Stara miłość nie rdzewieje - Perfect world #1-2



Tytuł: Perfect world  || Autor: Rie Atuga || Wydawca PL: Kotori ||
Tłumaczenie:
Tomasz Molski || Oceniane tomy: 1-2 ||  
Status mangi: Wychodząca (JP: 8+) || Ilość stron: ok. 170 (każdy) || 
Rok wydania: 2018/2019|| Cena okładkowa: 22,90 zł (każdy)


Nie wiem jak to się stało, ale ferie minęły mi bardzo szybko. Ale przynajmniej czuję się w miarę wypoczęta, tak więc główny cel spełniony. Inne cele na te ferie... no cóż, może to przemilczę... Przyznaję się zaczytałam się w kilku książkach i jakoś tak na mangi brakło czasu. W końcu jednak przyszedł i dzień na mangę, więc od razu zabrałam się za czytanie czegoś, co już od jakiegoś czasu chodzi mi po głowie, czyli Perfect world

Tsugumi Kawana, zatrudniona w firmie zajmującej się projektowaniem wnętrz, podczas kolacji z pracownikami biura projektowego po latach spotyka Itsukiego Ayukawę, kolegę z tego samego rocznika w liceum, i zarazem swoją pierwszą miłość. Na jego widok czuje zywsze bicie serca, lecz jej zapał stygnie, kiedy okazuje się, że Itsuki jest niepełnosprawny i porusza się na wózku inwalidzkim. Początkowo Tsugumi jest pewna, że nie byłaby w stanie stworzyć związku z Itsukim, ale... *

Wydanie Perfect world jest dobre, ale ma swoje malutkie minusiki. Standardowo mamy do czynienia z tomikami o formacie B6, które opatrzone są w gładką kartonową okładkę ze skrzydełkami. I tutaj pojawia się pierwszy minusik, z którym spotykam się na okrągło w wydaniach Kotori, a mianowicie nierówna wielkość tomów. Co prawda różnice są drobne, jednak mimo wszystko mi rzucają się w oczy. Poza tym cięcie 2. tomu jest trochę krzywe od strony, z której się go otwiera, gdzie pierwsze strony są dłuższe od tych ostatnich. Te małe niedociągnięcia rekompensuje jednak dobrze wyważona stylistyka okładkowych ilustracji. Moja okładkowa sroka jest zadowolona. Wewnątrz natomiast nie ma kolorowych stron, a jakość druku i papieru jest dobra. Tłumaczenie, redakcja i czyszczenie jest przeprowadzone wzorcowo, z jedną malusią literówką w 1. tomie na s.16.

1) Od góry: kalendarz, dla obciążenia; tom 2.; tom 1.
2) chmurka z literówką
Fabularnie Perfect world nie jest jakiś bardzo porywający, ale nie w negatywny sposób rozumienia tego słowa. Po prostu tempo opowieści jest dosyć wolne, a to sprawia, że jest miejsce na pewną refleksję, co w przypadku tego tytułu, wydaje mi się być czymś potrzebnym. Ale jeżeli miałabym tak bardzo ogólnie określić jaka jest przedstawiona tutaj historia, to powiedziałabym, że dosyć typowa, mimo wplecenia w nią motywu niepełnosprawności. Czy to źle? Wydaje mi się, że nie. Perypetie Kawany czyta się naprawdę dobrze. Podczas lektury dwóch pierwszych tomów nie wydarzyło się nic takiego, co mogłabym określić jednoznacznie negatywnie. Nie było też niespodziewanego zwrotu akcji, ale tutaj muszę dodać, że dla osób, które dopiero co zaczynają swoją przygodę z mangami może wydać się nieco bardziej emocjonujące.


Bez wątpliwości jednak mogę powiedzieć, że Kawana nie jest jedną z moich ulubionych postaci. Taki typ bohaterki, jaki ona prezentuje zazwyczaj nie przypada mi do gustu i tak stało się tym razem. Na szczęście reszta postaci, czy to nasz bohater inwalida, czy też postaci drugoplanowe są ciekawe i z mniejszym bądź większym zaangażowaniem można śledzić ich historie. Co takie nie podoba mi się w Kawanie? Na ten moment wydaje mi się, że ta bohaterka jest bardzo nijaka. Gdyby nie fakt, że to ona głównie prowadzi przedstawioną w mandze narrację, to niczym szczególnym by się nie wyróżniała. A tak jest przynajmniej na ten moment. Cóż, może w późniejszym czasie jakoś bardziej zapałam do niej sympatią. Większym afektem natomiast darzę Ayukawę, który to już od samego początku potrafi zainteresować, chociaż może nie powinnam tego mówić... No, ale nie można zaprzeczyć, że fakt, iż główny bohater porusza się na wózku inwalidzkim już sam w sobie zaciekawia i sprawia, że chce się poznać jego historię, jak i sposoby radzenia sobie w trudnych sytuacjach, a Perfect world zdecydowanie nam w jakimś stopniu uchyla w ten temacie rąbka tajemnicy.

Wizualnie manga jest dość przyjemna. Nie powiedziałabym, że jest to niezapomniana kreska, ale nie można także powiedzieć, że jest ona nieprzyjemna. Przede wszystkim jest bardzo prosta. Tła nie są zbyt skomplikowane, a czasem po prostu są puste. Powiedziałabym, że cała manga jest po prostu owładnięta delikatnością, a kreska zdecydowanie dobrze oddaje ten charakter.

Co tu wiele więcej mówić... Tytuł mi się spodobał i zdecydowanie będę starała się go zbierać w miarę możliwości. W kolejnych tomach nie spodziewam się bardzo zakręconej fabuły, jednak takie lekkie, delikatne, a momentami wzruszające mangi lubię, co jakiś czas poczytać, dlatego z tego miejsca, jak najbardziej tę serię Wam polecam. Może główna bohaterka nie jest zbyt oryginalna, a sama historia mocno opiera się o romansowe schematy, ale są też pewne elementy, które potrafią zaciekawić i sprawić, że w jakimś stopniu Perfect world można polubić.

* Opis z okładki 1. tomu. 

Za udostępnienie 1. tomu do recenzji bardzo dziękuję wydawnictwu Kotori! <3

Komentarze

  1. Na razie trwam w nastawieniu typu jak będzie okazja, to przeczytam. Jest to nastawienie tym bardziej bierne, że i tak niewiele ostatnio czytam mang. ^^'' Chociaż jeśli mam się w ogólne zdecydować, to może lepiej zacząć teraz, kiedy tomów nie ma jeszcze dużo. ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie dobre podejście XD Ja nigdy się potem nie mogę zmusić by kupić... Ale wiesz, jak chcesz sobie "próbkę" tej mangi zobaczyć, to mogę podrzucić do poczytania, chociaż pierwszy tomik. ^^

      Usuń
    2. Ooo, to mogłoby być dobre rozwiązanie. :D

      Usuń
    3. To, jak przyjdą mangi z gildii to podrzucę od razu "Perfect..." :3

      Usuń
  2. Ja o dziwo nie żywiłam do głównej bohaterki żadnych negatywnych uczuć podczas lektury, ale w gruncie rzeczy wszyscy byli mi obojętni. XD
    Tomu drugiego jeszcze nie czytałam i nie wiem, kiedy wpadnie w moje ręce, bo nie śpieszy mi się z kupowaniem tej mangi. Pierwszy tom był w porządku, ale bez szału. Jakoś za szybko akcja rozwinęła się tak, że stali się parą - bardziej naturalne dla mnie byłoby, gdybym najpierw zdążyła dwójkę naszych bohaterów polubić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie właśnie to było fajne, że już są parą i te wszystkie chocki-klocki z ich "mijaniem się" czy innymi podchodami są pominięte. Poza tym chyba czuję niedosyt takich tytułów i może dlatego z tak dużą chęcią chcę sięgnąć po kolejny tom? :D

      Usuń
    2. Podchody swoją drogą, bo one raczej kojarzą mi się z nastoletnimi miłościami, tutaj oczekiwałabym jednak czegoś bardziej stonowanego, po prostu poznania się bliżej dwójki naszych bohaterów, zanim zdecydują się być parą. ^^

      Usuń
    3. W sumie to bardzo brakuje takiego poznania Kawany, dlatego pod tym względem przyznaję rację. No, ale zobaczymy jak to się potoczy dalej, bo na razie to jest fajnie, ale kapci z nóg nie zrzuca. :3

      Usuń
  3. Mi też bardzo przeszkadzają różnice w wysokościach, chociaż z najgorszą z jaką się spotkałam nie była wcale przy mandze Kotori ale u Waneko. Pierwszy tom Are you alice ma ponad pół centymetra różnicy
    Zaciekawiłaś mnie tą mangą, żadko się spotyka by w serii bohaterem była osoba na wózku inwalidzkim. Szkoda że nie wyszło bardziej oryginalnie ale i tak się z mangą zapoznam :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz