204. TOTALLY CAPTIVATED #1 ~ Ha Jin Yoo
Tytuł PL: Totally Captivated
Tytuł KR: Totally Captivated
Autor: Ha Jin Yoo
Wydawca KR: eComix
Wydawca PL: Kotori
Ilość stron: 184
Data wydania KR: 2007
Data wydania PL: 2016 (marzec)
Dokładnie
pamiętam moją reakcję na ogłoszenie Totally Captivated. Tego dnia byłam
bardzo zdziwiona, że Kotori do swojej oferty znów dodaje koreański
komiks. Po części się ucieszyłam, bo zawsze jest to jakieś urozmaicenie i można
zobaczyć czy manghwa nie nosi się swoimi odrobinę innymi prawami, co
manga. Na chwilę obecną jestem chyba zbyt mało oczytana aby zauważyć
różnicę. Z jednej strony to dobrze, bo wiem z czym mogę się spotkać, a
strach przed nieznanym nadal sobie śpi. Z drugiej nie pogardziłabym czyś
nowym, nie wchodzącym w schematy.
Oto historia trzech mężczyzn, rozgrywająca się za zamkniętymi drzwiami
biura gangu: Ewona Junga (który z powodu skoku w bok stał się chłopcem
na posyłki seulskiej mafii), Jiho SIna (żądnego zemsty byłego chłopaka
Ewona) oraz Mookyula Euna (wybuchowego szefa gangu).
Czy pod zamordystycznymi rządami Mookyula Ewon, ze swoją niewyparzoną gębą, ma szanse na przetrwanie?
Pierwszy tom Totally Captivated nie jest zbyt wyszukany. Dostajemy kombinację jaką już znamy, chociażby z Finera,
czyli gangsterstwo, lekko skomplikowany trójkąt miłosny i odrobinę
tajemnicy z przeszłości. Jeśli zaś chodzi o fabułę w tym tomie, to jest
to zbiór pierodołowatych historyjek, które pokazują, jak to Ewon ma
przechlapane oraz, jak bardzo członkowie gangu Mookyula na nim polegają.
Nic większego się tu nie dzieje - ani żadnej zawiłości fabularnej, ani
mocniejszych scen łóżkowych (chociaż jeśli o nie chodzi to za bardzo nie
płakałam). Przeraziło mnie natomiast to, że potencjał mangi nie został
wykorzystany w tym tomiku. Drugi zapowiada się dużo lepiej, mimo tego
pierwszy w ogóle nie przekonał mnie do siebie. Nie zaoferował mi niczego
nowego tylko dawkę dobrego humoru, a dużo do śmiechu mi nie
trzeba.
Na
pewno ponad historię odrobinkę wybijają się postaci. W końcu tomik
został tak stworzony, aby jak najlepiej przedstawić bohaterów. Osobiście
polubiłam Ewona oraz Mookyula, ale wiem, że są to postaci, których nie
zapamiętam na długo. Za bardzo przypominają mi Asamiego oraz biednego
Akihito, ale jest to ich wersja light, ponieważ Mookyul nie jest aż tak
zaborczy, a Ewon jest bardziej przyjazny.
Jiho
natomiast spodobał mi się dużo mniej. Stał się dla mnie tylko
łącznikiem między Ewonem i Mookyulem, ponieważ to przez niego Ewon
wylądował po uszy w mafijnym biznesie, a Mookyul został jego
kochankiem/chłopakiem. Nie czuję wobec niego żadnej sympatii, czy też
niechęci. Po prostu jest i prawdopodobnie będzie robił zamieszanie.
Niestety
pod względem graficznym manghwa mnie nie zachwyciła. Do tej pory miałam
w rękach perełki, które miałam ochotę zbezcześcić wycinając
poszczególne kadry i stworzyć z nich miniartbook. Linia artystki wydaje
mi się zbyt sztywna. Ani razu nie chciałam zatrzymać się chwilę nad kadrem czy ilustracją, chciałam po prostu brnąć dalej w tej
dziwnie zabawnej historii. Oczywiście kreska aż tak nie kłuje w oczy.
Myślę, że niektórym może się spodobać, jednak moje wymagania w tej
kwestii są już dość wysokie, dlatego artystyczna część wypadła w moich
oczach bardzo przeciętnie, wręcz nudnawo.
Podsumowując. Totally Captivated
jest dla mnie jednorazową przygodą. Wątpię bym dalej brnęła w tej
historii, ponieważ prawdopodobnie niczym nowym mnie nie zaskoczy.
Oczywiście jak będę miała okazję ją przeczytać to chętnie poznam dalszy
ciąg przygód Ewona w przestępczym światku. Nie mam jednak wielkiego
parcia na tę historię. Wszystko wydaje mi się dość przeciętne, jedynie
bohaterowie odrobinę wybijają się ponad to, ale również są jednymi z
wielu podobnych. Mogę tę serię polecić osobom, które chciałby by poznać
czym są odrobinę ostrzejsze yaoice, ponieważ w pierwszym tomie wszystko
kończy się na kilku pocałunkach. Podejrzewam, że kolejne części będą
odrobinę pikantniejsze, ale nie aż tak jak wcześniej wspomniany Finder
(Takie tytuły to wypalają się w pamięci już na zawsze x.x). Jednak tacy
starzy wyjadacze BLów, jak ja, nie znajdą tu za wielkiej rozrywki. Totally Captivated
ma potencjał, lecz mam wrażenie, że w pierwszym tomie nie został on do
końca wykorzystany. Lekko czuję się zawiedziona, ale bardziej smutna,
ponieważ liczyłam na naprawdę doby koreański tytuł.
Ocena fabuły: 5/10
Ocena postaci: 6/10
Ocena kreski: 5/10
OCENA OGÓLNA: 16/30 (53%)
Za egzemplarz do recenzji dziękuję wydawnictwu Kotori! :3
O nie, jak dla mnie TC jest zdecydowanie lepsze od Findera (przynajmniej na razie), bo nie zaczyna się od razu gwałtem, a uke w sumie jest całkiem ciekawą postacią. No, nie wiem co się będzie działo dalej, więc już nic nie mówię.
OdpowiedzUsuńMnie się całkiem podobało, nawet mnie rozbawiło...
Zdecydowanie nie mówię, że to jest gorsze od Findera. Mówię tylko, że mi TC to gejporno przypomniało (No bo apodyktyczny ganster i przypadkowo nawinięty się kasanowa... XD), ale w wersji bardzo light.
UsuńTez się trochę uśmiałam - szczególnie na fragmencie o ściągniu długu z szalonego staruszka XD - ale nic poza tym...
W okolicach 5-6 tomu TC kreska Hajin Yoo staje się dosłownie perfekcyjna, a jej rysunki to majstersztyki. W porównaniu z nimi kreska autorki Seven Days i Ten Count wygląda jak średnio udane, dziecięce rysunki. I nie piszę tego ani jako fanka TC, ani jako anty-fanka Rihito Takarai, tylko jako bezstronny czytelnik. Tak, że... oby do 5-6 tomu TC^^
OdpowiedzUsuńOstatni rozdział Ten Count to już w ogóle zaczyna straszyć, anatomio szyi, wróć to Takarai-sensei ;^;
UsuńChym... Jeśli sztywność by zniknęła i nie było by takich manekinowych rąsi, jak z tyłu tego tomiku to czemu nie. :D Jeszcze raz rozważę, czy brnąć w TC, czy też nie :3
UsuńPo tym jak przeczytałam porównanie Totally Captivated to Findera wymiękłam przy czytaniu recenzji, ale myślę, nie poddam się. Więc przeczytałam dalej i mogę tylko napisać, że ja będę uwielbiać tę kreskę za ciebie XD
OdpowiedzUsuńOkey! XD Bieraj uwielbienie :D
UsuńChyba Finder mnie za bardzo spaczył...