejscu dwa słowa o tym, do czego troszkę się przyczepię - usytuowanie podtytułu. Jak dla mnie nie komponuje się on z wielgachnym "Op", bardziej pasował by mi gdyby był rozdzielony na dwie linijki oraz nieznacznie, dosłownie kilka milimetrów, przesunięty w dół. Również szkoda, że napis ma tak wyraźne krawędzie i nie został "ustylizowany" w podobnym tonie, co właśnie te dwie tajemnicze litery. Poza tą jedną rzeczą do reszty wydania nie mam żadnych zarzutów. Druk jest dobry, klejenie porządne, papier bez zarzutu. W oczy nie rzuciły mi się żadne literówki czy inne językowo-stylistyczne maszkary, także uznaję, że takowych po prostu nie ma.
Nie ma, co ukrywać. Trzeba powiedzieć to prosto z mostu. Po przeczytaniu pierwszego tomiku Op, przepadłam. Manga ta stała się jedną z tych, których kontynuacji będę wypatrywać z niecierpliwością. Dlaczego tak się stało? Przede wszystkim jest to zasługa konstrukcji historii oraz głównego bohatera. Yoneda przedstawia nam tutaj bardzo tajemniczą, obfitą w poplątane relacje, ale zarazem lekką, z pewną dozą humoru opowieść detektywistyczną. Od samego początku jesteśmy wprowadzani do realiów głównego bohatera, jak do typowego kryminalnego komiksu - przychodzi klient, Itaru dostaje zlecenie i rozpoczyna śledztwo. W między czasie wlatuje trochę prywaty, przez co poznajemy najbliższe otoczenie detektywa, ale sam on jest bardzo skryty. I to jest właśnie całe clou tej mangi, gdyż główny bohater poza kilkoma faktami, które tylko zaostrzają nasz apetyt pozostaje generalnie niewiadomą, co też jest swojego rodzaju obietnicą na pojawienie się intrygujących wątków z przeszłości w kolejnych tomach. To, co także zasługuje na wspomnienie to "spostrzegawczość" jednego z bohaterów. Na pewnym etapie opowieści do Itaru wprowadza się Kuro, który to... No cóż, nie jest zwykłym nastolatkiem. Jednak na czym jego niezwykłość polega, pozwolę sobie ominąć, bowiem jest to jedna z tego rodzaju rewelacji, które mają duży wpływ na odczucia czytającego. Może spojlerem by to dużym nie było, jednak samodzielne przeczytanie o co chodzi, dodaje Op trochę więcej koloru.
O głównym bohaterze już kilka słów padło, dlatego kilka też pasuje powiedzieć o postaciach drugoplanowych, a tych, w przeciągu całego tomu, pojawia się dość sporo. Ogółem każda z nich jest rozpoznawalna oraz zapamiętywalna. Nikt nie wydaje się być statystą, potrzebnym na zapchanie tła. Chociaż w niektórych przypadkach, ktoś mógłby się ze mną spierać, jednak ja daję im troszeczkę takiego "kredytu zaufania", ponieważ kilka mang od Yonedy przeczytałam i wiem, że jeżeli ktoś się pojawia więcej niż raz i ma dosyć sporo kwestii dialogowych, to wcześniej czy później będzie miał swoje 5 minut.
Rysunek w Op jest dosyć toporny, przez co nie każdemu może się spodobać. Ja jednak uważam, że styl Yonedy ma to coś, co sprawia, że moje wewnętrzne poczucie piękna jest zaspokojone, a nawet momentami zachwycone. Niewątpliwie na poklask zasługuje oddanie nastroju historii. Tutaj głównym atutem są sposoby kadrowania poszczególnych okienek, co w rezultacie daje klimatyczne panele. Jednak to, co najbardziej mi się w tym tomie spodobało, to dbałość o szczegóły. Jak wiecie lubię szczegółowe ilustracje, dlatego tym bardziej cieszy mnie fakt, że Op posiada ich naprawdę sporo. Tła są w większości wypełnione. Miejsca, w których znajdują się bohaterowie nie wydają się nijakie, gdyż są wypełnione detalami, które nadają im charakteru. Szczególnie zachwycające są te przedstawione w przestrzeni miejskiej. Tutaj zauważyć można, że autorka sugeruje się zdjęciami, ale czy to coś złego? Według mnie nie. Wielu mangaków tak robi, dlatego, jeśli ma to przynosić takie efekty, to ja to kupuję.
Tym tomikiem, tą mangą Yoneda tylko udowodniła, że zasługuje na szczególne miejsce w moim serduszku. Już kiedyś wspomniałam, że żałuję, iż historie jakie tworzy trafiają do wąskiego grona odbiorców, dlatego tym bardziej cieszę się, że powstał Op, jej pierwszy nie-yaoi komiks. Zdecydowanie nie zawiodłam się na jego lekturze i (tak, jak wspomniałam wcześniej) będę z niecierpliwością wypatrywała kolejnych tomików. Zdążyłam przywiązać się do Itaru i jego bandy. Ten jeden tom wystarczył. Dlatego więc, by dać ujście tym emocjom polecam tą mangę Wam. Kto się skusi? :D
* Opis z okładki tomiku
Za udostępnienie mangi do recenzji, dziękuję wydawnictwu Kotori!! <3
Ja na pewno się skuszę :) W sumie już od zapowiedzi ciekawi mnie ten tytuł a twoja recenzja sprawiła że muszę mieć serię na półce :D Uwielbiam opowieści detektywistyczne.
OdpowiedzUsuńOdstraszają mnie jedynie przerwy między wydaniem kolejnych tomów
Jej~! <3 Ja wszelkie kryminalne zagadki czy to na Netflixie czy tow TV chłonę jak gąbka. XDD Niestety w przypadku Op trochę na kolejny tomik będziemy musieli poczekać... :(
UsuńJa za to głównie pożeram książkowe kryminały (ale serialem też nie pogardzę ;) ) Problemem jest jedynie to że po którejś z kolei coraz mniej zwrotów akcji potrafi mnie zaskoczyć :(
UsuńTeż lubię kryminały w formie książek, ale zdecydowanie mniej ich czytam niż fantastyki. Ja już przywykłam do tego, że zazwyczaj rozwiązuję sprawę 3 razy szybciej niż główny bohater. XD Tak jak w każdym gatunku - schematy ciężko pominąć. :P
UsuńDzięki za reckę, czekałam na nią!
OdpowiedzUsuńCieszę się, że nie yaoi dzieło Kou Yonedy tak Ci się podobało, bo to znaczy, że mogę je kupić bez strachu. Bardzo lubię jej BL, także tego tytułu też nie może zabraknąć na mojej półce. :>
Nmzc. :D Mam nadzieję, że Ci się spodoba. :3 Daj znać, bo jestem ciekawa! <3
UsuńJasne, jak tylko dorwę tomik w swoje łapki! Nie wiem, kiedy to będzie, bo muszę trochę nadrobić inne mangowe serie. ;<
UsuńBędę czekać! :D
UsuńAż mi się przykro robi na myśl, że na kolejny tom przyjdzie nam pewnie długo czekać. Wierzę jednak, że będzie warto... co pociesza tylko trochę. :'D
OdpowiedzUsuńWytrwamy! ^^
UsuńKurcze, nie spodziewałam się po tej mandze zbyt wiele i ominęłam ją w ostatnim zamówieniu od Kotori... cóż.... Teraz muszę kupić! Ale poczeka znowu rok na urodzinową promkę od Kotori żeby zamówić, chyba, że gdzieś uda mi się wyrwać taniej.
OdpowiedzUsuńNa pewno warto mieć ten tytuł na oku! :3 A nóż, widelec, ktoś inny będzie miał urodzinową promkę. :D
Usuń