Pierwsze koty za płoty, czyli relacje z Magnificonu

 
Na udział w tym konwencie zdecydowałam się chyba z pół roku temu, kiedy to powiedziałam sobie, że pójdę na pierwszy najbliższy zjazd jeżeli będzie w Krakowie. Jednak nie chciałam jechać tam sama - nie dość, że nie wiedziałam, jak to wszystko może wyglądać od środka to jeszcze miałam się tam wałęsać samotnie... :( Dlatego spytałam się mojej psiapsióły - Mims, czy nie chciałaby ze mną pojechać na jakiś konwent po liceum. Zareagowała mniej więcej tak, jak Nami z OP na bogactwa - skrzące oczy, podwyższony głos i pytanie: za ile? Później do nas dołączyła jeszcze jedna koleżanka - Dż, i tak mniej więcej dwa miesiące przed jarałyśmy się tym, co tam może być. 

W końcu nadszedł dzień wyjazdu. Nie dość, że każda z nas nie mogła spać w nocy, ponieważ tak bardzo się ekscytowałyśmy tym, że jedziemy, to trzeba było wstać o 5 rano, aby wyrobić się na autobus. Podczas podróży Mims i Dż czytały AHR (ten z poprzedniego postu stosikowego), co zeszło im aż 2 godziny, ponieważ zachwycały się każdym ujęciem Kou i Kikuchiego. Nooooo, ja też czasem zerkałam... XD Później okazało się, że razem z nami jadą inni uczestnicy, więc cała podróż do Krakowa minęła na gadaniu o mangowym światku. 

Po kilku godzinach jazdy oraz jakiejś godzince odpoczynku w mieszkanku mojego taty mogłyśmy ruszać na Nowohucką... Chyba w życiu nie jechałam tak długo tramwajami. Zazwyczaj była to jedna trzecia tego czasu, aby dostać się do centrum, ale trzeba było wysiedzieć/wystać. W końcu Magni..! Poza tym, jakoś sobie ubzdurałam, że ma to być w Centrum Kongresowym przy Moście Grunwaldzkim. Dobrze, że się kapnęłam, że konwent odbędzie się po drugiej stronie miasta. XD

Byłam przygotowana na kolejkę nawet na cały parking, ale nie na to, że będzie taka palma... stanie w słońcu było chyba najgorszą rzeczą, jaka przytrafiła mi się podczas tego wyjazdu. Ale kiedy udało nam się wejść od razu ruszyłyśmy na stoiska z różnościami. Oczywiście zakupiłam mnóstwo przypinek, ponieważ uważam, że przez internet się nie opłaca (zdjęcia na poscie stosikowym z Magni). Ale moja misją było pójście do stoisk moich "pracodawców", czyli do wydawnictw i zebranie tego, co mi obiecali ofiarować. :P Poza tym miałyśmy w planach pójść na kilka prelekcji i wykładów, a tymi z nalepkami IMPORTANT było: Spotkanie z Kotori oraz 100 pytań do tłumacza by Paweł Dybała. Wykład Pana Dybały dał Mims dużo do myślenia, przez co w drodze do domu, próbowała mnie i Dż przekonać, że kunów, chanów, sanów itp. powinno się nie tłumaczyć. Niestety nie przekonała nas do swojego zdania, a sama też mówi, że nie czuje się przekonana do naszej wersji. Eh. 
Pierwszy dzień, choć może w samym EXPO był dość krótki, lecz dla nas trzech był bardzo długi ponieważ do mieszkania wróciłyśmy około północy, a na nogach byłyśmy od 5 rano (nie zapominajmy o ledwie przespanej nocy). 

Drugi dzień zapowiadał się najlepiej - koncert Miki Kobayashi, prelekcja o yaoi, którego Mims tak bardzo nie lubi (^3^), konferencja tłumaczy oraz spotkanie z Waneko. Dodatkowo tyle osób w cosplayach - mangozjebowy raj na Ziemi. :D Do tego coś na pewno się kupi. No i się trochę kupiło. :P Ale była też rzecz, a raczej ktoś, kogo się nie spodziewałyśmy. Osric Chau (Kevin - Supernatural) postanowił pojawić się na Magnificonie. Dż z całej radości tak się trzęsła, że jeszcze po zdobyciu autografu nie mogła dojść do siebie. Poniżej jej zdjęcie z aktorem. :)Ja osobiście najbardziej oczekiwałam spotkania z Waneko. W końcu mieli ogłosić nowe tytuły, a w dodatku aż trzy!

Trzeci dzień był już tylko zwieńczeniem, poszłyśmy tylko na spotkanie z autorem książki Dzienniki japońskie: Zapiski z roku królika i roku konia. Z początku słuchałam z zaciekawieniem, ponieważ mówił o czymś czego jeszcze nie wiedziałam, ale pod koniec, kiedy zaczęły się pytania od ludzi, wyłączyłam się. Zaczynałam odczuwać zmęczenie po tych trzech ekscytujących dniach. 

Myślę, że pomału będę kończyć pisanie. Manificon 2015 był moim pierwszym konwentem i będę musiała się jeszcze wybrać na jakiś, ale nie wiem jeszcze kiedy i czy będę miała na to fundusze. Najbardziej czego żałuję to, że nie mogłam zakupić sobie pluszaka Sebastiana :'( A tak bardzo chciałam!! Cóż, jeden z podpunktów nie został zrealizowany, ale tak to wysztko co chciałam udało mi się załatwić. Wysłuchałam wiele o wydawnictwach i pracy tłumaczy i muszę przyznać, że perspektywa takiej ścieżki życiowej brzmi kusząco, pomimo oczywistych trudności. Mam nadzieję, że szybko będę mogła wrócić do tego magicznego i już nie tak odległego światka.

Kilka zdjęć z eventu (przepraszam, za jakość co niektórych!!):





 




Komentarze

  1. To Magni był udany :D Ja miałam jechać na NiuCon, ale przeraziłam się cenami. Chciałam jechać na jeden dzień, a nie chciałam kupić pełnego bilety ( który obejmuje trzy dni ), by mieć do wszystkiego dostęp. Dla mnie to za drogo ;-;
    W każdym razie dobrze się bawiłaś i liczę, że kiedyś też to przeżyję ( martwię się, że jak zobaczę te tłumy to padnę trupem xD ).
    Swoją drogą nie wiesz może co dzieję się ze Studiem JG ? W relacji nic o nich nie wspomniałaś ( chyba, że nie doczytałam ), a bardzo ciekawi mnie ich sytuacja. Na ich stronie cisza i trochę się tym martwię :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem Ci tyle, że stoisko Yatty wyglądało dobrze. Chociaż trochę byli wkurzeni tym, że nawaliła dostawa gadżetów oraz drukarnia - miał być tytuł albo i nawet kilka. Ogółem długo nie gadałam, bo ludziów jak mrówków było i nie chciałam się jakoś naprzykrzać, ale tyle udało mi się dowiedzieć. :P

      Usuń
  2. Ja muszę jeszcze opisać moje wrażenia z Magni, chociaż byłam tylko w sobotę to byłam miło zaskoczona brakiem tłumów, brakiem kolejek, ta ilość miejsca ;w; I też mam zdjęcie z gościem z Supernatural, chociaż to moja znajoma wiedziała kim on jest, a ja... zatrzymałam się na 4 sezonie, ale to nie znaczy, że nie mogę mieć z nim zdjęcia. I autograf od Miki Kobayashi też się udało zdobyć :D

    Ale widzę, że w piątek były tłumy, bo na nie narzekasz... a ja ich nie widziałam, haha XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaje mi się, że porównywalnie do zdjęć z innych to nie było tyle ludzi, ale w piątek kolejeczki były dość długie. :P

      Usuń
  3. Ja na swój pierwszy konwent zabrałam mamę, no ale byłam jeszcze w gimnazjum xD Też do Krakowa, to była jedna z zachęt, że ja będę oglądać anime, a mama pozwiedza :D
    Męczyłam dziś Dybałę na Twitterze żeby i do Warszawy na Animatsuri wpadł, bo po tylu latach mnie się z kolei nie chce jeździć, ale zrobił się podejrzliwy, że coś za bardzo mi zależy :)
    Cieszę się, że Twój pierwszy konwent się udał, oby następne również :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak bardzo zazdroszczę wszystkim, którzy byli na Magni, chciałam strasznie być na koncercie Miki, no ale jak to zawsze bywa uczelnia pokrzyżowała moje plany robiąc mi z dnia dziecka jeden z gorszych dni ostatniego czasu, więc przez cały weekend musiałam zakuwać. T.T

    OdpowiedzUsuń
  5. Ojejku, pierwszy konwent, jakie to urocze :"D Nie, nie naśmiewam się serio, zawsze miło mi się czyta jak ktoś opisuje swoje pierwsze konwentowe wrażenia :3 Mam nadzieję, że kolejne jeszcze nastąpią ^^
    Panel Dybały czy konferencja Wydawnictwa Kotori to zawsze dobre panele :"D

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz