203. [RECENZJA SPECJALNA] REMINA: GWIAZDA PIEKIEŁ ~ Junji Ito
Tytuł PL: Remina:
Gwiazda piekieł
Tytuł JP: 地獄星レミナ [Jigokuboshi Remina]
Autor: Junji Ito
Wydawca JP: Shogakukan
Wydawca PL: JPF
Ilość stron: 294
Data wydania JP: 2005
Data wydania PL: 2014 (lipiec)
Kiedy Aypa przychodzi do mnie, podaje mi mangę i
mówi, że jest ciekawa, jak ją odbiorę od razu włącza mi się ostrzegawcza
lampeczka, która pojawiła się podczas mojego spotkania z Lovecraftem. Skojarzenie
było niesamowicie dobre, gdyż Junji Ito i on kręcą się doprawdy w tej samej
galaktyce. Choć z Lovecraftem spotykałam się raczej pobieżnie i dosyć rzadko
(wciąż czytam jego tom opowiadań, a na półce czeka kolejny, więc pewnie zajmie
mi to dobrych kilka lat) czuję do niego spory respekt, a jego opowieści
nieodłącznie kojarzą mi się z obrazami Beksińskiego, co może być trochę
niepokojące, biorąc pod uwagę czym są inspirowane. Tak czy inaczej Remina stała na mojej półce i łypała na
mnie swoim okiem, a ja wcale nie miałam ochoty sprawdzać, czy moje
przypuszczenia są słuszne. Przyszedł jednak dzień, gdy dłużej nie mogłam
odwlekać pierwszego spotkania z Junji Ito. Było to jakoś wczoraj.
U mnie z kolei ostrzegawcza lampeczka zapala
się, kiedy chcę sięgnąć po Ito. Remina
jest moim czwartym tomiszczem od tego zwariowanego mangaki i na pewno nie
ostatnim. Kiedy odłożyłam mangę musiałam przez chwilę zebrać myśli i wrócić do
normalności. Zastanawiałam się czy opowieść mi się spodobała, czy też nie.
Zwykle nie musze tego robić, ponieważ albo będę przysypiać nad książką, albo
też będę czytać ją z szybko bijącym sercem. Tu było inaczej. Po prostu siadłam,
po prostu czytałam i po prostu wsiąkłam w ten apokaliptyczny świat.
Jest rok 20XX. Naukowiec, doktor Ooguro,
dostaje nagrodę Nobla za odkrycie nowej planety w innym wszechświecie. Aby
ukoronować to wydarzenie nazywa tę planetę imieniem swojej ukochanej córki,
Reminą. Wraz z wielką nowiną o odkryciu zaczyna rosnąć popularność córki
doktora. Dziewczyna nigdy nie liczyła na sławę, jednak mimo jej chęci staje się
jedną z najbardziej rozchwytywanych celebrytek. W między czasie badania
astronomiczne nadal trwają. Wśród naukowców krąży wiadomość, że Remina zaczyna
zbliżać się do Ziemi z niesamowitą prędkością, niszcząc po drodze inne planety…
Remina
zaczyna się niewinnie, jednak nie dajcie się temu zwieść. Fabuła zmierza w
kierunku, który można nazwać apokalipsą i nie przesadzi się ani na jotę. Junji
Ito nie bał się zawędrować w rejony, których ja osobiście się obawiam. Czytanie
o końcu świata i tym, co może się wydarzyć mocno mnie przeraża i sprawia, że
później mam niemałe koszmary. Wydarzenia z Reminy
są mocno prawdopodobne, jak i zachowanie ludzi w takiej sytuacji. Masowa
panika i podatność na wpływy osób, na które wcześniej nawet by się nie zwróciło
uwagi to coś, co zwykle w takich chwilach się pojawia i Junji Ito dobrze o tym
wiedział i zastosował to w praktyce. Jego opowieść jest dużo bardziej
dynamiczna, niż te pisane przez Lovecrafta, w których panuje taki nienaturalny
spokój i bezruch. Gdyby ktoś mnie zapytał, którego z tych dwóch panów wolę,
chyba wskazałabym jednak Ito. Nie ma nic straszniejszego niż cisza.
Z mojego zastanawiania się wynikło na pewno
jedno – czuję wielki podziw do autora. Prócz tego wielki strach, że taki
człowiek mieszka na tej samej planecie i jeszcze potrafi sprawić, że jego
przerażające wizje się ludziom podobają. Dodatkowo w tak makabrycznej historii
ukazuje wiele ukrytych przesłań, m. in. na temat ludzkiej psychiki lub pewnych
kulturalnych tworów, jak religia. Niestety podczas czytania nie ma czasu na
zastanawianie się nad szczegółami. Wydarzenia i akcja skupiają całą naszą
uwagę.
Tak naprawdę nie mogę powiedzieć o Reminie nic, na tyle złego by móc
zupełnie skopać i wymieszać z błotem ten tytuł. Jest on bardzo wciągający i
zdecydowanie – jak to w przypadku Ito – niczego nie możemy być do końca pewni,
nawet kiedy rzeczywiście mamy koniec opowieści. Jest tylko jedna rzecz, która
sprawia, że nie mogę za fabułę dać maksymalnej oceny. Po pewnym czasie ucieczka
Reminy (dziewczyny, jakby ktoś się pogubił) zaczęła mnie nudzić, a sama
bohaterka lekko denerwować...
Postaci są dobrze wykreowane, choć żadna z nich
nie wyróżnia się w jakiś specjalny sposób. Remina nie nadaje się na główną
bohaterkę, gdyż jest zbyt nieśmiała i przez całą mangę po prostu trzeba ją
ratować i nikt nawet nie przejmuje się tym, czego ona sama by chciała. Jedynym
bohaterem, którego polubiłam, był bezdomny, który pojawił się gdzieś pod
koniec. W opowieściach grozy nie liczą się jednak postaci, lecz sam klimat i wydarzenia,
więc nie przeszkadzało mi to w odbiorze i nie odczułam dotkliwie tego minusa,
choć nie przemknął niezauważony. Gdyby nie charyzmatyczny bezdomny byłoby
pewnie gorzej. Tytułowa piekielna gwiazda również zasługuję na uwagę.
Zdecydowanie to ona gra tutaj pierwsze skrzypce, a śledzenie jej losów to była
dopiero gratka. To ona zostanie w mojej pamięci na dłużej, a nie jej bierna
imienniczka.
Niestety, jak to z bohaterami u Ito bywa giną
(ach te gry słowne XD) w natłoku wszelakiego rodzaju grozy. Na wszystkie mangi
Junjiego Ito, jakie przeczytałam, tylko Tomie
wyróżniała się bohaterką na tyle wyraźną, że ciężko nie było nie skupić na niej
uwagi. Jak to Kyou już napisała, Remina jest komiksem grozy, gdzie skupiamy się
głównie na strachu i to on ma tu stać na głównym planie. Pozostałe postaci są
tylko tłem, dzięki, któremu może się on objawić. I mimo wielkiej sympatii do
Pana Bezdomnego, którą go darzę, muszę stwierdzić, iż on tez jest tylko takim
tłem. Zwracamy na niego uwagę tylko dlatego, że w jakiś dziwny sposób integrujemy
się z główną bohaterką, a on akurat jest we właściwym miejscu i we właściwym
czasie. I nagle w magiczny sposób, mamy bardziej wyraźnego bohatera, obok
którego nie możemy przejść obojętnie. Czy już mówiłam, że Ito mnie przeraża?
Strona graficzna naprawdę mocno mnie urzekła.
Idealnie pasuje do tematyki mangi, a te kosmiczne krajobrazy podbiły moje
serce, podobnie jak powierzchnia planety Reminy. Wyobraźnia Junjiego Ito jest
niesamowita, choć osobiście nie chciałabym opowiadać takich przerażających
historii. Jego kreska zaś idealnie do nich pasuje, więc nie dziwię się, że
pisze mangi grozy, a nie jakieś romantyczne bzdury.
Moja opinia o kresce mangaki zbytnio się nie
zmieniła, ale jednak odczułam pewne zmiany w odczuwaniu jego stylistyki. Być
może to przez studia... Mimo wszystko zaczęłam widzieć w Ito wielkiego
rysownika. Przedtem był on dla mnie mało zrozumiały, oceniałam go pod kątem
tego, czy to co widzę mi się podoba czy też nie. Obecnie patrząc na strony Reminy, Gyo czy Uzumaki odczuwam
lekką nutkę mangowej klasyki.
Jedynym, co mi nie przypadło do gustu, jest
zakończenie, które spokojnie można nazwać otwartym. Nie lubię tego, bo wolę
wiedzieć, co stanie się dalej, a liczba możliwości jest ogromna w takiej
sytuacji i tak samo nieprzewidywalna, jak sprawca pogoni za Reminą. Jestem
pewna, że za coś tego autora jeszcze chwycę, gdyż wiem już, że naprawdę na
wiele go stać i dużo bardziej podoba mi się niż ten słynny Lovecraft.
Ito w moich oczach stał się kimś na kształt
żywej legendy, dość cichej – bo tylko dla wybranego grona osób, lecz jednak
legendy. Od roku zabieram się za napisanie recenzji Uzumaki i zawsze kiedy napiszę dobrą połowę recenzji, wszystko
kasuję, ponieważ czuję, iż te słowa nie oddają w całości tego jak rzeczywiście
odczuwam tę pokręconą (heheszki XD) historię. Postanowiłam, więc zmierzyć się z
innym jego komiksem i aby zupełnie nie wymięknąć, podsunęłam tomik Kyou pod
nos. Po lekturze mangi jestem bardzo zadowolona, ponieważ mogę z całą pewnością
powiedzieć, że jest to typowy Ito – groza jest głównym bohaterem, nie wiadomo
do końca o co chodzi, ale można zanurzyć się w tym wszystkim. A największym
haczykiem jest to, że nie odejdzie się dopóki nie skończy się czytać.
Ocena fabuły: 10/10
Ocena postaci: 5/10
Ocena kreski: 10/10
OCENA OGÓLNA: 25/30 (83%)
Ocena fabuły: 9/10
Ocena postaci: 6/10
Ocena kreski: 9/10
OCENA OGÓLNA: 24/30 (80%)
Link do wspólnej recenzji książki: http://papierowemiasta.blogspot.com/2016/08/568-recenzja-specjalna-ostatnie.html
Za
egzemplarz do recenzji dziękuję wydawnictwu JPF!
Bardzo chcę przeczytać tą mangę, ale ciągle nie mam czasu :) Jestem na etapie fascynacji Lovecraftem, więc to dobry moment na czytanie tego typu rzeczy :)
OdpowiedzUsuńNa mangi Ito trzeba mieć trochę więcej czasu, ponieważ zazwyczaj ciężko się oderwać :D
UsuńPamietam jak dorwalem przypadkiem ksiazke Lovercrafta 13 lat temu jak bylem dzieciakiem, to chyba jeden z powodow dlaczego stalem sie tym kim jestem.
OdpowiedzUsuńCzy przypadkiem Autor nie zrobił też "Spiral" i "Gyo" bo tą kreske rozpoznaje niestety zbyt dobrze, jako że obie serie też poznałem w znacznie zbyt młodym wieku co było horrorem samym w sobie. Autor ma naprawde "CIEKAWY" styl, polecam jego pozostałe serie a potem zaczac pić aby zapomnieć
Tak Junji Ito jest autorem i "Gyo", i "Uzumaki". Na swoim koncie ma też jeszcze kilka innych tytułów, które są wydane w Polsce.
UsuńJa zdecydowanie nie chcę zapomnieć tych historii. Są one niesamowite - przerażające, ale niesamowite. :D
Uwielbiam te zakręcone historie jakie autor nam prezentuje, Remina jest jednym z lepszych tytułów od Ito, ale jak to u autora bywa ma on problem z zakończeniem - nawet nie pamiętam jak to się skończyło.
OdpowiedzUsuńZ tytułów, jakie przeczytałam od Ito, uplasowałam Reminę na ex aequo drugim miejscu. Cóż. na razie było ich tylko cztery, ale wkrótce to się zmieni XD
UsuńJa przepraszam, ale ta manga była tak durna, że łojezu, nawet w skali Ito -_-
OdpowiedzUsuńTaką durnotę się ceni. No bo, jak inaczej nazwać to, co wyprawia Nihei w "BLAME!"?
Usuń>:V
UsuńProszę stąd wyjść. Z kosmosu.
Nie wolno mi tutaj Blame! obrażać >:C